Wojciech Smarzowski nie boi się trudnych i niewygodnych tematów. Reżyser w ostatnich latach wzbudził kontrowersje Wołyniem, a trzy lata temu Klerem, który był szeroko omawiany również w politycznych kuluarach. Tym razem Smarzowski powrócił po prawie 20 latach do tematu Wesela, chcąc przedstawić kolejny przykry rozdział z historii naszego państwa. Akcja filmu rozgrywać się będzie w dwóch liniach czasowych, a jedna z nich opowie o tragicznych wydarzeniach związanymi z pewną żydowską rodziną. Reżyser wielokrotnie zapowiadał, że jego najnowsza produkcja opowie o manipulowaniu emocjami i będzie stanowiło ostrzeżenie przed nieodwracalnymi skutkami stosowania mowy nienawiści.W wywiadzie dla Newsweeka Wojciech Smarzowski przyznał, że doskonale wiedział, jakie ryzyko wiążę się z nakręceniem Wesela. Teraz reżyser obawia się, że stanie się „nadwornym Żydem polskiej kinematografii”, a jego film może zostać zakazany w Polsce. Choć taki scenariusz wydaje się nieprawdopodobny, to spodziewa się, że niektóre grupy polityczne i społeczne mogą zrobić wszystko, aby blokować wyświetlanie filmu na ekranach polskich kin.
Robiąc ten film, miałem świadomość, że wyleją się na mnie pomyje. Prawdopodobnie na lata stanę się nadwornym Żydem polskiej kinematografii i przejmę od Maćka Stuhra berło po Pokłosiu.
To jest opowieść o miejscu, o ludziach, o emocjach i o tym, dlaczego wyparliśmy Żydów z pamięci, dlaczego polski antysemityzm ma tak mocne fundamenty i dlaczego radzi sobie świetnie, nawet bez Żydów.
Róża jest zakazana w Rosji, Wołyń na Ukrainie, a Wesele może być zakazane w Polsce.