Forza Motorsport 5 - recenzja

Krzysiek Ogrodnik
2013/12/12 19:04

Przesiadka na nową generację sprawiła, że Forza jest jeszcze lepsza. Niestety przy okazji trochę zmarniała - jest jakaś taka mniejsza i zarażona wirusem F2P.

Forza Motorsport 5 - recenzja

Jeśli miłość do samochodów da się wyrazić za pomocą zer i jedynek, to manifestacją tego jest właśnie nowa Forza. Sam jakoś przesadnie nie interesuję się motoryzacją, odpadam przy dyskusjach o elementach tej kultury nieobecnych w grach, ale mam nogi jak z waty jadąc Arielem Atomem po torze w Alpach. Po prostu w jakiś sposób twórcom udało się przenieść do gry nie tylko puste modele, ale i dusze samochodów. Tu wszystko jest oddane w ciepły sposób, z Forzy po prostu bije rodzinny klimat - prezenterzy programu Top Gear opowiadają o historii motoryzacji w swoim luźnym i braterskim stylu (czyli czasem obrzucają się wyzwiskami, ale wiadomo, że jeden za drugiego by życie oddał), społeczność ochoczo wymienia się wzorami malowań karoserii (przy zakupie nowego samochodu gra jako opcję sugeruje kilka malowań innych graczy do wyboru), a Forza Rewards rozpieszcza wiernych fanów serii prezentami.

No i ten dobór aut - jak z opowieści ojca przekazującego synowi najciekawsze dzieła motoryzacyjnej myśli technicznej z ostatnich kilkudziesięciu lat. Samochodów jest mniej niż w poprzedniej części i to o ponad połowę (licząc względem FM4), ale dwieście sztuk to nadal zacny wynik, szczególnie na tle innych gier wyścigowych. Miło, że liczba nie jest sztucznie zawyżana przez kopiowanie z taśmy różnych wersji tego samego modelu, ale nie miło, że niektóre naprawdę zacne auta są sprzedawane jako DLC od dnia premiery. Pisząc "zacne" mam na myśli Bugatti Veyrona, Ford Raptora i LaFerrari pośród kilkunastu innych - takich aut nie wycina się z gry. Smak goryczy osładzają nieco samochody o otwartym podwoziu (obrazowo przedstawiając - bolidy z kołami na wierzchu), które prowadzi się diametralnie inaczej, niż klasyczne auta. No i ta prędkość!

Z trasami podobnie, też jest ich praktycznie o połowę mniej - czternaście w porównaniu do dwudziestu sześciu. To można jednak wybaczyć, gorzej, że do puli nie załapał się Nürburgring i uwielbiane przez fanów Fujimi Kaido. W zamian trzeba zadowolić się czterema nowymi lokacjami - ulicznym torem w Pradze, pełną przepychu dubajską Yas Mariną, coraz popularniejszym mocno technicznym Mount Panorama Motor Racing Circuit z Australii i uroczo wymawianym przez angielską lektorkę "Circuit de Spa-Francorchamps". Nie zrozumcie mnie źle, nowe tory są całkiem niezłe, ale jednak co Nürburgring, to Nürburgring. Niektórych mała ilość torów może również nudzić - jest ich niewiele więcej niż lokacji, a różnice w prowadzeniu różnych klas pojazdów, choć ogromne, dla niektórych mogą być zbyt małym urozmaiceniem rozgrywki.

Cięcia wywołane są tym, że do nowej odsłony serii wszystkie modele zostały gruntownie przerobione albo zrobione od zera - zdecydujcie sami czy to dobra wymówka, ale pracę włożoną w oprawę naprawdę widać. Gra działa w pełnym HD i 60 klatkach na sekundę, a modele samochodów są dopieszczone do granic przyzwoitości i przepięknie odbijają światło - silnik świetlny w tej grze to prawdziwe mistrzostwo. Tak drodzy techniczni puryści, wiem, że nie jest dynamiczny, ale czy ma to aż tak duży znaczenie skoro wywołuje opad szczęki? Tory też oddano pieczołowicie, choć w ich przypadku twórcy czasem szli na skróty - roślinność nie olśniewa, efekty cząsteczkowe (dym i piach wydobywający się spod kół) również nie powalają, a publiczność po przyjrzeniu się okazuje się być... płaskimi grafikami zawsze odwracającymi się przodem w stronę kamery. Tak, wiem, rozwiązanie ze średniowiecza... Z drugiej jednak strony nic innego nie jest tu robione taśmowo. Nieregularności (w tym pęknięcia) powierzchni są unikalne, a tory pełne są szczegółów - samochody zaparkowane za barierami, pełne trybuny (wiem, wiem, dwuwymiarowych ludzi, w ruchu tego jednak nie widać), łopoczące flagi i drobniejsze rzeczy, jak przelatujące gdzieś w tle śmigłowce albo ławice kolorowych balonów. Wszystko jest jednak wysmakowane i nie ma wrażenia uczestniczenia w festynie - to delikatnie pociągnięcia pędzla budujące efekt, przy grze pracowało Turn10, nie Codemasters.

Na modelach samochodów jednak nikt nie oszczędzał co możemy podziwiać w trybie Forza Vista, wirtualnym muzeum, które pozwala na interakcje z eksponatami jak żadne inne. Można chodzić wokół aut, otwierać drzwi, maskę, bagażnik, zmieniać kolor karoserii, felgi, wyświetlać najważniejsze informacje o pojeździe i po prostu podziwiać detale. A jest co, bo auta mają wyrenderowane nie tylko wnętrza, ale i podwozia, a w jednym znalazłem tak pornograficzny detal, jak naklejkę umieszczoną na krawędzi drzwi, która była widoczna tylko po ich otwarciu. Poezja, poezja, poezja.

GramTV przedstawia:

Samochody brzmią niesamowicie - to jedna z tych gier, w których dobry sprzęt audio pokazuje swoją moc. Silniki potężnych maszyn ryczą odpowiednio majestatycznie, co jeszcze bardziej zwiększa emocje płynące z wyścigów. Po prostu aż chce się wyciszyć muzykę z gry i prawdę mówiąc sam to zrobiłem. Po prostu kogoś ewidentnie tu poniosło - epickie do granic możliwości utwory bardziej pasowałyby do Ryse albo hollywodzkiego filmu akcji, a nie stosunkowo spokojnej gry wyścigowej.

Jedną z fajniejszych nowości jest wykorzystanie nowego pada - spusty w nim mogą wibrować niezależnie od reszty i robią to gdy opony tracą przyczepność z podłożem. Dzięki temu gracz lepiej czuje samochód, może skuteczniej wchodzić w zakręty mając dodatkowe źródło informacji, a już poza wszystkim okiełznywanie pojazdów z najmocniejszymi silnikami jest jeszcze przyjemniejsze, kiedy faktycznie czuć jak lejce od stada mechanicznych koni wyrywają nam się z dłoni. To z pozoru mała rzecz, ale robi ogromną różnicę podczas zabawy. W połączeniu z najlepszym modelem jazdy na rynku, niesamowitym poczuciem prędkości i malowniczymi widokami daje to wrażenia z jazdy nieporównywalne z żadną inną grą wideo.

Kariera daje graczowi jeszcze więcej swobody względem poprzednich iteracji - zamiast ciągu kolejnych zawodów wybieranych z dużej puli mamy możliwość wyboru dowolnego pakietu wyścigów, o ile stać nas na potrzebne do startu samochody. Z jednej strony pozwala to całkowicie zignorować nieinteresujące gracza kategorie pojazdów, ale z drugiej zabija trochę poczucie postępów i nie da się ukryć, że w pewnym stopniu zostało to zrobione pod mikrotransakcje.

Nawet nie chcę liczyć, ile czasu potrzeba na zebranie sześciu milionów kredytów na najdroższy bolid, skoro za zaliczenie wyścigu w pierwszej trójce otrzymuje się średnio kilka-kilkanaście tysięcy. Oczywiście jest kilka alternatywnych źródeł zarobków, ale w porównaniu do poprzednich części dużo trudniej zdobyć majątek - nie da się już sprzedawać aut, darmowych samochodów za zdobywanie kolejnych poziomów rozwoju kierowcy też nie ma, wymieniono je na dość skromne wypłaty pieniężne.

Drivatar to chyba najbardziej promowana funkcja nowej Forzy. Zaliczając kolejne zawody tworzę swojego cyfrowego ducha - podstawowy rys jest gotowy raptem po kilku początkowych wyścigach, ale forma jest aktualizowana na bieżąco, póki nie przejedziemy kilkunastu okrążeń na każdej z tras. Mój Drivatar nie przejeżdża torów dokładnie tak jak ja, ale bierze zakręty w podobny sposób i podobnie się zachowuje w kontaktach z innymi samochodami - czyli stara się je omijać za wszelką cenę albo wręcz przeciwnie, nie stroni od zderzeń. Co więcej mój duch uczestniczy w grach innych graczy (a oni w moich wyścigach) i... zarabia pieniądze na moje konto, a gra codziennie wysyła mi wiadomości z podsumowaniem jego działań. Jak to wszystko sprawdza się w praktyce? Na początku, w pierwszych wyścigach, ścigamy się z torowymi psychopatami, a nie profesjonalnymi kierowcami wyścigowymi - gracze taranują się, wypadają z trasy i ogólnie "wszędzie ich pełno". Z czasem jednak przeciwnicy nabierają manier - nagrody pieniężne za sukcesy naszego ducha motywują do jak najlepszej jazdy, a jednak te "darmowe" kilka tysięcy kredytów w skali tygodnia i miesiąca robi konkretną różnicę. Pomimo późniejszego ugrzecznienia graczy nadal widać różnice w ich zachowaniu - jedni jeżdżą agresywnie, inni mniej, niektórzy mocno opóźniają hamowanie przed zakrętami co różnie się dla nich kończy.

Oczywiście w grze nadal dostępny jest normalny multiplayer, który kocham za dwie rzeczy - wspólny profil kierowcy (exp, kredyty i samochody zbierają się do jednego wora) i lobby, które w razie problemów szuka graczy w tle pozwalając mi skupić się na innych rzeczach, tuningowaniu samochodów chociażby. To jak zwykle jest możliwe w formie prostej, gdzie automat poprawia osiągi do maksymalnego możliwego pułapu w danej klasie i dla zaawansowanych, gdzie precyzyjne suwaki pozwalają na precyzyjne grzebanie przy ciśnieniu kół, sztywności zawieszenia i przełożeniach skrzyni biegów.

Forza Motorsport 5 od pierwszego uruchomienia krzyczy - po prostu się ciesz. Samochodami, trasami, tym co widzisz i słyszysz. Nie rób nic innego, tylko czerp przyjemność z obcowania z motoryzacją. Prawdę mówiąc w tej grze nie da się robić niczego innego. Wydawało się, że Turn 10 doprowadziło kwestię odwzorowywania samochodów w Forza Motorsport 4 do perfekcji, a piątka udowadnia, że można to zrobić jeszcze lepiej. Aut jest mniej, tras za mało, zbieranie gotówki jest mozolne, ale mimo wszystko i tak każdego wieczoru od zakupu Xboksa One uruchamiam właśnie ten tytuł. Nie po to, żeby zdobywać pieniądze; nie po to, żeby zaliczać kolejne wyścigi; ale żeby najzwyczajniej w świecie się po prostu przejechać. Tak, to daje aż tyle frajdy.

8,0
Nadal świetna gra - mniejsza tylko trochę.
Plusy
  • grafika
  • model jazdy
  • Forza Vista
  • Drivatary
  • luz w trybie kariery
Minusy
  • mniej aut
  • mniej tras
  • mikrotransakcje
Komentarze
35
Usunięty
Usunięty
06/09/2014 19:10

Gra pod względem graficznym zapowiada się świetnie. Bardzo fajnie wyglądający symulator, szkoda, że będzie niedostępny na pc.

Usunięty
Usunięty
01/01/2014 16:05

[m]

Usunięty
Usunięty
28/12/2013 22:55

[m]




Trwa Wczytywanie