Czas ucieka, zabij człeka! Najważniejsza jest tutaj prędkość, celność i zdobyte punkty. Całą rozgrywkę będziemy obserwować zza pleców bohatera, dzięki czemu akcja nabierze filmowego wymiaru, bo nasze alter ego będzie mogło wykonywać najprzeróżniejsze akrobacje i działania, które nie tylko będą cieszyć nasze oko, ale również znacząco wpływać na ogólną końcową punktację. Patrząc na filmiki z gameplaya, odnosimy wrażenie, że The Club to tak jakby Tony Hawk's Pro Skater, tyle że zamiast deskorolki mamy tutaj różnego rodzaju gnaty. To porównanie jest celowe, bo podobnie jak w jednej z najpopularniejszych gier skate’owskich, tak i w The Club ważne jest to, jak działamy, a za każdą akcję dostajemy punkty. Za zabijanie, za strzelanie w specjalne „blaszki”, za odkrycie sekretnych miejsc, za wyjątkową kombinację etc. Czegoś takiego jeszcze w strzelankach nie było, ale w tym wypadku chodzi o to, by wykręcić jak najlepszy wynik, a nie przejść kolejną misję. Zresztą sam system punktowania został tu bardzo ciekawie rozwiązany. Za każdego zabitego oponenta dostajemy punkty. Im frag efektowniejszy, tym więcej pojawia się cyferek na naszym koncie. Oczywiście najlepiej premiowane będą kombosy. Kiedy zabijemy pierwszego wroga, uruchamia nam się licznik. Jeśli uda nam się posłać do piachu kolejnego adwersarza przed upływem wyznaczonego czasu, zwiększa się mnożnik, dzięki któremu będziemy mogli zdobywać nawet milionowe końcowe wyniki. Zapowiada się więc nie tylko efektowna, ale i strasznie szybka strzelanka!
Do dyspozycji ma zostać nam oddanych osiem map, na których toczone będą pojedynki. Wydawać by się mogło, że to mało, ale twórcy zastosowali tu chwyt ze swych wcześniejszych produkcji. Obszary będą ogromne, a trasy, po jakich będziemy się poruszać, sprawią, że aby poznać cały teren, przyjdzie nam spędzić na nim trochę czasu. Miejscówki wydają się nieco standardowe, bo cóż nowatorskiego jest w ganianiu się po zdemolowanym więzieniu, opuszczonym magazynie, bunkrze czy strefie wojny na Bałkanach? Może ciekawiej będzie strzelać do siebie między kanałami w Wenecji, w zapomnianej hucie, na transatlantyku albo w starym angielskim dworze... Autorzy jednak obiecują, że każda z tych map będzie bardzo dopracowana, a odkrywanie każdej z nich przysporzy graczom wiele radości.Next-genowo ma być! Pod względem oprawy audiowizualnej The Club prezentuje się nieźle. Gra powstaje równocześnie na komputery osobiste, jak i na PlayStation 3 oraz Xboksa 360, zatem ma być next-genowo. Zresztą wystarczy popatrzeć na screeny czy filmiki z gameplaya, by przekonać się, że oprawa graficzna stoi na niezłym poziomie, a animacja i wygląd postaci są dopracowane w najmniejszych szczegółach. O oprawę muzyczną również możemy być spokojni, bo jednym z kompozytorów muzyki ma być nie kto inny, jak sam Jesper Kyd.
Ostra jazda bez trzymanki! The Club ma ogromny potencjał, którego aż grzechem byłoby w pełni nie wykorzystać. Zapowiada się ostra jazda bez trzymanki oraz nabijanie wyśrubowanych wyników w trybie multiplayer. Kto wie, czy The Club nie podbije serc graczy właśnie sieciową rywalizacją. Czy tak się stanie, przekonamy się niedługo, bo już w lutym tego roku.