Drakensang – pierwsze wrażenia oraz wideowywiad

Mejste
2008/09/07 19:30

W Niemczech hit, a u nas?

W Niemczech hit, a u nas?

W Niemczech hit, a u nas?, Drakensang – pierwsze wrażenia oraz wideowywiad

Dzięki zaproszeniu od firmy Techland mieliśmy okazję wybrać się do Wrocławia, by w siedzibie polskiego wydawcy Drakensang obejrzeć ponad godzinną prezentację tego ciekawego tytułu oraz porozmawiać na jego temat z Maciejem Żmudą-Adamskim. Na miejscu zaprezentowano nam przedostatni niemiecki build testowy tego tytułu, czyli w zasadzie gotowy produkt wymagający jedynie drobnych, kosmetycznych poprawek. Warto wspomnieć o tym, że Drakensang ukazał się już na rynku niemieckim i od razu wskoczył na pierwsze miejsce wśród najlepiej sprzedających się tam gier komputerowych. Na polską premierę będziemy musieli jednak poczekać do grudnia, a co za tym idzie Polacy dostaną w pełni zlokalizowany Drakensang jeszcze przed ogólnoświatową premierą!

Nie dziwi fakt, że w swym ojczystym kraju najnowsza produkcja Radon Labs od samego początku znalazła rzeszę wyznawców. W końcu system, na którym został oparty Drakensang – papierowy The Dark Eye (DSA) jest w Niemczech najpopularniejszą grą fabularną, bijącą na głowę tak dobrze znane u nas Dungeons&Dragons czy Warhammera. W Polsce praktycznie nieznany, co z jednej strony może odstraszyć potencjalnych nabywców, z drugiej jednak może przyciągnąć graczy chcących poznać nowy świat, oparty na do tej pory nieznanym im systemie.

Kulturowy miszmasz

Warto zatem nieco przedstawić świat DSA, gdyż Drakensang ma być bardzo wierny swemu papierowemu wzorcowi, o czym świadczyć może fakt, że podczas gry będzie można spokojnie korzystać z map podręcznikowych. Uniwersum przedstawione w Drakensang jako żywo przypomina prawdziwy świat przeniesiony w klimaty fantasy. Akcja gry rozgrywa się na kontynencie Aventurii, który zarówno pod względem geograficzno-klimatycznym, jak i społecznym jest bardzo zróżnicowany. Podczas naszej wędrówki przyjdzie nam przemierzać m.in. krainę Middenrealm, bardzo przypominającą średniowieczną Anglię, zaawansowane technologicznie Imperium Horasian czy kraj Fountland, w którym zimy są srogie, mieszkańcy lubią sobie wypić, a wizytówką ich wojska są Winged Cavaliers, czyli kawaleria konna wzorowana na… polskiej husarii.

Tajemnicze morderstwa

Sama fabuła pozostaje w dalszym ciągu niewiadomą i największym znakiem zapytania tej produkcji. Na pokazie mieliśmy okazję poznać jedynie jej początkowy zarys. W dawnych czasach Aventurią rządziły potężne smoki. Utrzymywały one równowagę na świecie, ale zarazem były utożsamiane z symbolem zła. Doszło do wojny, w której doprowadziły one do tego, że zniszczyły potęgę elfów oraz krasnoludów, a zyskali na tym ludzie, którzy bardzo szybko zaczęli otaczać smoki czcią i kultem. Grę zaczynamy w momencie, w którym dostajemy list od naszego przyjaciela, który prosi nas, byśmy przybyli do miasta Ferdok i pomogli rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw o prawdopodobnie rytualnym charakterze… Nad scenariuszem przez ponad pół roku pracował zespół sześciu osób, odpowiedzialnych również za powstanie oryginalnego systemu The Dark Eye, a liczba stron maszynopisu wyniosła ponad półtora tysiąca. Autorzy twierdzą, że ukończenie głównego wątku fabularnego ma zająć graczowi około czterdziestu godzin. A przecież dojdzie do tego sporo questów pobocznych… Pozostaje tylko wierzyć, że tak rozbudowana fabuła będzie potrafiła gracza wciągnąć na dobre, bowiem jest to najważniejszy element każdego RPG-a, który niestety będziemy mogli poznać dopiero po ukazaniu się gry na półkach sklepowych.

Archetypy na start

Oczywiście przed wyruszeniem w siną dal najpierw musimy "stworzyć" śmiałka, którym będziemy sterować. Na samym początku mamy do wyboru kilkanaście archetypów postaci, wśród których znajdziemy orientalnych magów, wojowniczych krasnoludów, małomównych elfów czy też zabójcze Amazonki. Rozczarują się ci, którzy lubili tworzyć postać od zera. W Drakensang klasy postaci przypisane są ściśle do jej rasy, zatem jeżeli ktoś marzył o prowadzeniu rozgrywki krasnoludem magiem, może się rozczarować. Chociaż z drugiej strony nic nie stoi na przeszkodzie, by pakować zdobyte punkty w umiejętności odpowiedzialne za posługiwanie się magią, co jednak nie zmienia faktu, że krasnolud i tak pozostanie wojownikiem.

Archetypów jest dość sporo i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Dla naszej postaci w grze będziemy mogli wybrać płeć, co generalnie nie będzie miało żadnego wpływu na to, jak będzie się zachowywać w walce, za to może definiować zachowania NPC-ów wobec nas. Autorzy bowiem nie wykluczają, że w grze pojawi się wątek romansowy. Są jednak wyjątki od tej reguły – krasnoludy to rasa, która składa się jedynie z przedstawicieli płci męskiej, podczas gdy u Amazonek występują jedynie kobiety. Wybór każdego typu postaci ma swoje plusy i minusy związane z rasą i klasą naszego awatara. Skoro już przy Amazonkach jesteśmy, niech posłużą one za przykład – górują nad innymi postaciami tym, że mają zwiększone umiejętności przydatne w walce na bliską odległość, natomiast ich słabą stroną są zdolności socjalne.

Mam talent!

Dla tych, którzy lubią własnoręcznie rozdzielać wszelkie punkty statystyk i umiejętności postaci, przygotowano tryb "Ekspert", w którym większość parametrów określa tylko i wyłącznie gracz. Poza rozdzielaniem punktów na podstawowe statystki, takie jak siła, zręczność, mądrość, inteligencja czy charyzma, najciekawszym elementem w karcie postaci są talenty. W grze znajdzie się ich trzydzieści sześć, pogrupowanych w różne kategorie: społeczne, naukowo-rzemieślnicze, związane z naturą, bojowe itd. To właśnie talenty będą przede wszystkim wpływać na to, jak nasza postać będzie radzić sobie w różnych sytuacjach. Posiadając talent alchemiczny, będziemy mogli przyrządzać różnorakie mikstury, a dzięki wysoko rozwiniętej etykiecie łatwiej wkupimy się w łaski dworu. To tylko przykłady, ale funkcja talentów prezentuje się nad wyraz interesująco. Oprócz talentów w Drakensang pojawi się także około czterdziestu dodatkowych umiejętności związanych z samą walką, z których część będzie działać automatycznie (np. wzmocnienie danych umiejętności), a reszta przeznaczona zostanie do użycia w bezpośrednim starciu.

Wesoła kompania

Podczas naszej wędrówki po ziemiach Aventurii nie będziemy podróżować sami. W trakcie gry pojawi się około dziesięciu postaci niezależnych, które z chęcią do nas dołączą. W danej chwili w swoim zespole będziemy mogli mieć jedynie trzech kompanów, natomiast reszta będzie odpoczywać w naszym domu. W trakcie wykonywania poszczególnych zadań oczywiście dopuszczalne będą zmiany personalne w naszym zespole. Nad każdym członkiem drużyny naszej będziemy mieć taką samą władzę jak nad głównym bohaterem. Można będzie wydawać im polecenia, przejmować nad nimi kontrolę, a także udoskonalać ich statystyki przy awansowaniu na kolejne poziomy doświadczenia. Dodatkowo każdy z naszych towarzyszy drogi będzie posiadał odrębną historię oraz powód, dla którego do nas dołączył, co znacząco będzie wpływać na relacje z pozostałymi członkami wesołej gromadki.

Młócka w dobrze znanym stylu

Sama walka bardzo przypomina tę znaną nam choćby z Neverwinter Nights 2. Możemy kolejkować wykonywanie czynności dzięki aktywnej pauzie. Na to, czy nasz atak się powiedzie czy nie, mają wpływać przede wszystkim nasze talenty oraz umiejętności bojowe. Jednak gołymi rękoma walczyć nikt nie będzie, zatem do dyspozycji oddanych nam zostanie ponad sto podstawowych różnych rodzajów broni, z których każdy będzie charakteryzować się odmiennym wyglądem i parametrami. Autorzy nie chcieli bowiem sztucznie zwiększać ilości dostępnego oręża poprzez zmiany statystyk np. tego samego topora. Prócz podstawowych należy doliczyć jeszcze kilkadziesiąt rodzajów oręża specjalnego, unikalnego, pozyskanego od przeciwnika oraz stworzonego własnoręcznie. Nie zabraknie również i magii, która w Drakensang dzieli się na trzy odmiany: podstawową, ludzką oraz elfów, która jest związana głównie z naturą. Czary pogrupowane są w różnorodne kategorie, a łącznie w grze ma być ich około pięćdziesięciu.

GramTV przedstawia:

W trakcie walki natknęliśmy się na dwa ciekawe rozwiązania. Pierwszym z nich jest ustalanie mocy czaru. Dzięki temu nie musimy wykorzystywać pełnej ilości many na zabicie kulą ognia zwykłego szarego wilka, ale możemy zmniejszyć moc tego czaru, który i tak zabije agresywne zwierzę, a my zaoszczędzimy na magicznej mocy. Drugą interesującą sprawą jest poziom obrażeń kierowanych przez nas postaci. Pomniejsze zadrapania leczone są automatycznie, natomiast poważniejsze złamania doprowadzą do tego, że nasza postać nie będzie mogła się ruszyć i bez specjalnych mikstur leczniczych czy też postaci leczącej w drużynie może być z nią naprawdę kiepsko. Szkoda tylko, że w trakcie walki nie ma okna z logami, dzięki którym w tekstowy sposób moglibyśmy sprawdzać, jak przebiegała walka. Maniacy cyferek i statystyk poczują się zatem nieco zawiedzeni.

Sam interfejs, co możecie zobaczyć na screenach, jest bardzo czytelny i funkcjonalny. Na dole ekranu mamy pasek szybkiego dostępu do wybranych umiejętności czy też przedmiotów z pięćdziesięcioma wolnymi slotami. Do naszej dyspozycji został oddany dziennik, w którym możemy zapoznać się z celami aktualnych zadań oraz przejrzeć historię tych już zakończonych, a także mapa kontynentu, z której poziomu będziemy wyruszać w dalsze trasy.

Kolorowo, ale bez fajerwerków

Graficznie Drakensang prezentuje się nieźle. Grafika w grze nie powala może na kolana, ale do najbrzydszych też nie należy. Za całość odpowiada tutaj silnik Nebula 3, który wspiera najnowsze technologie, w tym podrasowane SpeedTree, dzięki któremu drzewa w grze są bardzo różnorodne. W pokazanej nam wersji nieco kulała jeszcze animacja postaci oraz nie uświadczyliśmy praktycznie krwi (przypomnijmy, że to była niemiecka beta, a jak wiadomo, Niemcy bardzo rygorystycznie podchodzą do tego, co znajduje się w grach), ale w wersji finalnej powinno to zostać naprawione. Oprawa audiowizualna pasuje do klimatu rozgrywki. Muzyka przygrywająca przez tę godzinę w tle nie przeszkadzała, ale to jedyne, co po tak krótkim czasie możemy o niej powiedzieć.

W Polsce na bogato Drakensang zostanie wydany w Polsce jeszcze przed końcem tego roku w pełnej polskiej wersji językowej. Prace lokalizacyjne już trwają, a my będziemy starali się Was na bieżąco informować o ich postępach. Wiemy również, że gra ukaże się w dwóch wersjach: standardowej i kolekcjonerskiej, której skład jeszcze nie został potwierdzony, ale sądząc po nieoficjalnych informacjach, których póki co nie możemy zdradzać, warto czekać – krążą bowiem plotki, że wraz z premierą gry ma zostać wydany również po raz pierwszy w języku polskim podręcznik do systemu The Dark Eye...

Pozostaje czekać

Godzinna prezentacja wprowadziła nas nieco w świat Drakensang, jednak nie pozwala już teraz wystawić tej grze jednoznacznej opinii. Mechanika rozgrywki oraz rozwój postaci prezentują się nieźle, natomiast fabuła w dalszym ciągu pozostaje dla nas wielką niewiadomą. Na ostateczny werdykt zatem trzeba będzie poczekać do momentu, aż dostaniemy egzemplarz do recenzji. Tymczasem zapraszamy Was jeszcze do zapoznania się z wywiadem, jaki przeprowadziliśmy z Maciejem Żmudą-Adamskim, odpowiedzialnym za grę Drakensang w Techlandzie.

Wywiad z Maciejem Żmudą-Adamskim

Get Adobe Flash player

Komentarze
70
Usunięty
Usunięty
18/01/2009 00:26

Jeśli ktoś grał w baldurs gate to nigdy nie porówna tego do drakensanga!!drakensang to naprawde przecietna gra w ktorej niby włożono taki wielki nacisk na fabule ale postacie sa bez przeszlosci takiej jak chociazby we wspomnianym baldurs gate w drakensangu nie ma wiekszego przywiazania do historii postaci niezaleznych oprocz rozmow ktore od poczatku do konca gry sie nie zmieniajadrugą wada jest Główny bohater nastepny bez przeszlosci jedyny watek ktory laczy go z fabula gry to rzekomy list od przyjaciela (przypomne z o wiele starszego baldurs gatea z historii postaci mozna bylo napisac książke)Dalsze porównania do BG to jaka sciezka idzie bohater w bg można bylo kształtować charakter postaci wedle zyczenia mozna bylo byc rzeźimieszkiem i złodziejem lub prawym rycerzem poza tym bylo wiele opcji dialogowych (minimum 3) z ktorych mozna bylo wybrac najbardziej odpowiadającą charakterowi postaci W drakensangu tego nie ma gra prowadzi nas za rączke przez cala fabulew ktorej musimy pomagac slabym i ucisnionym , owszem jest kilka wyjatkow (zadecydować czy ściąć święte drzewo)Poważnym błędem jest tez nie wprowadzenie walki dwoma broniami które sa wrecz kanonem wśród gier RPG . Dużym problemem jest wprowadzenie przy koncu gry zbroi ognia (niby wielkim artefaktem) która sie laczy w jedno i reasumując zajmuje wszystkie miejsca na zbroje a daje postaciom wałczącym (rycerzom najemnikom) mniejsza ochrone niz najslabsza zbroja plytowa.Nie wspomne tez o spolszczeniu , może spodziewalem sie zbyt wiele ale jesli sie porownuje gre do baldurs gate albo do icewind dale to sie spodziewalem profesjonalengo spolszczenia a nie tylko napisow.Na koniec dodam tez ze SI(sztuczna inteligencja) przeciwników jest w opłakanym stanie są momenty gdy mozna zabic przeważające sily przeciwników (4:1) po prostu wywabiając ich po jednym.Jest jeszcze wiele wad jakie ma drakensanga ale na pewno nie jest to jakaś super gra nastepca baldurs gate albo newerwintera.

Usunięty
Usunięty
18/12/2008 12:13

>Kulawiec>kazdy kto mial okazje pograc w poprzednie gry oparte na swiecie Das Schwarze Auge (ja jedynie w Spear of >Destiny i Shadows over Riva) wie ze D&D i WH sa przy tym systemie cienkie jak dupa weza i prymitywne jak >"wszechpolacy"... a jak ktos nie gral to koniecznie powinien zagrac - gwarantuje ze potem na BG/IWD/NWN >spojrzy jedynie z politowaniem (respekt dla Tormenta :P :) )Powiem szczerze ze system D&D nie przypadł mi do gustu tak jak bym chciał mogę nawet powiedzieć ze mnie trochę.... zawiódł . A co do samej gry tutaj prezentowanej to mam mieszane przeczucia czy ja kupić czy raczej sobie odpuścić z tego względu na poprzednia gre Techlandu "LOKI"która byłem szczerze zainteresowany a okazała się gniotem. Ale kto wie , może zweryfikuje swoje poglądy i ja zakupie .... :D

Usunięty
Usunięty
18/12/2008 12:13

>Kulawiec>kazdy kto mial okazje pograc w poprzednie gry oparte na swiecie Das Schwarze Auge (ja jedynie w Spear of >Destiny i Shadows over Riva) wie ze D&D i WH sa przy tym systemie cienkie jak dupa weza i prymitywne jak >"wszechpolacy"... a jak ktos nie gral to koniecznie powinien zagrac - gwarantuje ze potem na BG/IWD/NWN >spojrzy jedynie z politowaniem (respekt dla Tormenta :P :) )Powiem szczerze ze system D&D nie przypadł mi do gustu tak jak bym chciał mogę nawet powiedzieć ze mnie trochę.... zawiódł . A co do samej gry tutaj prezentowanej to mam mieszane przeczucia czy ja kupić czy raczej sobie odpuścić z tego względu na poprzednia gre Techlandu "LOKI"która byłem szczerze zainteresowany a okazała się gniotem. Ale kto wie , może zweryfikuje swoje poglądy i ja zakupie .... :D




Trwa Wczytywanie