Czy teraz wszyscy będą robić cyfrowe karcianki? Po sukcesie blizzardowego Hearthstone i z uwagi na ciągle rosnącą popularność Might & Magic: Duel of Champions wydaje się, że jest to rynek, który warto zagospodarować kilkoma dodatkowymi pozycjami, czyż nie? Tak myślę. I tak samo pomyśleli autorzy z Cryptozoic Entertainment, którzy jednak dla pewności najpierw postanowili zbadać grunt za pomocą Kickstartera. Chcieli 300 tysięcy dolarów na rozkręcenie interesu - dostali tyle i jeszcze dodatkowo dwa miliony, żeby rozkręcanie szło lepiej i szybciej. To było rok temu, a dziś możemy zagrać w betę ich kickstarterowego dziecka. Jakie jest? Jest zaskakujące.
A jakie jest następne? Już nie tak przyjemne. Hex oferuje wiele i pozwala naprawdę mocno się wgryźć w temat budowania talii... ale tylko jeśli jesteśmy gotowi zainwestować. I to sporo. W teorii gra jest darmowa, ale na ten moment w wersji beta bez wydawania pieniędzy nie można zrobić nic. Serio, nic. Poza opcją rozegrania kilku gier przeciwko SI, w celu zdobycia jednego dodatkowego zestawu kilkunastu kart, nie mamy absolutnie żadnej możliwości powiększenia naszej kolekcji bez wydawania prawdziwych pieniędzy. Jest to rozwiązanie gorzej niż fatalne. I mam szczerą nadzieję, że tymczasowe. Hex ma bowiem zawierać w pełnej wersji rozbudowaną kampanię singlową i kooperacyjną, w ramach której, tocząc boje z SI, można będzie wzbogacić się o nowe karty. W tym momencie jednak ta część gry nie jest jeszcze gotowa i po prostu nie ma skąd wziąć nowych kart, poza kupieniem ich.
To znaczy, nie tak do końca. Można także wygrać je w turniejach. Organizowane są one bez przerwy, jest ich kilka rodzajów, a dołączanie do nich jest proste. Najbardziej popularny jest draft, w którym nie tylko możemy sporo wygrać, ale też dość łatwo wzbogacić się o interesujące nas karty - według jego zasad nie korzystamy z własnej talii, lecz konstruujemy sobie nową, turniejową, dobierając karty z wylosowanej oferty, podobnie jak przeciwnik. To jest świetne. Po części dlatego, że nikt nie ma przewagi i liczy się spryt oraz na szybko przemyślana strategia. A po części dzięki temu, że karty, które wybierzemy do naszej talii w turniejowym drafcie... trafią później do naszej kolekcji. I nawet jeśli przegramy pierwszy pojedynek i nie przejdziemy do kolejnej fazy turnieju, w której wygrywa się dodatkowe zestawy, to nie zostajemy z niczym, wręcz przeciwnie, dostaniemy konkretne, być może poszukiwane przez nas karty. Fajnie, nie? Jasne, że fajnie. Tyle, że udział w drafcie jest diabelnie drogi. Trzeba go opłacić nieotwartymi zestawami dodatkowymi i jeszcze uiścić opłatę w platynie, którą można nabyć tylko za gotówkę. Czyli... jeśli chcemy sobie pograć za darmo, to nie mamy szans na wzięcie udziału w turnieju. Nie mamy szans na nic w zasadzie.
I to jest bardzo, naprawdę bardzo niemiła niespodzianka, przynajmniej dla mnie. Jeśli chodzi o gry darmowe, to jestem przyzwyczajony do takich, w których wszystko jest za darmo, a płaci się tylko za miłą dla oka, ale poza tym nie mającą znaczenia kosmetykę. A Hex jest całkiem inny. Jest jak analogowa karcianka. Bez kasy nie tylko nie możesz się dobrze bawić, ale też praktycznie nie możesz się bawić w ogóle, bo granie ciągle tą samą podstawową talią nudzi się momentalnie, zwłaszcza że gra oferuje tak wiele opcji, tak wiele możliwości na wyciągnięcie dłoni. Dłoni ze zwitkiem banknotów. Tudzież z kartą kredytową. Fuj. Tak się nie robi, nie dzisiaj, nie w grach na PC. I nawet jeśli Hex za pomocą tej singlowej kampanii wprowadzi w przyszłości możliwość zdobywania nowych kart, nawet jeśli przebuduje swoją ekonomię na wzór tej z Hearthstone, gdzie kasa także daje przewagę, ale można sobie przyjemnie grać i bez niej, to niesmak pierwszego wrażenia już we mnie pozostanie. Hex jest odtwórczy do bólu. I na ten moment chciwy jak diabli. Jakie by nie były jego zalety, a ma ich sporo, bledną w porównaniu z tymi dwoma kardynalnymi wadami. Nie polecam.