Pozdrawiam Cię i zapewniam o mojej wierności naszym planom, Inog Kochany Braciszku!
Niepotrzebnie aż tak się niepokoisz, doceniam to, czego dokonałeś. Naprawdę, Geldern nie mogło mieć lepszego zarządcy. Pamiętaj, że przecież ja mam na głowie wszystkie nasze włości i kontrolowanie bezpośrednio największego z miast nam podległych, zbytnio osłabiłoby moją czujność w sprawach dotyczących całości. Ta decyzja była mądra i z czasem to zrozumiesz. Tak czy inaczej, nie czas na dyskusje o kompetencjach. Twój list skłonił mnie do kilku refleksji. Najpierw odpowiem na poruszone w nim tematy, potem przejdę do spraw z mojego punktu widzenia bardzo żywotnych. Jeśli chodzi o odbudowę Geldern, to jestem jak najbardziej zadowolony. Nie zawiodłem się na Tobie, Bracie, i z pewnością nie zawiodę się też później. Niestety, nie jestem Ci w stanie przysłać łuczników do obsadzenia murów, tutaj w Silden również nie narzekam na nadmiar ludzi pod bronią. Myśliwi pilnują naszych ziem podczas polowań. Przebywając w Silden, stanowią coś w rodzaju rezerwy – wysłanie ich do Geldern nie wchodzi w rachubę, o tak wiele nie mogę ich prosić. Musisz sam rozejrzeć się za ludźmi do ochrony miasta. Podołasz temu, wierzę w Twoje umiejętności. Jeśli idzie o dostawy rudy i samo uzbrojenie, to faktycznie mamy tu problem. Dociera do mnie mniej, niż obiecujesz – tuszę, że to kwestia wspomnianych napadów, bo przecież sam piszesz, że wydobycie chwilowo jest tak wysokie, jak to tylko możliwe. Rozważę, co można zrobić w sprawie bezpieczeństwa naszych transportów. Martwi mnie napięta sytuacja między Gornem a Thorusem. Tacy ludzie jak oni nie powinni pod żadnym pozorem zostawać władcami części Myrtany. Urodzeni wojownicy, niezdolni do życia w czasach pokoju. Jestem pewien, że będą się starali wciągnąć nas w swoją prywatną waśń. Nie bądź przekonany Bracie, że to Orkowie z Trelis łupią nasze karawany. Zbadaj to dokładnie. Lojalność orków można kupić tak jak i ludzi. Może za całą sprawą stoi Gorn? Może chce nas przekonać, że Thorus stanowi zagrożenie dla naszych poddanych? Wiem, szalona to myśl, ale działaj rozsądnie. Nie chcemy następnej wojny. Nie jesteśmy też na nią gotowi… Na koniec kilka spraw bieżących. Z pewnością poradzisz sobie z nimi, nie wymagają zbytniego nakładu czasu. Po pierwsze – jak wspomniałem – potrzebujemy informacji o tym, co się dzieje w Trelis. Twój szpieg z pewnością da sobie radę. Teraz kwestia nieco poważniejsza: podatki. Potrzebuję, byś dopilnował ich ściągnięcia, znajdź kogoś do tego celu. Będę wielce rad, gdy jadąc do mnie, odwiedzi kilku dłużników tu, w Silden. Odciąży mnie to nieco. Musimy też zadbać o bezpieczeństwo karawan – wyznaczyłem już do tego spryciarza imieniem Meryl. Damskie imię, ale umysł sprawny. Pozostaje też kwestia tego posterunku obserwacyjnego orków – muszę się zastanowić, jak na to zareagować.Pozdrawiam i liczę na sukcesy, Anog Mój Panie!
Tak jak kazałeś – udałem się do Trelis i zacząłem tworzyć siatkę informatorów. To żmudny proces, ale zaufaj mi, będzie to działało na naszą korzyść przez długi czas. W moim zawodzie doraźne cele są, owszem, ważne, ale należy też działać perspektywicznie. Nie zawiodę położonego we mnie zaufania, dowiem się, czy to pan Thorus i orkowie stoją za napadami na Twoje karawany. Chwilowo jednak coś nowego przykuło moją uwagę i proszę o zezwolenie na zajęcie się tą sprawą. Uznaję ją za coś najwyższej wagi i liczę, że podzielisz moje zdanie po tym, co za chwilę przeczytasz. Najpierw jednak bezpośredni raport. Na miejscu dużo się dzieje – nic dziwnego, trwają działania dążące do konfrontacji z siłami gromadzonymi przez pana Gorna w zamku Gotha. Mam już pierwszych zaufanych informatorów wśród orków pana Thorusa. Najcenniejszym wydaje się być niejaki Garan – pyszałek, którego wystarczy odpowiednio połechtać, by udzielił nieco informacji. To właśnie od niego wiem o sprawie, którą poruszę w dalszej części listu. Oprócz niego zwerbowałem trzech orków o zabawnie ludzkich imionach: Rudolph, Silvester i Nicholas. Najmniej wiarygodny z nich jest Sylwek, bo przechwala się na lewo i prawo, ale w jego zmyślonych historiach czasem może się trafić ziarno prawdy. Rudi i Mikołaj wydają się być bardziej sensowni, choć i oni odbiegają od stereotypowego wizerunku orka… Jak wspomniałem, Garan udzielił mi niepokojących informacji – choć nie związanych bezpośrednio z naszym głównym tematem, czyli napadami na karawany. Otóż stróżuje on przy budynku, który jest wykorzystywany przez kogoś zwanego po prostu Czarnym Magiem. Z wyglądu przypomina mi mieszkańca Varantu, ale może to jedynie kwestia sposobu ubierania się… Tak czy inaczej, ów człowiek zajmuje się potężną magią i cieszy się sporymi wpływami u pana Thorusa i – na co wszystko wskazuje – Kana. Jeśli tylko, mój Panie, rozkażesz, przyjrzę się bliżej owemu jegomościowi i sprawdzę, jakie zadania tu wykonuje. Równie niepokojące są informacje o poszukiwaniach jakichś artefaktów, które podsłuchałem w pokojach pana Thorusa. Może tu chodzić – choć na razie nie mam pewności – o kości martwego smoka. Możliwe, iż smoka-ożywieńca (język orków jest relatywnie ubogi, więc może wkraść się przekłamanie w interpretacji). Czy przypadkiem z takim ożywionym gadem nie walczył ów słynny Bezimienny Bohater, o którym słuch zaginął dwa lata temu? Liczę, mój Panie Inogu, iż wkrótce dowiem się, jakie priorytety przypisać owym nowym zagadnieniom. Póki co nie podejmuję sam decyzji i działam według wcześniejszych rozkazów.Twój uniżony sługa, Clovis Mój Panie i Władco, Najukochańszy i Najwspanialszy Lordzie!
Czuję się w obowiązku skreślić ten list, gdyż dwie rzeczy od dłuższego czasu nie dają mi spokoju. Na wstępie pragnę jeszcze raz podkreślić moją wierność i oddanie tak sprawom Myrtany, jak i Tobie, mój wspaniały Panie i Władco. Nigdzie nie czuję się tak bezpieczna, jak w Twojej obecności i serce me przepełnia radość, iż mogę służyć tak wspaniałemu Lordowi. Gdy budzę się obok tego niegodziwca, którego los wyznaczył mi na małżonka, czuję żal, iż muszę oddychać tym samym powietrzem, co on, szubrawiec i – najprawdopodobniej – zdrajca naszej ojczyzny. Pora przejść do pierwszej sprawy. Mam coraz większe podejrzenia, iż mój mąż (oby go Beliar przeklął) współpracuje z orkami i pozwala im zbierać informacje o Twoim, Najdroższy Panie, władztwie. Zauważyłam kilkukrotnie, jak w kącie toczył rozmowy przyciszonym głosem – ostatnio nie z orkami co prawda, bo te przestały bywać w Silden, ale z ludźmi wyglądającymi mi na najemników służących Thorusowi. Obawiam się, że jeśli pozostawić mu wolną rękę, Anton gotów jest do strasznych czynów. Znam go przecież dobrze i wiem, jak dwulicowym i plugawym okazał się człekiem. Co prawda napełnia mnie to lękiem i odrazą, ale dochodzę do wniosku, iż dla dobra naszych ziem, ktoś taki jak mój mąż powinien przestać oddychać powietrzem Myrtany. Fakt, wiążą mnie z nim śluby w obliczu Bogów, ale potrafię przedłożyć dobro ogółu nad kwestie osobiste. Być może ma dusza zostanie za owe słowa przeklęta, ale uważam, iż najwyższy czas, by ktoś powstrzymał Antona przed dalszym czynieniem zła. Liczę, mój Panie i Władco, iż podejmiesz rozsądną decyzję. Jeśli tego chcesz, przyślij kogoś po mnie, z chęcią udzielę Ci wszelkich informacji na osobności. Me serce krwawi, gdy nie mogę tak długo oglądać Twego prawego i wspaniałego oblicza. Mam też wrażenie, iż Anton zaczyna podejrzewać, że rozszyfrowałam jego niecne knowania. To właśnie ta druga niepokojąca mnie sprawa. Obawiam się, iż może stać się gwałtowny, więc korzystam czasem z okazji, by nie nocować w domu, a przynajmniej nie u jego boku. To znowuż prowadzi do rozpuszczania przez niego niecnych plotek, jakobym oddawała swe ciało innym mężczyznom. Ostatnio oskarża mnie o romans z niejakim Barnabusem, człekiem, który niedawno u nas przebywał. Mój Panie, nie dawaj wiary tym plugawym oszczerstwom, w mym sercu pozostaje jedynie miejsce dla naszej ojczyzny i Ciebie, Najwspanialszy i Cudowny Władco.Kreśląc te słowa, oddaje się całkowicie pod Twoją opiekę, Isabelle