Efektownie i dynamicznie – to pierwsze słowa, jakie cisną się na usta po prezentacji Crysis 3 na EA Showcase 2012. Relatywnie krótki fragment rozgrywki, który został nam przedstawiony, skupiał się przede wszystkim na pokazaniu różnorodnych sposobów eliminacji wrogów oraz prezentacji nowych przeciwników i uzbrojenia.
Zanim jednak przejdę do wrażeń z pokazu, słów kilka na temat ujawnionych już informacji odnośnie szeroko rozumianego tła. Akcja Crysis 3 będzie się rozgrywać w 2047 roku, czyli ponad 20 lat po wydarzeniach z drugiej części gry. Laurence "Prorok" Barnes powraca do Nowego Jorku i zastaje miasto oraz jego okolice w stanie, jakiego zapewne się nie spodziewał.
Centralne miejsce zajmuje gigantyczna kopuła Liberty Dome, czyli stworzona dzięki nanitom sfera, otaczająca zamieszkałe przez niedobitki ludzkości tereny. Ten podzielony na siedem dystryktów nazywanych „Siedmioma Cudami”, zamknięty świat stworzony został przez korporację Cell, by „chronić ludzkość przed zagrożeniami zewnętrznymi”. Najpoważniejszym z nich są oczywiście grasujący już niemal wszędzie przedstawiciele obcej rasy Ceph, którzy w całości opanowali Matkę Ziemię.
Ta również zmieniła się nie do poznania; betonową dżunglę Nowego Jorku zastąpiła dżungla tropikalna. Nanity przyczyniły się do niezwykle szybkiego i bujnego rozrostu roślinności, która pokryła grubym kobiercem ściany, drogi, mosty i chodniki. Niczym nadzwyczajnym nie są tutaj tereny bagniste, czy dzikie, rwące rzeki. W tych oto okolicznościach przyrody Prorok pragnie dokonać zemsty oraz dojść całej prawdy i tylko prawdy. Mówiąc krótko – stanie do nierównej walki przeciwko całemu niemal światu.
„Zemsta”, to doskonałe słowo-klucz, pozwalające na uwiarygodnienie chęci eliminowania każdej choćby potencjalnie wrogiej istoty. I choć zdaję sobie sprawę, że wyjątkowo „zagęszczona” prezentacja miała nam pokazać w ciągu kilkunastu minut jak najwięcej nowych sposobów siania zniszczenia, to jednego możemy być pewni. W Crysis 3 nastrzelamy się do woli.
Podczas prezentacji twórcy kilkukrotnie używali słowa „sandbox”, co dało mi nadzieję, że rozgrywka będzie znacznie mniej liniowa, niż w części drugiej. Mówiąc szczerze chciałbym powrotu do przynajmniej tego poziomu swobody, który towarzyszył początkowym etapom w pierwszej grze. Niestety, nie doprecyzowano nam na czym owa „sandboksowa” struktura rozgrywki miałaby polegać, poza oczywistą swobodą: „idź z lewej lub z prawej”. Tym bardziej, że pokazany nam fragment gry również miał niewiele wspólnego z „piaskownicą”.
Wyglądało to raczej jak maksymalnie zintensyfikowane, technologiczne demo, mające zaprezentować możliwości silnika w generowaniu gęstej roślinności oraz kilka nowych zabawek. Tym bardziej, że Crysis 3 prezentowany był na pececie, mogącym wykorzystać cały potencjał silnika CryENGINE 3. Pozostaje mieć nadzieję, że w pełnej grze swobody będziemy mieli znacznie więcej.
Czas na analizę tego, co udało mi się zobaczyć. Na samym początku zarówno my, jak i sam Prorok, mieliśmy okazję poznać jego nową, śmiercionośną zabawkę – uniwersalny, ultranowoczesny łuk kompozytowy. Broń bardzo uniwersalną, pozwalającą bowiem na korzystanie ze strzał z różnymi typami grotów i głowic. I tak do cichej eliminacji wrogów wykorzystamy klasyczne strzały z metalowymi, przebijającymi pancerz grotami, zaś większe ich grupy wyeliminujemy korzystając z eksplodujących głowic. Najwyraźniej ekipa Crytek uwielbia Rambo. Johna Rambo.
Już na początku – a pierwszych wrogów eliminowano wykorzystując kamuflaż nanokombinezonu – zauważyłem ciekawą rzecz. Podczas skradania się, energia pancerza zużywała się zdecydowanie wolniej, niż w poprzednich częściach. Kolejne ułatwienie, czy może sugestia, że w Crysis 3 skradanie się będzie odgrywać znacznie większą rolę, niż kiedykolwiek wcześniej?
Oby to drugie, choć nieco przeczy temu pokazany nam, potężny arsenał, którego używać będzie mógł podczas swej krucjaty Prorok. Oprócz wspomnianego już łuku, czy klasycznych wojskowych pukawek, pokazano nam nowe zabawki, wśród których prym wiodły potężny Typhoon oraz nie wiem, czy nie jeszcze mocniejsze bronie energetyczne Obcych. Prawdę powiedziawszy, poza łukiem, praktycznie cała reszta nowych giwer nastawiona była na masową destrukcję. To zaś implikuje dość prosty wniosek – strzelania będzie tu mnóstwo.
Zdecydowanie wolałbym, aby poszczególne mapy w Crysis 3 (nawet, jeśli w dużej mierze liniowe) zaprojektowane były tak, aby dać nam wybór sposobu ich przechodzenia. Po feerii barw i setkach eksplozji zobaczyłem coś, co dało mi niewielką nadzieję – Prorok podkradł się do grupy przeciwników, przeprowadził analizę pola walki, po czym włamał się do stacjonarnego działka energetycznego Obcych, które rozpętało piekło wśród swych niedawnych właścicieli. Oby można było takie sytuacje wykorzystać na przynajmniej kilka sposób, a nie tylko w celu wzmocnienia naszej siły ognia.
Poza nową bronią mieliśmy także okazję zobaczyć w akcji kilku nowych przeciwników. Pierwszym z nich była niewielkich rozmiarów i pozornie niezbyt groźna, latająca sonda zwiadowcza. Pozornie, ponieważ jej największym atutem jest jakiś nano- lub termoskaner, pozwalający na ujawnienie ukrytego w polu maskującym Proroka. Pozostając w zasięgu skanera, ujawnieni, jesteśmy wystawieni na ataki większych i groźniejszych towarzyszy małego zwiadowcy. Mam wrażenie, że może on szybko awansować do kategorii „najbardziej upierdliwych przeciwników w grach”.
Kolejny z nowych wrogów nazwany został Scorcher („Przypalacz”, „Podgrzewacz”?) i – jak sama nazwa wskazuje – specjalizuje się w podnoszeniu temperatury. Czyni to za pomocą miotacza płomieni, atakując z niewielkiej odległości. Nie oznacza to jednak, że stanowi łatwy cel – jest dość ruchliwy i niski, łatwo więc przeoczyć go ukrytego w wysokiej trawie lub zaroślach.
Twórcy Crysis 3 wspominali też podczas prezentacji o tym, że oprócz Ceph i wrogo nastawionych ludzi, w okalającej Liberty Dome dżungli spotkamy przedstawicieli fauny. O tym wszakże, czy będą oni (one?) wyłącznie neutralni, czy wrogo nastawieni, niestety nie powiedziano. Prowadzący pokaz przedstawiciel Cryteka zasugerował jedynie (lub ja to tak odebrałem), że niewykluczone będą jakieś mutacje znanych nam gatunków. Cóż, „uwolnione” nanity potrafią wszak czynić cuda...
Najwyższa pora poświęcić kilka zdań oprawie graficznej. Już po pierwszych kilku minutach było wyraźnie widać, że spreparowany dla nas fragment rozgrywki miał pokazać przede wszystkim możliwości silnika Crysis 3. Począwszy od zaawansowanego oświetlenia, a skończywszy na feerii barw i efektów specjalnych podczas najgorętszych fragmentów walki z użyciem technologii Obcych. Owszem, przyznam, że wciąż robi to spore wrażenie, choć nie widziałem tu niczego, co byłoby jakimś wywołującym opad szczęki przełomem.
Co więcej, po raz kolejny zawiedzony jestem zaimplementowanym w oparciu o silnik fizyczny poziomem interakcji z otoczeniem. O znanej z jedynki możliwości skoszenia serią zagajnika, czy zrównania zabudowy z ziemią można zapomnieć. Owszem, podczas walki w jednym z budynków posypało się kilka cegieł i fragmentów muru, jednak wyjątkowo wyraźnie było widać, gdzie przebiega „granica interakcji” z rzeczonym murem. No cóż, po raz kolejny mamy tu „równanie do najniższego mianownika”, do którego powinniśmy przywyknąć do czasu debiutu nowej generacji konsol.
Po tej krótkiej, bo trwającej zaledwie kilka minut prezentacji Crysis 3 w akcji, wciąż mam mieszane uczucia. Z jednej strony twórcy powtarzali kilkukrotnie, niczym mantrę, słowo „sandbox”, z drugiej praktycznie nic w zaprezentowanym fragmencie rozgrywki nie sugerowało takiego jej charakteru. Zwiększony czas działania kamuflażu, bezgłośny łuk, czy możliwość hackowania wskazują na to, że zwolennicy cichej eliminacji przeciwników mają szansę dostać to, na co czekają. Z drugiej strony większość nowych broni (w tym „energetyki” Ceph) nastawiona jest na efektowną, masową eksterminację, pośród błysków i eksplozji.
Za dużo sprzecznych sygnałów. Chyba musimy poczekać na więcej informacji. Crysis 3, jako całość ocenimy zaś najprawdopodobniej wiosną 2013, czyli dokładnie za rok.