Brzmi ona: po prostu jej nie kupujcie.
Brzmi ona: po prostu jej nie kupujcie.
- To jest prawdziwe rozwiązanie tego problemu: jeżeli gra ci się nie podoba i czujesz się obrażony, to jej po prostu nie kupuj - powiedział CEO Take-Two, Karl Slatoff. I trudno nie przyznać mu racji. Nikt nikogo do grania w GTA V nie zmusza, ale dlaczego grupa osób chce, by inni nie mogli tego robić? - Odnośnie osoby lub grupy osób, które chcą sprawić, by decyzja (o zakazie sprzedaży GTA V - dop. red.) dotknęła miliony ludzi... Grand Theft Auto zostało kupione przez 34 miliony osób. Jeżeli ci ludzie dopięliby swego, nikt z kupujących nie mógłby grać w GTA. I tak naprawdę jest to plucie w twarz praw na których zostało zbudowane społeczeństwo. Istnieje coś takiego jak swoboda wyrażania i próby zablokowania tego są naprawdę niebezpieczne - dodał Karl.
Dodał on także, że decyzja szefostwa K-Mart nie wpłynie znacząco na sprzedaż gry. - Jest to dla nas bardziej rozczarowujące niż dotyka nas w kontekście biznesowym. Nasz biznes nie zostanie w najmniejszym stopniu dotknięty przez tę decyzję, nie jest to coś, co może zrobić nam różnicę - tłumaczy CEO Take-Two.
A ja jestem zdziwiony tylko tym, że te same kobiety nie zauważyły, że równie dobrze w GTA zaatakować można zarówno mężczyznę, jak i kobietę. Jak widać potencjalna przemoc wobec mężczyzn nadal nie uchodzi za coś wartego uwagi. Podczas przygody z GTA V zabijamy dziesiątki facetów podczas misji fabularnych, ale to potencjalna przemoc wobec kobiet jest powodem, by wypisywać petycje i blokować sprzedaż gry. Brak tu logiki.