Według raportu opublikowanego przez Jasona Schreiera z Bloomberga liczba pracowników BioWare spadła poniżej 100 osób. To znacząca zmiana, biorąc pod uwagę, że dwa lata temu firma zatrudniała ponad 200 deweloperów. Wielu pracowników zostało przesuniętych do innych projektów w ramach Electronic Arts, a ich tymczasowe transfery stały się permanentne. Ci pracownicy nie są już formalnie zatrudnieni w BioWare, a jeśli w przyszłości będą chcieli tam wrócić, będą musieli ubiegać się o pracę na nowo.
Dragon Age: The Veilguard
Zmiany w BioWare. Zespół liczy już mniej niż 100 osób
Oprócz tego „dziesiątki” osób zostało zwolnionych w ramach reorganizacji. Wśród nich znajdują się również doświadczeni pracownicy, tacy jak Trick Weekes i producentka Jen Cheverie. Niewielki zespół ma natomiast kontynuować prace nad kolejną odsłoną serii Mass Effect. Grupą kieruje weteran firmy, który był zaangażowany w produkcję oryginalnej trylogii oraz gry Anthem z 2019 roku. W miarę postępu prac nad grą zespół ma zostać rozbudowany.
GramTV przedstawia:
Ponadto trwa wewnętrzna ocena, która ma na celu zidentyfikowanie obszarów wymagających poprawy. Pracownicy, którzy wypowiadali się anonimowo, wyrażają obawy o kolejne zwolnienia i przesunięcia wewnątrz studia. Zarówno Electronic Arts, jak i BioWare, nie skomentowały jednak tych doniesień.
Sytuacja w BioWare może być efektem nie tylko problemów wewnętrznych, ale również słabej sprzedaży najnowszej gry z serii Dragon Age. Według źródeł gra Dragon Age: The Veilguard osiągnęła tylko 1,5 miliona graczy, co stanowiło 50% zakładanej sprzedaży.
Ktoś wyżej zaakceptował kiepsko napisany scenariusz i nie zrobił nic by znaleźć lepszych scenarzystów. Tak ciężko to pojąć? Na tę grę poszły grube miliony, nie oddasz pełni władzy nad takimi elementami gry pracownikom średniego szczebla, ktoś jest wyżej i to przyklepuje, czasem w oparciu o dane rynkowe (czyli odhacza słynną check listę rzeczy jakie mają się znaleźć), a to że osoby mające realny wpływ na to co znajdzie się w projekcie i co odrzucą, nie potrafią zrobić dobrze swojej roboty to co innego.
Scenarzyści wcale tak fajnie nie mają, że napiszą cokolwiek i fajrant - wszystko, nawet poprawki musi być zaakceptowane przez ich zwierzchników, a czasem i wyżej postawione osoby w firmie. Scenarzyści bardzo często nie mają aż takiej swobody o jaką się ich posądza (w tym ty to robisz), oni przychodzą odbębnić swoją robotę w oparciu o dane jakie im dano, nie różnią się za bardzo od grafików, klepaczy kodu czy aktorów; są tylko kolejnym trybikiem w machinie nad którą czuwają poszczególni dyrektorzy, menadżerowie itd.
Scenarzysta może dostać np. zadanie by napisać quest poboczny w oparciu o zniszczenie wioski przez oddziały wroga i ma tam zawrzeć plot twist - to wszystko, reszta należy do niego i potem jak już odwali swoje to idzie do swojego przełożonego i albo tenże to zaakceptuje, albo odrzuci albo nakaże nanieść poprawki i zależnie od opcji scenarzysta może kilka razy przynosić zmieniony scenariusz aż ten zostanie zaakceptowany lub osoby decyzyjne uznają, że jednak porzucają ten pomysł.
Mówimy tu o żenujących dialogach i słabych postaciach. A nie o tym, czy jakiś pomysł trafił do gry, czy nie. Każdy pomysł można zrealizować dobrze, albo źle. Te akurat w Veilguard zostały zrealizowane fatalnie. I to nie kołnierzyki je realizowały, tylko właśnie scenarzyści. Kołnierzyki akceptowały. Ale nie siedziały i nie pisały dialogów, czy robiły projektów postaci. Wyobraźmy sobie że taki kołnierzyk wpada na debilny pomysł żeby w grze umieścić wytłumaczenie dlaczego ogórek nie śpiewa. Kiepski scenarzysta zacznie pisać referaty. A przyjdzie Gałczyński i napisze wiersz który lata później dzieci będą czytać na lekcjach.
Innymi słowy gdyby pod powłoką tej kiepskiej gry było widać że jest tam talent to by się coś z tego przebijało. No i akurat od strony scenariusza nic nie przebija. Mielizna kompletna. A nawet gorzej przebija pretensjonalność. Uwaga zafunduje wam teraz 'wielkie wydarzenie' patrzcie i podziwiajcie.
Z gry wręcz przebija w warstwie scenariusza nieudolność z pretensjami. Najgorsza mieszanka. Takiego sznytu nie nadają kołnierzyki. To się ma, albo nie. Kołnierzyki mogą tego nie zauważyć, i to ich wina. Ale materiału nie stworzą.
Swoją drogą w Stanach akurat pozycja scenarzystów jest dosyć mocna dzięki organizacjom. To dlatego kiedy jakiś czas temu pewna ex dziennikarka IGN twierdziła, że pracowała jako scenarzystka nad God of War, poszło dementi z samego studia Sony, że nie, bo nie była umieszczona w napisach. Gdyby się rzeczywiście okazało, że nie umieszczono kogoś kto rzeczywiście był scenarzystą, to dobrały by się odpowiednie organizacje do takiego dewelopera.
koNraDM4
Gramowicz
03/02/2025 20:11
ZubenPL napisał:
Czyli jeśli dialogi i cała scenariusz jest fatalnie napisany z błędami logicznymi, innymi oznakami kiepskiej jakości to wina scenarzystów czy ktoś wyżej poprosił kiepsko napisany scenariusz?
Silverburg napisał:
Scenarzyści dostają wytyczne wedle których przygotowują scenariusz, następnie przedstawiają osobie decyzyjnej do zaakceptowania. Zależnie od firmy jest to szef działu, kierownik projektu lub czasem zarząd jeśli sprawa jest istotna. Mówię to z własnego doświadczenia. Pracownicy średniego szczebla mogą coś zaproponować ale finalnie to osoba na "szczycie" podejmuje decyzje.
Ktoś wyżej zaakceptował kiepsko napisany scenariusz i nie zrobił nic by znaleźć lepszych scenarzystów. Tak ciężko to pojąć? Na tę grę poszły grube miliony, nie oddasz pełni władzy nad takimi elementami gry pracownikom średniego szczebla, ktoś jest wyżej i to przyklepuje, czasem w oparciu o dane rynkowe (czyli odhacza słynną check listę rzeczy jakie mają się znaleźć), a to że osoby mające realny wpływ na to co znajdzie się w projekcie i co odrzucą, nie potrafią zrobić dobrze swojej roboty to co innego.
Scenarzyści wcale tak fajnie nie mają, że napiszą cokolwiek i fajrant - wszystko, nawet poprawki musi być zaakceptowane przez ich zwierzchników, a czasem i wyżej postawione osoby w firmie. Scenarzyści bardzo często nie mają aż takiej swobody o jaką się ich posądza (w tym ty to robisz), oni przychodzą odbębnić swoją robotę w oparciu o dane jakie im dano, nie różnią się za bardzo od grafików, klepaczy kodu czy aktorów; są tylko kolejnym trybikiem w machinie nad którą czuwają poszczególni dyrektorzy, menadżerowie itd.
Scenarzysta może dostać np. zadanie by napisać quest poboczny w oparciu o zniszczenie wioski przez oddziały wroga i ma tam zawrzeć plot twist - to wszystko, reszta należy do niego i potem jak już odwali swoje to idzie do swojego przełożonego i albo tenże to zaakceptuje, albo odrzuci albo nakaże nanieść poprawki i zależnie od opcji scenarzysta może kilka razy przynosić zmieniony scenariusz aż ten zostanie zaakceptowany lub osoby decyzyjne uznają, że jednak porzucają ten pomysł.
ZubenPL
Gramowicz
03/02/2025 17:06
Silverburg napisał:
Scenarzyści dostają wytyczne wedle których przygotowują scenariusz, następnie przedstawiają osobie decyzyjnej do zaakceptowania. Zależnie od firmy jest to szef działu, kierownik projektu lub czasem zarząd jeśli sprawa jest istotna. Mówię to z własnego doświadczenia. Pracownicy średniego szczebla mogą coś zaproponować ale finalnie to osoba na "szczycie" podejmuje decyzje.
Czyli jeśli dialogi i cała scenariusz jest fatalnie napisany z błędami logicznymi, innymi oznakami kiepskiej jakości to wina scenarzystów czy ktoś wyżej poprosił kiepsko napisany scenariusz?