Co nie oznacza oczywiście, że Activision nie zamierza wpompować w markę pięciuset milionów dolarów. Kotick i spółka są gotowi na taką inwestycję, lecz nie należy mylić tej kwoty z budżetem pojedynczej gry.
Co nie oznacza oczywiście, że Activision nie zamierza wpompować w markę pięciuset milionów dolarów. Kotick i spółka są gotowi na taką inwestycję, lecz nie należy mylić tej kwoty z budżetem pojedynczej gry.
Nastroje na modłę "Destiny to najdroższa gra w historii!" studził już pisząc o bajońskiej sumie Paweł. Teraz w podobnym tonie wypowiada się odpowiadający za finanse Bungie (facet wie zatem najlepiej) Pete Parsons.
Jeśli chodzi o promocję, musicie zapytać ludzi z Activision, ale kosztom produkcji daleko do 500 milionów. Myślę, że ta kwota odnosi się do długoterminowej inwestycji w przyszłość produktu.
I słowo "długoterminowej" nie jest nadużyciem, bo Activision i Bungie połączyły się świętym węzłem dużych pieniędzy na dekadę. A dziesięć lat to w tej branży cała wieczność. W tak dalekiej perspektywie pół miliarda dolarów wcale nie wydaje się ogromną sumą, choć i tak na barkach Destiny spoczywa ogromny ciężar. Activision inwestuje w nowe pomysły rzadko. Gdyby na którymś z nich - w domyśle na Destiny - się przejechali, sięgaliby do portfela w ciemno jeszcze mniej chętnie. Obsypanie pieniędzmi twórców Halo nie wydaje się oczywiście przesadnym ryzykiem, jednak pamiętajmy, że nie takim pewniakom zdarzało się pójść na dno.
Czy inwestycja w Destiny się opłaci? Przedsmak odpowiedzi na to pytanie dają wrażenia z zabawy Łukasza, zaś karty zaczną odsłaniać się już 9 września, czyli w dniu premiery gry. Pełen obraz poznamy jednak nieprędko.