James Cameron: "niektóre fragmenty Terminatora są dość żenujące"

Jakub Piwoński
2024/09/21 18:00
3
0

James Cameron wspomina realizację Terminatora, z okazji 40 rocznicy filmu.

Z okazji 40 rocznicy Terminatora, reżyser filmu odpowiedział na kilka pytań dla magazynu Empire. Według niego Terminator nie jest żadnym Świętym Graalem kinematografii. Przyznał też, że w filmie z 1984 roku, z perspektywy czasu da się dostrzec kilka dość żenujących momentów. Twórca dał też dobrą rade wszystkim tym, którzy uważają, że pisze kiepskie dialogi do swoich filmów.

Terminator
Terminator

James Cameron z dystansem o swoim najważniejszym filmie w karierze

Przełomowy film w karierze Jamesa Camerona miał swoją premierę w 1984 roku. Reżyser przyznaje, że nie uważa film za jakieś wielkie dokonanie. Film miał ograniczony budżet, niektóre jego fragmenty trącą dziś myszką. Co jednak w cale nie przeszkadza zachwycać się nim po latach.

Z pewnością nie uważam go za Świętego Graala (...). Patrzę na niego teraz i są w nim fragmenty, które są dość żenujące, a także takie, które mówią: „Tak, poradziliśmy sobie całkiem nieźle jak na dostępne zasoby i możliwości”.

James Cameron przyznał, że problemy związane z jego filmami dotyczą tylko i wyłącznie “wartości produkcyjnej", co wiąże się z ograniczeniami budżetowymi. Mimo to, reżyser Avatara bardzo często krytykowany jest za dialogi. Krytycy często wytykają Cameronowi, że inscenizacyjny rozmach nie idzie u niego w parze z ciekawymi kwestiami postaci. Reżyser broni jednak swojego podejścia.

Nie czuje się zażenowany przy żadnym dialogu, ale w przypadku dialogów, które sam piszę, mam najwyraźniej mniejszy współczynnik “wzdrygania” niż, jak się okazuje, wiele innych osób

Cameron podkreślił, że sukces jego filmów powinien raz na zawsze zamknąć usta tym, którym nie podobają się dialogi w jego filmach.

GramTV przedstawia:

Wiesz co? Pokaż mi trzy z czterech twoich filmów o największych przychodach, a potem porozmawiamy o skuteczności dialogów

Reżyser z nieskrywaną pewnością siebie chciał w ten sposób przypomnieć, że filmami Avatar, Avatar 2 i Titanic wszedł do czołówki najbardziej kasowych filmów w historii kina. Z kolei omawiany na potrzeby wywiadu Terminator także okazał się gigantycznym sukcesem. Jak wiadomo, tytuł doczekał się aż pięciu kontynuacji. Niedawno uniwersum uzupełnił serial animowany pt. Terminator Zero.

Komentarze
3
dariuszp
Gramowicz
22/09/2024 22:57
wolff01 napisał:

Z drugiej strony dialogi są najmniej istotnym elementem tych filmów. Ludzie i tak pamiętają pojedyncze kluczowe zwroty, zdania które staja się potem kultowe. Całość dialogów pamiętają jedynie maniacy.

Dialogi są jak jakość jedzenia. Owa jakość nie jest istotna tylko jeżeli nie musisz jeść. Ale mało który film wytrzyma bez dialogów. A jak są to chcesz by były dobre. Ludzie wbrew pozorom pamiętają dialogi niezależnie czy są dobre czy złe. Więc przykładowo co pamiętamy z prequeli? Mnóstwo nawet jeżeli to durne zwroty jak "I don't like sand" lub "Hello there", "I have the high ground" czy "Only a Sith deals in absolutes". Zwroty które używamy w normalnych sytuacjach.  

Największą wadą prequeli jest to że istniała trylogia xD Kultowe filmy obrastają legendą i ciężko je pobić. Można powiedzieć że sequele są po prostu złe ale ja uważam że największym czynnikiem i wrogiem jest to że są kontynuacją. To na co ludzie przymykali oczy w uwielbianym klasyku jest obosieczną bronią dla kontynuacji. Dodatkowo: zrobisz to samo - skrytykują cię za pójście na łatwiznę. Zrobisz coś nowego - powiedzą że utraciło ducha" pierwowzoru. Itd. Krytyka prequeli jest subiektywna, ja uważam że z perspektywy czasu wiele pomysłów siadło i pociągnęło franczyzę w nowych kierunkach.

No nie. Wg mnie główny powód to były kiepskie dialogi. Dlatego historia Vadera nie działała. Dlatego Jar Jar był kiepski "komikiem" serii. W tej trylogii było dużo dialogów. I nie działały. 

Z drugiej strony obecnie mamy plagę "doradców" którzy niszczą marki. Z powodu tych doradców mamy to co mamy bo wmawiają twórcom że "odbiorca/widownia się zmieniła". I najgorsze jest to ze wciąż mają posłuch...

Mylisz się. Aktywiści nie są problemem. Bo to nie ich wina. To przegrywy życiowe które znalazły sobie niszę. Tyle że nie zarobili by ani grosza i nie zrujnowali by ani jednego projektu gdyby ktoś w studiu nie zaprosił ich, nie posłuchał ich i nie zapłacił im za to. Problemem jest zarząd firm gamingowych a nie aktywiści. 

Pomyśl przez chwile. Podobno tego typu firmy żądały od devów Black Myth Wukong zanim zaczęli wspólnie z IGN kampanię kłamstw przeciw nich 7 milionów dolarów. To jest koło 26 milionów złotych. Zapłacił byś jakimś frajerom którzy nie potrafią funkcjonować w normalnym społeczeństwie 26 milionów tak po prostu? Oczywiście że nie. Musiałbyś myśleć jak oni. Myśleć że masz rację. I myśleć że te ich pomysły są tak dobre że są warte tych 26 milionów złotych. I że pewnie Ci przyniosą w zyskach dużo więcej. 

Także nie widzę problemu żeby wciągnąć do współpracy kogoś kto jest świetny w tym co robi i może to co produkuje usprawnić. Problem jest tylko wtedy kiedy nie mamy racji i zapraszamy do współpracy kogoś kto kompletnie zniszczy nasz projekt.

Ale nawet wtedy to nasza wina bo na koniec dnia ów zarząd musiał spojrzeć na ten projekt po tych zmianach jak i spojrzeć wcześniej na plan tych zmian i powiedzieć - to wspaniałe. Dajmy im 26 milionów złotych i wypuśćmy produkt do sprzedaży. Będzie hit!

wolff01
Gramowicz
22/09/2024 11:54
dariuszp napisał:

Ale im jestem starszy tym bardziej patrzę na to że urodziłem się tam gdzie urodziłem. Miałem szanse jakie miałem i zrobiłem co mogłem. I jestem tu gdzie jestem i jestem w odpowiednim miejscu. I przestaje patrzeć w przeszłość i patrzę gdzie mogę iść dalej.

Generalnie jeśli dokonało się "dobrych wyborów" życiowych to łatwiej jest patrzeć w przeszłość. Zawsze może być "lepiej", "więcej" no i są zdarzenia losowe. No i stan emocjonalny człowieka ciągle ulega zmianom. Mimo wszystko grunt to zaakceptować swoje wybory. Ja np. uważam że jedną z trudnych i kluczowych decyzji w mojej karierze jakie podjąłem była bardzo dobrą decyzją. Czy jestem w lepszym miejscu niż byłbym gdybym wtedy jej nie podjął? Wydaje mi się że tak. 

Cameron ma racje. Oczywiście że nie jest idealny w każdej sferze. Dobry przykład Georga Lucasa który stworzył najpopularniejszą sagę filmową na świecie i Lucas też jest okropny jeżeli chodzi o dialogi. Cameron przy nim to mistrz dialogów. 

Z drugiej strony dialogi są najmniej istotnym elementem tych filmów. Ludzie i tak pamiętają pojedyncze kluczowe zwroty, zdania które staja się potem kultowe. Całość dialogów pamiętają jedynie maniacy.

Ale i tak kochamy filmy Lucasa. Chętnie idziemy na filmy Camerona. Ci ludzie to legendy branży i te drobne niedociągnięcia na których się skupiają nie mają znaczenia w porównaniu z tym co zrobili wyśmienicie.

Jeszcze jak. Dość powiedzieć że na tych filmach bazuje obecnie Hollywood bo sami to kreatywne dno. Od x lat nie mają lepszego pomysłu jak dojenie franczyz z lat 80-tych i 90-tych.  

A Cameron albo może trochę więcej myśleć o dialogach albo współpracować z kimś kto lepiej je robi. Dialogi w klasycznym Star Wars nie były tak złe jak w prequelach bo dużo ludzi na około Lucasa mu się stawiało. Są wywiady z Hamilem który mówił że "tak ludzie nie rozmawiają" i prosił o zmiany. I wydaje mi się że powód dla którego w prequelach tak nie było to był fakt że Lucas już nie był nieznanym kolesiem. Był legendą. I miał za dużo YES MAN-ów na około. 

Największą wadą prequeli jest to że istniała trylogia xD Kultowe filmy obrastają legendą i ciężko je pobić. Można powiedzieć że sequele są po prostu złe ale ja uważam że największym czynnikiem i wrogiem jest to że są kontynuacją. To na co ludzie przymykali oczy w uwielbianym klasyku jest obosieczną bronią dla kontynuacji. Dodatkowo: zrobisz to samo - skrytykują cię za pójście na łatwiznę. Zrobisz coś nowego - powiedzą że utraciło ducha" pierwowzoru. Itd. Krytyka prequeli jest subiektywna, ja uważam że z perspektywy czasu wiele pomysłów siadło i pociągnęło franczyzę w nowych kierunkach.

Popatrzcie na gry. Kojima to legenda branży. Ale jak robili Metal Gear Rising to przyznał że hack & slashe to nie jego działka i poprosił Platinum Games o pomoc. I mamy typową grę hack & slash ze wszystkim z czego Kojima jest znany a jednocześnie jest to fantastyczna gra jeżeli chodzi o walkę. 

Cameron może zrobić to samo. Zatrudnić kogoś do poprawy dialogów i wtedy jego filmy będą kompletne. 

Z drugiej strony obecnie mamy plagę "doradców" którzy niszczą marki. Z powodu tych doradców mamy to co mamy bo wmawiają twórcom że "odbiorca/widownia się zmieniła". I najgorsze jest to ze wciąż mają posłuch...

dariuszp
Gramowicz
22/09/2024 00:01

Ja patrząc na wszystko co stworzyłem w swojej karierze widzę głównie niedociągnięcia. Widzę to czego nie zrobiłem bo brakowało mi pieniędzy, czasu czy jakiejś wiedzy. Jest to absolutnie naturalna kolej rzeczy dla danego twórcy. 

Ale generalnie odniosłem sukces zawodowo. Zarobki mam większe niż 95-97% społeczeństwa w Polsce wg danych statystycznych. I kiedyś się biłem w pierś że mogłem zrobić to i to lepiej.

Ale im jestem starszy tym bardziej patrzę na to że urodziłem się tam gdzie urodziłem. Miałem szanse jakie miałem i zrobiłem co mogłem. I jestem tu gdzie jestem i jestem w odpowiednim miejscu. I przestaje patrzeć w przeszłość i patrzę gdzie mogę iść dalej.

Cameron ma racje. Oczywiście że nie jest idealny w każdej sferze. Dobry przykład Georga Lucasa który stworzył najpopularniejszą sagę filmową na świecie i Lucas też jest okropny jeżeli chodzi o dialogi. Cameron przy nim to mistrz dialogów. 

Ale i tak kochamy filmy Lucasa. Chętnie idziemy na filmy Camerona. Ci ludzie to legendy branży i te drobne niedociągnięcia na których się skupiają nie mają znaczenia w porównaniu z tym co zrobili wyśmienicie. 

A Cameron albo może trochę więcej myśleć o dialogach albo współpracować z kimś kto lepiej je robi. Dialogi w klasycznym Star Wars nie były tak złe jak w prequelach bo dużo ludzi na około Lucasa mu się stawiało. Są wywiady z Hamilem który mówił że "tak ludzie nie rozmawiają" i prosił o zmiany. I wydaje mi się że powód dla którego w prequelach tak nie było to był fakt że Lucas już nie był nieznanym kolesiem. Był legendą. I miał za dużo YES MAN-ów na około. 

Popatrzcie na gry. Kojima to legenda branży. Ale jak robili Metal Gear Rising to przyznał że hack & slashe to nie jego działka i poprosił Platinum Games o pomoc. I mamy typową grę hack & slash ze wszystkim z czego Kojima jest znany a jednocześnie jest to fantastyczna gra jeżeli chodzi o walkę. 

Cameron może zrobić to samo. Zatrudnić kogoś do poprawy dialogów i wtedy jego filmy będą kompletne. 




Trwa Wczytywanie