Niedawno pisaliśmy o tym, jak FIFA 12 będzie wyglądała w teorii. Teraz czas na test praktyczny. Jak się gra w najnowszą piłkę od EA Sports? Inaczej, oj, inaczej, niż wcześniej…
W FIFĘ 12 graliśmy na kilkugodzinnym pokazie w Kolonii. Do wyboru był tylko jeden mecz, Chelsea – Arsenal, a gra była w fazie pre-alfa, więc zawierała masę błędów, na które na tym etapie nie powinno się zwracać uwagi. Zresztą, tak wcześnie (premiera przecież dopiero w październiku) EA Sports dało pograć w swoją piłkę pierwszy raz. Zwykle musieliśmy czekać do późnych wakacji.
Na szczęście jednak producenci nie mają się czego bać: nawet tak wczesna wersja była dowodem na to, że seria idzie w dobrym kierunku. Od pierwszego gwizdka, od pierwszej piłki, przebija się dominujące później wrażenie: FIFA 12 zostaje pozbawiona automatyzmu, powtarzalności w obronie – co prognozowaliśmy w artykule zapowiedziowym. Cieszy, że słowa producenta Davida Ruttera sprawdzają się.
OBRONA
Kiedy zacząłem pierwszy mecz, piłkę na początku miał przeciwnik. Mając przyzwyczajenia z 11-tki, wcisnąłem (grałem na PS3) kwadrat i chciałem wezwać na pomoc drugiego obrońcę. A tu nic. Mój zawodnik wykonał tylko śmieszny ruch nogą w powietrze i wywrócił się. Rywal pobiegł dalej.
Weszliśmy do opcji sterowania i wszystko stało się jasne: teraz nie tylko wślizg robi się ręcznie, ale i „standing tackle”, czyli próbę odebrania piłki podczas biegu, w pozycji wyprostowanej. Wezwanie drugiego obrońcy oczywiście jest obecne, ale pod kolejnym przyciskiem – R1. Gra w obronie zaczyna więc wymagać dość dużej zręczności w obsłudze pada, szczególnie, jeśli ktoś chce sprintem dobiegać do rywala, stosując pressing, regulować jednocześnie odległość od przeciwnika, ruszać się na boki i wzywać pomoc zawodnika z drużyny. Nie mówię, że to trudne, ale sygnalizuję: na początku będziecie mieli drobny szok.
Przyzwyczajenie zajmuje chwilę, na początku trochę faulowałem kolegę z innego polskiego serwisu internetowego, a on mnie – gra była brzydka, bo obaj musieliśmy nauczyć się wyczucia odebrania piłki w czasie. Po chwili jednak złapaliśmy koncept i mecz zaczął być płynny. Co za tym idzie, doceniliśmy system: jeśli ktoś myśli podczas gry, będzie miał tu pożytek, a jego przeciwnicy – problem. Już teraz bowiem odbiór jest dokładny, daje satysfakcję z czystych przejęć.
Wślizgi też zmieniły się znacząco. Co prawda widziałem wiele takich, które nie zostały zarejestrowane przez sędziego, ale jestem pewny, że to poprawią. I wtedy ci z nas, którzy wykażą się zdolnością, będą mieli tę satysfakcję, że unikną znanych z poprzednich wejść jazd tyłkiem po prawie w kierunku, w którym akurat nie chcieli. Jest precyzyjniej i także decydują ułamki sekund.
Zmiana obrony ma też ten plus, że zlikwidowanie automatycznego pressingu kończy erę niechcianych przez nas fauli czy wślizgów robionych przez komputer lub konsolę w trakcie walki bark w bark. Wszystko po naszej stronie.
Wstępne oględziny potwierdzają też brak przenikania się części ciała zawodników przez siebie. Kilka razy oglądaliśmy powtórki brutalnych lub problematycznych fauli i było można na ich podstawie wydawać wyroki bez wątpliwości. Zastosowany silnik fizyczny sprawia zresztą, że mecze obfitowały w sytuacje oryginalne, podniebne loty skoszonych i całkiem zwykłe odbicia słabszych od silniejszych. Jak w TV.
ATAK
Nowy drybling zaczyna się lubić i rozumieć szybciej, niż obronę. Szczególnie wprowadzenie możliwości obracania się z piłką, które jest domyślnym zachowaniem zawodnika po zmianie kierunku bez trzymania modyfikatora prędkości. Naprawdę, naprawdę przydatna rzecz w ataku pozycyjnym, te trącenia piłki butem są dość delikatne, więc czasu na budowanie akcji jest więcej, a głupich strat – mniej. Piłkarskie szachy możliwe.
Drybling przy dużej prędkości też zmieniony, czuć wyższą precyzję, choć skłamałbym, gdybym powiedział, że go przetestowałem dobrze. Grałem głównie Chelsea, które nie ma zawodników pokroju Messiego, a i mój styl to raczej duża ilość podań na wolne pole i zagrań one-two. Zauważyłem więc, że te ostatnie tracą powoli ostatki swojego panowania. Mi było ciężko stosować je skutecznie, ponieważ odnoszę wrażenie, że zmniejszono przyspieszenie i czas reakcji zawodnika wysyłanego na wolne pole wciśnięciem guzika. A próbowałem często. Zmiana ta jest na plus – bo realistyczna.
Tak samo jak zwiększenie (ponowne, bo postępuje to od kilku lat) prędkości podań górą. Przerzuty z jednej strony boiska na drugą coraz skuteczniejsze.
W taktyce oraz sposobie oddawania strzałów zmian nie zauważyłem, być może zostaną zaprezentowane później, ponieważ w rozmowie Rutter mówił, że FIFA 12 ma przed sobą jeszcze kilka dużych zapowiedzi i niespodzianek. Na pewno zostanie tryb gry bramkarzem – moja sugestia, żeby go wyciąć i zapomnieć, nie została rozpatrzona pozytywnie. Tak samo jak propozycja zmiany bicia rzutów karnych, według EA Sports są one fajne. Kwestia gustu.
Na szczęście te najważniejsze rzeczy idą w dobrą stronę.