1. Imperialna Gwardia nie ucieka
Jednym z popularniejszych gatunków gier od dość długiego już czasu pozostają RTS-y... Co dość ciekawe dzieje się tak nawet mimo tego, że tak naprawdę większość z nich jest do siebie bliźniaczo podobna. No ale cóż, wiadomo - podoba nam się to co już znamy.
Domek: Wiesz co odkryłem ostatnio? To znaczy właśnie?
Chamb: O rety, znowu?
Domek: Pomyślałem sobie, że ja lubię RTS-y. Naprawdę. Ale dopóki w nie nie gram.
Domek: No bo ile można... to wszystko cały czas tak naprawdę ta sama formuła. Jasne, są wyjątki, ale główne cechy pozostają te same.
Chamb: Bez przesady. Wiadomo - ogólne reguły gatunku pozostają bez zmian, ale to można powiedzieć o każdym rodzaju gier. Ale ciekawych i wyróżniających się pozycji trochę jest.
Domek: Bo ja wiem... OK, nawet podobał mi się Spellforce, miało to trochę świeżości. Ale po reinstalacji Windowsa wcięło mi save’y... i jakoś nie wróciłem.
Domek: Pograłem trochę w WA. Kurczę, faktycznie dobre. Tylko jedna rzecz mnie wkurza w dowodzeniu jednostkami...
Chamb: Nie bardzo chcą się słuchać?
Domek: Nie no, oddziały pętające się wszędzie gdzie popadnie i biegające nie tam gdzie chciałby grający to nieodłączna część RTS-ów, to normalka.
Chamb: Powiedzmy... chociaż gadasz trochę jak znudzony życiem dziad. :P
Domek: Ha-ha. Ale inna sprawa z tym WA. Jak każesz jakiejś jednostce gdzieś iść i ona nie może dojść w to miejsce, bo coś jej blokuje - w szczególności inna jednostka (a to się zdarza bardzo często, pełno tam tego mięsa armatniego biega) - to ona nawet nie zaczyna tam iść.
Chamb: No dobra, ale co to zmienia?
Domek: Wydaje mi się, że w innych RTS-ach szła tak daleko jak mogła. I to było moim zdaniem znacznie sensowniejsze. A tu się po prostu nie rusza. I jak jakiś oddział wygląda kiepsko i chce się go wycofać, to czasem trzeba się nieźle gimnastykować.
Chamb: Wiesz, to zwykli szeregowi żołnierze. Nie bądź dla nich zbyt surowy, robią co mogą, a że niezbyt inteligentni...
Domek: Hehe, a może to specjalnie. W końcu to Gwardia Imperialna, oni się nie wycofują tylko giną.
Chamb: No w sumie.
2. Wielka małpa gra w CS-a
Kinowa premiera tygodnia - King Kong. Wiadomo. Zresztą w ogóle wszystko wiadomo, małpa jaka jest - każdy widzi. Trudno chyba o film po którym bardziej wiadomo czego się spodziewać. Wszystko jest na miejscu i działa jak trzeba, naprawdę ni w ząb nie rozumiem ludzi, którzy czepiają się np. bzdurności samego pomysłu. Czego się spodziewali? To King Kong. Ma być wielka małpa, ma porwać kobietę, ma biegać, skakać, niszczyć i umrzeć.No ale dość o tym - nie bawimy się w krytyków filmowych, zresztą zaraz byśmy pewnie jakąś wojnę wywołali między zwolennikami a przeciwnikami King Konga. A może i nie, wszyscy nasi co bardziej bojowi czytelnicy dzielnie i zażarcie wojują w sprawie Guild Wars vs. World of Warcraft (wymieniając sporne gry zachowałem kolejność alfabetyczną ;)). Znowu jakaś dygresja zaczyna się robić... stop.
Do rzeczy.
Domek: Jak byłem w kinie, to przy kasach stał sobie jakiś sprzęcik, ładny panoramiczny telewizor LCD, na nim gra King Kong, a przed nim nieodłączny w zestawie, silnie zaangażowany 10-latek.
Chamb: Który pewnie wyczyniał tam rzeczy o jakich Ci się nie śniło? ;)
Domek: Radził sobie chyba nieźle, nie wiem, długo nie patrzyłem. Ale coś innego zwróciło moją uwagę. Za mną w kolejce ustawiło się kilku, ja wiem, gimnazjalistów może i jeden z nich patrząc na monitor powiedział coś w rodzaju "gra w Countera".
Długa była kolejka, nudziłem się. Co miałem zrobić, samo się jakoś tak myślało. A ten 10-latek mógł sobie dać spokój. Sam bym sobie zagrał czekając na film, bo akurat miałem trochę czasu jeszcze. ;)
GramTV przedstawia:
Chamb: Domek opanuj się. Chodzisz po hipermarketach grać, po kinach grać... to nie jest takie do końca normalne.
3. Chamb zawodowiec
Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, jak to coraz mniej czasu mamy na granie, takie tam głupoty. Zainteresowanych śpieszymy poinformować, że sytuacja się nie zmieniła. Do tego stopnia, że np. u Chamba od dwóch tygodni (czy ileśtam, właściwie nie pamiętam) leży jeszcze nierozpakowany GUN (oczywiście gra, przynajmniej z tego co mówił Chamb... wolę mu wierzyć ;)). To znaczy leżał - bo ostatnio doczekał się wreszcie swojej wielkiej chwili.
Chamb: Wiedziałem kurde, wiedziałem. Ledwo zacząłem grać w GUN... właśnie wróciłem i nowy Prince of Persia leżał na skrzynce.
Domek: I co, GUN w odstawkę do odwołania? ;)
Chamb: GUN... w odstawkę... tak, rzucam to. Nie wytrzymuję już nerwowo.
Chamb: Nie.
Z drugiej strony na pewno dłuższy niż pierwszy Prince of Persia, którego przechodziło się w godzinę. To znaczy... przechodziło się w godzinę po wielu, wielu godzinach prób i błędów. Ale od tego, żeby gra naprawdę była dla odbiorcy wyzwaniem, żeby jej przejściem naprawdę można się było chwalić, to odeszło się już dość dawno. Teraz ma być łatwo, przyjemnie i sympatycznie. Nic w tym oczywiście złego, no i w niektórych tytułach zawsze pozostają jakieś ekstremalne poziomy trudności.
Domek: A propos trudności (łatwości) dzisiejszych gier... w czwartej Cywilizacji...
Chamb: Facet, Ty nie masz innych gier?
Domek: Ciii... w czwartej Cywilizacji poziomów trudności jest dziewięć... z czego już czwarty jest "normalny", a na każdym wyższym komputerowy przeciwnik ma sztuczne ułatwienia - szybciej buduje itd... Dziewiąty poziom ma opis "Muuuahahaha! Good luck sucker!".
Chamb: *Zieeeew*
Domek: Co oni mogą mieć na myśli? Pewnie jest dość trudno, nie? Jeszcze potężniejsi Francuzi? ;)
Epilog
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że to ostatnia odsłona Rozmów na koniec tygodnia (cieszycie się? ;)) ... przed Bożym Narodzeniem. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak życzyć Wam zdrowych i pogodnych świąt. Tak prywatnie, od nas. Ode mnie, Chamba i Zipa. ;)Teksty Chamba: Chamb
Teksty Domka: Domek
Narrator: Domek
Chamb: LOL, mam bombkę.
Domek: GUN, bombka... naprawdę zaczynasz mnie przerażać.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!