The Settlers 7: Droga do Królestwa – pierwsze wrażenia

Igor Wiśniewski
2010/03/10 19:00

Pierwsze wrażenia z gry w siódmą odsłonę słynnej serii. Uspokajamy fanów: nie obyło się bez zmian, ale to nie jest kolejne Dziedzictwo Królów.

Pierwsze wrażenia z gry w siódmą odsłonę słynnej serii. Uspokajamy fanów: nie obyło się bez zmian, ale to nie jest kolejne Dziedzictwo Królów. The Settlers 7: Droga do Królestwa – pierwsze wrażenia

Droga do Królestwa ma pełne prawo na posiadanie słów The Settlers w tytule. Widać, że Blue Byte nauczyło się na błędzie, jakim była „rewolucyjna” "piątka". Zmian jest tyle, że nie można mówić o odgrzewanym kotlecie, ale też nadal są to znani doskonale Osadnicy.

Dane nam było przetestować samouczek kampanii (składający się z trzech misji) oraz dwie mapy do gry przeciwko AI. Pełna wersja zawierać będzie też zabawę sieciową w dwóch trybach: Empire i typowy multiplayer. Ten pierwszy to po prostu szybka rozgrywka dla czterech graczy (system sam wyszukuje nam przeciwników, po prostu matchmaking), multi ma zawierać zarówno opcję online z dołączaniem do gier założonych przez innych jak i LAN.

Nowy setting, nowe zasady

Seria przechodziła przez różne epoki historyczne. Najpierw aż cztery odsłony traktujące o umownej starożytności.. Dziedzictwo Królów i Narodziny Imperium to równie „udawane” średniowiecze. Kolejny jest renesans i to właśnie o nim traktuje Droga do Królestwa.

Nowy setting, nowe zasady, The Settlers 7: Droga do Królestwa – pierwsze wrażenia

Pierwsze zmiany widać w konstrukcji map. Każda została podzielona na kilka niezależnych obszarów, z których każdy ma własną strażnicę. Wyjątkiem są sektory startowe, tam stoi okazały zamek. Strażnice mają swoją, zwykle nieliczną, obsadę. Teren zajmuje się poprzez wybicie obrońców i przejęcie kontroli nad budynkiem. Każda z prowincji ma własny zestaw dostępnych surowców, więc podbój kolejnych ziem staje się koniecznością.

Kampania w The Settlers 7: Droga do Królestwa będzie nieco różnić się od pozostałych trybów gry. Oprócz fabuły ma posiadać bardziej zróżnicowane cele kolejnych misji. Czasami to będzie standardowe zniszczenie wszystkich przeciwników, innym razem coś mniej bezpośredniego. Multi i skirmish to wyścig o punkty zwycięstwa. Do wygrania jest 12 takich punktów, podzielonych na trzy ścieżki. Militarna, handlowa, naukowa. Od grającego zależy, na czym się skoncentruje. Każda z map ma ustalony limit punktów, jakie trzeba zdobyć aby wygrać. W chwili zdobycia ostatniego gra nie kończy się od razu, pozostali uczestnicy zabawy mają jeszcze trzy minuty na działanie. Samo gromadzenie gwiazdek to tylko jeden aspekt. Drugi, nie mniej ważny, to przeszkadzanie przeciwnikowi. Dlatego najlepsze efekty uzyskuje się będąc uniwersalnym i elastycznym. Specjalizacja może pozwolić na zwycięstwo, ale będzie trudniej. Wynika to z faktu, że większość punktów jest przechodnich, tzn. można je stracić.

Osadnicza ewolucja

Osadnicza ewolucja, The Settlers 7: Droga do Królestwa – pierwsze wrażenia

Niemalże nie ruszono systemu dróg. Fani serii Cezar poczują deja vu – budynek można postawić w dowolnym miejscu, jednak musi być do niego zbudowane dojście. Początkowa ścieżka, jaka jest dostępna dla gracza przypomina wiejską drogę. Dopiero po ulepszeniu dobrze komponuje się z domyślnymi, utworzonymi na każdej z map przez samych twórców.

Ewolucji w The Settlers 7: Droga do Królestwa uległa kwestia rozbudowy. Zamiast zajmującego pół ekranu menu z każdym budynkiem jest tylko kilku struktur podstawowych typu rezydencja, leśna lub górska chata, farma. Jednak zamiast być pracownią samą w sobie, robią za rodzaj podstawy. Każda posiada trzy miejsca na przybudówki. Te „sloty” są zajmowane przez właściwe budowle ekonomiczne jak tartak, młyn, piekarnię, kuźnię. System się sprawdza doskonale: z jednej strony na tyle prosty, że każdy może go szybko opanować, z drugiej wymusza uważne planowanie. Pozycjonowanie struktur jest chyba jeszcze ważniejsze niż było. Zwłaszcza w kontekście ograniczonej roli tragarzy.

Ci panowie zostali przekwalifikowani na kurierów przenoszących towary od magazynu do magazynu. Za dostarczenie surowca czy produktu z miejsca jego wydobycia lub wytworzenia do miejsca przechowania odpowiada sam robotnik. Magazyny muszą być blisko miejsc pracy jeżeli nie chcemy znacznego spowolnienia działania łańcucha produkcyjnego.

Znacznie w The Settlers 7: Droga do Królestwa wzrosła rola żywności. Co prawda podstawowi robotnicy jak drwale, rolnicy czy górnicy żyją na powietrze, jednak wyższej klasy specjaliści pokroju złotnika i kowala już domagają się jedzenia, jeżeli mają pracować. Ponadto żywność jest jedną z „walut” wymaganych do szkolenia lub wynajmowania wojska. Chociaż podstawowi rzemieślnicy mogą żyć bez jedzenia to pracują wydajniej, jeśli mają co włożyć do garnka. W sumie są dwa rodzaje pożywienia: proste (chleb i ryby) oraz wykwintne (mięso). To drugie jest potrzebne do werbunku lepszych jednostek (już muszkieterzy tego wymagają) oraz daje większy bonus produkcyjny niż pieczywo.

Wojna, technika i handel

Wojna, technika i handel, The Settlers 7: Droga do Królestwa – pierwsze wrażenia

Cały system starć w The Settlers 7: Droga do Królestwa jest bardzo prosty. Posiadamy od początku generała, do którego przydzielamy wynajmowanych lub wyszkolonych żołnierzy (pięć typów: pikinier, muszkieter, kawalerzysta, działo i chorąży). Zaznaczać możemy tylko dowódcę i to jemu wydajemy rozkaz ataku na wybraną ziemię. Generał i podlegli mu ludzie wyruszą do wskazanego miejsca, gdzie stoczą całkowicie automatyczną walkę z ewentualnym wrogiem. Po bitwie chwila na zajęcie głównego budynku i koniec. Nie jest to na pewno szczyt skomplikowania ani specjalnie taktyczne, ale w tej grze wystarczy.

Rozwój technologiczny i handel posiadają oddzielne ekrany dla siebie. Na nich dokładnie widać wszelkie potrzebne graczowi informacje. Jednak zanim zaczniemy handlować czy bawić się w naukowców, potrzebni będą specjaliści. Za rozwój naukowy odpowiadają klerycy, za handel kupcy. Są to jedyni poddani, jacy pracują po za kontrolowanymi ziemiami. Klerycy maszerują do klasztorów (trzy rodzaje, każdy odpowiada za inną gałąź technologii), kupcy „obsługują” porty. Są to struktury w pełni niezależne, rozrzucone po mapie. Nie da rady ich w żaden sposób sobie podporządkować. Nie trzeba mieć własnej prowincji połączonej z nimi. Zarówno duchowni jak i handlarze mogą spokojnie przechodzić przez neutralne i wrogie tereny. Niestety, duchowni znikają po opracowaniu zleconego wynalazku, więc na dłuższą metę trzeba sporej ich ilości.

GramTV przedstawia:

Podobnie handel w The Settlers 7: Droga do Królestwanie jest taki prosty, jak się wydaje. Ze względu na to, że jest wymienny, królestwo musi być dobrze przygotowane do niego. Towary luksusowe, a takich poszukują zwykle kontrahenci, nie są proste ani tanie do wyprodukowania. Dlatego jest to zabawa na późniejsze etapy gry, chociaż AI zdarza się próbować już od samego początku.

Gra The Settlers 7: Droga do Królestwa oferuje też system prestiżu oraz nagród. Punkty prestiżu zdobywamy na kilka sposobów i służą do odblokowywania specjalistycznych struktur jak konstruktor (pozwala na większą ilość budowniczych), placówka kupiecka, twierdza, kościół oraz ich ulepszeń. Nagrody otrzymujemy za jakiś specjalny wyczyn (podbicie kilku prowincji, osiągnięcie wysokiego poziomu populacji) i zawsze są nimi surowce i towary.

Osadnicy w formie

Gra zapowiada się na hit, a na pewno nie będzie gorsza od części od pierwszej do trzeciej. Niektóre osoby może razić styl graficzny. Jest bajkowo i kolorowo, co samo w siebie nie jest złe, to właściwie cecha charakterystyczna serii. Gorzej z wyglądem postaci: niektóre są zbyt niemieckie i to może przeszkadzać. Chociaż nadal pasuje do klimatu osadników. Kwestia gustu i nawet mimo tego zbliża się do nas jedna z lepszych odsłon The Settlers. Premiera pod koniec marca.

Jeśli poczuliście się zainteresowani grą The Settlers 7: Droga do Królestwa, to oczywiście możecie ją zamówić przedpremierowo w sklepie gram.pl.

Komentarze
27
Johnbol
Gramowicz
11/03/2010 19:51
Dnia 11.03.2010 o 13:54, AlmostAngel napisał:

Użyj dosboxa. Powinno się udać.

Potwierdzam, uda się bez trudności. Dla osób kochających powroty do przeszłości DosBox to było prawdziwe objawienie! Sam jeszcze czasami mam ochotę wrócić do Settlers 1 (w USA nazywała się Serf City: Life is Feudal, na Amigę i PC w Europie The Settlers i chyba jest dostępna jako abandonware) i 2 (chyba też dostępna jako abandonware, ale nie dam głowy). Konfiguracja i obsługa DosBox''a bezproblemowa. Przynajmniej dla pamiętających czasy MS-DOSa, dla reszty jest instrukcja.PozdrawiamP.S.: Sam temat abandonware jest w dzisiejszych czasach dość kontrowersyjny z racji niedawnego poruszenia tematyki wygasania i dziedziczenia licencji. Więc nie proponuję i nie zachęcam otwarcie do pobierania z internetu "porzuconych" gier i programów.

Usunięty
Usunięty
11/03/2010 13:54

Użyj dosboxa. Powinno się udać.

Bambusek
Gramowicz
Autor
11/03/2010 13:49
Dnia 10.03.2010 o 23:35, Johnbol napisał:

Podsumowując: mamy 3 części (2,3 i 4) w starożytności, oraz 3 części (1, 5 i 6) w średniowieczu, a nie jak napisałeś w artykule

Zgadza się, doczytałem w sieci i faktycznie część pierwsza była średniowieczna. Sam nawet gdzieś ją mam, ale odpalić na obecnym sprzęcie to wiadomo (przynajmniej dopóki nie wyjdzie wersja dla dystrybucji cyfrowej)




Trwa Wczytywanie