Joe Danger - recenzja

Piotr Wojtania
2010/06/30 21:15
0
0

Hello Games to młoda niezależna ekipa złożona ze starych wyjadaczy pracujących wcześniej przy takich hitach jak Burnout czy Geometry Wars. Czy Joe Danger, ich pierwsza produkcja pod nowym szyldem daje radę? Ba! I to jak!

Hello Games to młoda niezależna ekipa złożona ze starych wyjadaczy pracujących wcześniej przy takich hitach jak Burnout czy Geometry Wars. Czy Joe Danger, ich pierwsza produkcja pod nowym szyldem daje radę? Ba! I to jak!

Joe Danger - recenzja

Joe Danger najlepsze dni ma już za sobą. Kiedyś był najbardziej znanym kaskaderem motocyklowym świata, ale przykry wypadek przerwał jego błyskotliwą karierę. Ale Joe się nie poddał i po długiej rehabilitacji wraca do akcji. Rolą gracza jest pomóc mu przebyć drogę do utraconej chwały.

Schemat rozgrywki w Joe Danger jest prosty: jedziemy ciągle w prawą stronę starając się jak najszybciej dotrzeć do mety, pokonując przeszkody i wykonując triki. Każda trasa może mieć nieco inne zasady przyznawania nagród. Na jednej najważniejszy jest jak najszybszy czas, na innej utrzymanie przez cały przejazd jednego długiego kombosa, zebranie wszystkich monet, itp. Do tego dochodzą dodatkowe warunki na zdobywanie gwiazdek, które służą do odblokowywania nowych tras. Na szczęście nie trzeba wypełniać ich wszystkich podczas jednego przejazdu (często jest to wręcz niemożliwe), można powtarzać trasę dowolną ilość razy koncentrując się na jednej rzeczy naraz.

Sterowanie jest proste, a kolejne mechanizmy rozgrywki są wprowadzane stopniowo, dzięki czemu gracz może łatwo je opanować. Spusty służą do przyspieszania i hamowania, lewa gałka odpowiada za balansowanie motocyklem, kwadrat to schylenie się i skok, X to dopalacz, a L1 i R1 pozwalają na “czesanie” trików. Gra Joe Danger zawsze szybko i bezbłędnie reaguje na poczynania gracza. Nigdy nie mamy wrażenia, że coś nie wyszło nam ze względu na problemy ze sterowaniem.

Podczas zabawy wyraźnie widać inspirację twórców gry takimi tytułami jak klasyczny Exitebike od Nintendo z 1984 roku i dość świeże Trials HD. Z pierwszej wzięto główną koncepcję jazdy na czas po trasie usianej różnego rodzaju przeszkodami, z drugiej oparte na fizyce triki. Gra się w to rewelacyjnie. Jest prosto, szybko i efektownie, dokładnie tak jak powinno być w klasycznej arkadówce. W jakiś sposób udało się autorom sprawić, że typowe dla tego rodzaju gier pokonywanie kolejnych etapów metodą prób i błędów nie jest frustrujące, i nie zniechęca do zabawy, a wręcz do niej motywuje. Świetnie sprawdza się zarówno jako rozrywka na 15 minut jak i na parę godzin.

Głównym trybem w Joe Danger jest kariera, w której odblokowujemy kolejne zawody, wydając zebrane wcześniej gwiazdki. Te zarabiamy spełniając określone dla każdego etapu warunki. Zdobywanie ich daje sporą satysfakcję i wywołuje syndrom Pokemona - “Zbierz je wszystkie”. Samych etapów jest bardzo dużo i starczają na długo. Ale jeśli komuś wyda się jednak zbyt mało, nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć własne dzięki wbudowanemu w grę edytorowi. Jest bardzo prosty w obsłudze i w każdym momencie pozwala przełączać się z trybu budowy do jazdy testowej.

GramTV przedstawia:

Jedyne zastrzeżenie jakie można mieć do edytora w Joe Danger, to sposób dzielenia się własnymi kreacjami ze światem - gotowe poziomy można wysyłać tylko do znajomych. W drugą stronę działa to podobnie: możemy ściągnąć jedynie poziomy, które wysłali nam znajomi. Poza trybem kariery i edytorem jest jeszcze multiplayer, ale jest on nieco ubogi. Możliwa jest gra tylko w dwie osoby na podzielonym ekranie. Nie ma żadnej możliwości zabawy online.

Choć Joe Danger jest klasyczny w warstwie rozgrywki, nie rozczarowuje w kwestii oprawy. Grafika jest po prostu rewelacyjna. Kolorowa, komiksowa, pełna różnego rodzaju detali. Przypomina nieco nowsze produkcje Nintendo, jak Super Mario Galaxy. Tylko ze skoczniami, pętlami i kolesiem na motorku.

Wszystkie animacje głównego bohatera są płynne i cieszą oko. Do tego większość wygląda zabawnie, jak choćby spotkanie Joe Dangera z rekinem w basenie. Otoczenie także nie jest nieruchome i cały czas dzieje się coś w tle lub na torze. Zwieńczeniem są efekty różnego rodzaju rozbłysków towarzyszących np. zbieraniu gwiazdek czy monet rozsianych na trasie. Wzmacnia to wrażenie zabawy na automacie w salonie gier.

Dźwięk idzie w parze z wizualiami. W Joe Danger jest masa efektów specjalnych, zabawny komentator jarający się naszymi wyczynami, chórek śpiewający “Danger” przy każdej zebranej literze, okrzyki Joe. A wszystko okraszone przyjemną, zabawną, niemęczącą muzyczką. Podobnie jak grafika, wszystko do siebie pasuje i jest takie jak trzeba. Ogólnie Joe Danger jest grą bardzo przyjemną do oglądania i słuchania.

Joe Danger to bardzo przyjemne zaskoczenie. Dzieło małego, niezależnego studia okazało się nie tylko świetną produkcją niskobudżetową, ale świetną grą w ogóle. To pozycja obowiązkowa dla każdego fana zręcznościówek, ale spodoba się nie tylko im. Pod warunkiem posiadania PlayStation 3, ponieważ gra jest dostępna jak na razie tylko na PlayStation Network.

8,5
Bardzo przyjemne zaskoczenie
Plusy
  • ogromna grywalność
  • przystępność
  • świetna oprawa graficzna i dźwiękowa
  • niewysoka cena
Minusy
  • graniczony multiplayer
  • ograniczone możliwości dzielenia się stworzonymi trasami
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!