Command & Conquer 4: Tyberyjski Zmierzch - Tyberium od świtu do zmierzchu

Łukasz Wiśniewski
2010/03/15 22:30

Wszystko zaczęło się w 1995 roku pierwotnej linii czasu. Zaczęło się dość niewinnie, nikt nie spodziewał się, jakie będą konsekwencje prozaicznego wydarzenia. Ot, spory meteor uderzył w koryto Tybru. Temat dla prasy na dwa dni. Nie tym razem jednak... Meteor składał się z nieznanej na Ziemi krystalicznej substancji o niezwykłych właściwościach. Pierwsze próby zbadania znaleziska zakończyły się tragicznie. Okazało się, że nieznana substancja posiada zdolność replikowania się w oparciu o to, z czym ma kontakt. W wyniku takiej ingerencji w materię, dookoła tyberium obecna była od razu silna radiacja, wynikła z rozbijania wiązań atomowych.

Command & Conquer 4: Tyberyjski Zmierzch - Tyberium od świtu do zmierzchu

Wszystko zaczęło się w 1995 roku pierwotnej linii czasu. Zaczęło się dość niewinnie, nikt nie spodziewał się, jakie będą konsekwencje prozaicznego wydarzenia. Ot, spory meteor uderzył w koryto Tybru. Temat dla prasy na dwa dni. Nie tym razem jednak... Meteor składał się z nieznanej na Ziemi krystalicznej substancji o niezwykłych właściwościach. Pierwsze próby zbadania znaleziska zakończyły się tragicznie. Okazało się, że nieznana substancja posiada zdolność replikowania się w oparciu o to, z czym ma kontakt. W wyniku takiej ingerencji w materię, dookoła tyberium obecna była od razu silna radiacja, wynikła z rozbijania wiązań atomowych.

Mimo początkowych trudności, udało się wreszcie zbadać zielone kryształy kosmicznego pochodzenia. Skład tyberium w formie krystalicznej prezentuje się następująco:

  • fosfor - 42.5%
  • żelazo – 32%
  • wapń – 15,25%
  • miedź – 5,75%
  • krzemionka – 2,5%
  • nieznane składniki – 1,5%

.

Najbardziej przerażającym odkryciem towarzyszącym badaniom był wpływ substancji na ludzki organizm. Okazało się, że nasze ciało jest w zasadzie taka samą pożywką dla tyberium, jak gleba czy rośliny. Jednak od razu zauważalne stały się spore różnice. Substancja działała ewidentnie według pewnych wzorców, jak pasożyt inaczej traktujący poszczególnych nosicieli. Albo raczej zabójczy wirus, bo pełne opanowanie skóry zajmuje mu 20 minut. Potem dochodzi do inwazji wewnętrznej, która zabija człowieka szybciej, niż radiacja przez nią wywoływana. Tak czy inaczej, funkcje życiowe po pewnym czasie zamierają, ale do tego momentu ranny człowiek jest w stanie wejść w kontakt z innymi lub po prostu przemieścić się, roznosząc tyberium dalej.

Tyberium zostało nazwane na pamiątkę miejsca upadku meteorytu. Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja. Bractwo Nod (organizacja istniejąca od roku 1800 przed naszą erą, która wyszła z ukrycia zaraz po pojawieniu się tyberium) ma swoją wersję onomastyczną. Ponoć nazwę tę wymyślił Kane, poprzez skojarzenie z jednym z rzymskich cesarzy – Klaudiuszem, którego pełne miano brzmiało Tiberius Claudius Drusus Nero Germanicus. Władał on Rzymem od 25 stycznia 41 do 13 października 54 roku. Kane chciał w ten sposób podkreślić niejednoznaczną rolę substancji, tak jak niejednoznaczna jest ocena rządów Klaudiusza. Dobro i zło w jednym, przyprawione silnym pierwiastkiem szaleństwa.

Dobro i zło – bo tyberium oprócz bycia śmiertelnym zagrożeniem dla ekosystemów, a w konsekwencji i całej ziemi, okazało się niezwykle przydatne dla ludzkości. Skutkiem ubocznym postępującej ekspansji na poziomie molekularnym – zgodnie z prawami fizyki – jest produkcja gigantycznych ilości energii. Tyberium mogło okazać się – i okazało – największym przełomem technologicznym epoki. Jednak nie sposób przymknąć oczu na jego mroczną stronę. Infekcja ziemi rozpoczęła się szybko, za szybko. Wielkie naukowe umysły z doktorem Moebiusem na czele zmuszone zostały do przewartościowania odkrycia. Ważniejsze od wykorzystania okazało się opanowanie tyberium.

Szybko zdiagnozowano najważniejsze drogi rozprzestrzeniania się zielonej krystalicznej substancji. Przede wszystkim poprzez żyły mineralne i podatniejsze warstwy gleby. Z tym zresztą związane jest inne potworne zagrożenie – skażenie wód. Gdyby obca substancja pozostawała jedynie w formie krystalicznej, nie byłoby to możliwe. Okazało się jednak, że tyberium istnieje i w formie gazowej, co umożliwia mu nasycenie płynów i dalszy rozrost.

W krótkim czasie poznaliśmy również skład tyberium w formie gazowej:

  • metan - 22%
  • siarka – 19%
  • naftalina – 12%
  • argon – 10%
  • izobutan – 6%
  • ksylen – 2%
  • nieznane składniki – 29%

.

Owe „nieznane składniki” – skromnie przecież obecne w kryształach, zaczęły spędzać naukowcom sen z oczu. Pojawiły się pierwsze spekulacje o nieorganicznym, lecz syntetycznym pochodzeniu tyberium. Kto i po co mógł nam podrzucić tego konia trojańskiego? – pytali zwolennicy teorii spiskowych. Bractwo Nod zaś coraz częściej dawało do zrozumienia, że zna prawdę o przeznaczeniu tyberium. Kane wygłaszał mowy o kolejnym kroku ewolucji ludzkości.

GramTV przedstawia:

Jeszcze bardziej zastanawiająca okazała się interakcja tyberium z roślinami. Zainfekowana flora przekształca się stopniowo w rodzaj krystalicznego drzewa lub krzewu, by wreszcie zakwitnąć i rozrzucić zarodniki tyberium po całej okolicy, by niesione wiatrem infekowały dalsze obszary. Odkrycie to dało naukowcom do myślenia. Wzorzec rozwoju dostosowujący się do otoczenia? Zrozumieliśmy, że obserwujemy ewolucję, która może okazać się groźna dla całego ziemskiego życia. Tak też się stało.

Nie staliśmy w miejscu, działaliśmy. Organizacja Narodów Zjednoczonych na specjalnym posiedzeniu 16 października 1995 roku ogłosiła proklamację Obrony Globalnej. Powstało GDI, inicjatywa mająca za zadanie przeciwstawić się nowym zagrożeniom. Po części naukowo, a po części zbrojnie. Pojawiły się bowiem doniesienia o kolejnych stopniach ewolucji zakażenia – mutantach. Z początku były to jedynie zwierzęta, z czasem zaczęło to dotyczyć i ludzi. Jednocześnie na obszarach opanowanych przez tyberium pojawiły się anomalie fizyczne, nazwane burzami jonowymi. Zrozumieliśmy, że czasu jest coraz mniej

Bractwo Nod jawnie głosiło, że tyberium jest przyszłością i nie należy przeciwstawiać się jego ekspansji na ślepo. GDI musiała liczyć się z oporem tej starożytnej organizacji i jej charyzmatycznego przywódcy, pociągającego za sobą masy. Wojna była nieunikniona. Wybuchła w 1999 roku, dziś znamy ją jako pierwszą wojnę o tyberium. Trwała trzy lata i zmusiła GDI do wykorzystania obcej substancji jako broni. Bractwo Nod bowiem zaczeło to robić na szeroką skalę, posuwając się nawet do stworzenia projektu Re-Genesis, czyli stworzenia mutantów (określanych przez Raveshawa, szefa przedsięwzięcia, jako Homo Sapiens Tiberius). Kane zginął od uderzenia z działa jonowego, pogrzebany wraz z tym zbrodniczym projektem. Tak przynajmniej myśleliśmy przez lata...

Niemal trzy dekady minęły, nim okazało się, w jakim błędzie jesteśmy. Zajęta próbami kontrolowania rozrostu tyberium, GDI przegapiła odrodzenie się Bractwa Nod. Gdy w 2030 roku Kane włamał się do wewnętrznej sieci Filadelfii, stacji orbitalnej będącej bazą operacji GDI i ogłosił swój powrót, wszyscy byli zaskoczeni. Jednakże dzięki kilku genialnym posunięciom taktycznym, udało się zakończyć drugą wojnę o tyberium w tym samym roku. Kane ponownie zniknął, ale tym razem nie spieszono się z uznaniem go za zmarłego.

Rok później ponownie poczuliśmy, że czas się kurczy. Rozszalały się burze jonowe na niespotykaną skalę. Tyberium zaczęło roznosić się po coraz mniej licznych nieskażonych obszarach. Naukowcy ocenili, że w ciągu roku nastąpi koniec. Aby uratować Zycie na ziemi, GDi sięgnęło po tajemniczą technologię, Tacitusa. Ów artefakt, matryca danych pozaziemskiego pochodzenia stanowił nie lada zagadkę. Prawdopodobnie obecny na Ziemi od tysięcy lat, w jakiś sposób najwyraźniej był też powiązany z powstaniem Bractwa Nod. Tak czy inaczej, na bazie danych z Tacitusa opracowano technologię zdolną nie tylko powstrzymać ekspansję tyberium, ale nawet odzyskać część utraconych terenów. Nie mogąc kontrolować wszystkiego, GDI skupiła się na wspieraniu kluczowych dla cywilizacji obszarów. W wielu miejscach na świecie ludzie poczuli się postawieni na pastwę tyberium. Ich gorycz skutecznie została wykorzystana przez agentów Bractwa Nod. Przez półtorej dekady lizali rany i szykowali się do uderzenia. Trzecia wojna o tyberium wybuchła w 2047 roku, a uwerturą do niej było zniszczenie stacji Filadelfia.

W środku tego konfliktu zostaliśmy zaskoczeni inwazją. Na Ziemię przybyła obca rasa, której tyberium nie tylko nie szkodziło, lecz zdawało się być dla niej naturalnym środowiskiem. Scrinowie na początku zyskali pełną przewagę, wykorzystując zaskoczenie. Jednakże z czasem udało nam się przeciwstawić zagrożeniu, zwłaszcza, gdy odkryto, iż wróg używa wzorców danych analogicznych z Tacitusem. Zyskaliśmy natychmiastową przewagę, dzięki zgromadzonej przez lata wiedzy o matrycy. Wojna zakończyła się, najeździ znaleźli się w defensywie, a Bractwo Nod zaprzestało walki po tym, jak Kane zajął i uniemożliwił zniszczenie ostatniej z superstruktur obcych, swoistych bram, zbudowanych na ternach całkowicie przekształconych przez tyberium.

Tacitus dał nam zwycięstwo. Ewidentnie jednak posiadany przez nas artefakt nie był wytworem scrinów. To dawało do myślenia. Jaki był związek Tacitusa z tyberium? Kto stworzył artefakt? Czy scrinowie byli efektem tyberiańskiej ewolucji w innej części wszechświata? Pytania mnożyły się, a tymczasem zmuszeni byliśmy zmierzyć się z bardziej realnym problemem. Tyberium znowu zaczęło opanowywać ziemię. Po wielu wygranych bitwach przegrywaliśmy właściwą wojnę.

I właśnie w tym kluczowym momencie, w 2062 roku w głównej siedzibie GDI pojawił się Kane z Tacitusem. Nie po to, by wypowiedzieć wojnę, lecz by zaoferować współpracę. Narodził się projekt Sieci Kontroli Tyberium. Okazało się jednak, że nie będzie rozwijał się w pokoju, bo zarówno w GDI pozostało wiele osób sceptycznie nastawionych do współpracy z liderem Bractwa Nod, jak też i sam Kane nie miał pełnego poparcia swojej organizacji. Działania szły opornie. Dziewięć lat temu wyliczyliśmy, kiedy Ziemia stanie się niezdolna do zamieszkania dla ludzi – i nie była to data krzepiąca...

Jedyną nadzieją pozostawała Sieć Kontroli Tyberium. Tylko ona mogła powstrzymać pełną transformację naszego globu w zupełnie obcy świat. Dlatego dołożyliśmy wszystkich starań, by projekt został ukończony. Jest rok 2077. Dokładnie dziś, 1 maja ostatni element Sieci oddano do użytku. Ludzkość nauczyła się współpracy. Tu, z tego miejsca ogłaszam zwycięstwo, możliwe jedynie dzięki wspólnemu wysiłkowi Bractwa Nod i GDI. Po raz pierwszy od dziesięcioleci możemy celebro...

Komentarze
10
Lucas_the_Great
Redaktor
Autor
17/03/2010 01:22
Dnia 17.03.2010 o 00:28, MaZZeo napisał:

Skoro ta historia opowiedziana w C&C ma tyle lat (bo zaczeła się koło 1999 roku a koniec historii to rok 2077) to dlaczego Kane wygląda tak samo jak na początku? Jakaś niekonsekwencja w fabule, olanie tej sprawy czy może jakieś logiczne wytłumaczenie?

Żeby to było jedno wytłumaczenie - Deathscythe podał powyżej kilka wersji - a twórcy pozostawili nawet więcej (rozmyślnie). Inne możliwości przytaczam w drugim artykule: http://www.gram.pl/art_9wfeGu0_Command_Conquer_4_Tyberyjski_Zmierzch_Quo_Vadis_Kane.html

Deathscythe
Gramowicz
17/03/2010 00:36
Dnia 17.03.2010 o 00:28, MaZZeo napisał:

Nie do końca ogarniam uniwersum NOD i GDI, bardziej mnie interesował Red Alert ale mam pytanie: Skoro ta historia opowiedziana w C&C ma tyle lat (bo zaczeła się koło 1999 roku a koniec historii to rok 2077) to dlaczego Kane wygląda tak samo jak na początku? Jakaś niekonsekwencja w fabule, olanie tej sprawy czy może jakieś logiczne wytłumaczenie?

Bo to Mesjasz! xDA tak poważniej, to, z tego, co pamiętam, CABAL sklonował Kane`a, który to był CABAL xD Było to opowiedziane w CnC2 i Firestorm, a zakończenie tego wątku odbyło się w CnC3: KW.Chociaż tak naprawdę, to można też patrzeć przez cały pryzmat uniwersum połączonym z RA. Wtedy wychodzi, że Kane jest w jakiś sposób istotą nieśmiertelną lub wiecznie żywą. W końcu w pierwszym Red Alert to właśnie on zdradza wujka Stalina, morduje go, a następnie zasiada na jego miejscu tworząc zalążek NOD. Dla przypomnienia filmik z RA1: http://www.youtube.com/watch?v=rIDd9pTVxbsPozdrawiamC.

Usunięty
Usunięty
17/03/2010 00:28

Nie do końca ogarniam uniwersum NOD i GDI, bardziej mnie interesował Red Alert ale mam pytanie:Skoro ta historia opowiedziana w C&C ma tyle lat (bo zaczeła się koło 1999 roku a koniec historii to rok 2077) to dlaczego Kane wygląda tak samo jak na początku? Jakaś niekonsekwencja w fabule, olanie tej sprawy czy może jakieś logiczne wytłumaczenie?




Trwa Wczytywanie