Gwiazda serii nie może dojść do porozumienia z wytwórnią. Nie wiadomo, czy obecna data premiery filmu zostanie utrzymana.
Zawisły czarne chmury nad serią Mission: Impossible. Pomimo tego, że film jest niemal gotowy, na początku tego roku Paramount Pictures zdecydował się opóźnić premierę siódmej części do 14 lipca 2023 roku, czyli o prawie rok od wcześniejszej zaplanowanej daty. Przełożenie debiutu jednego z najbardziej oczekiwanych filmów na przyszły rok było niemałym zaskoczeniem. Tym bardziej, gdy dopiero co Spider-Man: Bez drogi do domu udowodnił, że wciąż filmy mogą przyciągnąć widzów przed ekrany kin. W najnowszym artykule The Hollywood Reporter poznaliśmy prawdziwe powody opóźnienia premiery. Okazuje się, że w ostatnim czasie pojawił się spór między Tomem Cruisem a władzami Paramount Pictures, a kością niezgody jest produkcja ósmej części, a także okres kinowego okna dla obu filmów.
Wytwórnia już jakiś czas temu ogłosiła, że wszystkie ich filmy pojawiać się będą na platformie Paramount+ po 30 lub 45 dniach od ich kinowej premiery. Jednak w kontrakcie Toma Cruise’a i reżysera Christophera McQuarriego istnieje zapis, który gwarantuje trzymiesięczne okno kinowe. Rozmowy o skróceniu ekskluzywnej dystrybucji kinowej chwilowo odłożono, z powodu niemożliwości ukończenia filmu. Pomimo tego, że prace nad ósmą częścią już się rozpoczęły, poprzednia wciąż nie jest gotowa. Wszystko dlatego, że Cruise i McQuarrie chcą nakręcić dodatkową scenę akcji z użyciem łodzi podwodnej.
W artykule czytamy, że reżyser i gwiazda serii mają zaskakujące podejście do kręcenia filmów z serii Mission: Impossible. W poprzednich częściach niektóre sceny wymyślali w czasie prac na planie, co nie tylko miało wpływ na przedłużenie okresu produkcji, ale również większe koszty. Anonimowe źródło, z którym rozmawiali redaktorzy The Hollywood Reporter, podają, że Tom Cruise ma na tyle silną pozycję, że nikt nie jest w stanie sprzeciwić się jego decyzji. Aktorowi nie można odmówić ogromnego zaangażowania, ale odbywa się to kosztem coraz bardziej rosnących budżetów.
Najlepiej widać to na przykładzie Mission: Impossible 7, którego budżet wynosi już 290 milionów dolarów. Wpływ na to miały również opóźnienia związane z pandemią. Łącznie zdjęcia do filmu przerywano aż siedem razy. Studio z tego powodu próbuje odzyskać część pieniędzy od ubezpieczyciela, który odmówił wypłacenia odszkodowania za straty poniesione podczas produkcji. Sprawa trafiła do sądu i jest obecnie w toku.
GramTV przedstawia:
Siódma i ósma część Mission: Impossible to dwie ostatnie odsłony serii, które zwieńczą historię Ethana Hunta. Decyzję o nakręceniu od razu dwóch części podjął ówczesny prezes Paramount Pictures Jim Gianopulos. Cruise i McQuarrie nie chcieli zgodzić się na zamówienie tylko jednego filmu i postawili warunek, że seria musi zakończyć się na ósmej odsłonie. Studio nie miało żadnej alternatywy, gdyż tylko Mission: Impossible przynosiło jeszcze jakikolwiek zyski. Na inne franczyzy, jak Transformers i Star Trek wytwórnia nie mogła już liczyć. Postawiono więc wszystko na jedną kartę.
Na początku 2021 roku Gianopulos przekazał aktorowi, że jego film pojawi się w serwisie Paramount+ po 45 dniach od kinowej premiery. To nie spodobało się Cruise’owi, który jako jeden z ostatnich gwiazd w Hollywood ma w kontrakcie zapewniony udział ze sprzedaży biletów. Wyniki finansowe Mission: Impossible 7 w kinach są więc kluczowe dla aktora, który rozpoczął walkę o dodatkowe kilkadziesiąt milionów dolarów.
W sierpniu ubiegłego roku Gianopulos został zwolniony z wytwórni, a jego miejsce zajął Brian Robbins. Były szef Nickelodeona miał naprostować sytuację z Cruisem, ale na razie nie wiadomo, czy uda mu się pomyślnie zrealizować to zadanie. Tym bardziej że Robbins jest zwolennikiem głębokich zmian w studiu i zmian priorytetów. Uważa, że wytwórnia powinna zająć się produkcją filmów z mniejszymi projektami, które mogą przynieść ogromne zyski. Duże projekty pokroju Mission: Impossible, czy Transformers mają nie powstawać w Paramount Pictures.