Nie da się ukryć, że w ciągu ostatnich lat płatne pakiety dodatkowej zawartości, tzw. DLC, znalazły równie obszerne grupy zwolenników, jak i przeciwników. Pierwsi nie mają wydawcom za złe, że próbują dodatkowo zarobić na cyfrowej zawartości, a drudzy postrzegają je (tuż obok mikropłatności czy skrzyń z losową zawartością) jako największą plagę współczesnych gier. Warto przypomnieć, w którym momencie to wszystko się zaczęło, czyli kultową już zbroję dla konia w grze The Elder Scrolls IV: Oblivion. Jak Bethesda postrzega temat z perspektywy lat? O tym przekonała się redakcja IGN w rozmowie z Toddem Howardem.
GramTV przedstawia:
Zbroja nie była taka zła, myślę, że była niezła – przekonuje Todd Howard. Dodaje przy tym, że o wiele gorsza była jej cena, ale „ludzie kupią wszystko. Nie oznacza to, że powinni, ale chociaż brzmi to okropnie, to taka jest prawda – kupią wszystko”. Przyznaje jednocześnie, że przygotowanie DLC ze zbroją nie było złym pomysłem, ale dyskusyjna okazała się cena dodatku. Bethesda wyceniła zbroję na określoną kwotę, ale jeden z pracowników Microsoftu (nie ujawnił który) polecił, by pakiet był droższy, a jeśli się nie sprzeda, to wtedy Bethesda może obniżyć cenę. Tak się stało.
W tamtym czasie motywy dla konsoli Xbox 360 były poważnym biznesem dla giganta z Redmond, a sugestia dotycząca ceny pakietu wynikała z faktu, że pierwotnie DLC wyceniono niżej niż tapety na Xboksa. Warto przypomnieć też primaaprilisową akcję związaną z przywołanym DLC, podczas której sprzedawano go za podwójną cenę, a gracze i tak wydawali pieniądze, bo chcieli być częścią wydarzenia.
Choć nie da się ukryć, że Howard przyjmuje trochę defensywną postawę, to trzeba się z nim zgodzić w kwestii "ludzie kupią wszystko". Dlaczego każda kolejna generacja IPhone'ów jest coraz droższa? Bo ludzię chca za nie tyle płacić, chcą poczuć ten "prestiż"...