Piłkarska seria EA Sports to obecnie coś znacznie więcej, aniżeli tylko zwykła piłka kopana. Dawno minęły już czasy, kiedy gra oferowała jedynie możliwość wyboru dwóch drużyn, rozgrywania pojedynczych spotkań oraz uczestniczenia w przygotowanych przez twórców turniejach. Teraz pozycję tę nazwałbym – może dość buńczucznie, ale co tam - mianem platformy do grania w wirtualną piłkę.
FIFA 10 to - wbrew wszelkim pozorom - naprawdę rozbudowany tytuł. Zabawa na cyfrowych stadionach zyskała drugi, trzeci, a nawet i czwarty wymiar Jest tu sporo interesujących mechanizmów, sprytnie - rokrocznie - dopełniających zawartości. Co prawda na razie w grze nie zaimplementowano jeszcze edytora graficznego czy studia nagrań własnych komentarzy… ale dajmy twórcom dwa, trzy lata, a kto wie, co w niej zobaczymy? Nie patrząc jednak na to, co czeka nas w przyszłości, skupmy się na rzeczach teraźniejszych, bo warto poświęcić im kilka akapitów.
Pozwoliłem sobie wybrać trzy opcjonalne funkcjonalności w nowej odsłonie serii FIFA, które szczególnie przypadły mi do gustu. Przy okazji skutecznie odciągając od samego meczu.
Trening czyni mistrza
Opcja przedmeczowego treningu nie jest w serii żadną nowością. Wielokrotnie pojawiała się już na przestrzeni poszczególnych edycji, czasem zdarzało się też jej nieoczekiwanie zniknąć z zawartości gry. Do tej pory nie było jednak rzeczy – wydawałoby się – tak prostej i oczywistej, jak kreator stałych fragmentów gry. Ktoś w EA wpadł na ten genialny pomysł, bo najwyraźniej stwierdził, że samo naciśnięcie przycisku podczas rzutu - czy to wolnego, czy też rożnego - to troszkę za mało. Dzięki owej tęgiej głowie wspomniany edytor zamieszczono. I to całkiem sprawnie działający, o ile posiedzi się przy nim troszkę dłużej i wyczuje charakterystykę działania kopaczy na boisku.
Funkcjonalność zaprojektowano tak, aby dosłownie każdy Gracz po uruchomieniu tego mini-narzędzia mógł efektywnie działać, bez posiadania tajemnej wiedzy dostępnej trenerom. Mechanizm jest banalny. Zaznaczamy sobie po kolei zawodników (ich liczbę możemy określić) i po wciśnięciu przycisku nagrywania akcji - że tak to sobie pozwolę nazwać - kierujemy nimi w obrębie pola karnego. Wyznaczamy w ten sposób trasę, którą piłkarze mają się poruszać w trakcie wykonywania stałego fragmentu gry. Proste i przejrzyste. Okazji do szkolenia zmysłu taktycznego jest zatem sporo, można bowiem poprzeszkadzać rywalom w polu karnym, zasłonić widok bramkarzowi czy podstawić zawodnika w konkretne miejsce.
Prócz stałych fragmentów pojawiła się też sposobność rozegrania meczu treningowego, całkowicie frywolnego. Nie jesteśmy ograniczeni sztywnymi ramami czasowymi i licznikiem goli. Ot, ustalamy liczbę zawodników, jaka ma uczestniczyć w rozgrzewce, i szkolimy piłkarskie umiejętności do woli.
Zawsze chciałem zagrać w Juventusie
Dziecięce marzenia bywają bardzo różne. Jedni chcą być strażakami, inni lekarzami. A ja, jako dzieciak, zawsze marzyłem o tym, by zostać napastnikiem mojego ukochanego - po dziś dzień - klubu z Turynu. I wiecie co? Częściowo to pragnienie się spełniło, co prawda tylko wirtualnie, ale to już coś. Wszystko dzięki nowości w postaci trybu Virtual Pro. Zyskaliśmy dzięki niemu możliwość kreacji cyfrowego odpowiednika samego siebie. Nie oznacza to naturalnie, że musimy ograniczać się do własnego awatara. Nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć na przykład Diego Maradonę grającego we współczesnym Boca Juniors.
W tym celu dostaliśmy prosty edytor, za pośrednictwem którego w kilku krokach możemy umieścić w grze własną (zgodnie z założeniem, co nie musi być regułą) twarz, przeniesioną na trójwymiarowy model zawodnika. Wystarczy posiadać dobrej jakości zdjęcie portretowe z frontem oraz profilem naszej twarzy.
Może jest to tylko mały gadżet, ale zapewniam, że bardzo miły. Zupełnie Inaczej patrzy się w powtórce po zdobyciu gola na własną, uśmiechniętą facjatę, niż na losowo wygenerowane lico. Na buzi oczywiście się nie kończy, bowiem kreacja zawodnika przebiega niczym w grze RPG, gdzie poszczególne, modyfikowane cechy mają faktyczny wpływ na rozgrywkę.
Z kształtowaniem własnego piłkarza wiążą się też przypisane do niego wyzwania (accomplishments, ponad dwieście do odblokowania!), dodające cenne profity – np. wzmacniające wytrzymałość czy poprawiające drybling. Stworzono je na zasadzie „osiągnięć” znanych z gier na konsoli Xbox 360. Wyzwania zaliczamy w trakcie gry, wykonując konkretne zagrania, bawiąc się piłką, robiąc coraz bardziej zaawansowane triki czy wspomagając drużynę w określony sposób. Jest tego mnóstwo, dzięki czemu zabawa w Virtual Pro to kwestia tygodni, jeśli nie miesięcy!
Sklepik dla fanów, czyli bądź na czasie
Era wszelkiego typu (płatnych oczywiście) mini-dodatków do gier rozpoczęła się na dobre. FIFA w tyle nie pozostała, przez co w głównym menu pojawiła się nowa opcja, przenosząca do dedykowanego grze sklepiku. Zapewne wielu z Was będzie z tego powodu marudzić, że za byle pierdółki przyjdzie nam (jak zwykle zbyt wiele) zapłacić. W narzekaniach na taką, a nie inną formę udostępniania dodatkowej zawartości, jest sporo racji. Ale na co najmniej jedną funkcjonalność warto będzie cenne punkty przeznaczyć.
Mam tu na myśli drugą generację usługi Live Season, która z powodzeniem przetarła już ścieżki w FIFA 09, a teraz wraca w odświeżonej wersji. Dzięki niej wybrane przez nas ligi (niestety, bez polskiej Ekstraklasy) będą cotygodniowo aktualizowane. I to nie tylko o aktualne składy. Jest to bowiem rozbudowany tryb, dający możliwość wirtualnego uczestnictwa w rzeczywistych boiskowych wydarzeniach.
Rzecz jest niesamowicie wciągająca. Na bieżąco można obserwować wyniki poszczególnych drużyn, informacje o transferach i kontuzjach czy statystyki dotyczące zawodników. Zwolennicy tabelek i kolorowych wykresów z pewnością będą usatysfakcjonowani.
Nie pomyślcie sobie jednak, że Live Season to tylko statyczna, regularna aktualizacja suchych informacji. Istnieje tu możliwość rozgrywania autentycznie stoczonych meczów, dokładnie na takich samych warunkach, w jakich odbywały się one w danej lidze. Mamy tylko jedną szansę, by odwrócić losy spotkania np. ulubionej drużyny, która doznała porażki . Warto zatem przed takim wyzwaniem przebrnąć przez kilka spotkań towarzyskich, które nie są potem brutalnie podliczane punktami w tabelach.
Zabaweczki, gadżeciki…
Najnowsza odsłona piłkarskiej serii od EA to także mnóstwo pomniejszych opcji i umilających obcowanie z grą funkcji. Małą, ale za to bardzo sympatyczną jest choćby powrót EA Trax, w swej tradycyjnej formie. W końcu nie trzeba znosić wszystkich, z góry narzuconych utworów przygrywających w menusach – mamy playlistę i wybieramy to, co się nam podoba.
Przyjemny jest także upload filmików z ciekawymi akcjami boiskowymi. Można je oglądać w serwisie easportsfootball.com. Problem leży jedynie w ilości możliwych do wysłania plików, którą ustalono na barbarzyńsko niskim poziomie – mamy zaledwie pięć slotów do dyspozycji! Trochę mało uwzględniwszy fakt, że w trakcie meczu zdarza się naprawdę masa ciekawych sytuacji. A co Wam – oczywiście pomijając sam mecz - spodobało się w najnowszej odsłonie serii FIFA najbardziej?