NFSPS – Nowy Fantastyczny System Przerabiania Samochodów
Czego nie może zabraknąć w żadnym z NFS-ów „nowej ery”? Biorąc pod uwagę, że omówiliśmy sobie już samochody, tryby wyścigów oraz zjazdy tunnerów (eventy) odpowiedź może być oczywiście tylko jedna: tuningu. W końcu to gra o wyścigach modyfikowanymi samochodami. Dzisiaj przedstawiamy Wam co i jak pozmieniało się w tej kwestii od ostatniej części oraz podpowiadamy na co trzeba zwrócić szczególną uwagę.
Pimp My Ride
Samochodów w ProStreet jest co niemiara. Parę z nich przedstawiliśmy Wam w jednym z opublikowanych już artykułów, ale to był jedynie wierzchołek góry lodowej. Pierwsze cztery kółka, które kupujemy wystarczają na jeden, może dwa wygrane eventy – dalej jest coraz trudniej, aż w końcu musimy sięgnąć po tuning. Musimy, bo inaczej zamiast zwycięstwa zobaczymy tylnie spoilery oddalających się naszych przeciwników i nawet dziesięć restartów tego nie zmieni.
Oczywiście nic nie zastąpi rozważnego zakupu. Zanim wydacie kasę na jakąś brykę, dobrze jej się przypatrzcie i oceńcie, czy jej zakup jest opłacalny oraz czy po ewentualnym przerobieniu jeszcze trochę nią pojeździcie. Bowiem wraz z mocą naszego silnika, rośnie także w pewien sposób poziom trudności – nie liczcie, iż będziecie mieli o 300KM więcej od przeciwników. Już gra tak dostosuje ich wozy, że zawsze będziemy gdzieś z przodu, ale oni wcale nie aż tak daleko.
Modyfikacje czas zacząć
Trzeba przyznać, iż twórcy podeszli do tematu przerabiania wozów dużo poważniej niż do tej pory. W Underground 2 były dotąd najbardziej rozbudowane opcje modyfikacji z całej serii NFS, ale głównie wizualnej. Bawiliśmy się w wymianę progów, neonów i lusterek do woli, jednak sam mechaniczny aspekt zmian został troszkę zmarginalizowany. W następnych częściach natomiast, zamiast iść do przodu – zrobiono dwa kroki w tył. Dopiero ProStreet wprowadza pod tym względem coś nowego.
Do opcji tuningu mamy dostęp jedynie z naszego garażu, a w nim znaleźć się możemy oczywiście tylko wtedy, gdy nie bawimy się akurat na żadnej z imprez - co chyba jest dość logiczne. Zmiany jakie możemy wprowadzać uzależnione są od tego, do czego daną brykę podczas zakupu przeznaczyliśmy. Inne części silnika jak i karoserii będą dostępne dla samochodu do Driftu, a jeszcze inne do Gripu – bo w końcu w obu trybach wymagane są zgoła inne cechy. Inna jest też charakterystyka wozu. Wspólnym elementem dla wszystkich jest moc silnika oraz aerodynamika, ale już trzeci z opisujących wóz aspektów będzie inny. Dla Dragu będzie to trakcja, dla Driftu kontrola, dla Speed Challenge stabilność, a dla Gripu prowadzenie.
Złe zmiany wprowadzone w wozie odbijają się niczym czkawka. Dla przykładu przygotowywaliśmy sobie naszego Caymana S do Dragu. Miał być przecinak, wyszedł wóz do Driftu – zabrakło nam pieniędzy by odpowiednio zainwestować w trakcję, co zaowocowało ślizganiem się wozu po całym pasie do ¼ mili, efekt jakże przy tym trybie niepożądany. Oczywiście wystarczyło nazbierać trochę funduszy i dokupić odpowiednie części, by sytuacja wróciła do normy.
Siostro – skalpel... i dziesiątkę nasadową
Czas przejść do konkretów. Przedstawimy Wam wszystkie najważniejsze podpunkty tuningowego menu.
Quick upgrade służy, jak sugeruje nazwa, do szybkich ulepszeń. Jest to tak zwany tuning pakietowy, w którym nabywamy całe paczki z częściami podnoszące cechy naszego wozu na poziom pierwszy, drugi albo trzeci. Nie ma obawy, że coś ze sobą się nie zgra, albo zapomnimy o jakiejś ważnej części. Wadą modyfikacji w tym stylu jest cena. Przykładowo podniesienie mocy na trzeci stopień kosztuje 130 tysięcy dolarów, przez co ulepszyć wóz możemy jedynie dysponując w całości taką gotówką.
Alternatywą jest custom upgrade, w którym to sami wybieramy poszczególne części, które chcemy kupić, wraz z producentem na którego się decydujemy. Jest to przede wszystkim oszczędność finansowa, bowiem zakup nie jest tak odczuwalny dla naszej kieszeni jak pakietowe kupowanie. Trzeba jednak uważać, by nie przesadzić w żadną ze stron i modyfikować wóz równomiernie, by nie okazało się, że mamy za słabe zawieszenie, przez co nie wykorzystujemy wielkiej mocy auta. Części, do których mamy dostęp, to: silnik, skrzynia biegów, turbo, zawieszenie, hamulce, opony, nitro, body oraz visuals.
W zakładce body zmieniamy wygląd naszego samochodu. Najpierw decydujemy się na odpowiadający nam kit, następnie za pomocą AutoSculpt dostosowujemy go w ten sposób, by wycisnąć zeń jak największą moc. Bardzo przydatnym jest, iż podczas ustawień mamy podgląd na tunel aerodynamiczny, który na bieżąco informuje nas jak wpływają nasze zmiany na osiągi samochodu. Następnie dobieramy sobie oraz także przerabiamy za pomocą AS – dotyczy tylko pierwszych czterech z wymienionych - następujące części: spoiler, koła, dachowe wloty powietrza, maska, wydech, klatka bezpieczeństwa oraz fotele.
Dodatkowo, oczywiście możemy pomalować wybrane części karoserii na wybrany przez nas kolor, przyciemnić szyby oraz nakleić podobające nam się vinyle, choć jest to wszystko raczej opcją niż koniecznością.
Na koniec możemy jeszcze przeprowadzić test na hamowni oraz pobawić się ustawieniami zawieszenia, silnika, skrzyni biegów i hamulców. Wszystko jest bardzo ładnie wyjaśnione i przedstawione w graficznej formie, dzięki czemu nawet mniej doświadczeni mechanicy dostosują wóz pod siebie i swój styl jazdy. Bardzo fajną rzeczą jest to, że dostęp do tych ustawień mamy zawsze i wszędzie, także podczas weekendu wyścigów, a więc możemy dostosować ustawienia samochodu do konkretnej trasy.
Odpicowaliśmy Ci brykę
Reasumując, tuning w grze jest dość rozbudowany i zdecydowanie bardziej nastawiony na modyfikację osiągów, niż wyglądu. To dobrze, parafrazując bowiem pewien cytat „nie ważne jak wóz wygląda, ważne jak jeździ”. Dostęp do ustawień jest szeroki i pozwala nadać bryczce spersonalizowanego charakteru, jeżeli tylko mamy ochotę poświęcić jej odpowiednią ilość czasu – odwdzięczy nam się za to po stokroć.
Nie należy jednak zapominać, iż tuning do kosztowna sprawa, a w naszym garażu w ProStreet stoją prawie od samego początku cztery samochody i należy zadbać o każdy z nich, inaczej nasze szanse na podium w ogólnej klasyfikacji i zdominowanie imprezy nie są za wysokie.
To tyle na dzisiaj. Artykuł ten jest przedostatnim w Tygodniu z Need for Speed: ProStreet. Już jutro ukaże się nasza recenzja, która odpowie na dręczące wszystkich pytanie: „Jaki tak naprawdę jest ten nowy NFS?”.