TrackMania 2: Canyon - recenzja

Łukasz Berliński
2011/09/24 09:30

TrackaMania 2: Canyon jest grą pełną paradoksów. Z jednej strony niesamowicie grywalna, z drugiej cholernie frustrująca. Prosta, ale trudna do opanowania. Ładna, ale zarazem brzydka. I w tym właśnie tkwi piękno tej niedzisiejszej ścigałki, która w Polsce nie doczekała się jeszcze oficjalnej premiery.

TrackaMania 2: Canyon jest grą pełną paradoksów. Z jednej strony niesamowicie grywalna, z drugiej cholernie frustrująca. Prosta, ale trudna do opanowania. Ładna, ale zarazem brzydka. I w tym właśnie tkwi piękno tej niedzisiejszej ścigałki, która w Polsce nie doczekała się jeszcze oficjalnej premiery.

Dystrybuowana drogą cyfrową najnowsza część TrackManii nie jest niczym nowym. To kolejna gra z serii, która oferuje zakręcone trasy, piorunującą szybkość samochodów i niebywałą radość ze zręcznościowego modelu jazdy. Po raz kolejny robi to w taki sposób, że trudno oderwać się od ekranu, nawet jeśli już palce bolą. Nadeo znalazło swoją niszę, w której czuje się świetnie i to widać na każdym kroku w TrackManii 2. Szkoda, że jest to nisza nieprzystępna dla nowych graczy. TrackMania 2: Canyon - recenzja

Mając jeszcze świeżo w pamięci pozytywne wrażenia z multiplayerowych beta-testów TrackManii 2, postanowiłem zacząć zabawę z pełną wersją od trybu dla jednego gracza. Rozgrywka została tu podzielona na pięć różnych poziomów trudności, różniących się od siebie stopniem zaawansowania, krzywizną torów jazdy oraz wymaganymi umiejętnościami do wykręcenia czasu pozwalającego na zdobycie medali. Tradycyjnie bowiem, na każdej z dostępnych łącznie 65 tras przygotowanych przez twórców, ustalono limity czasowe odpowiednie dla trzech kolorów olimpijskich kruszców. Dopiero zdobycie minimum brązu na pięciu torach pozwala odblokować kolejne trasy, a dostęp do pięciu ostatnich, najtrudniejszych do pokonania map, otrzymujemy dopiero po zdobyciu złota na wszystkich pozostałych.

Zrezygnowano tu z trybu platform czy innych udziwnień występujących w poprzednich odsłonach TrackManii i postawiono wyłącznie na klasyczne wyścigi z czasem. I nie miałbym do niczego zastrzeżeń, gdyby nie fakt, że to wszystko to tylko trening, a jak wiadomo, poza rankingiem medalowym istnieje również ranking punktów umiejętności, które zdobywamy w trybie oficjalnym. Pytanie, jakie spędza sen z powiek graczom (to jeden z najczęściej poruszanych wątków na oficjalnym forum gry) to jak ten tryb uruchomić. Okazuje się, że można to zrobić raz na 5 minut (sic!) podczas treningu łącząc się z głównym serwerem gry.

To największa bolączka TrackManii 2. Ta gra nie ma żadnego samouczka, tutorialu, instrukcji, czegokolwiek, co mogłoby pomóc objaśnić działanie mechanizmów zaimplementowanych w grze. Taki samochodowy Minecraft, gdzie na podstawowe pytanie „jak grać, panie premierze?” prędzej znajdziesz odpowiedź wśród ludu na forach dyskusyjnych niż u władzy, rozumianej tutaj jako producent gry. Do czego służą Planety? Gdzie je można zdobyć? Jak posługiwać się edytorem powtórek? Gdzie można znaleźć interesujący kawałek trasy w kreatorze map? Czy ta gra ma w ogóle instrukcje? To tylko niektóre z pytań, na które gra nie daje odpowiedzi, każe się tego domyślać.

GramTV przedstawia:

Odpowiadając jednak po kolei. Planety to oficjalna wirtualna waluta w grze, za którą możemy kupić nowe trasy, skórki do samochodów, powtórki przejazdów najlepszych graczy itp. Ich posiadaną ilość widać dopiero po najechaniu kursorem na samą górę ekranu, wtedy pojawi się rozwijane menu. Edytor powtórek daje ogromne możliwości, jednak jego obsługa przypomina edycję w zaawansowanym programie do montażu dla profesjonalistów. Kreator tras, choć podzielony w tym wypadku na prosty i zaawansowany, jest kompletnie nie intuicyjny i trzeba sporo kombinować, by stworzyć tor jaki siedzi nam w głowie. To mankament całego interfejsu gry, który jest źle zaprojektowany i nieczytelny. Starzy wyjadacze TrackManii będą go bronić, bo są do niego przyzwyczajeni, reszta zaś przerazi się ogromem zbędnych i źle rozłożonych informacji na ekranie wchodząc na dowolny serwer. A instrukcja? Jest, jak poszuka się w Internecie...

To wszystko jednak rysa, gruba i kłująca w oczy, ale tylko rysa na diamencie. Jeżeli bowiem pozbędziemy się całej tej otoczki i skupimy się wyłącznie na rozgrywce, otrzymujemy grę nieskomplikowaną, dającą tyle frajdy, co uczącej pokory dla samego siebie. Subtelność TrackManii 2 polega na tym, że do jej pełnej obsługi wystarczą cztery klawisze kierunkowe i jeden do restartowania wyścigu. To jedna z tych gier, o których Anglosasi mawiają „easy to learn, hard to master”. Załapać podstawy może tu każdy w wieku od 3 do 103 lat, ale już by wykręcać najlepsze czasy, czy w niektórych przypadkach wręcz dojechać do mety za pierwszym razem, potrzeba dużych umiejętności oraz sporego refleksu.

W awansowaniu w rankingach pomaga mierzenie się z powtórkami przejazdów najlepszych graczy w postaci samochodowego ducha na trasie. Zresztą, nawet biorąc udział w rozgrywce z innymi graczami online, nikt nikomu nie przeszkadza - auta przenikają się przez siebie za każdym razem. Model zniszczeń co prawda jest, ale to tylko zabieg kosmetyczny. Za to widok tytułowego kanionu, kilkudziesięciu samochodów ruszających na starcie do wyścigu niczym kanonada, z której co chwila odpada ten, co nie wyrobił się na zakręcie, zapiera dech w piersiach. Tym bardziej, że oprawa graficzna została tu poprawiona i prezentuje się naprawdę nieźle. A jeśli dodać do tego wszystkiego rockową muzykę puszczaną z prywatnego serwera (ta oryginalna, znajdująca się w grze, zupełnie nie pasuje do pustynnego klimatu kanionu) obcujemy tu z doświadczeniem wręcz mistycznym.

TrackaMania 2: Canyon to przypadek trudnej miłości. Bo takim uczuciem darzę tę serię za prostotę wykonania, skupienie się na samej przyjemności z jazdy i umiejętnościach gracza (więcej o samej rozgrywce i wymaganiach sprzętowych przeczytacie w naszym beta-teście). Lecz gdy tylko spojrzę na jak głęboką wodę rzucani są nowicjusze chcący korzystać z pełni możliwości TrackManii 2, zastanawiam się, dlaczego studio Nadeo wychodzi z założenia, że nowicjusz wszystkiego sam się domyśli.

To gra zupełnie niedzisiejsza, pozwalająca na modyfikacje, dzielenie się zawartością, możliwość grania bez połączenia z Internetem, posiadająca przestarzały interfejs i wymagająca od gracza dużej dozy samozaparcia. I jak na grę niedzisiejszą przystało jest na swój sposób zarazem piękna i niedostępna. A przecież takie zestawienie jest najbardziej pociągające. Dlatego też mając problem z wystawieniem oceny końcowej, poszedłem na kompromis. Fani TrackManii niech wstawią w rubryczce sobie dziewiątkę, reszta niech postawi siódemkę. Ja biorę średnią z tych dwóch ocen i stawiam mocną ósemkę, bo pomimo tylu wad, TrackaManii 2: Canyon nie można odmówić jednego – to synonim grywalności.

8,0
Świetna ścigałka. Dla wytrwałych
Plusy
  • Frajda płynąca z rozgrywki
  • Multiplayer
  • Oprawa graficzna
Minusy
  • Interfejs
  • Brak samouczków
  • Tryb oficjalny
  • Muzyka
Komentarze
17
Usunięty
Usunięty
28/09/2012 20:03

A co do recenzji, strasznie mnie zachęciła aby nabyć TM 2

Usunięty
Usunięty
28/09/2012 20:02

To ostatnie zdjęcie jest robione na minimalnych detalach, czy nie?

Usunięty
Usunięty
29/09/2011 21:19

grałem w część w której jeździlo się czymś ala buggi(nie wiem czy napisałem poprawnie) i gra była świetna.Takiej radochy z prędkości jueszcze nigdy nie miałem :)




Trwa Wczytywanie