A proces deweloperski gry nie był usłany różami.
A proces deweloperski gry nie był usłany różami.
Mass Effect: Andromeda bez względu na niejednoznaczną ocenę w mediach branżowych i środowisku graczy z pewnością jest grą długą, która potrafi dostarczyć dziesiątki godzin zabawy. Jeśli zastanawiacie się, ile czasu BioWare Montreal musiało poświęcić na jej stworzenie, to mamy dla Was odpowiedź – główny etap procesu deweloperskiego zamknięto w 18 miesięcy. Nie zmienia to faktu, że prace nad grą zajęły lata, ale przez dłuższy czas twórcy nie mieli jasno sprecyzowanej koncepcji gry. Co więcej, wraz ze zmianami jej reżyserów, okrajaniem składu studia i przenoszeniem niezłych pomysłów do czwartego Dragon Age i Projektu Dylan, BioWare Montreal miało coraz większe problemy z ustaleniem spójnej koncepcji. Ostatecznie ostatnie 18 miesięcy przed premierą było czasem nieustannego crunchu i deweloperskiego piekła.
Taką informację potwierdzają deweloperzy, którzy brali udział w projekcie. Warto przy okazji dodać, że gra już na starcie borykała się z masą problemów technicznych, które dotyczyły niemal każdego jej elementu. Z jednej strony wynikało to z faktu, że miejscami technologia nie była w stanie sprostać wygórowanym wymaganiom dewelopera, a z drugiej strony zbyt mało czasu pozostało na testowanie i dopracowanie całości. Sam fakt, że twórcy na początku planowali proceduralnie generowaną galaktykę na wzór tej z No Man's Sky już jest sporym wyzwaniem, którego ostatecznie nie mogli udźwignąć. Osoby zaangażowane w projekt przyznają, że udało się zrealizować większość pierwotnych założeń, ale na ostatniej prostej światło dzienne wyszło mnóstwo problemów technicznych, których nie udało się naprawić przy nieodległym czasie premiery.
Zdania o Mass Effect: Andromeda są i będą podzielone, ale fakt, że stworzenie tak dużej produkcji w tak krótkim czasie w jakimś stopniu odzwierciedla niektóre problemy, z którymi gra musiała zmierzyć się tuż po premierze. Cóż, nie da się ukryć, że decyzja o terminie premiery jest jedną z najtrudniejszych w całym procesie. Pozostaje pytanie, czy deweloperzy powinni mierzyć siły na zamiary, czy zamiary na siły? Dajcie znać, co o tym sądzicie.