Act of War - Złota Edycja - rzut okiem

Bambusek
2007/04/22 21:53

Największe metropolie w ogniu

Prawie jak „Atak Klonów”

Największe metropolie w ogniu

 Największe metropolie w ogniu , Act of War - Złota Edycja - rzut okiem

Najróżniejszych RTS’ów jest tyle, że trudno je już zliczyć, mimo to nie nastąpiło jeszcze przesycenie i gry z tego gatunku sprzedają się doskonale. Dlatego powstają co raz to nowe produkcje. Jedną z nich jest Act of War – gra, która na Zachodzie wyszła już jakiś czas temu i doczekała się dodatku, w Polsce wydana dopiero teraz, za to od razu jako Złota Edycja, a więc podstawka i rozszerzenie w jednym pakiecie.

Kryzys paliwowy i terroryści

W grze stało się to, co od pewnego czasu prorokują najróżniejsi „eksperci” – ropa naftowa jest na wyczerpaniu, w związku z czym cena „czarnego złota” osiągnęła poziom astronomiczny. Oczywiście powoduje to najróżniejsze zebrania prezesów największych firm naftowych, z nieodłącznymi manifestacjami społecznymi. To wszystko jest wodą na młyn najróżniejszych oszołomów i organizacji terrorystycznych. Nic wiec dziwnego, że jedna taka powstała i jest odpowiedzialna za główne zło w grze – Konsorcjum. Scenariusz jest typowo hollywoodzki – są ci źli, którzy mają swoje problemy wewnętrzne (słaby dowódca z zasadami oraz charyzmatyczny drań, który słucha tylko siebie, obowiązkowo Rosjanin lub rosyjskiego pochodzenia), mamy wspaniałych obrońców ludzkości – Amerykanów, reprezentowanych przez dwie siły: swoją niepokonaną armię oraz Grupę Uderzeniową „Szpon”. W centrum akcji, oraz pod kontrolą gracza, znajdą się właśnie chłopcy ze „Szpona”. To w kampanii – oprócz niej mamy jeszcze multiplayer oraz potyczkę (tu nazwaną „starcie”, podobnie jak kampania to „operacja”), gdzie można pokierować dowolną ze stron – zarówno amerykańskimi „Boys” oraz „Szponami” jak i Konsorcjum. Kampania nie należy do krótkich, a map jest sporo, więc nie ma problemów ze zbyt ograniczonym czasem trwania gry.

Jak w każdym RTS’ie – każda armia to inne jednostki, technologie, taktyka walki. No – w prawie każdym. Tutaj zresztą część jednostek oraz budynków się też powtarza – po prostu inaczej wyglądają. Podobnie jak z niektórymi technologiami – tylko nazwa jest odmienna. Za to klimatu odmówić nie można, na przykład USA swoje budynki i jednostki dzieli według poziomu gotowości bojowej DEFCON. Podstawowe pojazdy i piechotę rekrutujemy na DEFCON 3, podczas gdy na DEFCON 1 wchodzą najpotężniejsze bronie, z taktycznymi pociskami nuklearnymi na czele. Konsorcjum ma tylko dwa poziomy – działania ukryte (podstawowy poziom) oraz jawne, podczas gdy „Szpon” zaczyna na poziomie „Pole walki”, a najlepsze technologie i zabawki otrzymuje po dojściu do„Tarczy”. Między budynkami

Act of War koncentruje się głównie na operacjach miejskich, a więc system musiał zostać odpowiednio dostosowany do starć w ciasnych ulicach. Bardzo ważne w takich sytuacjach jest opracowanie doskonałego pathfindingu, aby się nie okazało, iż jednostki dochodzą do celu pojedynczo i są łatwo zabijane przez wroga. Z tym jest nieźle – zdarza się, iż zaznaczone siły rozdzielą się, kiedy dojdzie do omijania przeszkody i można to zrobić z dwóch stron, ale zwykle to większa grupa idzie krótszą drogą. Podczas gdy w innych pojazd/piechur najpierw wybierze najkrótszą drogę i dopiero gdy ta okaże się zablokowana zacznie szukać innej, tutaj jednostka „wie” o blokadzie nawet jeśli jej nie widzi. Dla przykładu taka sytuacja z drugiej misji kampanii, wynikła podczas testów: posyłamy karetkę do naszych ludzi, aby wyleczyć rannych, pojazd od razu zaczął przedzierać się przez park, mimo iż szybciej i krócej byłoby ulicą... Jednak po próbie odesłania jaj na siłę z powrotem okazało się, iż jezdnia została zablokowana przez policję. Świetnie to wykonano.

Kolejnym aspektem jest walka w budynkach – w końcu co to za starcia w mieście, jeśli biura i domy robiłyby tylko za ściany wielkomiejskiego labiryntu. W Act of War można wprowadzać piechotę do budynków. Żołnierze automatycznie zajmują pozycję przy oknach i zaatakują każdego wroga w zasięgu strzału. Pozycja w budynku daje im lepszy zasięg widzenia oraz pewną ochronę przed wrogim ostrzałem. Bardzo efektownie wygląda oczyszczanie okupowanej struktury – wrogowie (lub nasi) potrafią wylecieć przez okno. Szkoda, że nie ma żadnych scen walk wewnątrz budynku – atakujący po prostu wchodzą do środka i po chwili widać wylatujące ciała i budynek zostaje przejęty lub nie. Takich akcji będzie całkiem sporo, bo w trakcie kampanii przyjdzie walczyć w najsłynniejszych metropoliach – między innymi zwiedzimy Moskwę, Londyn i Nowy Jork.

W kampanii zwykle mamy do czynienia z misjami taktycznymi, czyli należy wykonać zadanie tymi jednostkami, które są dostępne na początku, ewentualnie mogą pojawić się niewielkie uzupełnienia. Potyczka to już standardowy RTS z budowaniem bazy, zarabianiem pieniędzy oraz szkolenie jednostek. Niestety, z równie standardowym AI, znającym tylko jedną taktykę: rush (wjazd dwóch czołgów i piechurów w 2-3 minucie gry to norma przy poziomie trudności wyższym niż „łatwy”). Jedynym surowcem w grze są pieniądze, które można zdobyć z kilku źródeł. Podstawowym jest wydobycie ropy naftowej – w potyczkach zawsze startuje się w pobliżu którejś z platform wiertniczych, trzeba tylko dobudować rafinerię i cysterna zacznie zbiory. Drugą możliwością jest zajęcie banku, a trzecią branie jeńców – każda z armii ma specjalny budynek do trzymania więźniów i ten rozpoczyna generowanie przychodów w momencie, w którym pojawi się pierwszy „lokator”. Chwytać wrogów mogą tylko jednostki z bronią lekką, ponadto można opracować specjalną technologię, dzięki której nasi ludzie będą zabijali mniej wrogów, zwiększając szansę na pozyskanie jeńców. Jest to o tyle ważne, iż możliwe jest czasowe odkrycie części mapy w zamian za zwolnienie więźnia. Jednostki i zależności

W grze znajduje się system zależności miedzy poszczególnymi żołnierzami i pojazdami, aby gracz mógł łatwiej planować swoje ruchy. Tutaj nawet 40 wojaków z bronią maszynową nie zniszczy czołgu – zadają mu tak małe obrażenia, że zostaną wcześniej rozstrzelani lub przejechani. Dla odmiany piechota z wyrzutnią rakiet niszczy podstawowe pojazdy pancerze jednym-dwoma strzałami. W instrukcji klarownie ukazano, jakie jednostki są szczególnie skuteczne w stosunku do danego celu, a jakie nie. Oczywiście, w pewnych sytuacjach nadal działa pójście „na masę” i proste zaznaczenie wszystkich dostępnych żołnierzy, a potem koncentrowanie ognia na poszczególnych celach aż do ich zniszczenia (jest to skuteczne zwłaszcza w początkowych scenariuszach kampanii).

Różne umiejętności specjalne nie są w tej grze rzadkością, a dodatkowo piechota posiada możliwość organizowania zasadzek. Jeśli wróg nie wykryje przyczajonych żołnierzy na czas, otrzyma dwa razy większe obrażenia w wyniku ostrzału. Ogólnie twórcy sobie nie żałowali i mamy do dyspozycji pokaźny arsenał – „niewykrywalne” samoloty, potężne bombowce, nowoczesne czołgi, broń jądrowa, zrzucanie satelity z orbity. Jeśli coś lata, biega lub jeździ i może służyć do walki – zapewne znalazło się w grze. Daje to szeroki wybór taktyk i możliwych do złożenia oddziałów. Ponadto żołnierze nie stoją jak kołki – możliwe jest wydanie rozkazu „padnij”, kiedy to dzielni chłopcy przylgną do ziemi i staną się mniej podatni na ostrzał (niektórzy wtedy będą wręcz niewidzialni).

Amerykański film

Grafika w momencie wyjścia gry była uznana za jedną z lepszych w RTS’ach. Niestety, czas zbyt łaskawy nie był. Modele są poprawne, ale nie szokują. Za to boli przenikanie niektórych obiektów – możliwe jest zbudowanie budynku w pobliżu drzewa i jeśli struktura obejmie roślinę zasięgiem – po prostu się przenikną. Zastosowano tu taki sam numer, jak w Joint Task Force (tyle że Act of War było wcześniej) – w trakcie kampanii w rogu pojawiają się krótkie scenki na enginie gry. Zostały nieco lepiej zrobione niż w JTF – głównie dlatego, iż pokazują naprawdę to, co się dzieje, a nie jakieś retrospekcje, do tego nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością.

Twórcy zdecydowali się na zatrudnienie aktorów do filmów umieszczonych w grze. Pomysł dobry – w końcu sprawdził się już w stareńkim Command and Conquer. Szkoda, ze nie przyłożono się do scenariusza, chociaż Amerykanie pewnie są wniebowzięci. Wszystko to bardzo patetyczne. Te sztucznie uśmiechnięte twarze oficjeli, te sztuczne zakłopotanie generałów gdy coś nie wyjdzie, te „wspaniałe” teksty typu uruchamiam grupę „Szpon”. No niemal jakby człek oglądał ”Sumę wszystkich strachów” czy inny amerykańsko-patriotyczny kicz.

Act of War: High Treason

Taki tytuł nosi jedyny oficjalny dodatek. Nie jest to produkt samodzielny – do działania nadal wymaga podstawki, chociaż uruchamia się z oddzielnego pliku startowego oraz posiada własny CD-key. Rozszerzenie jak każde inne – nowe jednostki, nowe mapy, nowa kampania. Jednak i tutaj programiści nieco się postarali – mamy więc dodatkowe tryby do multiplayera oraz wprowadzenie zupełnie nowego typu pojazdów. Podczas gdy podstawowy Act of War (o podtytule Direct Action) ukazywał tylko konflikt na ziemi oraz w powietrzu, High Treason przenosi wichry wojny również na wodę. Oprócz tego pojawił się dodatkowy, piąty, poziom doświadczenia żołnierzy (w podstawce żołnierze też są coraz lepsi i przechodzą z misji na misję), a także możliwość rekrutowania najemników. Problem z tymi ostatnimi jest taki, iż nie dość, że są drożsi od standardowych jednostek, to jeszcze trzeba płacić za ich utrzymanie. Lepiej nie traktować ich jak mięsa armatniego – ostatecznie po rozwiązaniu kontraktu część zainwestowanej sumy zostanie zwrócona. W grze znalazło się jeszcze kilka dodatkowych, mniejszych opcji, jak np. możliwość anulowania nalotów.

Jest fajnie

Gra nie jest może arcydziełem i super czołówką gatunku, ale plasuje się raczej w górze stawki. Pomijając durny scenariusz filmów, gra się bardzo przyjemnie. Wiele możliwości: prowadzenie wojny, branie jeńców, walki w miastach – super. Cena w Polsce jest bardzo zachęcająca do kupna, zwłaszcza iż otrzymujemy od razu dodatek, dający jeszcze więcej opcji. Lanie terrorystów jest tu bardziej zabawne i grywalne, niż w - najbliższym Act of War - Joint Task Force.

GramTV przedstawia:

Tytuł: Act of War Złota Edycja Gatunek: strategiczna Wymagania sprzętowe: sprawdź tutaj + duży wybór jednostek + walki w miastach, branie jeńców + wojna na ziemi, w powietrzu i na wodzie Minusy: - oszukujące AI - czasami nawala pathfinding - bzdurny scenariusz filmów Czas na opanowanie: krótki Poziom trudności: zróżnicowany Producent: Eugen Systems Wydawca: Atari Polski wydawca: CD Projekt Cena: 49.90 Wersja: Polska, kinowa Strona www: www.atari.com/actofwar/addon/index.html

Komentarze
26
Usunięty
Usunięty
18/12/2008 14:33

Potwierdzam, gra sie zawiesza. W Direct Action nie da sie przejsc kampanii poniewaz wysypuje sie zaraz po wejsciu na poklad smiglowca po zakonczeniu 1 misji. Skirmish oraz Multiplayer dzialaja bezproblemowo.High Treason wiesza sie juz przy starcie (widac na moment kursor gry, po czym mamy komunikat ActOfWar_HighTreason.exe wykonal nieprawidlowa operacje itd. itd.Moze rozwiazal ktos ten problem?

Usunięty
Usunięty
18/12/2008 14:33

Potwierdzam, gra sie zawiesza. W Direct Action nie da sie przejsc kampanii poniewaz wysypuje sie zaraz po wejsciu na poklad smiglowca po zakonczeniu 1 misji. Skirmish oraz Multiplayer dzialaja bezproblemowo.High Treason wiesza sie juz przy starcie (widac na moment kursor gry, po czym mamy komunikat ActOfWar_HighTreason.exe wykonal nieprawidlowa operacje itd. itd.Moze rozwiazal ktos ten problem?

Usunięty
Usunięty
25/01/2008 13:19
Dnia 18.05.2007 o 02:18, Smash-PL napisał:

Ta gra jest nie stabilna, wysypuje się. Nie polecam.

Ta gra była stabilna dopóki panowie cd-projekt sie nie zabrali za jej spolszczenie.Wersja angielska działa bez problemu.Nie ma sensu czekać na patcha bo takiego nikt nie napisze.Napisałem w tej sprawie do pomocy technicznej,nawet wkleiłem im odnośnik do forum.Miałem dostać odpowiedz do 48h ..to dostałem z automatu - ściągnąć najnowsze sterowniki...- nóż sie w kieszeni otwiera.Szkoda ze ma możliwości wyboru wersji językowej w naszym kraju - za jakość mogę zapłacić nawet więcej skoro już decyduje sie coś kupić a w przypadku "profesjonalnej polskiej wersji językowej" nie można mówić o jakości.




Trwa Wczytywanie