- Dobra Młody, zaczynamy, proszę ja ciebie, wycieczkę krajoznawczą. Ciotka kazała się tobą zaopiekować, zabawić, miasto pokazać i inne takie, to bez żadnej ściemy teraz polecim. Bo widzisz, dla mnie rodzina to rzecz święta. Dobrze tylko, że nam twojej siorki nie podesłała, bo to paszczur nieziemski i obciach by był na dzielni się pokazać. Trza by jakiś wózek z przyciemnionymi szybami skminić, czy papierową torbę na mazaj założyć. No co się tak gapisz? Źle gadam? Brzydkie przecież i pokraczne toto, jak rozdeptany mops. A tak, to zaraz ci wujek Alonzo jakieś wypasione kabrio zorganizuje, żeby ci słupki widoków nie zasłaniały. A swoją drogą, to mnie zawsze zastanawiało, skąd się ta wasza Juanita wzięła? Bo ciotka za młodu, to całkiem fajna dupa była, a na wujka Carlosa, to do teraz młode siksy lecą... Ty, a może pamiętasz coś z dzieciństwa? Czaisz, o co biega, nie? Wiesz, jakiś listonosz może przychodził do ciotki? Roznosiciel mleka? Rottweiler sąsiadów...
- Alonzo, ja to wszystko...!
- Oj zamknij się, Młody! Burak jesteś i na żartach się nie znasz... No żartowałem przecież, kurwa! O ja pierdolę, obiecałem ciotce nie bluzga... I widzisz Młody, co żeś narobił? Widzisz!? Dobra, słuchaj dzieciaku, deal jest taki. Ja kończę żarty o twojej siostruni, jestem miły i pokazuję ci przez cały dzień nasze piękne Stilwater. Ty jesteś grzeczny, słuchasz starszego brata i mówisz potem ciotce, jakim to byłem zajebiaszczym, full opcja opiekunem i przewodnikiem. A jak będziesz bardzo, bardzo, baaardzo grzecznym piętnastoletnim gówniarzem, to na koniec jeszcze mały bonusik będzie. Pasi, Młody?
- No pasi, tylko...
- Stoi! I tak trza było od samego początku. Konkret warunki, konkret umowa. Znaczy, możemy jechać w miastową, Młody. Dobra, czyli teraz pierwsza lekcja trudnej sztuki przetrwania w wielkim mieście. Organizowanie transportu. Najpierw obczajasz parking, żeby wybrać sobie właściwy wózek. To jest ważne Młody, bo jak jedziesz na dupy, nie możesz się przecież bujać babciną Betsy. Ale z drugiej mańki, to jak posuwasz na jakąś robotę, gdzie trzeba trochu szpei przerzucić, nie weźmiesz do tego Raycastera. To nie jest jak u was, że się przez trzydzieści lat tym samym pick-upem buja na pole, do marketu i do kościoła...
- Alonzo, to nie...
- Co tam znowu brzęczysz? Nie nauczyła cię ciotula, że się starszym nie przerywa? Dobra, dajemy dalej. No to właśnie jest mój parking. Teraz sprawdzimy, czy się czegoś dziś nauczyłeś. Uważaj – mamy piękny, słoneczny dzień, jedziemy zwiedzać i obczajać wielkie miasto, jesteśmy dobrze ubrani, nie ma z nami żadnych pasztetów, których musielibyśmy się wstydzić. Co proponujesz? Wybierz dowolną bryczkę...
- To wszystkie są twoje?
- A coś ty myślał, dzieciaku? Się mieszka w wielkim mieście, się ma. I przestań zadawać głupkowate pytania, tylko wybieraj. No to który?
- Chyba... ten!
- No brawo, braciak! Biały Stiletto Cabrio, wielkie chromowane zderzaki, szprychowe fele, czerwona tapicerka, klasyka lat osiemdziesiątych. Masz widzę, podobny gust do mnie. Lans na maksa, przewiewne wnętrze i wypasione audio. To co, bierzemy? Dobra, poczekaj chwilę... Kur... Kurna, gdzie ja kluczyki posiałem? No nic, spróbujemy inaczej. A ty patrz i się ucz, bo jak kiedyś posiejesz gdzieś kluczyki, a będziesz musiał w trybie awaryjnym zawieźć rodzącą świnkę morską do lekarza...
- Weterynarza...
- Znalazł się, kurwancka, Ajnsztajn. No to do zasranego weterynarza! A ten cały weterynarz to co, nie lekarz? Tylko, że taki od zwierząt. Ale lekarz. Luz Młody, tylko mi teraz nie brzęcz, bo się skupić muszę, a ta twoja nawijka mnie dekoncertuje. Dobra, czarny masz od masy, więc go odchylasz na bok i bierzesz niebieski. Kupa kabelków, trza mieć łeb, żeby skminić co i jak... I teraz bierzemy czerwony...
- Zielony, czerwony jest...
- Kurwa! Blokada kierownicy! Ale padaka. Mówiłem, żebyś mi przeszkadzał! Szczęście masz, że się alarm nie włączył, ja pitolę, jaki obciach by na dzielni był! Cholera, nic to, trzeba jakiś inny zajumać... Znaczy wziąć, czaisz, taka miejska gwara. Wiesz co? A może tak, żeby uwagi nie zwracać... Ej Młody, zostaw te cholerne kable! Jak włą...
- Mówiłem, że zielony.
- Młody! Osz w dupę rudej dziwki! Gdzieś ty się tego nauczył?
- No... Ten... Sąsiad miał takiego, czasem mu w garażu pomagałem.
- Nie no, klasa Młody, klasa! Dobra, ale prowadzę ja. Potem, jak czasu starczy, to ci dam usiąść z kółkiem na jakiejś spokojniejszej dzielni. Należy ci się. A tak swoją drogą, to wiesz może jak awaryjnie odpalić Raycastera? Bo takiemu kumplowi chcemy z ziomami surprajza strzelić, wiesz, jak w tym programie "Obciachem w brykę". Oglądasz czasem, nie? No wiesz, zabierają jakiś wypasiony wózek gościowi, scenki takie różne robią i go wkręcają. A w tym czasie...
- Alonzo. Ej, Alonzo!
- Dżizas, co znowu!? Nie nauczysz się...
- Jakiś facet tu biegnie. Rękami macha i chyba trzyma gazrurkę w jednej.
- Gdzie? O żesz w dupę, zwijamy się! Trzym się mocno, Młody! A pieprzę, dajemy przez trawnik! Zapnij lepiej pasy, trochu pobuja! Co za idiota takie wysokie krawężniki tu wymyślił? Dobra, teraz na ręcznym i już lecimy na most. Zaczniemy od HighEnd, bo to dzielnia w sam raz dla nas, wiesz z klasą brachu. A jakie towary tam śmigają! Zobaczysz, od samego patrzenia język co do dupy ucieknie i z tydzień będziesz na ręcznym jechał, hahaha! No co taka mina, nie mów, że już żeś zaliczył? Dobra, dobra, koniec tematu. O dupach pogadamy wieczorem, na razie podziwiaj widoki, bo zaraz się na most wbijamy. Zaraz za mostem masz Downtown, też niczego sobie lokacja. Problem w tym, że tam ostatnio skośnookie rządzą. Ronin znaczy, tak się nazywają. A ten cały Shogo, to jakiś psychol w porównaniu do ojczulka. Stary Kazuo miał klasę, brachu, prawdziwą klasę. Wiesz, bezwzględny był, ale nigdy nie robił rozpizduchy, bo go ząb akurat zabolał. Młody Akuji podobno co rusz ma jakieś akcje i jazdy, jakiś taki nieogarnięty jest.
- Ale co to ma wspólnego z nami?
- A widzisz jak mało czaisz? Widzisz moje ubranie i dziary? Mogę nosić zielony, co oznacza, że jestem pod ochroną samego Generała! Inaczej, bo czuję, że i tak nie kumasz o co biega. Obczaj to. Kto rządzi tym miastem?
- No myślę...
- To przestań myśleć i zacznij słuchać. W Stilwater nie rządzi burmistrz, nie rządzi ciulowska rada miasta, nie rządzą pałki, ani trepy, nie rządzą żadne pieprzone teletubisie. Tutaj rządzą gangi. Każdy kontroluje swoje dzielnie, każdy ma swoje interesy, każdy zazwyczaj pilnuje swojej własnej dupy. Jest Ronin, w którym są żółtki, jest Bractwo pełne różnych brudasów i jesteśmy my, Samedi, najpotężniejszy gang od czasu, kiedy rządzili Święci. Widzisz, zanim Szefowa pojechała na długie wakacje, należałem właśnie do Świętych. Człowieku, co to były za czasy! Respekt był na mieście taki, że jak ludzie widzieli nasze barwy, to spieprzali od razu do swoich norek. Nawet te żółwie ze SWAT-u srały tu po gaciach, kiedy zajarzyły na kogo ich wysłali. Zresztą, chcesz lekcji historii, to bujaj wory do biblioteki, gazety poczytaj. Olać, że większość to typowe gryzipiórkowe sranie w banię, ważne, że co drugi dzień pierwsza strona! Pięknie było, ale się popieprzyło... Szefowa miała wypadek, urlop prokuratorski dostała, a wszystko się jakoś samo rozlazło, jak ziomów pod obcasem nie trzymała. Czekaj, fona mam...
- Spoko.
- No jestem, jestem. Nie no, spoko. Tak jak obiecałem. Kurwa, ile razy mam mówić, że się nie rozdwoję! Dobra. Tak. Tak. Nie. No przepraszam. No serio! Prze-pra-szam. Tak. To się więcej nie powtórzy. Przepraszam. Zrobię to, jasna sprawa. Tak jest. No już oki. Sorka raz jeszcze. Strzała!
- ...
- Robota, Młody... Ja pitolę, co za buc! Jak ja cwela nienawidzę. Spieprzył kiedyś jakąś ważną robotę, to go Generał wysłał do nadzorowania naszych detalistów na miastowej. Wiesz miałem właśnie dostać ten awans, a tu dupa zbita, bo z pajacem nie mieli co zrobić. I teraz wyżywa się na wszystkich dokoła, żeby pokazać, jaki to z niego figo-fago. Normalnie lousy.com.
- Alonzo, czerwone. Może...
- Co mówiłeś? O w dupę! Aaaaaa! No hamulce ma dobre, przynajmniej tyle. A ty głupia krowo, nie wybałuszaj tak tych latarek, bo kontakty pogubisz! Zabieraj te wymiona z mojej maski i bujaj dupsko na chodnik! Jezdnia to jest miejsce dla samochodów! Połazić, to se możesz po pastwisku! Ruchy, ruchy! Widzisz Młody, niby porządna dzielnica, a bydło na ulicach bezmyślne łazi. Myśli, że jak zielone ma, to wszystko jej wolno. Hahaha! Widziałeś, numery spisywała! To się ktoś jutro zdziwi... Nie bój nic Młody, no chyba żeś wyczaił, że ta bryczka, to pożyczona jest. Święty to ja kiedyś byłem i to też tylko z nazwy. I nie dygaj, jakby co to niepełnoletni jesteś, poza tym nie stąd, nic nie widziałeś, nic nie wiesz. Brat cię na wycieczkę zabrał i tyle mówisz, jakby się jakaś cycata misiowa mamuśka pytała. Dobra, jak przy Świętych jesteśmy, to może skończę... No więc, jak już zapuszkowali Szefową, wszystko się posypało. Część się pozaszywała i czeka, ja i paru innych chłopaków próbowaliśmy coś skminić na własną rękę, ale za mało nas było. Wtedy przyszli Samedi i zaproponowali nam zmianę barw. Świętych już nie było, a żeby żyć i przeżyć, trzeba mieć albo mocne plecy albo wyjątkowo twardą dupę. A że nie lubię jak mnie ktoś próbuje dymach od tyłu, to wszedłem w ten deal. No to chyba nie była zdrada, nie?
- No w sumie, to nie. Ale...
- I to jest myślenie, jakie lubię! Bo wiesz, niektóre stare ziomy uważają nas za zdrajców. Ale co tu zdradzać, kogo? Nie ma ekipy, nie ma Szefowej... Oni, czujesz, czekają aż ona wróci. Taaa, jasne, zesra się nie wróci. Czekaj chwilę, musze sprawdzić kogo miałem dziś obskoczyć, bo coś czuję, że miałem interes w okolicy. No dokładnie, bujamy się na Marinę Młody, motorówki sobie oblukasz. A ja wyskoczę na momento, romans mam taki mały. A tak w ogóle, to jarasz? Bo mam blanty ze stuffem pierwsza klasa, parę buszków i carribean blue brachu. To jak, wrzucamy?
- No mogę zobaczyć...
- Tylko się nie upal jak świnia, bo mnie ciotunia za jaja przed waszą hacjendą powiesi! Ja pitolę, jakby nas teraz widziała, czaisz młody? Bracia Estevan rządzą w Stilwater! Łaaa! Czujesz, jak ten wózek płynie? Młody, to jakiś pieprzony lądowy okręt, wiatr we włosach i wchodzimy ostro na falę! I w dół! Ster prawo i cała naprzód!
- Uwaga! Rafa na lewej burcie! - Nie bój nic, marynarzu, ster jest w rękach kapitana! Nic nam nie gro... <łup!> Bractwo! Spieprzyliśmy! Wsteczny i chodu zanim się połapią! Lubię te stare bryczki, jak cholerny taran. No tośmy sobie popływali. Dobra, skitramy się w tej alejce aż ucichnie. Mocne to gówno... No i od razu, żebyś wiedział w kogośmy właśnie przypieprzyli. Bractwo to trzeci liczący się gang w mieście. Jak dla mnie banda pojebów i brudasów. Wiesz motocykliści, rockersi i inne takie punki. Ale od paru lat urośli w siłę na tyle, żeby przejąć kilka dzielni. Kieruje nimi największy posraniec jakiego widziałem, Maero, bydlę wielkie jak sekwoja i silne jak koparka. Mam tylko nadzieje, że nie kapnęli się kim jestem, bo za taką akcje to kosa jest bankowo. Mogłem się dogadać i wytłumaczyć, bo rozejm mamy, ale spanikowałem przez to zielone. Nic, akcja poszła, trza czekać. Ale miałeś w gaciach, co Młody? Coś tak cicho siedzisz, jak nie ty... Nie bój nic, git będzie! Dobra, ja się kimnę chwilę z tyłu, a ty kukaj na rejon. Jakby coś się działo, to dajesz na główną ulicę, budzisz mnie i kminimy dalej. A jak nie, to obudź mnie za godzinę, oki?
Nadzorca lokalnej Krypty, o grach pisze od dwóch dekad, gra dwa razy dłużej. Bo papierowe erpegi i planszówki też się przecież liczą. Kocha gęstą atmosferę, gęstą muzykę, gęste piwo i ciemne jaskinie.
No to ja poproszę twórców gry o pack z teksturami w wysokiej rozdzielczości i tłusty patch optymalizujący - wtedy możemy rozmawiać o zakupie.He, he... to oczywiście marzenia. Doświadczenie uczy, że tak skaszanionych bubli nikomu już nie chce się optymalizować - za dużo z tym roboty. Poza tym wątpię, żeby jakikolwiek patch (nawet ważący ze 2 GB) był w stanie podnieść jakość techniczną tej gry tak, żeby spełniła ona dzisiejsze standardy...
Tom_pl
Gramowicz
31/01/2009 10:44
Dnia 30.01.2009 o 23:40, crash807 napisał:
> > > Świetna gra, miałem okazję pograć na XBOX360 i prezentuje się super. > > > > hmm... wziąłeś pod uwagę ilość bugów w tej grze? Czy oceniasz tylko tak o bo sobie > pojeździłeś > > autkiem i ci się spodobała? Na pc gra ma dość spore wymagania a grafika nie powala > > > Powiem tak, pograłem sobie na tyle żeby spodobała mi się :) a co do wymogów, nie martwie > się , bo mam na pokładzie dość mocny sprzęt :) core 2 duo quatro 2,4 - 3 GB ramu - gf > 8800 gts. może to nie cudo, ale na razie wszystkie gry mi śmigają dobrze pod systemem > WXP. > > Pozdrawiam Ja mam podobnego z tym , że 2,2 do tego mam geforca 9600gt i 4gb ram i, żeby mi się ani trochę nie cieło (chodziło płynnie) muszę grać na najniższych. A gra się spodobało tobie bo bierzeż pod uwagę tylko jej możliwości - oceniasz pochopnie tą grę.Zapewne widziałeś bugi (chyba, że byłeś zafascynowany spadochronem), grafika nie jest najlepsza (chyba, że byłeś zafascynowany rozbudowanymi wnętrzami budynków). Każdy ma swoje zdanie, ja tylko twoje rozważam więc się nie denerwuj czy coś :-)
Pewnie że się nie denerwuję ;) po to jest ta strona, żeby się wymieniać poglądami, i takimi tam ;)
Usunięty
Usunięty
30/01/2009 23:57
Cóż jeszcze nie grałem, ale tak jakoś nie ciągnie mnie zbytnio do tej produkcji:) Nie wiem czemu, może trochę grafa, mechanizm rozgrywki, choć lubię tego typu gry...