Wbrew temu co sugeruje tytuł, rozgrywka nie będzie kończyć się po minucie. Ten jeden z ciekawszych rodzimych indyków ma znacznie więcej do zaoferowania.
Wbrew temu co sugeruje tytuł, rozgrywka nie będzie kończyć się po minucie. Ten jeden z ciekawszych rodzimych indyków ma znacznie więcej do zaoferowania.
Co może wyjść z połączenia serii Fallout, The Walking Dead od Telltale Games oraz Gods Will Be Watching, w dodatku z oprawą wizualną nasuwającą na myśl Octodad? Taki niecodzienny miks chce przygotować polskie studio Robot Gentleman, którego debiutancka produkcja trafi do sprzedaży już całkiem niedługo, bo 26 maja. Mimo oprawy wskazującej na rozgrywkę szybką, łatwą i bezproblemową, 60 Seconds! w rzeczywistości zapowiada się na tytuł znacznie głębszy. Fani postnuklearnych klimatów mogą być zadowoleni. Nie dość, że otrzymają kolejną produkcję, to jeszcze nie będzie to następny RPG w stylu ostatnich dwóch części serii Fallout, czy Wastelands 2. Nie oznacza to, że takie gry są złe. Wręcz przeciwnie, ale mimo wszystko urozmaicenie zawsze jest mile widziane.
Rozgrywka w 60 Second! będzie składać się z dwóch faz. Pierwsza, jak może sugerować tytuł, trwać będzie minutę. W tym czasie sterując Tedem, niczym nie wyróżniającym się mieszkańcem przeciętnego amerykańskiego miasta z lat 50-tych zeszłego stulecia, musisz zadbać o los własnej rodziny. Pojawiający się niespodziewanie alarm sugeruje, że niedługo wybuchnie bomba atomowa i każdy ma jedynie minutę na schowanie się w schronie. Zanim jednak do niego zejdziesz musisz zebrać jak najwięcej zapasów. Potrzebne okaże się przede wszystkim jedzenie, ale przydatnych przedmiotów ma być znacznie więcej. Oddaję głos samym twórcom, którzy nieco dokładniej wyjaśniają ten mechanizm.
Pozornie opustoszały, postapokaliptyczny świat w rzeczywistości będzie miał trochę mieszkańców i nie każdy z nich będzie nastawiony do bohaterów gry pozytywnie. Nie można też zapomnieć o nieco odmienionej przez radioaktywność faunie i florze. W związku z tym dodatkowy argument w dłoni w postaci załadowanego karabinu może okazać się nader przydatny. Równie użyteczne może być radio, które dostarczy graczom informacji o tym co się dzieje poza schronem. Ktoś się pochoruje lub draśnie go kula? W takim wypadku bez apteczki ani rusz. Każdy z przedmiotów w grze, których w sumie jest tuzin, może pomóc w przetrwaniu kolejnego dnia w schronie.
Mimo iż ta faza rozgrywki trwać będzie jedynie 60 sekund, w dużym stopniu determinuje ona dalszy przebieg gry. Po trafieniu do schronu nieco mniej przydatna będzie zręczność. Na pierwszy plan wyjdzie umiejętność logicznego myślenia i zarządzania zapasami. Rozdzielanie wody i jedzenia to jednak nie jedyna czynność, którą gracz będzie się zajmował po zejściu do schronu. W tym z pozoru bezpiecznym miejscu czyhają różne zagrożenia. Od tego jakie przedmioty udało się zebrać w pierwszej fazie rozgrywki zależeć będzie to, w jaki sposób będziemy radzić sobie z przeciwnościami.
Oprócz racjonowania żywności i wody każdego dnia przyjdzie nam mierzyć się z innym wydarzeniem. Każda sytuacja będzie wymagać decyzji o dalszym postępowaniu. Jeśli ktoś zacznie pukać do drzwi schronu, zdecydujemy się zaryzykować i otworzyć je? Jeżeli w naszym schronie zalegną się zmutowane karaluchy, jak zdecydujemy się ich pozbyć - ostrzelać z karabinu, pogonić siekierą, czy może wykorzystać środek owadobójczy? Każda decyzja będzie miała konsekwencje i odciśnie swoje piętno na stanie naszych bohaterów, ich dalszych losach oraz sytuacji w bunkrze, a czasem i poza nim.
Zarządzanie dostępnymi zapasami i rozwiązywanie kolejnych problemów to jednak nie jedyne wyzwania, jakie stać będą przed graczami bawiącymi się w 60 Seconds!. Kiedy trafi się dzień, w którym nie wydarzy się żadne losowe wydarzenie, które utrudni życie w schronie, możliwe będzie wysłanie któregoś z członków rodziny na powierzchnię. Tam można będzie znaleźć dodatkowe pożywienie i przedmioty, które okażą się niezbędne do przeżycia. Należy jednak pamiętać, że wybór osoby, która opuszcza bezpieczne miejsce nie będzie łatwy. Wysłanie na przeszukiwania okolicy kogoś rannego, czy niedożywionego może okazać się złą decyzją. Jeśli jednak wszystko się uda, po powrocie do schronu wybrany wcześniej członek rodziny przyniesie mniej lub więcej przydatnych przedmiotów i przy okazji opowie, jakie przygody przytrafiły mu się w czasie przeczesywania pustkowi.
Każda rozgrywka kiedyś się skończy. Twórcy chcą jednak wprowadzić kilka mechanizmów, które zachęcą do rozpoczęcia zabawy od nowa. Przede wszystkim 60 Seconds! zaoferuje losowo generowane plansze w pierwszej fazie rozgrywki. Oznacza to, że dom głównego bohatera zawsze będzie wyglądać inaczej, również możliwe do zebrania przedmioty będą umieszczone w nieco innych miejscach. Po zejściu do schronu również rozgrywka przebiegać będzie w inny sposób. Zdarzenia, które będą przytrafiać się rodzinie będą pojawiać się w innej kolejności. Zobaczenie wszystkich możliwości wymagać będzie zapewne kilkukrotnego przejścia gry. Jednocześnie twórcy obiecują, że zachowali kilka pomysłów na DLC. Gra i tak jest według nich większa niż pierwotnie planowano, a więc z niektórych elementów (np. przedmioty, czy wydarzenia) trzeba było zrezygnować. Pojawią się one po premierze w formie dodatków. Co najważniejsze, mają być one darmowe.
Tak mniej więcej przedstawia się mechanika rozgrywki. Jaki z kolei jest cel zabawy? Przede wszystkim przetrwanie. Gra będzie jednak miała swoje zakończenie. W zasadzie to ma być ich kilka.
Dla tych lubiących wyzwania można oczywiście grać jak najdłużej. Aktualny, niepobity od czasu PGA 2014 rekord wynosi 111 dni przetrwania w bunkrze i mamy związany z nim achievement. Jednak celem gry, z którym powiązane jest jedyne, szczęśliwe zakończenie rozgrywki (tych mniej szczęśliwych jest kilkanaście) jest ewakuacja schronu przez ocalałe oddziały wojskowe. W ramach wydarzeń, z którymi mierzyć będzie się gracz, znajdą się też takie, które uruchamiają wątki fabularne składające się z wielu wydarzeń. Jednym z nich będzie próba nawiązania kontaktu z wojskiem, przygotowanie do ewakuacji i wreszcie, przy odrobinie rozsądku i właściwych decyzji, ratunek.
Tak mniej więcej prezentuje się 60 Seconds!. Na papierze wszystko wygląda całkiem interesująco, ale wiele zależeć będzie o ilości i różnorodności wydarzeń, które mieć będą miejsce w czasie przebywania w bunkrze. O jedno nie trzeba się jednak martwić. Mimo iż studio Robot Gentleman nie ma na koncie ani jednej własnej produkcji, tworzą je osoby ze sporym doświadczeniem. Założycielem jest Dominik Gotojuch, który wcześniej pracował nad sztuczną inteligencją w CD Projekcie RED (Wiedźmin 3: Dziki Gon) oraz w Lionhead (Fable III). Oprócz niego przez studio przewinęło się kilka osób, ale obecnie pracuje on wyłącznie z Juliuszem Zenknerem. Ten z kolei ma spore doświadczenie w branży filmowej. W Platige Image zajmował się postprodukcją, między innymi filmu Melancholia Larsa von Triera.
Mimo iż studio istnieje od 2012 roku, dopiero od stycznia duet je tworzący zajmuje się wyłącznie pracą nad własnymi projektami. Wcześniej zajmowali się nimi w wolnym czasie. Mimo wszystko 60 Seconds! jest już trzecim tytułem Robot Gentleman. Pierwszym była strategia Intrigue, której produkcja z powodu zawirowań w składzie studia została przerwana. Potem ekipa zajęła się przygodówką Mr Pancake. Projekt ma wg twórców spory potencjał, ale on również został porzucony. W czasie przesiadki na nowy silnik (z własnej technologii na Unity) powstał eksperymentalny prototyp, który z czasem przerodził się w 60 Seconds!. Twórcy postanowili, że ten projekt dokończą w pierwszej kolejności. Plan zakłada, że po premierze gry wrócą do pozostałych dwóch tytułów.
Ciekawych gier indie powstaje w Polsce całkiem sporo. 60 Seconds! nie należy do tych projektów, na które większość graczy najmocniej czeka. Mimo wszystko jest spora szansa, że to właśnie ten tytuł okaże się bardzo pozytywną niespodzianką. Ciekawa stylistyka oraz oryginalny pomysł mogą okazać się strzałem w dziesiątkę jeśli tylko w rozgrywkę nie wkradać się będzie monotonia. Trzymam jednak kciuki za ekipę 60 Seconds!, gdyż jest to jeden z nielicznych projektów, który miałem okazję przedstawiać na łamach Gram.pl, który nie wygląda na przerost ambicji twórców nad ich możliwości. Czy faktycznie całe przedsięwzięcie okaże się sukcesem, dowiemy się już niedługo.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!