Jeżeli w długie jesienne wieczory wzdychacie czasami do takich duchów przeszłości, jak Hexen, albo Heretic, czas spojrzeć przed siebie. InXile Entertainment pod czujnym okiem Briana Fargo pichci bowiem trzecioosobową grę akcji Hunted: The Demon's Forge.
Nazwisko założyciela studia wspominamy nie przez przypadek. To przecież współtwórca takich hitów, jak Fallout czy The Bard's Tale. Choć jego najnowszą produkcję częściej porównuje się do Gears of War, wnikliwi być może odnajdą w niej podobieństwa czy odnośniki do dawnych dzieł Fargo. Trzeba jednak na wstępie oddać, że InXile Entertainment było ostatnio pod grą. Ekipa zajmowała się przede wszystkim tytułami na iPhone, a gdy już przydarzył jej się projekt przeznaczony na czołowe platformy (PC, PS3, X360), skończył w koszu (HEI$T). Czy Hunted: The Demon's Forge będzie tym strzałem, który pozwoli studiu usadowić się w wyższych rejonach?
Na razie omawiana gra jest chyba najmniej oczekiwaną z czwróki wspaniałych od Bethesdy, współpracującej przy tej produkcji z Fargo i spółką. Jeden z tytułów, Fallout: New Vegas, zdążył już zadebiutować, odnosząc niemały sukces. Drugi pod względem zdolności do rozbudzania pozytywnych nastrojów wśród graczy jest Rage, ale jego premiera przypadnie dopiero we wrześniu. Jest wreszcie Brink, strzelanina od Splash Damage, która na rynku powinna pojawić się wiosną. Najszybciej z całego towarzystwa zadebiutuje właśnie Hunted: The Demon's Forge. Paradoksalnie z całego pozostałego na placu budowy trio wiemy o nim najmniej.
Rozpocznijmy od głównych bohaterów, bo to oni, co podkreślają sami twórcy, mają być w tej grze najważniejsi. Kulturalnie jest zacząć od damy, czyli E'lary - skąpo odzianej elficy świetnie władającej łukiem, a co za tym idzie, walczącej głównie na dystans. Głównie, bowiem jest ona w stanie rozprawić się z wrogiem również w zwarciu, tyle, że ze znacznie mniejszą skutecznością. Duet dopełnia Caddoc, muskularny gigant, istny czołg, maszyna do zabijania, gość przecinający na drobne kawałki wszystko, co znajdzie się w zasięgu jego ogromnych ramion. Co ciekawe, w tym tandemie to właśnie on pełni rolę tego rozsądnego, podczas gdy jego partnerka rwie się do walki bez zbędnych przemyśleń.
Choć oboje znacząco różnią się stylem walki, łączy ich (przynajmniej) jedna rzecz: korzystanie z magii. Co ciekawe, głównym zastosowaniem nadprzyrodzonych mocy nie będzie wcale wymierzanie ich w przeciwnika. E'lara, widząc otoczonego przez hordy wrogów Caddoca, zapewni mu lub jego broni jakiś ekscytujący bonus, dzięki któremu łatwiej wyjdzie z opresji. Ten już po chwili będzie mógł się odwdzięczyć, serwując swojej partnerce błyskawice, które wspomagają strzały wypuszczane z łuku. Bohaterowie są ponadto w stanie uzdrawiać się wzajemnie.
Każdy będzie też pracował na swoje konto. Zarówno Caddoc, jak i E'lara będą mieli niezbyt skomplikowane drzewka rozwoju, a na planszach porozmieszczane zostaną bardziej zaawansowane rodzaje broni. Ich odnalezienie nie będzie jednak tak prostą sprawą, jak mogłoby się wydawać. Twórcy planują tak zaprojektować poszczególne poziomy, by skrywały w sobie tajne przejścia, schowki itd. Właśnie w takich ukrytych miejscach spodziewać się można rozmaitych nagród.
Ekipa inXile Entertainment planuje ubarwić narrację komentarzami obu postaci przewodnich. - Oczom bohaterów będą nagle ukazywać się wielkie, przerażające stwory. Jaka istota ludzka nie powiedziałaby nic na ten temat?! W wielu grach takie rzeczy występują, ale nikt na to nie reaguje, jakby to było na porządku dziennym! Próbujemy zatem myśleć o tym, co dzieje się w danym miejscu i jak postacie powinny prawidłowo na te wydarzenia zareagować - tłumaczy Brian Fargo. Choć fabuła zostanie zepchnięta na dalszy plan, nie zabraknie podtekstów erotycznych - wszak Caddoc to z wyglądu klasyczny samiec alfa, E'lara to z zachowania klasyczny samiec alfa... Coś może z tego wyniknąć.
Nie trzeba być geniuszem, żeby po takim zarysie głównych bohaterów wpaść na to, że Hunted: The Demon's Forge to produkcja tworzona przede wszystkim z myślą o trybie kooperacji. Na samym wstępie producenci wykluczają jednak możliwość gry na pojedynczym ekranie, zasłaniając się kwestiami technicznymi i chęcią wyciśnięcia maksimum z poczciwego silnika Unreal Engine 3. Oczywiście pojawi się możliwość przechodzenia całej historii samemu. Wówczas cała frajda zależeć będzie w dużej mierze od solidnej sztucznej inteligencji kompana. W tej chwili nie sposób ocenić, jak ten element zostanie zrealizowany.
Wróćmy zatem do co-opa. E'lara i Caddoc to dopełniający się duet. Każde z nich już samo w sobie stanowi co prawda niewyobrażalne zagrożenie dla przeciwnika, ale dopiero po połączeniu najlepszych cech obojga otrzymujemy doskonały dwuosobowy oddział siejący spustoszenie w szeregach wroga. On idzie na przebój, ona ubezpiecza go z większej odległości. On podnosi przeciwnika na wysokość, dzięki czemu ona może go łatwiej zestrzelić. Przykłady będą się mnożyć wraz z postępującą rozgrywką w Hunted: The Demon's Forge. Już sama magia została zaprojektowana tak, by jeszcze bardziej wymóc na graczach współpracę. Niby proste, ale jakże zmyślne!
O bohaterach wiemy już wiele, czas jednak wyjaśnić, jak to się stało, że musieli rzucić się w wir tej szaleńczej walki z piekielnymi kurierami śmierci. Wbrew pozorom nie przyświeca im żaden szlachetny cel. To najemnicy, którym za rozwiązanie kwestii znikających bez śladu ludzi i rozprawienie się z siejącymi przerażenie monstrami obiecano górę banknotów. Kto by nie zaryzykował jednej śmiertelnie groźnej misji dla wizji pławienia się w luksusach do końca życia? Do or die, jak mawiają Kanadyjczycy przed kluczowymi spotkaniami hokejowymi.
W Hunted: The Demon's Forge przemierzamy rozmaite lokacje krainy Kala Moor. Głównie zwiedzamy obskurne lochy, w których zło czai się za każdym plugawym kamieniem. Będą też jednak otwarte przestrzenie, lasy, dzicz, jaskinie, a nawet miasta. Poziomy są zaprojektowane tak, by obie postacie przewodnie mogły uwydatnić swe najlepsze cechy. Twórcy zapewniają, że Unreal Engine świetnie sprawdza się zarówno przy ciasnych pomieszczeniach, jak i nieskrępowanych licznymi ścianami lokacjach. Wszystkie te tereny mają jeden wspólny punkt zaczepienia: klimat fantasy, głównie mroczny.
Należy podkreślić, że Hunted: The Demon's Forge to przede wszystkim akcja (obserwowana z trzeciej osoby), i to taka, która mocno trzyma za pysk i rzadko daje moment na wytchnienie. Tym wytchnieniem mogą okazać liczne zagadki logiczne, które powinny chwycić za serce fanów wspominanego już The Bard's Tale. Są one związane głównie z projektami poziomów oraz znajdywaniem tajnych przejść i niedostępnych z pozoru lokacji. Pomijając poszukiwania kampania powinna zapewnić około dziesięć godzin gry. Przedstawiciele inXile Entertainment zapewniają jednak, że zagłębienie się w każdą planszę wydłuży ten czas nawet dwukrotnie.
Nie chcemy na wyrost rzucać komplementami, dlatego skonkludujemy, że Hunted: The Demon's Forge to produkcja z obiecującym co-opem. Wszystko wydaje się być podporządkowane właśnie współpracy - od rozmaitych, dopełniających się umiejętności obojga głównych bohaterów, po projekty poziomów. Nawet przeciwnicy mają być stworzeni tak, by wymusić na graczach kooperację. Jeżeli zatem czekacie na grę, która będzie idealna do zabawy we dwóch (lub dwoje), to radzimy bliżej przyjrzeć się właśnie produkcji inXile Entertainment. A czy pozostali również mogą oczekiwać po niej czegoś w sam raz dla siebie? Za wcześnie na takie wyroki.
