Przed kilkoma dniami na platformie Netflix zadebiutowała klasyczna seria filmów Powrót do przyszłości. Błyskawicznie na Twitterze nagłośniono, że druga odsłona cyklu na serwerach platformy została ocenzurowana przez włodarzy firmy. Mowa tu o scenie, w której Marty sięga po almanach, by odkryć, że jest to tylko okładka, którą okryto pismo dla dorosłych. W wersji udostępnionej na serwerach platformy zabrakło sceny z faktyczną okładką pisemka. W sieci zawrzało, ale okazuje się, że bez wyraźnego powodu.
Podczas gdy fani oskarżali Netflix o cenzurę i zamierzali wertować kolejne filmy w poszukiwaniu wyciętych scen, głos w sprawie zabrał jeden ze scenarzystów filmu Powrót do przyszłości 2. Jego zdaniem, udostępniona na Netflix, okrojona wersja filmu to najwyraźniej wina Universal Pictures. Bob Gale wyjaśnił, że Universal zapewne przygotowało ją dla krajów, w których nie można było pokazać okładki magazynu, a wytwórnia przesłała na platformę niewłaściwą kopię. Jednocześnie zaapelował, by okrojona wersja została zniszczona.
Wypowiedź Gale’a potwierdza fakt, iż szybko po nagłośnieniu sprawy na Netflix pojawiła się już właściwa, nieocenzurowana wersja. W międzyczasie firma zebrała niezłe cięgi, a przy okazji zaczęło się odgrzebywanie wątków związanych z innym formatem obrazu na platformie, który nieco przycina krawędzie, co może prowadzić do utraty ważnych informacji zaprezentowanych na kolejnych kadrach.
Nie tak dawno poznaliśmy bardzo obiecującą listę premier na zbliżający się czerwiec, a jeśli zupełnie zapomnieliście o tym, że opłacacie Netfliksa, to zgodnie z nową polityką firmy, ta sama zablokuje wpłaty po 12 miesiącach nieaktywności.
Wczytywanie ramki mediów.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!