Restart serii Castlevania przygotowany przez Hiszpanów z Mercury Steam okazał się świetną grą zasłużenie zbierającą wysokie noty. Niemal od razu po premierze zapowiedziano dwa DLC do gry. Pierwszy miał ukazać się już w lutym, ale zaliczył solidne opóźnienie. W kwietniu nareszcie ujrzał światło dzienne, a ja postanowiłem sprawdzić, czy warto było czekać.
Restart serii Castlevania przygotowany przez Hiszpanów z Mercury Steam okazał się świetną grą zasłużenie zbierającą wysokie noty. Niemal od razu po premierze zapowiedziano dwa DLC do gry. Pierwszy miał ukazać się już w lutym, ale zaliczył solidne opóźnienie. W kwietniu nareszcie ujrzał światło dzienne, a ja postanowiłem sprawdzić, czy warto było czekać.
Reverie podejmuje fabułę dokładnie w miejscu, w którym kończyła się w podstawce. Gabriel pokonał tytułowych Władców Cienia, a teraz szuka nowego celu w życiu. Gdy docierają do niego wołania małej wampirzycy Laury, którą poznał wcześniej w zamku Carmilli, jednej z Władców, wyrusza jej na spotkanie. Dalszej fabuły zdradzał nie będę, aby nie psuć przyjemności tym, którzy nowej Castlevanii jeszcze nie ukończyli.
GramTV przedstawia:
Po zainstalowaniu dodatku, na mapie w grze pojawiają się dwa nowe rozdziały. Pierwszy z nich to właśnie Reverie, drugi zostanie odblokowany w następnym rozszerzeniu o tytule Resurrection. Tym co pierwsze rzuca się w oczy po rozpoczęciu zabawy jest zmiana sposobu prezentacji fabuły. W podstawce były to scenki na silniku gry, w dodatku zastosowano animowany komiks, podobny do tego z Metal Gear Solid: Peace Walker na PSP. Jest fajnie narysowany i bardzo dobrze zrealizowany od strony technicznej, ale psuje nieco odbiór całości. Przez to dodatek nie do końca integruje się z grą tak jak powinien. Ponadto zmienił się narrator - tym razem już nie Zobek, a sam Gabriel opowiada o wydarzeniach stanowiących tło dla rozgrywki.
Drugie zaskoczenie pojawia się w nieco dalszej części rozgrywki. Otóż w niektórych momentach Laura staje się grywalną postacią. Mała wampirzyca ma zupełnie odmienne umiejętności niż Gabriel. Jej podstawowy atak to błyskawice, które oprócz podsmażania przeciwników przydają się również do otwierania zamków i zasilania mechanizmów twierdzy, w której toczy się akcja dodatku. Oprócz tego potrafi zmieniać się w mgłę, co przydaje się do przechodzenia przez kraty i uników podczas walki. Ostatnią, dość oczywistą umiejętnością, jest karmienie się krwią oszołomionych przeciwników celem regeneracji zdrowia. Ważne jednak, aby z tym nie przesadzić, bo zbyt mocno wyssany przeciwnik może eksplodować. Gra Laurą jest zdecydowanie inna niż Gabrielem i stanowi miłą odmianę.
Zaduma (bo tak tłumaczy się angielskie słowo Reverie) koncentruje się głównie na logicznej stronie gry - więcej tu zagadek niż walki. Niestety “więcej” nie oznacza “dużo”. Wszystkie łamigłówki można policzyć na palcach obu rąk, a ponieważ walk jest jeszcze mniej, to cały dodatek jest wręcz śmiesznie krótki. Na szczęście zarówno starcia z przeciwnikami, jak i zagadki stanowią pewne wyzwanie. Nie są zbyt łatwe, ale jednocześnie nie powodują frustracji u grającego. Sprawę dodatkowo upraszcza grającemu Laura, która podpowiada (na szczęście nie wprost) co robić, jeśli gracz zbyt długo nie wpadnie na rozwiązanie. Tak naprawdę największą trudność podczas gry sprawił mi fakt, że w Castlevanię grałem ostatnio niemal pół roku temu i musiałem na nowo nauczyć się starych nawyków. To spory problem, bo dodatek trzyma poziom trudności walk z końcówki podstawki.
Reverie nie zawodzi też pod względem projektu poziomów. Castlevania: Lords of Shadows potrafiła architektonicznie zachwycić i dodatek trzyma ten wysoki poziom. Całość dzieje się we wspomnianym już zamku rodziny Bernhardów zajętym później przez Carmillę i wygląda odpowiednio gotycko. Elementy zagadek zostały dobrze wkomponowane w zabudowania, zwłaszcza wszelkiego rodzaju maszyneria. Jest mrocznie i klimatycznie, dokładnie tak jak być powinno. Największe wrażenie zrobiła na mnie zawalona zegarowa wieża, którą za pomocą specjalnego mechanizmu cofamy w czasie i odbudowujemy - wrażenie jest niesamowite.
Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o Reverie. Grało mi się bardzo przyjemnie, postać Laury jest fajna i ciekawie urozmaica rozgrywkę, a fabuła dobrze komponuje się z właściwą grą. Rozwija historię, pokazuje tragizm postaci Gabriela, to jak coraz bardziej pogrąża się w mroku, ale niestety kończy się brzydkim napisem “to be continued...” dokładnie w momencie, w którym robi się najciekawiej. Do tego ten moment przychodzi dość szybko - nie mierzyłem dokładnie, ale szacuję na 2-3 godziny grania, a to trochę mało, zwłaszcza za cenę jaką Konami liczy sobie za ten dodatek (29 zł na PSN, 800 MSP na Xbox LIVE).
gdzie mogę to kupić, te dodatki do gry bo nigdzie nie moge znalesc ;(
Usunięty
Usunięty
26/05/2011 21:14
Dodatek zapowiada się ciekawie. Szkoda, że trochę zmienili tryb wprowadzeń do etapów.Tak czy siak oba dodatki na pewno kupię, jak będzie trochę czasu na granie i wróci PSN ;) Castlevania to dla mnie jedna z najlepszy gier zeszłego roku - prywatnie number uno w zasadzie.
Chowaniec
Gramowicz
Autor
26/05/2011 09:03
Ocena 7.5 to wciąż gra "bardzo dobra". A osobiście uważam, że nasz autor był zbyt surowy a ocena za niska.