Odpocznijmy odrobinę od starych gier, poświęcając ten odcinek Retrogramu dalszemu ciągowi historii sprzętu Atari. Tym razem przypomnimy sobie serie komputerów ST i XE.
Jak już wspomniałem na końcu poprzedniego tekstu poświęconego Atari, firma w połowie lat osiemdziesiątych wkroczyła w zupełnie nową erę. „Erę Tramiela”, jak zwykło się ją określać od nazwiska ówczesnego, nowego głównodowodzącego, a zarazem właściciela firmy. Jak widać, na początku lat osiemdziesiątych nastąpiło w niej wiele zmian, o których – choć ogólnie – warto powiedzieć, zanim przejdziemy do rozkładania na części kolejnych maszynek Atari.
Na krawędzi
Karygodne opóźnienia w dostawach komputerów z serii XL do sklepów w okresie świątecznym 1983 roku zemściły się okrutnie na firmie. Nie mający problemów z zaopatrzeniem Commodore wręcz rozgromił w tym okresie konkurencję, opanowując w samych Stanach Zjednoczonych prawie 80% rynku domowych mikrokomputerów. Niska cena, duże możliwości oraz całkiem pokaźna baza gier i programów szybko podbiły serca klientów, nie mających zamiaru czekać na dostawy sprzętu Atari, które od tygodni miały być „dosłownie za chwilę”. Na to wszystko nałożyła się jeszcze słynna zapaść rynku gier wideo, która rozpoczęła się już w 1983 roku, choć jej skutki zaczęły być odczuwalne dopiero w następnym roku. Warner, będący właścicielem firmy, szybko dostrzegł, że Atari z kury znoszącej złote jajka, zamieniło się w przynoszące straty około miliona dolarów dziennie (sic!) brzydkie kaczątko. W krótkim okresie czasu cena akcji spadła ponad trzykrotnie, a medialny gigant podjął decyzję o sprzedaży lub likwidacji nierentownego przedsiębiorstwa.
Największą ironią losu jest fakt, że nabywcą upadającego Atari został Jack Tramiel, do niedawna jeszcze współwłaściciel założonej przez siebie, konkurencyjnej firmy... Commodore. Tramiel, mający opinię upartego i dość apodyktycznego człowieka, pokłócił się kilka miesięcy wcześniej z pozostałymi współudziałowcami i po sprzedaniu swoich akcji, odszedł z Commodore’a. Założył własne przedsiębiorstwo, Tramel Technology, które miało stworzyć i wyprodukować nową serię komputerów osobistych. Celem Tramiela było pokazanie dawnym kolegom, że bez jego udziału i „jedynie słusznych decyzji” firma nie ma szans na przetrwanie. Kiedy dowiedział się, że Atari jest praktycznie bankrutem oraz zostało wystawione na sprzedaż, wyasygnował odpowiednia kwotę i nabył firmę. W ten oto sposób stał się właścicielem podupadającej legendy, której kiepska kondycja była między innymi wynikiem jego własnych działań.
Tramiel niemalże od razu zadeklarował wojnę. „Kiedy dopadła mnie depresja, obejrzałem film Patton. Wierzę w jego przesłanie. Nie sądzę, aby można było po prostu usiąść na dupie. Musisz dowiedzieć się kim jest twój konkurent – kim jest twój wróg. Musisz mieć lepsze czołgi. Musisz mieć lepszy sprzęt, by odnieść zwycięstwo. I nie możesz czekać, aż Pentagon powie ci co masz robić. Po prostu musisz to zrobić.” Te słowa wypowiedziane podczas jednego z wywiadów, doskonale oddają jego filozofię, która opierała się na jednej wyłącznie zasadzie – całkowitego wyniszczenia konkurencji. Tramiel uwielbiał dominować, a jedyną drogą do tego celu było pozbycie się „wszelkiego oporu ze strony przeciwnika”. Z drugiej jednak strony, miał on wśród współpracowników opinię człowieka niezwykle serdecznego, czy nawet wręcz przyjacielskiego. „Jack Tramiel jest takim typem sympatycznego dyktatora.” – mówił o nim w wywiadzie jeden z byłych pracowników Commodore’a – „A jednocześnie najbardziej błyskotliwym człowiekiem, jakiego spotkałem.”
Pozostając jeszcze przy nowym właścicielu Atari, warto wspomnieć o jego polskich korzeniach. Tramiel urodził się bowiem w 1928 roku w Łodzi i jako 11 letni chłopiec trafił w 1939 roku do miejscowego getta. Wywieziony w 1944 roku do Oświęcimia, został wraz z ojcem uznany za zdolnego do pracy i trafił do obozu pracy w okolicach Hanoweru. Uwolniony w kwietniu 1945 roku, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie już w latach pięćdziesiątych założył swoją firmę - Commodore Portable Typewriter. Bardzo szybko reagował na wszelkie nowinki technologiczne, często zmieniając profil i przy okazji nazwę firmy. „Byłem w biznesie zanim pojawiły się jakiekolwiek mikrochipy. Przeszedłem całą tę drogę od mechanicznych maszyn liczących, przez kalkulatory, aż do komputerów.”
Z wyszytym na sztandarach hasłem „Biznes jest wojną!” rusza więc do ataku na silniejszego i doskonale prosperującego przeciwnika. Walka Tramiela z Commodore początkowo wydaje się być pojedynkiem Dawida z Goliatem, jednak agresywna polityka cenowa i nowe modele komputerów sprawiają, że stojące na krawędzi przedsiębiorstwo powoli zaczyna odzyskiwać równowagę. Działania marketingowe Tramiela początkowo odnoszą pożądany skutek, jednak w połączeniu z jego uporem i przekonaniem o własnej nieomylności, przynoszą w dalszej perspektywie tragiczne skutki. Wojna cenowa między Atari i Commodore już za kilka lat doprowadzi do bankructwa obydwu firm...
Dyktator przejmuje władzę
Pierwszą z kluczowych decyzji Tramiela po przejęciu Atari, było zwolnienie dużej części pracowników i zaniechanie obiecujących, ale nie współgrających z jego koncepcjami projektów. Miał bowiem jasno i wyraźnie sprecyzowane plany. „Nie będziemy odkrywać na nowo Ameryki. Po prostu zrobimy komputer, który będzie szybszy, lepszy i tańszy od produktów konkurencji.” - odpowiedział ponoć jednemu z inżynierów, pytających o kierunek rozwoju firmy. Atari kontynuowało póki co produkcję serii XL, jednak począwszy od maja 1984 roku rozpoczęto prace nad zupełnie nowym, znacznie przewyższającym możliwościami dotychczasowe produkty firmy komputerem osobistym. Ciekawostka jest fakt, że nad projektem pracowali czterej byli inżynierowie Commodore’a, których Tramiel ściągnął do nowej firmy, co doprowadziło nawet do procesu sądowego.
Aby jeszcze bardziej namieszać w tym i tak już mocno zagmatwanym personalnym miszmaszu, Tramiel rozpoczął negocjacje z młodą firmą Amiga, która w owym czasie dysponowała już całkiem zaawansowanym projektem komputera osobistego nowej generacji. Tutaj warto przypomnieć, iż jej założycielem był Jay Miner, niezwykle uzdolniony inżynier Atari, który po niesnaskach z zarządem odszedł z firmy w 1982 roku. Projekt był na tyle obiecujący, że rozważano nawet zakończenie prac nad własnym komputerem, jednak zaoferowaną przez Tramiela kwotę skutecznie przebił Commodore. W ten oto sposób byli pracownicy Commodore’a opracowywali komputer dla Atari, a dawni inżynierowie Atari konstruowali maszynę dla Commodore’a. Wojna wkraczała w zupełne nowe stadium...
Zespołowi sześciu inżynierów pracujących nad nowym komputerem przewodził Shiraz Shivji, który znany jest również, jako jeden z konstruktorów przebojowego Commodore’a 64. Plan był niezwykle prosty i w stu procentach odzwierciedlał koncepcję Tramiela. Kluczem miało być wykorzystanie nowego, szybkiego procesora oraz maksymalnie dużej liczby gotowych i powszechnie stosowanych podzespołów. Miało to nie tylko skrócić do minimum proces projektowania, ale również, po wdrożeniu do produkcji, zmniejszyć jej koszty. Shivji, jako główny projektant, doskonale wywiązał się z powierzonego mu zadania. W ciągu zaledwie sześciu miesięcy udało się stworzyć działający i gotowy do produkcji mikrokomputer, który znacznie przewyższał możliwościami dotychczas produkowane modele Atari. Co więcej, w wyniku problemów z między innymi wdrażaniem produkcji, konkurencyjna Amiga pozostała o kilka miesięcy w tyle. Atari wracało do gry.
ST-abilizacja
Seria nowych komputerów otrzymała nazwę ST, która była akronimem pochodzącym od architektury maszyny. ST, to Sixteen/Trirty-two (Szesnaście/Trzydzieści dwa), czyli architektura procesora Motorola MC68000 i szerokość szyny danych. Swego czasu krążyły również plotki, że skrót ten pochodzi od inicjałów syna Tramiela, Sama, jednak dość szybko zostały one zdementowane przez samego zainteresowanego. Początkowo rozważano użycie układu NS32032 produkowanego przez National Semiconductors, jednak już po wstępnych negocjacjach zrezygnowano z tego pomysłu. Tramielowi zależało bowiem na istnym blitzkriegu, zalaniu rynku nowym produktem, a National Semiconductors nie było w stanie w wymaganym czasie dostarczyć odpowiedniej liczby układów. Dlatego podjęto decyzję o wykorzystaniu nowego układu Motoroli, co było wyjątkowo dobrym wyborem choćby z powodu lepszych parametrów procesora.
Sam sprzęt to jednak nie wszystko. Aby przetwarzać dane, potrzebuje również systemu operacyjnego lub interpretera, który będzie potrafił przełożyć język programowania na konkretne działania. Rozpoczęto więc poszukiwania odpowiedniego systemu, który byłby w stanie w pełni wykorzystać możliwości nowej maszyny. Jako pierwszy z ofertą zgłosił się... Microsoft. Firma Billa Gatesa pracowała wówczas w pocie czoła nad złożonym z podpatrzonych tu i ówdzie elementów systemem o wdzięcznej nazwie Windows. Niestety, a może na szczęście, Microsoft poszedł w odstawkę z dokładnie tego samego powodu, co National Semiconductors. Zaproponowany termin dostarczenia gotowego systemu za dwa lata był dla Tramiela nie do przyjęcia. Przecież jego najnowsze dziecko miało podbijać światowe rynki już za kilka miesięcy. Stworzony przez Digital Research specjalnie dla procesorów MC68000 system CP/M-68k okazał się z kolei zbyt prosty i niewystarczający. Pomysł napisania nowego systemu od podstaw odrzucono natomiast, jako zbyt czasochłonny i ryzykowny.
Ostatecznie zdecydowano się na stworzony również przez Digital Research system GEM. Problem polegał na tym, że był on napisany dla procesorów z rodziny 8086, a jego twórcy nie byli zainteresowani tworzeniem portu na nową maszynę Atari. Kupiono jednak licencję, a następnie, we własnym zakresie, zaczęto dostosowywać GEM do możliwości i architektury komputerów serii ST. Pierwsze wersje systemu działały jeszcze w środowisku CP/M-68k, jednak niestabilność tej konfiguracji szybko zmusiła programistów do jego zmiany – dość rozsądnie zdecydowano użyć GEMDOS-a. Nowy system nazwano TOS (prawdopodobnie od The Operating System lub Tramiel Operating System), nagrano na dyskietki i dołączono do pudeł z komputerami, które ruszyły na podbój świata.
O tym jednak, czy Jack Tramiel wygrał swoją wojnę i w jaki sposób Atari wyprzedziło epokę na rynku notebooków, przeczytacie dopiero w następnym wydaniu Retrogramu Hardware.