Platforma crowdfundingowa Fig pozwala graczom nie tylko fundować powstawanie gier, ale też czerpać zyski z ich sprzedaży. Tylko czy to się opłaca?
Platforma crowdfundingowa Fig pozwala graczom nie tylko fundować powstawanie gier, ale też czerpać zyski z ich sprzedaży. Tylko czy to się opłaca?
Na Figu inwestorem może zostać każdy. Bycie nim od zwykłej osoby wspierającej projekt różni się oczywiście kwotą wpłaconą na realizację projektu. Inwestorzy wkładają w nią znacznie większe sumy (zwykle 500 lub 1000 dolarów), by po wydaniu gry mieć udział z przychodów ze sprzedaży. Jak widać po pierwszych wynikach, taka inwestycja wcale nie jest pewnym pieniądzem.
Warto jednak przywołać przypadek jeszcze jednego tytułu, który co prawda jeszcze się nie ukazał, ale przyniósł jak dotąd największy, bo aż 220-procentowy zwrot swoim inwestorom. Chodzi o Outer Wilds, do którego prawa już na etapie powstawania wykupiła firma wydawnicza Annapurna Interactive. Fig odsprzedając je wypłacił inwestorom ponad dwukrotność ulokowanej przez nich kwoty.
Jak zaznaczają przedstawciele platformy, gdyby każda osoba swoje fundusze przeznaczyła po równo na każdy z tych projektów, już teraz doczekałaby się 59-procentowego zwrotu. - W zaledwie dwa lata cztery tytuły ufundowane przez społeczność Figu zaczęły generować zwroty dla swoich inwestorów. Prędkość tych zwrotów dla pojedynczego inwestora jest czymś niespotykanym w naszym przemyśle - mówi Justin Bailey, dyrektor wykonawczy platformy.
Na Figu fundują się zresztą coraz to bardziej znaczące tytuły. W tym roku za jego sprawą ukażą się m.in. Pillars of Eternity II: Deadfire (zebrało 4,4 mln dolarów) oraz Phoenix Point (766 tys.). W kolejce czekają również Psychonauts 2 (3,8 mln) i Wasteland 3 (3,1 mln), ale na ich premierę trzeba będzie zaczekać przynajmniej do 2019 roku.