Ridge Racer Driftopia - betatest

Paweł Pochowski
2013/09/13 18:00
4
0

Gry dostępne za darmo cieszą się w Polsce olbrzymią popularnością. Polacy nie lubią co prawda uiszczać żadnych mikropłatności, ale w wielu produkcjach F2P jesteśmy prawdziwą (liczebną) potęgą. Wśród gier wyścigowych temat ten dopiero raczkuje, ale do tego nielicznego grona dołączyła nowa pozycja. I to jaka - Ridge Racer to nie pierwsza lepsza marka wśród wyścigówek, a seria z kawałkiem porządnej historii. Czy to wystarczy, by zapewnić Driftopii odpowiednią popularność?

Ridge Racer Driftopia - betatest

Ekipa, która dostała w swoje ręce prawa do zrealizowania gry F2P w świecie Ridge Racer to także nie byle pierwszy lepszy zespół - team Bugbear Entertainment jest odpowiedzialny za wydanie na świat świetnej marki FlatOut czy cenionej rajdówki Rally Trophy, a obecnie tworzy obiecujące Next Car Game. Panowie pracowali także nad Ridge Racer Unbounded, ale ten tytuł udał im się zdecydowanie gorzej. No a co z Driftopią?

Nie jest źle. Na samym początku zaznaczamy, że gra znajduje się w fazie otwartej bety i wiele rzeczy może jeszcze się zmienić. Ale już od czasu zamkniętych betatestów wiele aspektów uległo poprawie. Co jednak z tego - stronę techniczną gry można dopracować do perfekcji, jeżeli jednak zabawa nie przynosi emocji, to jest już problem, którego nie da się łatwo naprawić. A niestety Ridge Racer nie jest produkcją ani emocjonującą, ani zbytnio grywalną.

W nowym Ridge Racer nie ścigamy się z żywymi przeciwnikami. Gra nie jest sieciową ścigałką - jest ścigałką społecznościową, w której ścigamy się jedynie z zapisanymi przejazdami innych graczy. Nie przypominają one zwyczajowych "duchów", gdyż można z nimi walczyć i próbować wypchnąć je z toru jazdy (za co nawet przyznawane są pewne bonusy), ale o bezpośredniej rywalizacji oko w oko oraz zderzak w zderzak z innymi graczami możecie zapomnieć. Póki co żadnego trybu online nie ma i wcale nie zapowiada się, by w najbliższej przyszłości takowy miał się pojawić.

Startujemy więc na danej trasie w wybranym przez nas samochodzie i staramy się wykręcić jak najlepszy wynik. Na początku gra przydziela nam zapisane trasy przejazdu kilku losowo wybranych słabszych graczy, a gdy dojedziemy do końca nasz wynik zapisuje się w rankingu i tym razem to inni gracze mogą rywalizować z naszym "duchem". Czym wyższe osiągniemy miejsce, tym więcej otrzymamy punktów składających się na nasz aktualny poziom - ponadto na liczbę otrzymanych punktów ma wpływ także ilość zrobionej rozróby na torze oraz drifty, które wykonaliśmy. Wraz z kolejnymi poziomami otrzymujemy dostęp do nowych tras, a ich pokonywanie to także sposób na ulepszanie auta. Lepsze auto to lepsze wyniki. Lepsze wyniki to wyższy poziom - i tak to się w kółko kręci.

Rozróba? Drifty? Szybki przejazd? To czym w końcu trzeba się zająć? No i tutaj odpowiedź nie jest już taka prosta, ponieważ to zależy. Generalnie choćbyśmy nie wiem jak się starali, nie obejdzie się bez ponownego pokonywania zaliczonych już tras. Po pierwsze, to się opłaca - wraz z dostępem do lepszych aut powrót do początkowych wyścigów zapewni nam wyższe miejsce. Po drugie, inaczej się nie da, nowe wyścigi nie odblokują się dopóki nie zdobędziemy wyznaczonego poziomu. Trzeba więc kilka razy przejechać znane trasy zanim dorwiemy się do nowej. Na całe szczęście punkty można dostawać za różne czynności - i tak raz warto postarać się przejechać czysto, by zapewnić sobie wysokie miejsce w rankingu. W drugim starcie warto nastawić się na łobuzerkę - poniszczyć kilka betonowych murów, samochodów przeciwników czy innych elementów, co zapewni nam wysoki wynik za zniszczenia. Gdzieś pomiędzy warto także poślizgać się bokiem, co także jest premiowane, a przy okazji jest to najprostszy sposób do napełnienia paska z dopalaczem.

GramTV przedstawia:

Żeby było nam trochę łatwiej mamy dostęp do bonusów. Jak wszystko w tej grze, dzielą się one na pięć kategorii - zwykłe, niezwykłe, rzadkie, nadzwyczajne i mityczne. Działają na różne sposoby: od podnoszenia statystyk samochodu, przez zwiększenie otrzymywanej ilości punktów za drift czy zniszczenia, aż po poprawę turbo czy zmianę rodzaju napędu. Możliwości jest wiele i to my decydujemy czy i jaki bonus w danym przejeździe wykorzystać. Ale uwaga - choć nowe bonusy otrzymamy po każdym nowym wyścigu skorzystać z nich można tylko raz. Jeżeli przejazd nam nie wyjdzie, a nasz samochód zostanie rozbity, to bonus przepada jako wykorzystany.

W tym miejscu ujawniają się mikropłatności. Na start otrzymujemy 50 punktów napraw. Zniszczony samochód trzeba odnowić, by móc się nim dalej ścigać. Jeżeli tego nie zrobimy i zabraknie nam punktów na natychmiastową naprawę, samochód przepadnie. W fazie zamkniętej bety doprowadzenie wyścigówki do stanu używalności kosztowało horrendalną ilość 10 punktów dla nieulepszonego pojazdu. Łatwo więc policzyć, że przy odrobinie pecha limit wykorzystywaliśmy już po pięciu stłuczkach. Na szczęście przy otwarciu gry dla wszystkich próg ten obniżono do dwóch punktów, co umożliwia nam znacznie większą możliwość manewru. Przy ostrożnej jeździe punktów nam nie zabraknie, gdyż po każdym wyścigu konto jest minimalnie uzupełniane. Gdyby jednak punkty napraw nam się skończyły to trzeba poczekać do następnego dnia (nowe bonusy i punkty dostajemy co 24 godziny) albo też udać się do sklepu. Tam bezpłatna z pozoru gra okazuje się wcale nie taka tania, gdyż różne pakiety ulepszeń wycenione są od 99 eurocentów aż do 30 euro. I tak, jest to ten rodzaj gry F2P, w której płacąc za zabawę otrzymamy dostęp do przedmiotów pozwalających nam natychmiast walczyć z najlepszymi. Tak właściwie to tytuł ten jest bardziej "zapłać by grać" oraz "zapłać by wygrać" niż free-to-play.

I tutaj niestety zaczynają się schody. Płacić można, owszem. Za dobrą grę. Ridge Racer Driftopia niestety dysponuje przeciętną grywalnością i ociężałym modelem sterowania, a dodatkowo w darmowej wersji każe nam powtarzać te samy wyścigi (choć kupić można "przyspieszacze" rozwoju, co eliminuje ten problem). To zniechęca nie tylko do wydawania na tę grę jakichkolwiek pieniędzy, co nawet do grania w nią w ogóle. Co do modelu sterowania - ogólnie auta są przyciężkawe, reagują topornie, nie czuć w nich prędkości nawet jak przekraczają 200 kilometrów na godzinę. Oczywiście sprawę można polepszyć poprzez korzystanie z bonusów czy odblokowywanie nowych samochodów - ale do tego trzeba albo z grą spędzić sporo czasu, albo na nią sporo wybulić. Obie opcje są słabe.

To zresztą nie koniec zarzutów, które można mieć wobec Ridge Racer Driftopia. Fizyka w grze także jest średnia. Owszem, to zręcznościówka, nie wymagamy od niej realizmu, ale ważną kwestią jest to, że rozwalone samochody trzeba naprawiać, a mamy limitowany dostęp do ilości punktów naprawy. W tej sytuacji wkurzający jest fakt, że większość betonowych murów nasze auto pokonuje bez zająknięcia, ale w newralgicznych miejscach łatwo można trafić w takie miejsca, które bardzo łatwo psują nasze auto. Zupełnie jakby były specjalnie postawione w trudnym zakręcie, by zmuszać graczy do wydawania punktów naprawy. A to już jest nieźle frustrujące.

Dodajmy do tego co najwyżej średnią stronę audiowizualną i otrzymamy ogólnie nie najlepszy obraz Ridge Racer Driftopia. Jest to niby darmowa ścigałka, w którą znacznie lepiej gra się w płatnej formie - osoby, które sięgną do kieszeni momentalnie mają szanse na wykręcanie lepszych czasów i wyników. To niesprawiedliwe, ale na przeciętny obraz gry składają się także średnia grywalność i ciężkawy model jazdy oraz to, że gra nie posiada trybu sieciowego umożliwiającego bezpośrednią rywalizację. To z kolei powoduje, że nie warto wydawać jakichkolwiek pieniędzy. Lepiej zainwestować je w lepszą produkcję. Ridge Racer Driftopia jest dostępne za darmo i póki co znajduje się w fazie otwartej bety - możecie więc sami przekonać się, czy gra się Wam spodoba. Ponadto za kilka miesięcy sytuacja może ulec poprawie. Ale na daną chwilę nie jest to produkcja najwyższych lotów.

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
16/09/2013 14:30

Dla mnie kaszana, wytrzymałem (ledwo!) 2h. Poziom gier za 5zł z marketu. Szkoda nerwów, szkoda czasu, o pieniądzach nie wspomnę.

Usunięty
Usunięty
13/09/2013 18:47

Bugbear, co się z wami stało? Po wręcz niesamowitym flatoucie takie kwiatki. Nie wstyd wam?

Pojechałem jeden wyścig, na słabym sprzęcie i drugie miejsce ogarnąłem. Inna sprawa to właśnie jak kolega powyżej napisał - sprawa z niszczeniem się samochodów. Trochę głupotą jest dla mnie to, iż tylko raz na wyścig możemy się rozwalić. A jeszcze ciekawsze jest to, że po samochodzie nie widzę uszkodzeń, a tu bum - po mnie. Coś tutaj musi być poprawione.




Trwa Wczytywanie