Uniwersum Gwiezdnych wojen, to do dziś jeden z najbardziej popularnych i nośnych światów, które powstały w czyjejś wyobraźni. Mało tego, klasyczna filmowa trylogia i kilka gier mają dziś status kultowych, a siła tegoż kultu porównywalna jest jedynie do równie fanatycznych trekkies. Nic dziwnego, że każda nowa gra z magicznymi słowami Star Wars w tytule wzbudza wielkie zainteresowanie fanów. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z produkcją z gatunku MMORPG.
Uniwersum Gwiezdnych wojen, to do dziś jeden z najbardziej popularnych i nośnych światów, które powstały w czyjejś wyobraźni. Mało tego, klasyczna filmowa trylogia i kilka gier mają dziś status kultowych, a siła tegoż kultu porównywalna jest jedynie do równie fanatycznych trekkies. Nic dziwnego, że każda nowa gra z magicznymi słowami Star Wars w tytule wzbudza wielkie zainteresowanie fanów. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z produkcją z gatunku MMORPG.
Przede wszystkim otoczka fabularna, praktycznie niepotykana na taką skalę w grach MMO. BioWare mocno promował ten aspekt rozgrywki i robił to jak najbardziej słusznie. The Old Republic unika dzięki temu największej chyba wady wszelakich masówek – nudnego levelowania. Opowieści (inne dla każdej klasy) nie są może jakimś fabularnym ideałem, ale stoją chwilami na naprawdę wysokim poziomie. Niejednokrotnie twórcom udało się mnie zaskoczyć, czy to pewną fabularną woltą, czy świetnym klimatem, czy po prostu pomysłem na urozmaicenie rozgrywki.
Zacznę od silnika gry. Największą wadą zastosowanego w The Old Republic silnika HeroEngine jest bowiem brak zaimplementowanej w nim obsługi wielowątkowości. Sprawia to, że gra działa i wygląda podobnie zarówno na najmocniejszych maszynach, jak i całkiem przeciętnych komputerach. W newralgicznych punktach, takich jak na przykład Floty (niekiedy ponad 200 graczy w jednym miejscu), owocuje to drastycznymi spadkami liczby wyświetlanych klatek w stosunku do nawet dużych, otwartych przestrzeni na powierzchniach planet (spadki o 300 - 400%!).
Nie powala również oprawa graficzna, gdzie szczególnie rzucają się w oczy słabe tekstury. Na szczęście w większości przypadków gra nadrabia to projektami lokacji, czy całkiem niezłą mimiką twarzy w trakcie zbliżeń i scen dialogowych. Pod względem artystycznym nie mam The Old Republic wiele do zarzucenia. Kontrowersyjny początkowo, kreskówkowy styl grafiki przestaje bardzo szybko przeszkadzać, a kilka spektakularnych widoków na planetach skutecznie neutralizuje niedostatki silnika. W tej kwestii gra wychodzi na remis.
Nie podoba mi się natomiast obecny stan PvP. Trudno nie mieć wrażenia, że póki co tryb ten dodano jedynie dla zasady. Kilka zaledwie „stref walki”, brak jakiegokolwiek wpływu na wybór meczu, wciąż kulejący system wyszukiwania i tworzenia drużyn, zero sensownych nagród za walki PvP w otwartych strefach – to największe moim zdaniem zarzuty.
Oczywiście BioWare zapowiada prace nad tymi kwestiami, a sam pomysł na tworzenie aren z konkretnymi zadaniami do wykonania jest lepszy, niż początkowo sądziłem, trudno jednak pozbyć się wrażenia, że ekipie zabrakło czasu na solidne dopracowanie tegoż aspektu rozgrywki. Sam zresztą, po doświadczeniach z bety, wybrałem zwykły serwer PvE-RP, zamiast obleganych PvP. I póki co nie był to wcale zły pomysł.
Choć sam tego jeszcze nie miałem okazji doświadczyć (gram kilkoma postaciami równolegle), zauważam również spore rozczarowanie graczy brakiem zawartości end-game. Mówiąc krótko, po dobiciu do pięćdziesiątego, ostatniego na chwilę obecną poziomu, skompletowaniu porządnego sprzętu i podbiciu na maksa wybranej gałęzi craftingu, zaczyna być nudno. Twórcy już to zauważyli i powoli starają się uzupełniać wspomniane braki – pozostaje mieć nadzieję, że zdążą to zrobić, zanim gracze odpłyną do innych światów.
Kolejna sprawa, to wciąż liczne i niekiedy znaczące błędy. Minął ponad miesiąc od premiery, a The Old Republic boryka się z błędami, które towarzyszyły grze od czasów bety. Wciąż zawieszają się w rozmaity sposób nasi towarzysze, dla których byle winda stanowi problem nie do obejścia, o automatycznym „powrocie” po zejściu z mounta nie wspominając. Jeden z potencjalnie najciekawszych flashpointów, czyli Cademimu, nadal jest festiwalem bugów, łącznie z finalną walką, którą daje się „sposobem” rozegrać w korytarzu. Znikanie trzymanej w rękach broni, blokowanie się strzelania u Bounty Huntera (robi to nawet po zakończeniu walki), kiepski system wyszukiwania, czy brak opcji licytacji w sklepie – takich uprzykrzających życie szczegółów jest wciąż sporo.
GramTV przedstawia:
Dość ważnym jest choćby brak możliwości dostosowania interfejsu do własnych potrzeb. Poza przywołaniem kilku dodatkowych pasków nie mamy nawet opcji zmiany ich położenia, o skalowaniu całości nie wspominając. Tutaj na szczęście jest nadzieja, gdyż twórcy zapowiedzieli wprowadzenie tychże funkcji w najbliższym czasie. Może doczekamy się też wsparcia dla makr i modów? Postacie leczące, czy tankujące byłyby pewnie z siódmym niebie...
Na końcu wspomnę o jeszcze jednej rzeczy, która nie jest związana może z samą grą, ale sposobem aktywacji jej konta. Otóż po nabyciu egzemplarza The Old Republic zmuszani jesteśmy od razu (bez tego nie uaktywnimy konta i teoretycznie darmowego miesiąca gry) do wybrania formy dalszej płatności. Dla dysponujących kartą kredytową oznacza to przypisanie jej do konta gry i aktywację abonamentu (na szczęście da się ten proces cofnąć), można to też uczynić poprzez konto PayPal, które wszakże również wymusza na nas przypisanie karty do transakcji. Co jeśli nie dysponujemy żadną kartą lub system uporczywie odmawia jej przyjęcia? Musimy kupić kartę przedpłaconą. Nie lubię tego.
Lucas the Great: Nic dodać, nic ująć, a pod tym ostatnim podpisuję się rękami i nogami. Co więcej, próba płacenia kartą nie uznaną przez system (jest mały problem z niektórymi polskimi kartami płatniczymi a nie kredytowymi) zaowocowała startem zegara i odejmowaniem mi kolejnych dni z gratisowej puli, podczas, gdy ja szukałem rozwiązania problemu, czyli karty akceptowanej przez system. Oczywiście utracone dni w pewien sposób mi zrekompensowano, ale niesmak pozostał.
Podsumowanie
Jak przy każdej grze z gatunku MMORPG doskonale zdaję sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze nie opisałem w powyższej recenzji zapewne nawet połowy aspektów zabawy. Po drugie sama idea recenzowania gry tego typu jest zawsze nieco karkołomna, bo prawdziwą recenzją każdego MMO jest populacja graczy na serwerach. Skoro jednak się tego zadania podjąłem, krótko podsumuję swoje powyższe wywody.
Po pierwsze Star Wars: The Old Republic jest przede wszystkim grą skierowaną do osób, które bądź rozpoczynają dopiero swoją przygodę w świecie MMORPG, bądź też nastawiają się na grę samotną lub w małych grupach. Te osoby nie powinny czuć się zawiedzone, produkcja BioWare dostarczy im przyzwoitej fabuły, wielu godzin zabawy i sprawnie działającej, łatwej do opanowania mechaniki. Większość obecnie dostępnej w grze zawartości jest skierowana do właśnie tego typu odbiorców. Mniej szczęścia mają jak na razie miłośnicy PvP i wielkich, zorganizowanych batalii. Pozostaje mieć nadzieję, że elementy te zostaną z czasem uzupełnione i nastąpi to na tyle szybko, by zatrzymać przy sobie pragnących nowych wyzwań graczy.
Największymi atutami The Old Republic pozostają więc otoczka fabularna, wyeliminowanie lub skuteczne zamaskowanie grindu, kilka ciekawych patentów (takich, jak nasi towarzysze, czy system „karmy”), przejrzysta, łatwa do opanowania i sprawnie działająca mechanika oraz ciekawy system craftingu. Jeśli to wystarczy, by Was zainteresować i przyciągnąć do gry, macie szanse na wiele godzin dobrej zabawy. Jeśli to jednak za mało... Cóż, poczekajmy na dalsze ruchy BioWare. Wszak na forach studio deklaruje wsłuchiwanie się i uwzględnianie sugestii graczy. Oby tak było, bo sam mam zamiar spędzić w tym świecie jeszcze trochę czasu. Poza małymi wyjątkami dostałem bowiem mniej więcej to, czego po Kanadyjczykach oczekiwałem.
8,0
Najlepsze w tej chwili MMO dla samotników i małych grup. Miłośnicy rozbudowanego PvP i rywalizacji między wielkimi gildiami obejdą się smakiem.
Nadzorca lokalnej Krypty, o grach pisze od dwóch dekad, gra dwa razy dłużej. Bo papierowe erpegi i planszówki też się przecież liczą. Kocha gęstą atmosferę, gęstą muzykę, gęste piwo i ciemne jaskinie.
Dla samotników? Opsy są bardzo fajne, podobnie fp, a nowe patche wprowadzą nowe opsy, nowe fp, nowego companiona, nowe PLANETY, nowy wz - czyli więcej niż dodatki do innych mmo.
A ile bugów te nowe patche wprowadzają....Weź chociażby FP - wczoraj wbijamy sobie na dawno nierobione cade [latam czasem robić normalne FPki z nisko-lvlowymi ludźmi z gildii, bo większość co wbiła 50 ich olewa i zaczyna grac niczym o złote gacie] i tadam - 6 CTD, bez powodu, nagle np po zabiciu 2giego bossa, jebudu - wyskok na pulpit bez niczego, żadnego errora ot krótki freeze ekranu i hop na pulpit.Podobnie z "fajnością" FP - pierwszym razem, owszem, ale jak się wszystko otrzaskało z 2-3 razy, robi się to zwyczajnie nudne i schematyczne, a zrobienie wszystkich FP i operacji to nie jest znowu jakoś oszałamiająco dużo czasu [tydzień - góra dwa jak ktoś gra tak jak ja czyli w weekendy tudzież w tygodniu po pracy maks 2-3h]A to, że recenzowanie MMO jest bez sensu - to totalny farmazon.Sam też napisałem podsumowanie TORa po ponad miesiącu grania, od premiery miałem sporo czasu bo byłem na urlopie zaległym aż 21 dni, grywałem sobie średnio 3-5h dziennie wieczorami, wbiłem end game, wyfarmiłem tier 2 gear, zrobiłem też sporo w pvp, otrzaskałem prawie wszystkie flashe i inne end-gameowe atrakcje [operacje, heroici, dzienne, world bossów, pełną fabułę z wszystkimi side questami, wbicie affection u dwóch companionów do fulla itp itd], pobawiłem się craftem, zaliczyłem cały space combat.W miesiąc spokojnego grania, jedną wybraną klasa zaliczyłem w zasadzie cały content jaki ta gra oferowała i napisałem swoje podsumowanie [tak jak Lucas napisał swoją reckę na podstawie podobnych bodajże doświadczeń z grą] i uważam je za maksymalnie rzetelne [maksymalnie na ile dałem radę, bo postarałem się o pokrycie wszystkich elementów produkcji]No i niestety TOR wypada blado i nudno jeśli nie jest się altocholikiem.Bo owszem singiel jest bardzo fajny i miło gra mi się teraz na altach zaliczając fabułę [mam jeszcze 16 dni grania, aczkolwiek raczej na 90% nie wykupuje kolejnej karty/subskrypcji], ale to jest wszystko co ta gra oferuje, contentu potrzebnego mmo tutaj zwyczajnie nie ma.Do tego jest masa spartolonych elementów, jak chociazby drastycznie kiepska optymalizacja [i tu dajmy sobie spokój z dyskusją - dowód na poparcie tego faktu to bodajże 18-20 edycji tematu Horrid FPs który co i rusz w nowej odsłonie dobija limit postów z nowymi dx-diagami wklejanymi przez wpienionych userów], fatalne open world pvp na ilum, kompletnie bezmyślne obecnie używane do zbierania pvp chestów bo nie ma w nim nic ciekawego, żeby iść i się bawić poza zaliczaniem zadania dziennego/tygodniowego. Kuleje też craft, co prawda nie jakoś mocno ale jednak.O raptem dwóch nędznych i niemiłosiernie zbugowanych operacjach [rajdach] już nie wspomnę, zaliczenie ich wymaga w pytę cierpliwości [jeszcze KP jak KP generalnie pieprzy się rzadko ale EV... matko jedyno chce się rzec, ile to godzin zmarnowaliśmy na nudnym powtarzaniu mario borss runa jak boss się blokował albo resetował bez powodu...]
Usunięty
Usunięty
03/03/2012 22:30
Kiszka z tym end game. Mogli bardziej się ogarnąć.
Usunięty
Usunięty
14/02/2012 08:28
Nie wiem skąd wy macie 5 disconnectów w godiznę, ale nawet jak cały dzień gram to mam może 3 crashe/dc.Dla samotników?Opsy są bardzo fajne, podobnie fp, a nowe patche wprowadzą nowe opsy, nowe fp, nowego companiona, nowe PLANETY, nowy wz - czyli więcej niż dodatki do innych mmo.Ta gra jest idealna dla osoby, którą interesuje fabuła, ale też zaczyna iść endgame w dobrym kierunku gry MMO. Ja oczekiwałem obu rzeczy, i z obu jestem zadowolony.Recenzowanie mmo - nie ma sensu, to fakt, bo zrobienie 50ciu lvli, pofarmienie fp czy wz i kupienie sprzętu - za długo jak na reckę. Więc radzę się nie sugerować