Esport to nie sport, prawda? Cóż, najwyraźniej nikt tego nie powiedział szefom sportowych stacji należących do Polsatu, które już od tego czwartku będą transmitowały i komentowały na żywo mecze z europejskiej
League of Legends Champion Series, takiego odpowiednika kontynentalnej ekstraklasy, czy też czegoś na kształt Ligi Mistrzów. Lekki szok. Lekki, bo transmisja nie odbędzie się na antenie głównego Polsatu Sport, lecz najmniej ważnego Polsat Sport News, wciśnięta w pasmo zwykle zajmowane przez skróty spotkań rosyjskiej ligi piłki nożnej tudzież polskiej ligi piłki ręcznej. I
League of Legends będzie pokazywane tylko raz w tygodniu, w czwartek, akurat tak, by można było zobaczyć pierwsze mecze LCS, który rozgrywany jest nie tylko w czwartkowe, ale i w piątkowe wieczory. Esport nie dostał więc ani prestiżowego czasu w ramówce, ani też eksponowanej pozycji na głównym kanale, ale... ale już sam fakt, że w ogóle się pojawił w takiej formie, nie jednorazowego okolicznościowego wybryku relegowanego w porę niskiej oglądalności, ale cyklicznego programu w całkiem niezłych godzinach od 18:00 do 20:00, wydaje się mało prawdopodobny. A to prawda przecież.
Polsat Sport News będzie miał swoje LCS-owe studio prowadzone przez Michała "Avahira" Kudlińskiego, a mecze komentować będą na antenie Adam "Musek" Górski i Dominik "Nero Intergate" Dąbrowski. Transmisja z komentarzem z pozostałych będzie kontynuowana także po programie telewizyjnym, na kanale Polsat Sport na Twitchu, tak w czwartek, jak i w piątek. Widać, że Polsat podchodzi do sprawy całkiem poważnie... przy okazji niezobowiązująco badając grunt. League of Legends ma w Polsce mnóstwo fanów. Dokładnych danych nie znamy, ale nie zdziwiłbym się, gdybyśmy mówili tu o setkach tysięcy, z których dziesiątki grają całkiem regularnie i interesują się, mniej lub bardziej, esportową stroną tej gry. Nie jest to potencjalna widownia wystarczająco wielka, by od razu wpuszczać League of Legends na salony, bez przygotowania i bez sprawdzania. To zrozumiałe. Wielu by stwierdziło, że w ogóle nie ma dla niej miejsca w telewizji poza jakimś krótkim montażem z Intel Extreme Masters czy jakiejś innej dużej imprezy. Ale w Polsacie Sport myślą inaczej i bardzo się z tego cieszę.
Esport powoli staje się taką naprawdę liczącą się siłą. Według raportu Superdata oceniającego wartość światowego rynku gier, która wynosi ponad 74 miliardy dolarów, esport wyceniony został na 612 milionów i uznany za jeden z segmentów najlepiej rokujących na przyszłość i cechujących się najszybszym wzrostem. Mogłoby się wydawać, że te 612 milionów to niewiele, ale tak naprawdę esport dopiero niedawno ożenił się z wielkimi pieniędzmi w skali całego świata, nie tylko Korei. I jego popularność rośnie, transmisje z najważniejszych rozgrywek w Counter-Strike, DOTA 2 i League of Legends oglądają miliony ludzi. Ubiegłoroczne finały tego ostatniego oglądało więcej ludzi niż... finały NBA! Jest więc potencjał, który coraz mocniej wspierają i eksploatują operatorzy tych i innych gier, głównie we własnym interesie, bo rozgrywki esportowe są doskonałą formą promocji tychże produktów. To kto, jak i dlaczego zainteresowany jest w rozwoju tych dyscyplin, nie ma zresztą większego znaczenia. Są kibice, jest sport. To proste.
Ale czy znajdą się kibice, którzy będą oglądali League of Legends w Polsat Sport News? No, tutaj bym z optymizmem nie przesadzał. Nie wiem jaka oglądalność zadowoli telewizyjnych decydentów, ale wątpię, by nagle wszyscy rzucili się do oglądania, zwłaszcza że fani przyzwyczajeni są do oficjalnych, profesjonalnych transmisji na Twitchu. Pewnie dlatego Polsat Sport News zapowiedział tylko cztery kolejne programy poświęcone EU LCS. To badanie gruntu, taki test, czy ten cały esport będzie, jak to się w medialnym żargonie mówi, "żarł", czy też nie. Jestem bardzo ciekaw wyników, nawet jeśli okażą się rozczarowujące. I naprawdę się cieszę, że w ogóle ktoś z głównonurtowych mediów taką próbę wymacania rynku podejmuje. Czy będzie udana czy nie, ważne, że sam esport zaczyna powoli wychodzić ze swojej niszy, tradycyjnie widzianej jako siedlisko nerdów i nolajfów.
Długa jeszcze przed nim droga na salony. Ale wydaje mi się, że w końcu kiedyś do nich dotrze. Może jeszcze nie teraz, nie dzięki popularnym teraz grom, ale następnej lub jeszcze kolejnej generacji tytułów nastawionych na widowiskowość, rywalizację i kibicowanie. Przyjdzie taki dzień, kiedy jakiś przyszły odpowiednik rozgrywek LCS zagości na antenie nie Polsat Sport News, ale specjalnego tematycznego kanału Polsat Esport. Skąd to wiem? Bo czy esport jest sportem z nazwy, czy też nie, prawdziwe są emocje przeżywane przez kibiców. Rozgrywki "w gierki" są nie mniej ekscytujące niż dowolne inne. Nie tak popularne jeszcze. Nie tak profesjonalne. Nie tak dofinansowane. Ale jeśli zaczynają się nimi interesować zawodowcy z telewizji, jeśli dają im szansę zaistnienia, to oznacza, że całe to strasznie fajne zjawisko jest w końcu na odpowiedniej drodze. To dobrze.
Poza tym, czy nie byłoby strasznie fajnie, gdyby była taka profesjonalna telewizja sportowa, która by w swojej ramówce zamiast piłki kopanej, rzucanej nad siatką czy pchanej do kosza, miała LoLa, CSa, DOTę, WoTa, Hearthstone'a, Starcrafta czy jakieś tam Project CARS? Taka, w której wymądrzałyby się esportowe Szaranowicze tudzież Borki, a jakieś Gmochy rysowałyby swoje pocieszne diagramy? Ja bym oglądał. I wydaje mi się, że to, co od czwartku będzie robił Polsat Sport News, to jest ważny krok w stronę tego celu. Oby pierwszy z wielu.