Sharmeen Obaid-Chinoy odpowiedziała również na krytykę części fanów, którzy obawiają się, że film będzie wypełniony ideologią.
Podczas Star Wars Celebration 2023 Lucasfilm zapowiedział nowy film z Gwiezdnych wojen, który opowie dalszą historię Rey. W tej roli ponownie zobaczymy Daisy Ridley, a za reżyserię odpowiadać będzie Sharmeen Obaid-Chinoy. Twórczyni znana z takich produkcji, jak Dziewczyna w rzece: Cena wybaczenia i Ms. Marvel udzieliła wywiadu serwisowi Variety, gdzie ujawniła, jaki element opowieści o Rey jest dla niej najważniejszy.
Sharmeen Obaid-Chinoy chce zgłębić “kobietę Jedi” w nowym filmie o Rey
Reżyserka wyznała, że chce eksplorować historię Rey jako kobiety Jedi. Obaid-Chinoy nie rozwinęła swojej myśli, ale możemy spodziewać się nowego spojrzenia na rolę mistrzyni Jedi. Twórczyni wskazała również, że chce wykorzystać swoje doświadczenia przy tym projekcie.
Najbardziej interesuje mnie historia Rey jako kobiety Jedi. W ten sposób najlepiej mogę wykorzystać swoje doświadczenia.
Następnie Sharmeen Obaid-Chinoy odniosła się do krytyki ze strony części fanów Gwiezdnych wojen, którzy potępili jej zatrudnienie, obawiając się o historię opartą na ideologii „woke”. Niektórzy zagrozili nawet bojkotem filmu, a oliwy do ognia dodało przypomnienie jednej z wypowiedzi reżyserki, która brzmi: „sprawienie, że mężczyźni czują się niekomfortowo”, co stało się viralem w sieci, bez podania jakiegokolwiek kontekstu.
GramTV przedstawia:
Obaid-Chinoy nie przejmuje się jednak tą krytyką. Przyznała, że czyta takich komentarzy i chce nakręcić jak najlepszy film, aby przyciągnąć do serii nowych widzów, jak i wprowadzić w „poczucie nostalgii” osoby, które doskonale znają Gwiezdne wojny.
Najwspanialszą rzeczą w Gwiezdnych wojnach jest to, że każdy ma z nimi osobisty związek. Wszyscy są pasjonatami. W całym fandomie ludzie mają jasne wyobrażenia o tym, kto powinien reżyserować i o czym powinny opowiadać historie. Po prostu zagłuszam te głosy, dopóki nie skończę pracy nad filmem. Jako scenarzystka skupiam się na przyciąganiu do kina nowych widzów i wprowadzaniu poczucia nostalgii, który spodoba się starszym fanom serii.
Ale można być lepszym od nich, pokazać, że ich prowokacje nie działają, nie dając im pożywki, właśnie do używania takich określeń, jak "toksyczny fandom". Niestety zawsze będą takie osoby, co będą wykorzystywać wulgaryzmy do obrażania twórców czy aktorów, a nawet wysyłając im groźby. Co też zresztą teraz widać po Rodzie smoka. A takie osoby szkodą wszystkim fanom, bo ich personalne ataki na osoby związane z daną produkcją stają się medialne. Więc konstruktywna krytyka gdzieś przepada i same obrażane osoby odnoszą się do tej niewielkiej, ale najgłośniejszej grupy, która jedynie potrafi obrażać, zamiast do tych fanów, którym naprawdę zależy na dobrych filmach, czy serialach.
Czyli obrażanie może działać w jedną stronę? Jak twórcy mogą widzów obrażać to jest dobrze, a jak widzowie stosują taką samą retorykę to już źle. Problem w tym, że oni nie są w stanie znieść konstruktywnej krytyki.
A jak nazwiesz sytuację, w której sama produkcja jak i jej twórcy z automatu obrażają białych hetero mężczyzn, tylko dlatego, że są białymi itd.? Jak ktoś obraża i poniża docelową grupę odbiorców, to nie dziw się, że obrywają taką samą retoryką. Np. taki The Marvels. O ile mnie pamięć nie myli, to nie ma tam żadnego białego mężczyzny, który by miał jakąkolwiek kwestię. Jedyne miejsce gdzie mają głos, to planeta bollywood. Idziemy dalej. GW: Akolita. Obsada tego serialu. Wg. filmwebu na 10 postaci jest tylko 2 białych mężczyzn. No i jakość. Każda produkcja, która na nachalną lewacką propagandę, okazuje się dziwnym trafem gniotem. Twórcy sami tworzą tych toksycznych fanów i potem się temu dziwią. Chyba nit nie lubi, jak reprezentant danej grupy przedstawiany jest jako fajtłapa, która dosyć często szybko ginie lub jako zły. A to właśnie serwuje Disney- i czasami Netflix.
Kraju napisał:
Każda seria z dużą grupą fanów ma pewne osoby, które można nazwać toksycznymi ze względu na ich zachowanie wobec twórców, aktorów, czy nawet w stosunku do innych fanów. Dlatego nie warto łapać się na pewne niedopowiedzenia, czy ewentualne celowe manipulacje, czy to wychodzące od twórców tych produkcji, czy samych fanów, które mają podzielić fandom i wrzucić wszystkie krytyczne osoby do worka z napisem "toksyczni fani". Dlatego nazywajmy rzeczy po imieniu i gdy mowa o toksycznych fanach, to wyłącznie o tych, którzy na to miano zasługują, a nie każdego, kto merytorycznie potrafi przedstawić swoją krytykę wobec produkcji, czy twórców i aktorów lub działania całego studia.
Ale można być lepszym od nich, pokazać, że ich prowokacje nie działają, nie dając im pożywki, właśnie do używania takich określeń, jak "toksyczny fandom". Niestety zawsze będą takie osoby, co będą wykorzystywać wulgaryzmy do obrażania twórców czy aktorów, a nawet wysyłając im groźby. Co też zresztą teraz widać po Rodzie smoka. A takie osoby szkodą wszystkim fanom, bo ich personalne ataki na osoby związane z daną produkcją stają się medialne. Więc konstruktywna krytyka gdzieś przepada i same obrażane osoby odnoszą się do tej niewielkiej, ale najgłośniejszej grupy, która jedynie potrafi obrażać, zamiast do tych fanów, którym naprawdę zależy na dobrych filmach, czy serialach.
Bruce_666
Gramowicz
24/06/2024 16:24
Kraju napisał:
Każda seria z dużą grupą fanów ma pewne osoby, które można nazwać toksycznymi ze względu na ich zachowanie wobec twórców, aktorów, czy nawet w stosunku do innych fanów. Dlatego nie warto łapać się na pewne niedopowiedzenia, czy ewentualne celowe manipulacje, czy to wychodzące od twórców tych produkcji, czy samych fanów, które mają podzielić fandom i wrzucić wszystkie krytyczne osoby do worka z napisem "toksyczni fani". Dlatego nazywajmy rzeczy po imieniu i gdy mowa o toksycznych fanach, to wyłącznie o tych, którzy na to miano zasługują, a nie każdego, kto merytorycznie potrafi przedstawić swoją krytykę wobec produkcji, czy twórców i aktorów lub działania całego studia.
A jak nazwiesz sytuację, w której sama produkcja jak i jej twórcy z automatu obrażają białych hetero mężczyzn, tylko dlatego, że są białymi itd.? Jak ktoś obraża i poniża docelową grupę odbiorców, to nie dziw się, że obrywają taką samą retoryką. Np. taki The Marvels. O ile mnie pamięć nie myli, to nie ma tam żadnego białego mężczyzny, który by miał jakąkolwiek kwestię. Jedyne miejsce gdzie mają głos, to planeta bollywood. Idziemy dalej. GW: Akolita. Obsada tego serialu. Wg. filmwebu na 10 postaci jest tylko 2 białych mężczyzn. No i jakość. Każda produkcja, która na nachalną lewacką propagandę, okazuje się dziwnym trafem gniotem. Twórcy sami tworzą tych toksycznych fanów i potem się temu dziwią. Chyba nit nie lubi, jak reprezentant danej grupy przedstawiany jest jako fajtłapa, która dosyć często szybko ginie lub jako zły. A to właśnie serwuje Disney- i czasami Netflix.