Tommy Angelo z pierwszej części Mafii poszedł w odstawkę. Poznajcie Vito Scalettiego, który wspina się po szczeblach mafijnej drabiny. Zapraszamy do zapoznania się z betatestem Mafii 2 w wersji na PC.
Recepta na udany sequel
Pierwsza część Mafii zasłużenie zbierała wysokie noty. Gra miała niezgorszą grafikę, jak na swoje czasy, niezły model prowadzenia aut i świetne przerywniki filmowe. Przede wszystkim miała jednak znakomicie opowiedzianą historię, krwistych bohaterów oraz klimat, który wprost wylewał się z ekranu. Z tym większym drżeniem wszyscy wielbiciele dzieła Illusion Softworks oczekiwali od lat pozostającego w produkcji sequela. I oto już jawi się na horyzoncie. Właśnie miałem okazję bawić się tzw. wersją beta, która stanowi jakby przygrywkę do pełnej gry. Oto moja relacja.
Zapomnijcie o sandboxie
Pierwsze i najważniejsze – nie bójcie się – klimat jest ponownie wszechobecny i tak gęsty, że można go kroić nożem. Powojenne lata 40. jawią się niezwykle atrakcyjnie. W zasadzie te dostępne cztery etapy, które przyszło mi rozegrać obrazują to dokładnie. Innej, równie sugestywnie przedstawiającej powojenne czasy, gry ze świecą szukać. Z drugiej strony mam wyraźną uwagę skierowaną do części potencjalnych graczy. Nie nastawiajcie się na GTA w realiach „mafijnych”. Mafia 2 będzie, bo widać to już teraz, opowieścią liniową, nastawioną na zaprezentowanie rewelacyjnej historii. Jednak sandboxem nie będzie żadną miarą, a tu i ówdzie pojawiały się takie przypuszczenia.
Przejedzmy jednak do operacji na żywym organizmie, a więc tego, co widziałem i robiłem. Prewka oferowała cztery misje kampanii dla pojedynczego gracza. Misje, dodajmy, wyrwane z całej historii w taki sposób, że nie musicie się obawiać spojlerowania. Sam w zasadzie nie wiem, co tam jeszcze się wydarzy. No dobrze, co nieco zdradzę, bo jak inaczej o tym pisać, ale obiecuję, że będę się samoograniczał. Przede wszystkim musicie wiedzieć, że w Mafii 2 wskakujemy w buty niejakiego Vito Scalettiego. To żołnierz, który właśnie powraca z frontu do rodzinnego, aczkolwiek fikcyjnego Empire Bay City. Tam musi sobie ułożyć życie od nowa.
Od razu warto napisać trzy słowa o mieście. Empire Bay City jest bardzo ładnie zaprojektowane i przedstawione, a do tego całkiem spore. Sądząc po zaprezentowanym materiale, od razu dostaniemy dostęp do całej mapy. Dość powiedzieć, że przyjemnie chodzi się uliczkami, czy śmiga autami z lat 40. Rzecz jasna, wzorem GTA, można kraść fury, stojące na poboczu lub wyrzucać kierowców z jadących pojazdów. Kradzieże trochę urozmaicono. Są na nie dwa sposoby. Można wybić szybę, co jednak naraża nas na interwencję policji. Druga opcja to włam z wykorzystaniem wytrychu. Włącza się wówczas banalna minigierka, ale zawsze to jakieś urozmaicenie. Fajne, że uszkodzone auto da się naprawić. Można pogrzebać pod maską i silnik będzie znowu działał, nawet po ostrym dzwonie.
Filmiki dają radę, klimat bombowy
Beta dała możliwość pobawienia się czterema rozdziałami: Home Sweet Home (Chapter 2), The Buzzsaw (Chapter 5), Balls and Beans (Chapter 9) i Room Service (Chapter 10). Zostały one dobrane na tyle rozsądnie, żeby można było poznać zróżnicowane sposoby zabawy. Mamy więc sporo strzelania i jazdy samochodem, bójki na pięści, a na dokładkę trochę prostej skradanki. Poziom trudności zaimplementowany w tej wersji był bardzo łatwy, więc zabawa przebiegała jak po sznurku. Poruszałem się w zasadzie od jednego filmiku do drugiego ;). Filmowe wstawki są zresztą równie ciekawe, jak w GTA i z gracją wprowadzają w klimat opowieści.
A jak to wyglądało w szczegółach? Dla przykładu opiszę wam jedną z misji. W The Buzzsaw zaczynamy od krótkiej pogawędki z piękną, rudą pieguską (nawiasem pisząc: sporo rudych dziewczyn w Mafii 2 się pojawia...). Dostałem szybkie wskazówki, odnośnie tego, co robić. Miałem pojechać do baru Freddy’s na lunch z Joe’em. Tam miałem dowiedzieć się, co dalej. Wychodząc z budynku zauważyłem, że jakiś kizior bije dziewczynę Joego. Pomogłem jej, choć była to, jak sądzę, taka drobna misja poboczna. Równie dobrze mógłbym się nie mieszać. Gdy w końcu dotarłem do knajpy, poznałem tam niejakiego Gurino – gościa w stylu Clarka Gable’a, który zlecił mi robotę. Z chłopakami z Sycyli trzeba było dorwać pewnego gościa, który zaczął sypać. Do wykonania zadania potrzebny był karabin MG-42. Dostałem namiar na gościa z armii, który na lewo handluje bronią. Pojechałem we wskazane miejsce i dostałem giwerę w wielkiej skrzyni, którą osobiście musiałem zatargać do pobliskiego vana.
Dwie godziny później (w realu były to jakieś 2 minuty) trafiłem w umówione miejsce. Karabin został zamontowany na pobliskim oknie z widokiem na ulicę. Gdy podjechał sznurek czarnych limuzyn, wysypali się z nich przeciwnicy. Rozpoczęło się prażenie do wszystkich, którzy się ruszają. Po wyczyszczeniu ulicy przedostałem się do pobliskiego budynku destylarni, do którego uciekł grubas, na którego polowaliśmy. W końcu go dopadliśmy, ale tu nastąpił zwrot akcji. Partner z ekipy dostał kulkę i trzeba go było dowieść do lekarza. A więc czasówka za kółkiem, w stylu tych znanych z pierwszej Mafii. Nie było łatwo, bo czasu niewiele, a ruch na mieście jakby się wzmógł. Jakby tego było mało na ogonie siedzieli mi kolesie zlikwidowanych bandziorów i policja, która chętnie podłączyła się do zabawy. Misja kończyła się dotarciem do felczera.
Mafijne rozrywki? Na razie brak...
I dodam od razu, żeby wszystko było jasne, że bardzo mi się podobała. Podobnie zresztą jak pozostałe trzy. Wszystkie były mocno zróżnicowane. Stawiały na takie opowiadanie historii, aby maksymalnie wciągnąć gracza. Mafia 2 w udostępnionych do tekstu epizodach próbuje nieco udawać sandboksa. Ale to tylko takie udawanie. Zarobione ciężko pieniądze możemy wydawać w kilku miejscach. I tak – można wrzucić coś na ząb w barze. Jedzenie poprawia stan zdrówka, jeśli jest nadwerężony. Zastanawiałem się, co w tych czasach w amerykańskim mieście robi w menu gyros, ale kto by się tam przejmował. Można też strzelić sobie drinka w barze, ale picie na umór nie sprawia większych kłopotów. Ot obraz staje się przez kilka chwil niewyraźny, ale picie nie ma np. wpływu na prowadzenie pojazdów. Dostępne są również sklepy z bronią, w których uzupełnia się amunicję.
Osobny rozdział to sklepy z ubraniami. Wiadomo – przedstawiciel mafii musi mieć dobrą prezencję. Wzorem GTA można kupować różne stroje. Co ciekawe – w Mafii 2 spotkani NPC-e zauważają nasze nowe „kimono” i zawsze jakoś celnie komentują ten fakt. Zostawmy jednak na boku bohatera i zajmijmy się samochodem. Zdobytą w nie całkiem legalny sposób bryczkę można przemalować, wymienić zestaw felg, a co najważniejsze, zmienić jej numery rejestracyjne. Dzięki temu uniknie się potencjalnego pościgu policyjnego. Samochody można także upgradować. Całego zakresu modyfikacji pewnie nie poznałem, ale założyłem swojej bryce lepsze opony i wydajniejszy silnik. Podobnie skorzystać możemy ze stacji benzynowych, bo pojazdom kończy się paliwo. To akurat bardzo ciekawy pomysł.
Warto jeszcze wspomnieć, że dostępne są dwa tryby jazdy samochodami. Pierwszy bardziej arcade’owy i drugi bardziej symulacyjny. W tym ostatnim łatwiej wpaść w poślizg, samochody są bardziej czułe i w różny sposób zachowują się na różnych nawierzchniach. Widać to było dobrze na śniegu, w którym po prostu się zakopałem. Od razu jednak muszę zaznaczyć, że owa „symulacja” nie jest tak realistyczna, jak spodziewa się pewnie spora część fanów motoryzacji. To po prostu troszkę podrasowana i trudniejsza wersja jazdy arcade. Całość zabawy z autami urozmaica kilka typów widoku.
Czas spędzony z betą Mafii 2 zaliczam do udanych. Gra nie sprawiała żadnych kłopotów technicznych, a urzekła mnie klimatem i tą cząstką opowieści, którą dane mi było poznać. Ulice w Empire Bay City są ludne i gwarne, a jego mieszkańcy wydają się mieć swoje sprawy. Szkoda tylko, że nie można z nimi porozmawiać. Miło, że autorzy zaimplementowali dwa rodzaje jazdy samochodem. To jednoczesny ukłon w stronę bardziej doświadczonych graczy i „casuali”. Szkoda jedynie, że w mieście nie ma zbyt wiele do roboty. Z pewnością byłoby ciekawiej, gdyby Vito Scaletti miał dostęp do jakiś zróżnicowanych rozrywek. Co z tego, że w jednym z pomieszczeń stał sobie bilard, skoro nie można było w niego zagrać. Także interakcja z otoczeniem została zaimplementowana jedynie w miejscach z góry określonych. Odbierzemy dzwoniący telefon, włączymy radio (tylko trzy stacje do wyboru), otworzymy lodówkę lub przejrzymy magazyny z pin-up girls, ale wielu oczywistych czynności już nie zrobimy.
Po tym, co zobaczyłem, chętnie poczekam na pełną wersję. Ale na jakiś przełom się nie nastawiam. Liczę po prostu na dobrą gangsterską opowieść.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!