Po przejściu gry, rozpoczęciu zabawy w trybie New Game Plus i sprawdzeniu innych klas postaci mogę śmiało napisać, że Dark Souls II zasługuje na bardzo wysoką notę i przewyższa legendarnego poprzednika w wielu aspektach.
Po przejściu gry, rozpoczęciu zabawy w trybie New Game Plus i sprawdzeniu innych klas postaci mogę śmiało napisać, że Dark Souls II zasługuje na bardzo wysoką notę i przewyższa legendarnego poprzednika w wielu aspektach.
Jeśli zraziliście się do Dark Souls, to mamy dobrą wiadomość. From Software udała się nie lada sztuka – Dark Souls II zostało skonstruowane tak, by jednocześnie zachęcić do zabawy nowych graczy, jak i pozostawić przy sobie fanów pierwszej części. Niemożliwe? A jednak. Ci, którzy odbili się od oryginału dlatego, że zbyt szybko zostali rzuceni na głęboką wodę (walka z Asylum Demonem przy pomocy złamanego miecza, niekończące się wycieczki do New Londo Ruins czy na cmentarz poprzedzający Katakumby) tutaj poczują się znacznie pewniej. Autorzy zrezygnowali z obowiązkowego samouczka zakończonego walką z monstrualnym przeciwnikiem (bossa spotykamy dopiero po kilku godzinach gry) na rzecz łagodnego tutorialu, w którym najpierw tworzymy postać za pomocą rozbudowanego kreatora, wybierając jej klasę (określa jedynie początkowe wyposażenie, bo możemy korzystać ze wszystkich broni, zbroi, etc), prezent startowy (np. dodatkowe przedmioty do leczenia), a także definiując płeć oraz wygląd. Następnie możemy zapoznać się z podstawowymi zasadami rozgrywki, a więc usiąść przy ognisku, przejść przez mgłę (albo kilka) i pokonać kilku różnorodnych przeciwników. Weterani serii mogą ten wstęp pominąć, przebiegając od razu do Majuli, która pełni centralną funkcję w świecie gry, czyli krainie Drangleic.
W czym tkwi siła Dark Souls II? Tutaj każdy może grać, jak chce – na przykład w pierwszym przejściu badać wszystko dogłębnie, a w kolejnych omijać przeciwników i pokonywać tylko bossów, lub też stawiać sobie rozmaite wyzwania (np. permanentna śmierć, korzystanie z jednego rodzaju broni). Gra oferuje mnóstwo zbroi, mieczy i tarcz dla wojowników (zarówno tych, którzy preferują bronie siłowe, jak i szybkie miecze), niesamowite możliwości dla magów, którzy mogą skorzystać ze standardowych czarów lub hexów (czarna magia) oraz piromantów. Esencją zabawy jest także eksploracja. Poszczególne miejsca oddzielone są od siebie specjalnymi mgłami, więc nigdy nie wiadomo, co czai się za kolejną białą ścianą. Niejednokrotnie więc idziemy wyjątkowo powoli z wysoko uniesioną tarczą obawiając się najgorszego, nie wiedząc co nas czeka – czy boss, czy przepaść, czy też może postać niezależna, która zaoferuje nam swoją pomoc. Istotne jest również to, że nic nie zaburza immersji – przerywników filmowych jest jak na lekarstwo, multiplayer aktywuje się korzystając z przedmiotów w grze, a podczas przeprowadzania dialogów nie włącza nam się nagle cała masa niepotrzebnych opcji. Próżno także szukać ścian tekstu wyjaśniających wątki fabularne.
Początkowo może wydawać się, że From Software nieco zrezygnowało z otwartego świata w Dark Souls II serwując nam znacznie bardziej liniową produkcję. Kiedy dochodzimy do Majuli możemy udać się właściwie w dwie strony – do łatwiejszej lub trudniejszej lokacji. Po kilku godzinach zabawy mamy wrażenie, że dostęp do kolejnych miejscówek uzyskujemy jedynie po obejrzeniu stosownego przerywnika filmowego i nie mamy wpływu na to, gdzie możemy się znaleźć, ale z czasem uczucie to mija i producenci wrzucają nas na bardzo głęboką wodę. Nie wiemy, dokąd iść, jak odblokować następnych bossów, co powinniśmy zrobić. A to tylko nasza wina, bo jeśli dokładnie posłuchamy, co mają nam do powiedzenia postacie niezależne, bez problemu trafimy tam, gdzie trzeba. Jest zatem przystępniej, przynajmniej na początku. Ale i, moim zdaniem, trudniej – sympatycy Dark Souls będą na pewno zadowoleni. Dlaczego trudniej?
Zdaje sobie sprawę, że pojęcie trudności to kwestia indywidualna. Niemniej uważam, że Dark Souls II jest bardziej wymagające od "jedynki". Gra oferuje zmodyfikowany i udoskonalony system walki, poprawione animacje, nowy sposób poruszania się postaci i zmieniony system parowania (odbijanie ciosu przeciwnika poprzez wytrącenie go z równowagi i zadanie krytycznych obrażeń) oraz tzw. backstabów, czyli serii ciosów w plecy, które zazwyczaj doprowadzają do pokonania oponenta. To nie wszystko – w trakcie walki poziom staminy drastycznie spada (znacznie szybciej niż w jedynce), co powoduje, że w trakcie starcia z przeciwnikami musimy się bardzo pilnować (wytrzymałości nigdy nie zabrakło mi w Dark Souls, tutaj co chwilę okazuje się, że zadałem kilka ciosów za dużo i przez chwilę nie mogę się ruszyć). Wytrzymałość tracimy także wchodząc po drabinie, korzystając z łuku lub czarów. A jak jest z samą walką? Oponenci raczej nie zadają większych obrażeń i nie zachowują się zbyt mądrze, ale często potrafią zaskoczyć nas zasięgiem ataków czy też serią ciosów, wybijając nas z rytmu, lub wykazują się niesamowitą agresją. Kolejną nowością, która sprawia, że poziom trudności jest moim zdaniem wyższy niż w "jedynce" to karanie gracza za ponoszenie porażek. Startujemy z pełnym paskiem życia, ale każdy zgon skraca go o około dziesięć procent, a gdy zginiemy wielokrotnie, czerwony pasek będzie krótszy aż o połowę. Na szczęście, podobnie jak w Demon's Souls, można szybko znaleźć pierścień, dzięki któremu maksymalnie stracimy wyłącznie jedną czwartą energii życiowej.
From Software robi jednak ukłon w stronę osób, których drażniło wiele rozwiązań z Dark Souls, czyniąc swoje dzieło przystępniejszym. Świat gry wciąż jest otwarty, jak już wspomniałem, ale nie musimy po nim biegać w kółko, by odnaleźć ważne postacie – od samego początku dostępna jest możliwość szybkiego podróżowania między odpalonymi ogniskami. W pierwszym Dark Souls funkcja ta pojawiła się dopiero w połowie zabawy, po pokonaniu pamiętnego duetu w wielkiej katedrze w Anor Londo. Czy taka decyzja zaburza przebieg zabawy? Nie sądzę – wręcz przeciwnie, uważam, że twórcy podjęli słuszną decyzję, decydując się na takie rozwiązanie. Jednocześnie pozwoliło ono na stworzenie bardziej zróżnicowanego świata i uniemożliwiło popsucie sobie gry – wiele osób utknęło w Dark Souls ponieważ zapuściło się na niezbadany teren i nie mogło wrócić z lokacji wypełnionej przeciwnikami, których nie dało się pokonać bez ulepszonego ekwipunku (niektórzy zatrzymali się w Blighttown, inni na początku poszli do Katakumb i tam odpalali kolejne ogniska, nie mając szans na przetrwanie).
I tym sposobem dochodzimy do kolejnej zmiany, która zdaniem wielu budzi kontrowersje, ale w istocie świetnie eliminuje tzw. "farmienie", które w Dark Souls II praktycznie nie istnieje. W pierwszej odsłonie cyklu mieliśmy do czynienia z "grindem", który umożliwiał podbijanie statystyk postaci w nieskończoność, dzięki czemu mogliśmy stworzyć mocarną postać i znacznie ułatwić sobie zabawę. Siadaliśmy przy ognisku, czyściliśmy dany teren, znów siadaliśmy, by podnieść statystyki, i tak w kółko. Gdy w Dark Souls II pokonamy jakiegoś przeciwnika kilkanaście razy, zniknie on ze świata gry na zawsze. Można zatem wyczyścić sobie drogę do bossa lub – jeśli nie możemy przejść któregoś etapu – pokonać poszczególnych wrogów wiele razy, by sprawić, że przestaną się odradzać. Ułatwienie? W żadnym wypadku. Nikt już nie stworzy potężnego herosa na samym początku.
Zwiększono ponadto interakcję ze światem. Dark Souls II wprowadza możliwość korzystania z pochodni, która nie tylko na bieżąco oświetla nam mroczny teren, ale i pozwala odpalić znajdujące się tu i ówdzie źródła światła, dzięki czemu przy kolejnej wizycie nie musimy trzymać jej w lewej dłoni, lecz możemy skorzystać z tarczy. Czasem zdarza się nam kopnąć konar drzewa i odblokować most łączący dwie znajdujące się obok siebie miejscówki, innym razem rozwalamy drzwi i dostajemy się do zamkniętego pomieszczenia. Ponadto możemy skorzystać ze specjalnych przedmiotów (Pharros' Lockstone), dzięki którym zyskamy dostęp do zamkniętych pomieszczeń ze skrzynkami wypełnionymi unikatowymi przedmiotami, oświetlimy pewien korytarz, zlikwidujemy lawę w jednej z lokacji czy też zyskamy dostęp do bonusowych miejscówek lub dodatkowego ogniska. I, co ciekawe, w niektórych miejscach zjeżdżamy także na linie!
From Software ewidentnie śledzi to, co dzieje się wśród społeczności fanów Dark Souls, którzy pierwszą część ukończyli na wiele sposobów. Dlatego też przygotowało dla nich rozmaite opcje zabawy w Dark Souls II. Można na starcie dołączyć do specjalnego Przymierza, które zwiększa poziom trudności (czytaj: pierwsze przejście od razu na New Game Plus) i uniemożliwia korzystanie z pomocy innych graczy. Można także wybrać klasę postaci startującą na pierwszym poziomie doświadczenia i nie rozwijać jej podczas zabawy, lecz jedynie ulepszać bronie (z racji braku odpowiednich statystyk ich liczba jest ograniczona). Można również skorzystać przy ognisku ze specjalnego przedmiotu (Bonfire Ascetic), który respawnuje nie tylko przeciwników, ale i bossów w danej lokacji, zmieniając przy okazji w niej poziom trudności (jeśli gramy po raz pierwszy będzie to zmiana z New Game na New Game Plus, a na NG+ na NG++, itd.). I – wreszcie – jeśli przejdziemy grę bez poniesienia śmierci lub bez odpoczywania przy ogniskach (można je jedynie odpalać, by zapisać stan gry i odrodzić się przy nim w razie niepowiedzenia), otrzymamy specjalną nagrodę (przedmiot do wykorzystania w grze). Brzmi fajnie i zachęca do wielokrotnych przejść oraz stawiania sobie kolejnych wyzwań.