Assassin's Creed: Brotherhood - recenzja wersji PC

Patryk Purczyński
2011/03/17 14:35

Niczym rycerz w lśniącej zbroi Assassin's Creed: Brotherhood wjeżdża na pecetowe salony. Sprawdźcie, z jaką łatwością Ezio Auditore da Firenze potrafi podbić serca nie tylko włoskich niewiast.

Niczym rycerz w lśniącej zbroi Assassin's Creed: Brotherhood wjeżdża na pecetowe salony. Sprawdźcie, z jaką łatwością Ezio Auditore da Firenze potrafi podbić serca nie tylko włoskich niewiast. Assassin's Creed: Brotherhood - recenzja wersji PC

Użytkowników komputerów osobistych Ubisoft zaprosił do przestronnej poczekalni. Widok za oknami unosił się piękny - z nosami przytkniętymi do parujących od oddechu szyb mogliśmy się przyglądać, jak właściciele Xboksa 360 lub PlayStation 3 tną sobie w jedną z najlepszych gier 2010 roku. Faza zazdrości właśnie dobiegła jednak końca, przeradzając się w fascynację. Fascynację tym wszystkim, co Ubisoft Montreal przyrządził w swoich kociołkach, z których swoją drogą już niejedno świetne danie zaserwowano. Wszelkie wątpliwości wypada rozwiać już na samym początku - Assassin's Creed: Brotherhood na PC w zupełności spełnia pokładane w nim nadzieje.

Zapowiedzi o tym, że wieczne miasto w Assassin's Creed: Brotherhood jest kilka razy większe od lokacji znanych z Assassin's Creed II nie były ani trochę przesadzone. Tereny są naprawdę rozległe, a do tego zróżnicowane. Z ciasnych uliczek wychodzimy na główne szlaki miasta, a te prowadzą z kolei na place, gdzie znajdują się majestatyczne budowle. Obrzeża nie są natomiast zabudowane prawie w ogóle.

W tak dużym mieście po prostu nie może zabraknąć zajęć. Nie sposób skupić się wyłącznie na głównym wątku, podczas gdy Rzym składa nam taką ofertę. Interesujące schematy z poprzedniej części powielono w Brotherhoodzie, a do tego dodano kilka nowych, równie udanych. Szczególnie trafione są (uwaga: spoiler!) sekwencje retrospekcyjne, w których Ezio wspomina wydarzenia z czasów, gdy był jeszcze nieopierzonym i niewsiąkniętym w świat wielkiej polityki młodzieniaszkiem. Znakomitą odskocznią od misji pchających scenariusz naprzód są również zadania związane z niszczeniem planów i gotowych machin bojowych stworzonych przez Leonarda da Vinciego. Co ciekawe, wszystkie zlecenia wpisują się w zastaną w Rzymie rzeczywistość i odnoszą się do celu nadrzędnego, jakim jest eliminacja rodu Borgiów. To sprawia, że na każdej misji spoczywa odpowiedni ciężar gatunkowy, a my zdajemy sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką bierzemy na swoje barki podejmując się jej wypełnienia.

Fakt, że pecetowa brać tak długo musiała czekać na Assassin's Creed: Brotherhood, Ubisoft tłumaczył chęcią lepszego dopasowania gry do potrzeb użytkowników tej platformy, jak i jej możliwości sprzętowych. Najważniejsze z perspektywy praktycznej jest oczywiście sterowanie. Wszyscy, którzy znają poprzednie części serii bez trudu załapią, jak trzeba się poruszać i działać w świecie gry. Zmiany są jedynie kosmetyczne i wynikają bardziej z pojawienia się nowych opcji niż modyfikacji wcześniejszych rozwiązań. W wykonywaniu poszczególnych czynności pomaga stale widoczna konsolka, która pokazuje, których przycisków należy użyć, by przeprowadzić pożądaną akcję. Na uwagę zasługuje to, że, w przeciwieństwie do "dwójki", ikonki guzików odpowiadają rzeczywistym klawiszom na klawiaturze czy myszce, a nie przypominają tych z konsolowego pada.

Równie ważne jest to, że po menu możemy nawigować zarówno dzięki klawiaturze, jak i myszy. Nie poruszam tego tematu bez przyczyny. W menu wykonujemy bowiem znacznie więcej czynności niż w poprzednich częściach Assassin's Creeda. Dzieje się tak przede wszystkim z uwagi na rekrutów, którzy dołączają do tytułowego bractwa. Wysyłamy ich na misje i rozdajemy zdobyte punkty doświadczenia. Możemy ich także przywoływać w trakcie walki z wrażymi jednostkami. Obawiałem się tego, że Assassin's Creed: Brotherhood stanie się przez to wszystko za bardzo taktyczny, uniemożliwiając czy też ograniczając sposobność pogrążenia się w szalonej akcji. Przeczucia te nie mają na szczęście nic wspólnego z rzeczywistością. Asasyńscy adepci stanowią miłe i jednocześnie ważne urozmaicenie rozgrywki, a kontrola nad ich poczynaniami nie sprawia najmniejszych trudności (w zasadzie sprowadza się do ich przywołania w wybranym momencie).

GramTV przedstawia:

Grafika przedstawia się... ładnie, po prostu (bo nic już nie może być piękne po prezentacji możliwości Frostbite 2.0). Nie ma sensu przyglądać się z lupą, czy pecetowy Assassin's Creed: Brotherhood wygląda nieznacznie lepiej czy minimalnie gorzej od sióstr z konsol. Grunt, że gra pozostawia po sobie bardzo przyjemne wrażenia estetyczne. Zabudowania mają odpowiednią dawkę szczegółów, postacie poruszają się naturalnie, nie można mieć również zastrzeżeń do mimiki. Na mieczu, który przed chwilą odwiedził wnętrzności przeciwnika pozostają ślady krwi, krople wody kapią z odzienia Ezia, gdy ten wyszedł właśnie na ląd po kąpieli w Tybrze. Obszar oddany nam do eksploracji jest wielki, a mimo to nie czekamy na doczytanie kolejnych stref.

Wszystko to działa niezwykle płynnie na średniej klasy sprzęcie (dwurdzeniowy Athlon 3600+, GeForce 9800 GT, 2 GB RAM). Godne podziwu jest to, jakim życiem tętni miasto. Ulice są zaludnione, trudno omijać podążające gdzieś tłumy mieszkańców, spośród których wielu coś robi. A to ktoś przenosi skrzynkę, a to zamiata uliczkę, a to spożywa jabłko lub czyta książkę. Silnikowi można wytknąć co prawda pewne ograniczenia (osiodłany przez nas koń nie potrafi pokonać nawet minimalnego zeskoku) czy zwyczajne wpadki (przenikające się tekstury, ludzie pojawiający się znikąd na otwartych przestrzeniach), ale nie ma to większego wpływu na czerpanie przeogromnej przyjemności z przywracania Rzymowi świetności. Wytknąć należy jeszcze drobne problemy z synchronizacją dźwięku i obrazu w trakcie wyświetlania niektórych przerywników filmowych.

Podsumowując, Assassin's Creed: Brotherhood na PC jawi się w takich samych barwach, jak na konsolach - wielki, mocarny, bogaty i kompletny. Tryb dla pojedynczego gracza wystarcza na długie godziny zabawy w żadnej mierze nieprzesiąknięte monotonią. Zadania poboczne są tak dobrze skonstruowane, że nie sposób ich pominąć. Szkolenie nowych asasynów sprawia mnóstwo satysfakcji. Odbudowa podupadłego pod chciwymi łapami Borgiów Rzymu również wprawia w ukontentowanie. Przeczesywanie świątyń w poszukiwaniu skarbów to, podobnie jak w Assassin's Creed II, świetna parkourowa rozrywka. System tzw. pełnej synchronizacji zachęca nas ponadto do realizacji poszczególnych zadań w określony sposób (nakłada na gracza ograniczenie czasowe lub wyznacza sposób zabójstwa celu), przez co zwiększa się poziom trudności. Jednocześnie misje wykonane bez spełnienia tego dodatkowego warunku również można odhaczyć i podjąć kolejne wyzwanie.

Dla znudzonych kampanią jest też oryginalny tryb multiplayer, który z pewnością dodatkowo wydłuży czas spędzony przy Assassin's Creed: Brotherhood. Ubisoft wywiązał się ponadto ze złożonych obietnic wycofania się z niedorzecznych zabezpieczeń, wymagających nieustannego połączenia z siecią w trakcie rozgrywki. Da się co prawda dostrzec jego pozostałości - jeśli stracimy łączność na ekranie pojawi się niewielki komunikat - ale w żaden sposób nie zakłóca to czerpania radochy z rozgrywki. Na plus trzeba również zaliczyć to, że wersja PC pod każdym względem wygląda jak wersja PC, a nie konsolowy, zrobiony na kolanie, port. Wreszcie rozszerzenie Porwanie Da Vinciego, które również zapewnia całkiem sporo zabawy, dostępne jest za darmo (ale tylko dla właścicieli wydań limitowanych, w których można znaleźć kod na pobranie dodatku; wersja podstawowa takowego nie zawiera). Dodatkowa zawartość nie odstaje poziomem od podstawowej wersji, tym większa szkoda, że nie wszyscy użytkownicy blaszaków zostaną nią uhonorowani za cztery miesiące oczekiwań. Mimo to podkreślmy: Assassin's Creed: Brotherhood to jeden z kandydatów do pecetowej gry roku. Choć się spóźnił, to jednak ciepło się robi w serduszku, że jest już z nami.

PS. Więcej o Assassin's Creed: Brotherhood dowiecie się z recenzji wersji konsolowej. Polecamy również lekturę recenzji wspomnianego dodatku, Porwanie Da Vinciego.

9,2
Dopada skutecznie jak asasyn, zatrzymuje przy sobie mocno jak bractwo
Plusy
  • że wreszcie jest, z całą swoją wspaniałością
Minusy
  • że tak długo musieliśmy czekać
Komentarze
38
Usunięty
Usunięty
22/03/2011 00:41

witam panowie czy wam multi tez kuleje no u mnie siedzenie przez prawie godzinę i nic zmieniają się tylko mapy i łączy się może po dwie trzy osoby i tak w kółko Macieja no a przecież napewno więcej osób kupiło ta giere co zrobic by w końcu zacząć grac bo po to wydałem kasę na orginal pozdro

Usunięty
Usunięty
19/03/2011 15:14
Dnia 19.03.2011 o 15:04, Szarakus napisał:

Mógłby ktoś odpowiedzieć mi na pytanie, czy w wersji PC jest dodane DLC "Konspiracja Kopernika" (to dlc z ps3)? Z góry dzięki za info

DLC z PS2 chyba jest ekskluzywne tylko na PS3co do wersji PC - problemem 9 przynajmniej u mnie 0 jest sterowanie za pomocą myszki - czuję się tak,jakbym nie miał pełnej kontroli nad kamera i nad postacią,często nawet obrót kamery sprawia problem,ruch myszka jest albo strasznie powolny albo b.szybki - może sterowanie padem od X360 nie cierpi na tę wadę ale mnie osobiście padem gra się w tę serie b.źle ...dziwne,bo dwójka nie cierpiała na takie problemy ze sterowaniem ...

Usunięty
Usunięty
19/03/2011 15:04

Mógłby ktoś odpowiedzieć mi na pytanie, czy w wersji PC jest dodane DLC "Konspiracja Kopernika" (to dlc z ps3)? Z góry dzięki za info




Trwa Wczytywanie