Factions PvP
Obiecano wiele nowych aren PvP, jednak w rzeczywistości nie ma ich aż tak dużo. Jedynie garść map do walk sojuszów i zaledwie trzy nowe guildhalle do trybu Guild vs. Guild. To mało i gracze, którzy znają na pamięć mapy z wersji podstawowej, z pewnością poczuli się zawiedzeni. Trzeba jednak zaznaczyć, że Guild Wars: Factions umożliwia dostęp do map PvP, które były zawarte w pakiecie Prophecies, i że sama w sobie nie posiada aren PvP dla niskopoziomowych postaci. A jak z tymi zmianami w praktyce?
Jak już wspomnieliśmy, nie ma zbyt wiele nowych map, ale to nie jest aż takie straszne. O wiele gorszy jest fakt, że podstawowa nowość, czyli walki sojuszy, tak naprawdę nie ma znaczenia. Owszem, uzyskujemy dostęp do miast, misji i tak dalej, ale zyski są niewspółmiernie małe do poczynionych wysiłków, bo handlarze mają niewiele niższe ceny, a elitarne misje wykonuje tylu ludzi, że trzeba mieć naprawdę wiele szczęścia, by trafić jakiś interesujący łup. Ponadto po zdobyciu miasta trzeba nieustannie farmować, by je utrzymać, a krótki okres przeliczania kontroli sprawia, że możemy nawet nie zdążyć nacieszyć się zwycięstwem, a już ktoś wyprzedza nas w punktach factions (wciąż jeszcze nie pojawiło się żadne rozsądne polskie tłumaczenie) i przejmuje nam miasto, odbierając dostęp do misji, których mogliśmy nawet nie mieć czasu wykonać. Przykre.Inna rzecz, że walki 12 na 12 graczy to fikcja. Jak już wspomnieliśmy, w rzeczywistości gracz zostaje przydzielony do jednego z sześciu czteroosobowych zespołów i nie ma zaimplementowanej możliwości skomunikowania się z pozostałymi sojuszniczymi drużynami. Zresztą skoordynowanie działań trzech zespołów i tak jest prawie niemożliwe.
Najgorsze jest jednak to, że większość graczy nawet nie ujrzy tych nowych misji. Dostęp do nich mają bowiem tylko najlepsze sojusze, a więc najmocniejsi zawodnicy. Dla „szaraczków” pozostała możliwość obserwowania walk, dzięki czemu mogą sobie przynajmniej popatrzeć na areny, na których się nigdy nie znajdą. A że niełatwo znaleźć rozsądną drużynę do misji PvP, zwłaszcza gdy się dopiero zaczyna, początkującym bądź zwyczajnie niezbyt dobrym graczom pozostają tylko walki losowe. I musimy ostrzec, że pojęcie „losowe” jest tu bardzo ważne. Przykładowo można trafić do drużyny, w której skład wchodzi trzech skrytobójców i jeden łowca, podczas gdy w ekipie przeciwników będą dwaj mnisi, wojownik i elementalista. Wynik starcia można łatwo przewidzieć. Powiedzmy szczerze - niełatwo się wybić w Guild Wars PvP. Trzeba co najmniej odrobiny szczęścia, albo znajomości, w przeciwnym razie wciąż będzie się lądować w drużynach z graczami pomocnymi nawet mniej od najemników. Nie trzeba wyjaśniać, że może to skutecznie obrzydzić grę PvP.Cóż więc pozostaje osobom, które nie mają w sobie tej specyficznej zawziętości, która cechuje graczy do oporu szlifujących swe umiejętności w grach takich jak StarCraft, Counter Strike czy właśnie Guild Wars? Zająć się trybem fabularnym, a po ukończeniu go (może nawet kilkoma różnymi postaciami), bądź to spróbować podejść do PvP ponownie, bądź to grę zostawić - bo walki Player versus Player na niskim, a nawet średnim poziomie są zwyczajnie mało interesujące, a przejście wyżej wymaga naprawdę dużych pokładów samozaparcia.
Na zakończenie chcielibyśmy podsumować wszystkie trzy artykuły o Guild Wars: Factions, które pojawiły się na naszym portalu. Do tej gry można podchodzić na dwa sposoby: jako zwykłego, komputerowego RPG, w którym interakcja z innymi graczami ma miejsce o tyle, o ile nie potrafimy sobie poradzić z misjami wyłącznie przy pomocy najemników, albo też jako rozrywki nastawionej stricte na walki sieciowe, i wtedy tryb fabularny można potraktować jako wstęp i naukę prowadzenia postaci. W pierwszym wypadku zabawa znudzi się prędzej czy później, bo po ukończeniu misji fabularnych raczej niewiele pozostaje do roboty. W drugim - trzeba się przygotować na naprawdę ciężki okres początkowy, po którym może, choć nie musi, nadejść czas fascynujących i podnoszących poziom adrenaliny walk w imię swojego sojuszu, miasta, kraju... Jeśli jednak szukacie gry, w którą można długo bawić się dla odprężenia, to Guild Wars nie jest dla Was. Tryb fabularny ma mocno wyśrubowany poziom trudności i prędzej czy później przestanie być interesujący, a tryb PvP wymaga olbrzymich nakładów czasu i staje się naprawdę atrakcyjny dopiero po dłuższym graniu. Owszem, Guild Wars: Factions to produkt ciekawy, okraszony piękną grafiką i miłą uchu muzyką, ale zabierając się zań trzeba mieć świadomość, że jest dość specyficzny i nie każdemu przypadnie do gustu. Na pewno jednak trzeba przynajmniej spróbować. Zwłaszcza, że okres próbny może być dowolnie długi - ze względu na brak abonamentu.Chcieliśmy serdecznie podziękować Zhaiowi (TW) za ogromną pomoc udzieloną podczas pisania tego artykułu. - autor i redakcja