Twórca Dustborn o brutalnej premierze. „Przyzwyczailiśmy się, że ludziom nie podobają się nasze gry”

Patrycja Pietrowska
2024/10/17 14:30

Dustborn spotkało się z mieszanym przyjęciem. Ragnar Tørnquist opowiada o doświadczeniach po premierze gry.

Dustborn to fabularna, przygodowa gra akcji, która koncentruje się wokół tematów takich jak nadzieja, miłość i przyjaźń. Premiera przeszła jednak bez echa – według statystyk serwisu SteamDB, tak zwany all-time peak wynosi zaledwie 83 osoby jednocześnie spędzające czas w grze. Ragnar Tørnquist, deweloper odpowiedzialny za tytuł, rozmawiał z serwisem Gamer.no o brutalnej premierze produkcji.

Dustborn
Dustborn

Twórcy Dustborn spotkali się po premierze gry z hejtem i groźbami

Wspomniany wyżej portal miał okazję porozmawiać z twórcą Dustborn, Ragnarem Tørnquistem. Choć odbiór produkcji był raczej mieszany, w mediach społecznościowych wiele osób reagowało negatywnie, wspominając o elementach „woke” w grze. Jak przyznał deweloper, to całkowicie zaskoczyło zespół, który nie miał planu na to, jak sobie z tym poradzić. Według twórcy doszło zarówno do nękania, jak i gróźb w stronę deweloperów.

Możesz łatwo zignorować to, co mówią na forach lub w serwisie X. E-maile są trochę bliżej domu, ale otrzymywanie SMS-ów, w których ktoś życzy ci śmierci, jest niepokojące. – wyznał twórca.

Ponadto na YouTubie pojawiło się kilka filmów związanych z Tørnquistem. W jednym z nich ktoś stwierdził, że deweloper chce topić dzieci. „Powinno być dość oczywiste, że nie chcę, aby dzieci umierały” – wyjaśnił twórca. „Nie ma sposobu, by to usunąć, a to bardzo szkodliwe kłamstwo”.

Naprawdę ciężko było sobie z tym poradzić. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ludzie nie lubią naszych gier, ale doceniamy dobrze uargumentowane recenzje, nawet jeśli są negatywne. Różnica w tym przypadku polega na ogromnej ilości negatywnych opinii od osób, które nigdy nie grały w grę i nigdy tego nie zrobią; po prostu podążają za modą osób tworzących filmy. – mówi deweloper.

GramTV przedstawia:

Tørnquist dodaje również, że zespół musi poważnie traktować zagrożenia. Jednym z jego priorytetów jest chronienie swoich pracowników przed najgorszym. Twórca zadbał o to, by deweloperzy podnosili się wzajemnie na duchu, dzieląc się dobrymi opiniami na temat gry.Na szczęście większość zespołu nie została bezpośrednio zaatakowana. Zrobiliśmy, co w naszej mocy, by wesprzeć tych, którzy otrzymali osobiste wiadomości”. Na pytanie, czy studio spodziewało się debaty na temat poprawnych politycznie aspektów gry, deweloper odpowiada:

Tak, ale nigdy nie chcieliśmy prowokować. Chcieliśmy po prostu stworzyć grę z postaciami, które są inne. Nie sądziliśmy, że będzie to tak kontrowersyjne, że grupa będzie walczyć z faszystowskim reżimem. Nie sądzę, by wiele osób chciało żyć w państwie policyjnym. A nasza wersja Stanów Zjednoczonych w żadnym wypadku nie jest prawdziwą Ameryką. Używanie zaimków stało się stosunkowo powszechne w grach i wiedzieliśmy, że ludzie mogą na to zareagować. Ale to była rzeczywistość, którą chcieliśmy przedstawić. Nie uważamy, że stworzyliśmy grę, która jest przede wszystkim o polityce. Chodzi bardziej o język i relacje między ludźmi – podkreśla Tørnquist.

CEO Red Thread Games nie uważa również, by Dustborn było klapą. Choć gra nie sprzedaje się tak dobrze, jakby życzył sobie tego zespół, deweloper jest dumny z dzieła. Tytuł miał sprzedać się znacznie lepiej, niż jest to sugerowane w sieci. Twórca ma jednak pewne obawy co do tego, jak wyglądać będzie branża gier w przyszłości.

Zaczynasz kwestionować decyzje dotyczące projektowania postaci, narracji, sformułowań, PR, a nawet mechaniki gry. Wynika to z większej niepewności co do możliwych reakcji. Ale nie przestaniemy być sobą. Widać to w odbiorze coraz większej liczby gier. Wszystko staje się częścią wojny kulturowej. Mam nadzieję, że uda nam się to przezwyciężyć, ponieważ jest to bardzo niefortunne, zarówno dla obecnych w branży, potencjalnych nowych deweloperów, inwestorów, jak i wydawców. Nikt nie chce zostać złapany w taką burzę wojny kulturowej.

Według Tørnquista różnorodność w grach jest natomiast korzystna dla wszystkich. „Gry takie jak Black Myth: Wukong , Mario i Elden Ring nie przestaną istnieć tylko dlatego, że wypuścimy Dustborn. Jest miejsce na obie te gry i wszystko pomiędzy”. Na zakończenie warto dodać, że Dustborn otrzymało 14 milionów norweskich koron od Instytutu Filmowego, a także 150 tysięcy euro z dotacji UE. Gra zadebiutowała 20 sierpnia 2024 roku.

Komentarze
12
Headbangerr
Gramowicz
18/10/2024 07:19

Gdyby tylko tworzący takie gry potrafili później uczciwie i rozsądnie zdefiniować przyczyny swojej porażki...

Chociaż, co ja mówię. Gdyby byli zdolni do trzeźwej oceny, to nigdy by takich tworów nie publikowali.

dariuszp
Gramowicz
17/10/2024 23:40
Silverburg napisał:

Nic nie tłumaczy gróźb i życzeń śmierci.

wolff01 napisał:

Nie no nie wierzę jaki ten koleś jest odklejony.

Zatrzymaj się, weź głęboki oddech i zastanów się. Jeżeli zrobisz coś co złapie atencję miliona ludzi - zawsze znajdzie się jakiś dureń który Ci wyślę paskudną wiadomość. Nawet nie musisz robić nic złego. Dasz dom każdemu bezdomnemu i jakaś konserwa wyzwie Cię od komunistów i powie że powinieneś umrzeć. Wyleczysz każdy typ raka na ziemi i ktoś kto zarabiał na leczeniu raka miliardy będzie chciał Twojej śmierci. I to będzie realna groźba. 

Jedyny sposób by tego uniknąć to nigdy nie robić niczego publicznie i nie być na żadnej platformie social media. 

A teraz pomyśl co się stanie jak zrobić coś co się nie podoba równie dużej grupie ludzi i złapiesz ich atencję. Nawet jeżeli tylko 0.01% ludzi to durnie skłonni wysłać Ci taką paskudną wiadomość. To 100 osób na każdy milion.

Więc teraz pomyśl że dostajesz 100 durnych wiadomości albo więcej - dla jednej osoby to przytłaczające. 

Ale jak mówiłem - możesz zrobić najlepszą grę na świecie a dureń się zawsze znajdzie. 

Dlatego to że ktoś dostał kretyńską wiadomość od jakiegoś durnia po tym jak zrobił coś co się nie spodobało dużej grupie ludzi to nie jest żaden argument. W żaden sposób też nie usprawiedliwiam tego co zrobili ale też nie zmienisz rzeczywistości. 

Liczby mówią same za siebie. Nawet skrajnie lewicowi aktywiści nie grali w jego grę. Ludzie do których chyba ją kierował. Bo peak tej gry 76 osób na Steam a teraz gra 5. A o tej grze mówiło się absolutnie wszędzie razem z Concord. Nikt jej nie kupił nawet dla śmiechu. Niemal nikt w nią nie gra. 

To samo co z Concord. Zrobili grę dla nikogo, nikt nie gra a teraz szukają winnych i kto jest zawsze winny? A no gracze. Bo nie dajemy im pieniędzy.

Hithaeglir
Gramowicz
17/10/2024 20:34

Ok, co się dzieje? Cytuję Silverburga, a pokazuje się, że cytuję sam siebie. WTF???




Trwa Wczytywanie