Tydzień z grą SpellForce 2 i dodatkiem Władca Smoków - spotkanie drugie

Finnegan
2007/05/15 23:03
1
0

W obliczu nadchodzącej burzy

W obliczu nadchodzącej burzy

Witaj, młoda pani. Cóż sprowadza osobę w twym wieku tutaj, do tych cichych sal gdzie rozbrzmiewa tylko szelest kart woluminów i szuranie stóp takich starców jak ja...? Osoby w twym wieku nie zwykły przychodzić tu często. Wy, młodzi, wolicie raczej grać w Drakkara czy też uganiać się konno po okolicach Siedmiogrodu, jednak twój strój każe mi przypuszczać, że nie jesteś stąd. A więc przybywasz aż z Zachodniej Gardy? Hmm... Dotarłaś tu przez Portal? Wybacz moją ciekawość, ale przy tym, co obecnie słyszy się o ich gasnącej mocy... Tak, wszyscy jesteśmy tym zaniepokojeni. Jedno jest pewne. Nadchodzą wielkie zmiany. Wybacz jednak, rozgadałem się nieco. Jaki jest cel twej wizyty tutaj, w bibliotece naszego uniwersytetu? Ach, historia i początki świata Eo? Portale, Wojny Konwokacji, Runiczni Wojownicy, Krąg, Zakon Świtu... Powoli, powoli moja panno. Każdy z tych tematów to materiał, którego nawet pobieżne przejrzenie zajęłoby ci tygodnie, jeśli nie dłużej. Tak, owszem, będę chyba w stanie ci pomoc. Na część swych pytań odpowiedź możesz otrzymać właśnie tutaj. W obliczu nadchodzącej burzy, Tydzień z grą SpellForce 2 i dodatkiem Władca Smoków - spotkanie drugie

Hmmm... Zacznijmy od początku - od samego początku, jeśli mogę tak powiedzieć. Poszukajmy czegoś na temat historii świata. Och widzę, że nie próżnowałaś i zaczęłaś już przeglądać jakąś pozycję... Jeśli można prosić, obchodź się z tym rękopisem bardzo ostrożnie. To jedyny egzemplarz, jaki posiada nasza biblioteka, a prawdopodobnie jeden z trzech istniejących oryginałów „Siedmiu Snów“ Ishtara Magnusa. Mimo iż wielu uważa, że to jego dzieło nosi pewne znamiona szaleństwa, to niewątpliwie sam Magnus był wielkim uczonym, choć może prorok czy wieszcz byłoby lepszym określeniem. Nie znajdziesz tu jednak tego, czego szukasz. „Siedem Snów” opisuje jego podróże, czy tez raczej wizje pobytu nad brzegami Mor Duine – Rzeki Dusz. Właśnie do niej, według słów Magnusa, Hirin – Wysłannik Bogów, prowadzi dusze zmarłych by oczekiwały czasu odrodzenia. To podobno również on sam, na swym widmowym rumaku, zabierał tam Ishtara, który doświadczał swych wizji. Szczególnie frapujący jest Drugi Sen, który tłumaczyłby genezę powstawania abominacji, jaką są nieumarli. Otóż podobno niektóre dusze, powodowane lękiem i zwątpieniem - czy może zbytnim przywiązaniem do życia - nie są w stanie zaakceptować swego losu. Boją się oni wkroczyć do rzeki. Zamiast tego kryją się oni na jej widmowym brzegu, uchodząc się przed wzrokiem Hirina i pałając coraz większą nienawiścią do żywych, których losu zazdroszczą. Oni też... Ach wybacz, przecież przyszłaś tu zupełnie w innym celu... „Siedem Snów” Ishtara Magnusa to interesująca księga, ale nie nią powinniśmy się zająć, chociaż paradoksalnie właśnie ten autor może przyjść nam z pomocą... Ale wrócimy do niego za chwilę.

Gdzie jest to drugie dzieło...? Powtarzam zawsze asystentom, by odkładali tomy na miejsca, ale mówić do nich to jak próbować uczyć trolla tańczyć. Wiele wysiłku, zero efektu... O, tu jest! Tu właśnie opisano szerzej Wojny Konwokacji zakończone Kataklizmem Konwokacji, który zmienił raz na zawsze oblicze dawnego Eo. Zostały one zapoczątkowane przez Krąg, bądź też Trzynastu - jak również ich nazywano. I jak tu nie wierzyć w magię liczb, dziecko? Ta cyfra z pewnością nie była szczęśliwa dla naszego świata.

Czym był Krąg? Był stowarzyszeniem trzynastu wielkich magów, którzy w dawnych czasach chodzili po tej ziemi. Początkowo, jak wiele wielkich przedsięwzięć, Krąg miał szlachetne cele i założenia. Zawiązano go po to, aby położyć koniec wzajemnym waśniom i sporom, dzielącym potężnych czarodziejów i prowadzącym do niezliczonych ich kłótni i utarczek. Jednak, moje dziecko, jak uczy historia, wszystkie sprzysiężenia magów w czasach pokoju nie doprowadzają do niczego dobrego. Tylko te zawiązywane w momencie zagrożenia zapisują się nieco bardziej chlubnie w ludzkiej pamięci, jednak i one maja tendencję do dewaluowania wraz z upływem czasu swych szczytnych ideałów. Nie inaczej było z Kręgiem.

Władza, którą posiedli, skorumpowała część z jego członków. Zaczęły się wzajemne podejrzenia i rywalizacja, które przerodziły się w końcu w otwarty konflikt, znany jako Wojny Konwokacji. Potęga Trzynastu była wówczas prawie nieograniczona. Mając na swych usługach nawet Pierwiastki czy też jak wolą niektórzy, Żywioły, które kształtują samą materię świata, wyzwolili ich energię by osiągnąć zwycięstwo w toczonym miedzy sobą konflikcie. Był to brzemienny w skutkach krok. Uwolnione Żywioły poczęły walczyć między sobą, tak jak czyniły to u zarania czasu. Ich furii nic nie mogło się przeciwstawić. Bardzo obrazowo opisał to właśnie wspomniany już przeze mnie Ishtar Magnus. W tym właśnie dziele, zatytułowanym „Najczarniejsza Godzina“, zawarł bardzo plastyczny, choć jak uważają niektórzy zbyt poetycki, opis tamtych wydarzeń.

„W swym gniewie Żywioły bezmyślnie niszczyły oblicze świata. Powierzchnia ziemi eksplodowała ranami, z których wypłynęła jej gorejąca krew. Kolumny ognia wystrzeliwały aż pod niebo, sięgając wiru czarnych chmur, które wydawały się pochłaniać horyzont. Niszczące burze popiołu i kwasu wstrząsały potężnymi szczytami górskimi równając je z ziemią i obracając w pył. Oceany zawrzały, chciwie rozdzierając wybrzeża na strzępy.”

Pomijając dość pretensjonalny styl, nie przystający komuś jego formatu, Magnus dość wiernie oddał charakter zmian, jakie rzeczywiście zaszły w geografii Eo. To, co rozpętało Trzynastu, ma swe skutki po dziś dzień. W ciągu jednego dnia i jednej nocy świat zmienił się nie do poznania. Gdy furia Żywiołów ucichła, oczom tych, którzy przetrwali ich gniew, ukazał się widok, na jaki nikt nie był przygotowany. Będące dotąd jednością krainy zostały rozbite na odrębne wyspy. Zamieszkujące je istoty skazane byłyby na izolację, gdyby nie łączące je magiczne portale, umożliwiające przemieszczanie się pomiędzy poszczególnymi krainami.

GramTV przedstawia:

Pytałaś o Runicznych Wojowników... Brali oni udział w całości konfliktu a także również po jego zakończeniu gdyż - choć w wyniku Wojen Konwokacji zginęła większa część Trzynastu - przynajmniej dwóch z członków Kręgu przeżyło. To także miało swe następstwa, ale to już zupełnie inna historia, na opowiadanie której nie ma tu zbytnio czasu. Służący im Runiczni Wojownicy są już legendą minionych lat, choć pewne fakty zdają się sugerować jakiś związek miedzy nimi a Cieniami - istotami sprzymierzonymi z Mroczną Elfka, Sorvinią, podczas Mrocznych Wojen. Nikt co prawda nie wie, co stało się z tym, który dzierżył Ostrze Cienia, ale przypuszczać można tylko, ze tak potężny przedmiot mógł mieć zgubny wpływ na swojego właściciela. Jest niestety wielce prawdopodobne, że uległ on potędze Ostrza, a to może oznaczać, że samemu przeistoczył się właśnie w jedną z tych istot.

Co do Zakonu Świtu, to został on założony już po Wojnach Konwokacji. Jego zadaniem miała być pomoc w odbudowie świata po Kataklizmie i obrona tych, którzy przeżyli, przed niszczycielskimi, pozbawionymi dowództwa armiami groźnych istot, w dalszym ciągu panoszącymi się po krainach. Mimo sukcesów, z biegiem lat Zakon stracił na znaczeniu, choć jakiś czas temu podjęto podobno próbę jego odbudowy.

Ostatnia wojna, która wybuchła, także sporo zmieniła. Uwikłane były w nią nie tylko siły Królestwa, zwane również Sojuszem Światła i siły Paktu, czyli Norcaine – Mrocznych Elfów i ich sprzymierzeńców, ale także Klany: luźna koalicja Orków i barbarzyńskich plemion łupieżców. W wyniku kolei losu, pod koniec wojny Shaikan – potomkowie szalonego Malacaia, stali się niezależnym ludem, wolnym od klątwy, która ciążyła nad nimi od tak dawna. Skoro podróżowałaś przez Zachodnią Gardę, musiałaś widzieć jak szybko ta kraina rozwinęła się z podupadającej baronii w liczącego się sąsiada. Dzięki przyjaźni elfów i krasnoludów, spadkobiercy smoczej krwi szkolą i uzbrajają wojowników, którzy niedługo będą gotowi, aby obronić ich nową ojczyznę przed każdą napaścią... lub samemu poprowadzić podbój.

Wszyscy bowiem wiemy, co się dzieje na świecie. Już od kilku lat dochodzą nas wieści o tym, że magia portali słabnie. Niektóre dawno straciły swą moc, co spowodowało, że droga do niektórych krain wiedzie tylko poprzez inne, co zmusza do jej nadkładania. Nierzadko ich mieszkańcy są wrogo nastawieni do przybyszów. Ostatnie sygnały są coraz bardziej alarmujące. Coś, co kiedyś było tylko niewyraźną groźbą, obecnie staje się smutnym faktem. Jeśli portale przestaną kompletnie funkcjonować i wyspy zostaną odcięte, oznacza to koniec dla wielu społeczności. Ustaną podróże i przede wszystkim handel. Niewiele jest takich krain, które są na tyle żyzne i bogate w naturalne surowce, by być samowystarczalne. Słyszy się o uchodźcach, którzy już teraz podróżują w poszukiwaniu nowych terenów do osiedlenia się. Początkowo niewielki strumień podróżnych i wędrowców stopniowo zamienia się powoli w rwącą rzekę.

W obliczu tych wydarzeń nie jest niczym dziwnym, że Królestwo Wysokiej Marchii zbiera rycerstwo, tak samo jak Norimar. Niedługo każda z Krain Światła podniesie sztandary szykując się do wojny. Elfy z Dun Mory i krasnoludy z Dolnej Krainy także nie będą przyglądać się temu bezczynnie. A to będzie dopiero początek. Orkowie w Bramie Mieczy szykują się do konfrontacji. Barbarzyńcy z pokrytych śniegiem gór już teraz zasilają ich szeregi. Norcaine także nie będą bierni. Ostatnia wojna mocno ich osłabiła, ale Mroczne Elfy nie poddają się tak łatwo. Dragh’Lur ucierpiało podczas walk, ale mówi się, ze jest odbudowywane nakładem sił i środków, jakich nie widziano jeszcze w Krainach Mroku. Do tego dodać trzeba zwiększoną aktywność wszelakich bestii, które coraz częściej są problemem słabiej zaludnionych okolic. Nadchodzi kolejna wojna, po której ta kraina może się już nie podnieść. Skąd wiem to wszystko, skoro siedzę tutaj w murach uniwersytetu? Nie jesteś pierwszym gościem z dalekich stron, który rozpytuje o dawne wydarzenia a przede wszystkim o magię Portali. Młoda damo, jeśli przeczytasz w swym życiu choć połowę tej ilości ksiąg co ja, będziesz umieć wyciągać wnioski na podstawie analogii. Historia zawsze zatacza koła. Myślę, że już niedługo będziemy świadkami kolejnych doniosłych wydarzeń. Pytanie tylko, czy pozostanie po nich ktoś, kto spisze je razem tak, aby potomność mogła wyciągnąć naukę lub ostrzeżenie z naszego postępowania...

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
01/06/2007 20:39

Właśnie, że styl pisania jest świetny. To cos nowego, a nie ciągle schematyczne recenzje, do których przywykliśmy...;)A opowiadanko suuuuuper...;)