Monster Hunter: World na platformie Steam już od kilkunastu godzin otrzymuje negatywne recenzje od graczy, którzy postanowili w ten sposób zareagować na aferę z filmem.
Wczoraj donosiliśmy o zbanowaniu filmu Monster Hunter w Chinach. Jak już pewnie większość z Was (jeśli śledziliście temat), oburzenie wśród odbiorców (i, jak się okazuje, również graczy) wywołał żart naśmiewający się z osób pochodzących z Azji, w szczególności z Chin. Już wtedy informowaliśmy o tym, że w związku z całą aferą oberwało się nawet grze Monster Hunter: World.
Dzisiaj postanowiliśmy się przyjrzeć tej drugiej sytuacji z bliska. Bo o ile Capcom wydało w sprawie oficjalne oświadczenie, odcinając się tym sposobem od wszelkich kontrowersji związanych z filmem, tak gracze wytykają firmie kłamliwość i działanie wyłącznie na swoją korzyść. Dlaczego?
Zanim szambo się rozlało, a dokładniej w drugiej połowie listopada, deweloperzy odpowiedzialni za Monster Hunter: World wyjątkowo chętnie promowali swoją produkcję nowym filmem – dowodem na tego typu marketingowe działania jest chociażby crossover, w ramach którego w grze pojawiły się dwa specjalne zadania od bohaterki Artemis. Gdy przyjrzymy się komentarzom pod powyższym filmem, zobaczymy, że w większości gracze spoglądają na akcję z przymrużeniem oka, śmiejąc się, że Capcom używa Monster Huntera do promowania Monster Huntera. Wówczas było wszystko w porządku, aż do niedawna.
GramTV przedstawia:
Sytuacja produkcji na Steamie robi się coraz mniej kolorowa – aktualnie średnia ocen wszystkich recenzji wystawianych od dnia premiery wciąż plasuje Monster Hunter: World w kategoriibardzo pozytywne, zaś gdy spojrzymy na ostatnie recenzje, ocena jest już mieszana. Pod tym adresem możecie również zobaczyć, że w ciągu ostatnich kilku dni użytkownicy platformy Valve wystawili grze łącznie 2213 negatywnych opinii.
Niektóre z nich ograniczają się po prostu do wrzucenia nieszczęsnego cytatu, który całą tę aferę rozpoczął, w innych zaś jasno jest powiedziane, że Monster Hunter: World to gra dobra, ale film Monster Hunter już dobry nie jest. Na ten moment nie pozostaje nic innego, jak czekać, czy sprawa rozwinie się jeszcze bardziej. A może marka, która jest przecież wyjątkowo popularna w Chinach, będzie miała poważne problemy po tej aferze?
Redaktor serwisu Gram.pl od lipca 2019 roku i student groznawstwa. Na co dzień zajmuję się newsami, ale czasem napiszę coś dłuższego. Jestem absolutnie uzależniony od kawy, muzyki i dobrych RPG-ów!
W podlinkowanym przeze mnie newsie na początku jest wyjaśnione, cytuję:
"W sieci pojawiła się scena z żartem, który obraża Chińczyków. W niej dwóch żołnierzy jedzie przez pustynie samochodem i jeden drugiego pyta, jakie typu ma kolana. Po chwili pada odpowiedź, że „chińskie”, co jest nawiązaniem do obraźliwego rymu „Chinese, Japanese, dirty knees - look at these?” („Chińczycy, Japończycy, brudne kolana – spójrz na nie”). Była ona śpiewana w krajach anglosaskich i używana w stosunku do dzieci azjatyckiego pochodzenia."
Ech... :/.
Rozumiem, że ktoś sobie ukuł w danym czasie, że jak zawoła na Chińczyka "brudne kolano" to będzie to obraźliwe, tak jak na Murzyna w USA wołano czarnuchu.
Ale o ile w tym drugim przypadku wiadomo, o co chodzi i skąd się to wzięło, to nie rozumiem problemu "brudnych kolan", bo pierwszy raz się z tym spotykam. I fajnie by było, gdyby tłukąc kolejny już artykuł w tym temacie, któryś z redaktorów przybliżył takiemu czytelnikowi jak ja, przy okazji opisywania afery, o co się rozchodzi.
Ale widzę, że i tak muszę sam poszukać. Takie czasy.
Wspomniany portal ma u mnie dożywotniego bana. Ale nie chodzi o problem z samodzielnym wyszukaniem informacji na temat powodu zamieszania.
Skoro pojawia się news na jakiś temat, to autor/ka ma obowiązek nakreślić obraz sytuacji tak, aby czytelnik czuł się w pełni poinformowany, miał pełen obraz sytuacji. Inaczej taka lektura to strata czasu. A skoro lektura newsów na danym portalu zaczyna być stratą czasu, to nie ma sensu na nim bywać.
Kenjiro napisał:
Na konkurencyjnym portalu online o grach znajdziesz odpowiedź w komentarzach...
Melchah napisał:
To na czym tak naprawdę polega problem z tym cytatem i o co ten dym? Bo już drugi news o tym samym i też taki po łebkach.
W podlinkowanym przeze mnie newsie na początku jest wyjaśnione, cytuję:
"W sieci pojawiła się scena z żartem, który obraża Chińczyków. W niej dwóch żołnierzy jedzie przez pustynie samochodem i jeden drugiego pyta, jakie typu ma kolana. Po chwili pada odpowiedź, że „chińskie”, co jest nawiązaniem do obraźliwego rymu „Chinese, Japanese, dirty knees - look at these?” („Chińczycy, Japończycy, brudne kolana – spójrz na nie”). Była ona śpiewana w krajach anglosaskich i używana w stosunku do dzieci azjatyckiego pochodzenia."