Jak podaje między innymi serwis Video Games Chronicle, kilka dni temu Thomas Mahler, czyli dyrektor Moon Studios, udostępnił dość kontrowersyjny post na forum ResetEra, który wymownie zatytułował: Dlaczego gracze nadal tak chętnie ufają i wybaczają oszustom? Dla przypomnienia, Moon Studios to zespół odpowiedzialny za serię Ori, zapoczątkowaną w 2015 roku przez grę Ori and the Blind Forest – kontynuacja, czyli Ori and the Will of the Wisps, zadebiutowała na rynku w marcu ubiegłego roku. W swoim poście deweloper otwarcie skrytykował CD Projekt RED oraz Seana Murraya, czyli założyciela studia Hello Games, odpowiedzialnego za stworzenie No Man’s Sky. Zdaniem twórcy oba zespoły oszukały zarówno graczy, jak i dziennikarzy.
Mahler przyznał, że według niego wszystko (a dokładnie nagminne okłamywanie konsumentów) zaczęło się od Petera Molyneux, czyli projektanta takich gier, jak Dungeon Keeper czy Fable. Molyneux miał wychodzić z założenia, iż zamiast mówić o tym, jaki produkt ostatecznie będzie, lepiej puścić wodze fantazji i nazmyślać, jaki produkt mógłby być – tak, aby słuchacz był podekscytowany. Wszystko wówczas było dobrze do momentu, kiedy okazywało się, że produkt nie miał zbyt wiele wspólnego z tym, co Molyneux mówił w przeszłości.
Później – pisze dalej Mahler – pojawił się Sean Murray, który najwyraźniej nauczył się wszystkich złych nawyków Molyneux. Twórca wspomniał, że założyciel Hello Games nawet przed premierą No Man’s Sky opowiadał o trybie wieloosobowym, który nie istniał. Był tak bardzo podekscytowany swoim projektem, iż pozwolił graczom myśleć, że jego dzieło to taki drugi Minecraft, tyle że w kosmosie, bo możesz zrobić tu absolutnie wszystko.
Według twórcy serii Ori właśnie taki sposób reklamowania gry jest świetnie znaną praktyką deweloperów-oszustów. Po premierze No Man’s Sky rzeczywiście okazało się, że gra nie ma zbyt wiele wspólnego z tym, jak była prezentowana przed debiutem i została słusznie zmieszana z błotem. Tyle że twórcy wydali wówczas kilka aktualizacji i wszyscy nagle zapomnieli, że w ogóle zostali oszukani. Na koniec Mahler wspomniał o Cyberpunku 2077 od polskiego studia CD Projekt RED, również nie pozostawiając na produkcji suchej nitki:
Wtedy nadszedł Cyberpunk 2077. Przygotowane przez twórców Wiedźmina 3, to po prostu musiało być dobre. “Tworzymy grę w uniwersum Cyberpunka, zaufaj nam, będziesz mógł zrobić absolutnie wszystko!” Cały marketing CD Projektu RED wziął wszystko, co wymyślili Molyneux i Murray, po czym podkręcił to do prawdziwego ekstremum. A gracze uwierzyli, że to serio będzie sci-fi GTA z pierwszoosobową perspektywą – każdy byłby podekscytowany. Filmy wypuszczane przez CDPR były wykonane w taki sposób, aby stworzyć szaleńczo przekonujący obraz w umysłach graczy. Właściwie to jeszcze chwila i zaczęliby mówić, że ta gra może nawet wyleczyć raka. Taka strategia poskutkowała 8 milionami zamówień przedpremierowych, a tak naprawdę stało się to (tutaj link do filmu na YouTubie). Ostateczny produkt okazał się zaledwie ułamkiem tego, co obiecywali deweloperzy. Mało tego, gra ledwie daje radę na konsolach, na których miała zaskakująco dobrze chodzić.
Wypowiedź dewelopera spotkała się z mieszanym odbiorem – jedni w pełni się zgadzają, a jeszcze inni wytykają mu toksyczne zachowania. Bardzo szybko zrobiło się bardzo gorąco, aczkolwiek warto zaznaczyć, że wśród graczy większość głosów sugerowała to samo: Mahler wreszcie powiedział na głos to, czego nikt inny powiedzieć na głos się nie odważył. Czy powinien to jednak robić w taki sposób? Cóż. Dość powiedzieć, iż dyrektor Moon Studios opublikował później przeprosiny na swoim Twitterze i zaznaczył, że jego jedynym celem po opublikowaniu postu było wywołanie dyskusji na temat obecnej kondycji branży gier – tyle że użył do tego nieodpowiednich słów.
Wczytywanie ramki mediów.