Dzięki obsłudze Tobii EyeX w grze pojawi się kilka ciekawych możliwości i efektów.
Dzięki obsłudze Tobii EyeX w grze pojawi się kilka ciekawych możliwości i efektów.
Co to daje w praktyce? Umożliwia chociażby sterowanie grą za pomocą oczu. I mowa tu nie tyle o poruszaniu głową wirtualnego bohatera zgodnie z tym, jak poruszają się nasze gałki oczny, ale mniej oczywistym automatycznym wspinaniu się na te elementy otoczenia, na które popatrzy gracz - o ile kierowana przez niego postać znajduje się akurat w biegu. Dodatkowo podczas nocnych przebieżek pomiędzy zombie w grze światło latarki będzie kierowane w stronę, w którą skierowane są oczy gracza. Przyjemniejsze stanie się także rzucanie nożami czy granatami - polecą w to miejsce, w które patrzymy.
To zresztą nie wszystko, bo dzięki obsłudze Tobii EyeX w Dying Light znajdzie się także bardziej zaawansowany HDR dostosowany do tego, jak reaguje ludzkie oko poprzez zwężanie lub rozszerzanie źrenic. Jeśli spojrzycie na element światła na ekranie - wszystko inne zostanie przyciemnione. Gdy skupicie wzrok na czymś ciemnym, pozostałe elementy lekko się rozjaśnią. Inny bardzo fajny element to ulepszenia w wyświetlaniu interfejsu użytkownika. Domyślnie wszystkie elementy wyświetlają się jako "przygaszone" - ich automatyczne pojawienie się związane z mocniejszym podświetleniem włączane jest wtedy, gdy gracz tego potrzebuje (a więc gdy spojrzy na dany element).
Przykłady działania zobaczycie na poniższym zwiastunie. Gdybyście zastanawiali się ile kosztuje urządzenie od Tobii, to śpieszymy z informacją, że za tańsze z nich należy położyć raptem 100 euro. To chyba atrakcyjna cena za namiastkę wirtualnej rzeczywistości i wydaje się, że całkiem przydatny gadżet do zabawy. Acer pokazał na CES 2017 monitory z wbudowanym systemem Tobii Eye Tracker, ale kosztują one znacznie więcej.