Prośby graczy zostały spełnione i gra Dark Souls trafiła na PC. Do tego od razu w wersji z DLC, na które konsolowcom przyjdzie jeszcze chwilę poczekać. Są powody do mruczenia, prawda? Otóż nie, nieprawda...
Miło, gdy twórcy i wydawcy słuchają próśb graczy. Gorzej, gdy robią to metodą na odczepnego, a nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Dark Souls: Prepare to Die Edition to port stworzony na kolanie. Na każdym kroku widać brak zrozumienia specyfiki PC począwszy od obowiązkowego kompromisu graficznego, na niezmienionym interfejsie skończywszy. Co z tego, że dostajemy dodatkową zawartość za friko, do tego przed posiadaczami Xboksa 360 i Playstation 3, skoro gratis dorzucono też kilka taczek frustracji? Jeśli idzie o ogólny odbiór gry, zgadzam się ogólnie z Chowańcem i jego recenzją. Skoncentruję się więc głównie na tym, jak wykonano wersję pecetową.
Chcieliście to macie
Chyba nigdy się nie dowiemy, czy faktycznie w studiu From Software zabrakło ludzi mających pojecie o graniu na PC, czy port wykonano po prostu idąc po linii najmniejszego oporu. Tak czy inaczej, efekt jest opłakany. Miło, że starano się przenieść szczytne ideały, dotyczące uruchomienia i płynności gry, bez kombinacji ze strony gracza. Co z tego, skoro ceną za to jest obowiązkowa rozdzielczość 1024x720, przy większych monitorach grafika jest po prostu rozciągana - jak łatwo się domyślić, szczypie to piekielnie w oczy. Celem twórców było zapewnienie w Dark Souls: Prepare to Die Edition 30 FPS na wszelkich maszynach, na sztywno. Efektem jest oprawa wizualna obnażająca fakt, że konsole aktualnej generacji mają już swoje lata...
Najśmieszniejsze jet w tym wszystkim to, że gra Dark Souls: Prepare to Die Edition mogłaby wyglądać lepiej, nawet bez obklejania jej lepszymi teksturami. Nim jeszcze twórcy obiecali coś pokombinować w temacie, szarzy użytkownicy wzięli się do roboty. Powstał mod umożliwiający wymuszenie wyższej rozdzielczości, na dodatek ulepszony ostatnio o opcję 60 FPS. Szczerze mówiąc, po kilku godzinach wpatrywania się w rozciągnięta na ekranie rozdzielczość przeznaczoną raczej dla iPada 2 dałem sobie spokój i zainstalowałem mod. Z tego powodu nie robiłem później screenshotów, bo przecież w recenzji powinny znajdować się obrazki z produktu From Software (jakkolwiek by port nie został spartolony) a nie fanowskiej inicjatywy, polegającej na przechwyceniu pliku wykonawczego... Wszystkim polecam użycie owej modyfikacji, nie musicie się męczyć z grafiką widoczną na załączonych obrazkach, ta gra na to nie zasługuje...
Gorzej, że brak doświadczenia na poletku PC sprawił, iż gra Dark Souls: Prepare to Die Edition nie za bardzo nadaje się do obsługi myszką i klawiaturą. Twórcy sugerują użycie pada do Xboksa i wiedzą co mówią, sami odwalili przecież to chałupnictwo. Niezależnie jaką metodę sterowania wybierzemy, wszelkie podpowiedzi kontekstowe odnoszą się do pada. Sterowanie klawiaturą i myszą wymaga otworzenia instrukcji. Ten syndrom konsolowych portów jest tak żałosny, że nie będę się nad nim dłużej zatrzymywał. Gorzej, że dostęp do menu gry łączy się z tańcem kamery, bo nikt w From Software nie odnotował najwyraźniej, że da się zrobić skróty klawiszowe.
Cały interfejs gry Dark Souls: Prepare to Die Edition został przeniesiony z konsoli 1:1. Tam, gdzie dałoby się zrobić większe okna z większą ilością opcji, nie zrobiono tego. Mimo faktu, że duet klawiatury i myszy, tudzież potencjał wyższych rozdzielczości (zignorowany), dają możliwości znacznie wykraczające poza skromna ilość przycisków na kontrolerze, jesteśmy dalej tak samo ograniczeni. Kolejny problem dotyczy myszy przeznaczonych do gier, mających wyśrubowaną czułość. Obniżenie do minimum czułości kamery nie pomogło mi za wiele, musiałem dodatkowo ręcznie "znerfować" własną myszkę Logitech G700, by uniknąć mdłości przy tańcu obrazu.
Król jest (troszkę) nagi...
Pod jednym względem jestem wdzięczny za możliwość zapoznania się z wersją PC gry Dark Souls: Prepare to Die Edition (która ukradła mi kawałek życia w wersji na PS3). Otóż port obnażył kilka tajemnic związanych z piekielnym poziomem trudności gry. Mając do dyspozycji precyzyjne peryferia pecetowe, straciłem trochę z uwielbienia dla From Software. To, co na konsoli przechodzi, ze względu na ograniczoną ilość przycisków pada, na piecyku razi. Dlaczego ruch do tyłu zawsze oznacza obrócenie się plecami do wroga, a nie jest to uzależnione od kierunku obrócenia kamery? Dlaczego w cRPG nie mogę normalnie przeskakiwać przeszkód lub na nie się wspinać (niewidzialne ściany), przez co często sterta gruzu jest nie do przejścia dla mojego bohatera? Nie znam odpowiedzi, ale wiem już, że część trudności wynika ze zwykłej złośliwości. Pecet, naturalne środowisko cRPG to obnaża.
Dzięki temu, że przechodziłem tę grę kolejny raz (a jeśli doliczyć "bliźniaczkę", czyli Demon's Souls, to w pewnym sensie po raz trzeci...) wychwyciłem też, jak bardzo Dark Souls: Prepare to Die Edition polega na... farmieniu. Na klasycznym mechanizmie grind znanym z MMORPG. Złapałem się na zapamiętywaniu najlepszych lokacji na łapanie dusz, gdzie po kwadransie mam dziesięć tysięcy punktów na rozwój i wracam do ogniska, by wydać je na rozwój. Po czym wrogowie się odradzają i znowu przez piętnaście minut zbieram tę samą pulę dusz z tych samych wrogów... tylko po to, by walka z bossem była ciut lżejsza.
Multi podwójnie cedzone
Dark Souls: Prepare to Die Edition dodaje matchmaking w starciach 1x1, 2x2 i czteroosobowym deatchmatchu, czyli poszerza znacząco opcje zabawy z innymi graczami. O ile zwykłe naparzanie się z innymi graczami nas bawi bardziej, niż natywne opcje interakcji. Jeśli o nie chodzi, opcja kooperacji pozostała ograniczona do losowych wezwań, tak samo inwazji nie da się zastosować na konkretnych znajomych, by zepsuć im trochę krwi. Cóż, to co dziwiło na konsolach, dziwi i na pecetach. Zwłaszcza, że by bawić się w sieci, jest się standardowo zalogowanym aż do dwóch usług: Steam i Games for Windows Live (ta druga jest obowiązkowa). Czy nie można by wykorzystać jakoś bazy znajomych w Steam? No dobra, z moich kumpli w PSN tez nie miałem pożytku, ale po multi na PC zawsze oczekuję jakoś więcej...
Naprawdę, trudno zrozumieć, dlaczego aplikacja powiązana z platformą Steam wymaga użycia dodatkowego balastu. GFW nie jest usługą kochaną przez graczy. Kolejny dowód, jak niewiele twórcy Dark Souls: Prepare to Die Edition wiedzą o rynku PC... Swoją drogą jeśli już musicie (jak ja)i grać za pomocą klawiatury i myszy, postarajcie się jakoś odciąć od sieci. Ludzie z padem złoją wam skórę podczas inwazji tak, że stracicie wiarę we własne umiejętności. Szkoda nerwów, serio... No, chyba, ze jesteście altruistami chcącymi innym zapewnić jak najwięcej punktów człowieczeństwa, wtedy czekają was chwile wielkiego uniesienia.
Artorias Of The Abyss, czyli darmowy cukierek pocieszenia
Nowe obszary, które dostajemy w Dark Souls: Prepare to Die Edition, są całkiem fajnie zaprojektowane. Może i nie są aż tak bardzo wymagające jak niektóre wcześniejsze etapy, a wśród bossów wciąż u mnie wygrywa sparring z Ornsteinem i Smoughiem (kochamy samonaprowadzające się błyskawice chyba wszyscy, prawda Harpen?), ale zawsze to więcej jatki. trochę razi to, że większość nowości pachnie twórczym recyclingiem znanych już elementów, lecz ogólnie warto się dowlec w mękach i bólach do tego etapu. Czarny Smok i Strażnik Sanktuarium z chęcią wam wyjaśnią, czemu...
Port stworzony przez mroczne dusze
Jeśli tak jak ja, będąc posiadaczami konsoli chcieliście koniecznie zobaczyć DLC Artorias Of The Abyss jak najszybciej, wstrzymajcie się. Nie ma to sensu szarpać się z pecetową wersją, lepiej poczekać na premierę konsolową - jakoś wytrzymacie. Jeśli tak jak ja łudziliście się, że warto rzucić się na Dark Souls: Prepare to Die Edition, by ujrzeć grę w ładniejszym wydaniu, myliliście się. Specyfika PC i monitorów sprawia, że wrażenia estetyczne są gorsze niż na konsoli, przy mniejszej wygodzie gry.
Dla kogo wiec jest Dark Souls: Prepare to Die Edition? Chyba jedynie dla osób, które z jakichś powodów pozbawione są konsoli. Jeśli należycie do tej grupy, w takim wypadku nie zapomnijcie o modzie poprawiającym rozdzielczość i zainwestujcie w pada. Jednakże rozważcie też zakup konsoli, bo staniały z upływem czasu, a dobrych gier na nie za rozsądną cenę jest mnóstwo i warto je przejść. Tak samo jak warto jest przejść Dark Souls, jedną z najlepszych i najbardziej wymagających gier cRPG, zapewniającą sto godzin potu i łez. Tylko, na wszystkie piekła, nie na pececie, bo port jest tragiczny!