Porządny mutliplayer nie może się obyć bez trzech elementów: zróżnicowanych broni, przemyślanych trybów i ciekawych map. Wiemy już, że arsenał oddany w nasze ręce w Resistance: Burning Skies nie zawodzi. Wariantom rozgrywki będzie z kolei poświęcony ostatni artykuł z naszej serii. Przyjrzyjmy się więc teraz mapom, które przyjdzie nam przemierzać w trakcie potyczek sieciowych.
Projektanci poziomów multiplayerowych w Burning Skies stanęli przed dużym wyzwaniem. Z jednej strony ograniczał ich charakter sagi Resistance, której akcja tradycyjnie rozgrywa się na terenach zurbanizowanych. Z drugiej jednak musieli zadbać o to, żeby mapy były jak najbardziej zróżnicowane i na swój sposób niepowtarzalne. Jak Nihilistic sobie poradziło? Trzeba przyznać, że spisali się dobrze. Place boju, które przygotowali łączy klimat niegdyś wspaniałych miejsc obróconych w ruinę, ale każda z nich jest na swój sposób unikatowa.
Na szczęście twórcy nie ulegli pokusie przerobienia gotowych lokacji z kampanii dla pojedynczego gracza. Już pierwszy rzut oka pozwala osądzić, że mapy multiplayerowe zostały zaprojetkowane od początku z myślą o rywalizacji przez sieć. Z tego też względu nie są zbyt obszerne – stworzono je w taki sposób, aby ośmiu graczy, którzy biorą udział w starciu nie musiało długo włóczyć się w poszukiwaniu przeciwnika.
Doki
Place wyładunkowe, hale, porozrzucane kontenery, a w tle żurawie stoczniowe i imponujący statek pasażerski – to miejsce musiało kiedyś wprost roić do zapracowanych ludzi. Teraz jednak jest zupełnie opustoszałe, nie licząc garstki żołnierzy i Chimer toczących ze sobą zażarte walki o każdy skrawek terenu. Doki to mapa pełna zakamarków. Budynki magazynów kuszą ciemnym wnętrzem, które aż prosi się o to, żeby przyczaić się w nim na nieostrożnego przeciwnika. Z kolei na otwartej przestrzeni nie brakuje dających schronienie skrzyń i murków. Kryjąc się za przeszkodami nie można jednak tracić czujności, bo łatwo paść ofiarą wroga zachodzącego od tyłu lub z flanki. To zresztą cecha charakterystyczna tej lokacji – do każdego z jej strategicznych miejsc prowadzą przynajmniej dwie drogi. Dlatego też bardzo istotna jest na niej współpraca z członkami drużyny. Nie od dziś wiadomo, że kolega pilnujący tyłów potrafi przedłużyć życie całej drużynie.
Magazyn
Magazyn, podobnie jak Doki ulokowano na terenach przemysłowych, ale podobieństwa pomiędzy mapami na tym się kończą. Tutaj teren walk jest bardziej otwarty, a składa się na niego sporych rozmiarów hala i otoczony budynkami teren przed nią,. Pomiędzy obydwoma obszarami gracze przemieszczają się ciasnymi korytarzami. Odważni spróbować mogą też szczęścia przebiegając przez uchylone wrota magazynu. Zażarte walki toczą się po obu stronach ogromnych drzwi, gdzie łatwo o osłonę w postaci skrzyń czy kawałka konstrukcji, zza której można się skutecznie ostrzeliwać. Mapę kontroluje jednak ta ekipa, której uda się zając pozycje na piętrze, skąd można mieć wspaniały widok albo na całą halę, albo teren wyładunkowy. Snajper uzbrojony w Sixeye lub Augera i osłaniany przez kolegę z ze strzelbą Mauler potrafi napsuć sporo krwi zanim wreszcie zostanie usunięty z takiej pozycji.
Ulice
Opuszczamy na moment tereny przemysłowe i przenosimy się na przytulne amerykańskie przedmieścia. Cóż, w każdym razie byłyby one przytulne, gdyby nie zawalone budynki, zasypane gruzem chodniki, poprzecinane barykadami ulice, spalone pojazdy i szwędające się po okolicy Chimery. Ulice dobrze oddają klimat walk w opuszczonym mieście, gdzie bitwy toczą się o kontrolę nad parkingiem usłanym wrakami, zaułkiem z powywracanymi koszami na śmieci czy ponurymi, ograbionymi mieszkaniami. Bardzo ważnym punktem Ulic jest miejsce, w którym zapadnięta jezdnia odsłoniła ogromne rury kanalizacyjne. Tunelami tymi można przemieszczać z jednego końca mapy na drugi. Świetnie nadają się więc do okrążenia wroga, ale trzeba poruszać się nimi ostrożnie, bo co sprytniejsi wrogowie mają zwyczaj zostawiać tam niemiłe niespodzianki w postaci granatów-jeży, które tylko czekają na to, żeby zdetonować się pod nogami niczego niespodziewającej się ofiary.
Kanały
Dla tych, którym przypadło do gustu przemykanie się kanałami w Ulicach przygotowano nawet specjalną mapę. Lokacja Kanały to dwupoziomowy labirynt tuneli, klatek schodowych i wąskich przejść. Chwilę wytchnienia od klaustrofobicznych dają dwa większe pomieszczenia, które znajdują się u wylotów rur. Jak łatwo się domyślić są one głównym miejscem potyczek, a o śmierć jest tutaj bardzo łatwo, bo nie sposób upilnować wszystkich wejść. Ze względu na to, że walka w Kanałach toczy się na bardzo niewielkim dystansie warto pamiętać o posiadanych granatach, które pomogą oczyścić drogę i ataku wręcz powalającym przeciwnika już po pierwszym celnym ciosie. Najskuteczniejszą bronią w takich warunkach pozostaje Mauler, a to oznacza, że początkujących graczy czeka na tej mapie ciężka przeprawa, bo strzelba odblokowywana jest dopiero na siódmym poziomie.
Podwórze
Podwórze to z kolei zupełne przeciwieństwo Kanałów. Zamknięte, ciasne korytarze ustępują tutaj miejsca wysokiemu, ceglanemu budynkowi z dużą przestrzenią pośrodku. Przypomina on nieco Koloseum, tym bardziej, że podobnie jak włoski zabytek jest on częściowo zawalony. Trudno powiedzieć czym wymyślona przez Ninihilistic konstrukcja mogłaby być w przeszłości. Być może było więzienie, którego centralny punkt stanowił spacerniak, ale równie dobrze mogło to być też jakiegoś rodzaju tajne laboratorium. Na tę drugą możliwość wskazuje dziwne urządzenie znajdujące się na środku pustego placu. W tej chwili nie ma to jednak znaczenia. Ważne, że konstrukcja budynku czyni go prawdziwym rajem dla snajperów. Wyjście na otwartą przestrzeń równa się samobójstwu. Jeżeli nie ma się do dyspozycji broni do walki na duże dystanse jest się tutaj w zasadzie skazanym na przemykanie pomiędzy filarami budynku w oczekiwaniu na zakończenie rundy.
Tydzień z grą Resistance: Burning Skies jest wspólną akcja promocyjną firm gram.pl i Sony Computer Entertainment Polska