Na hasło nowa generacja z miejsca wywoływane są skojarzenia z PlayStation 4 czy Xboksem One. A co z komputerami?
Na hasło nowa generacja z miejsca wywoływane są skojarzenia z PlayStation 4 czy Xboksem One. A co z komputerami?
Zobaczcie sami, czym ostatnio chwalą się producenci sprzętu - integracja z Twitchem? Możliwość wysyłania filmów na YouTube? Oglądanie filmów na konsoli i dostęp do serwisów z informacjami? Tak się składa, że znam pewną platformę, na której to wszystko możliwe jest już od dawna i nikt się jakoś tym specjalnie nie chwali. Oczywiście mam w tym momencie na myśli... komputery osobiste. I nie uśmiechajcie się z politowaniem! Do tematu podchodzimy na luzie, ale sprawa jest jak najbardziej poważna. Część z podstawowych wręcz funkcji komputerów na konsolach okazuje się być nie lada osiągnięciem, którymi producenci chwalą się z prawdziwą dumą. Dodatkowo posiadaczom komputerów nikt nie narzuca programów, z których mogą korzystać i nie ogranicza im dostępu do sieciowych usług żadnymi abonamentami.
Rozwijanie konsol odbywa się skokowo. Gdy na rynku pojawia się konsola X wiadomo, że przez kilka najbliższych lat branża pozostanie w tym miejscu. Producent wprowadzi może na rynek wersję z ulepszonym chłodzeniem, nowszym procesorem czy powiększonym dyskiem twardym, ale nie może pozwolić sobie na szczególne ulepszenie wydajności. Bo klient kupując grę na daną konsolę musi mieć możliwość ją uruchomić, niezależnie od tego czy ma pierwszą czy ostatnią wersję urządzenia.
W komputerach takich ograniczeń nie ma. To platforma o otwartej architekturze, która ewoluuje praktycznie na naszych oczach, wręcz z miesiąca na miesiąc. Co chwilę pojawiają się nowe układy graficzne, lepsze dyski czy nowocześniejsze procesory, korzystające z nowych technologii i rozwiązań. Krok w krok za hardware podąża software i to w sposób, którego nikt nie ogranicza - do obecnych na rynku sprzętów pojawiają się nowe sterowniki, które często są lepsze od producenckich. Od edytorów tekstu, przez programy do odtwarzania muzyki, na przeglądarkach internetowych kończąc - komputery oferują wolność, która nigdy nie będzie dostępna na żadnej z konsol, ze względu na zbyt zamkniętą strukturę i ogromną kontrolę wydawcy na tym, co zostaje wpuszczone na ten hermetyczny rynek.Oczywiście to ma wpływ także na rynek gier. Jeżeli produkcja Y wymaga patcha, to na PC łatka może zostać wydana jak tylko producenci skończą nad nią pracę. Na konsolach pliki najpierw muszą przejść przez weryfikację, co znacznie opóźnia moment, w którym dotrą one do klienta końcowego. Zresztą, gry w porównaniu "konsole kontra PC" to temat rzeka. Konsole miałyby ciężkie życie, gdyby nie podpisywane przez deweloperów umowy na wyłączność, bo tylko w taki sposób potrafią oni zapewnić ostatnio ekskluzywność gier dla danej platformy. Ale już wiadomo, że taki Dead Rising 3, Ryse: Son of Rome czy nawet nowy Metal Gear Solid pojawią się także na pecetach. U Sony jest podobnie, przypomnijcie sobie niektóre z zapowiedzianych ostatnio na PlayStation 4 gier - DayZ? Minecraft? Dam głowę, że gdzieś już to widziałem.
Z drugiej strony warto podkreślić dłuższe żywot gier na komputerach. Grand Theft Auto IV na PlayStation 3 czy Xbox 360 jest już dziś starym tytułem, który sporo ze swojego blasku stracił. Dzięki pracy modderów na PC gra do dziś wygląda jak absolutna nowość i korzysta z rozwiązań graficznych, które wyglądem zbliżają ją do GTA V. A mody to przecież nie tylko ulepszona grafika, ale często nowe poziomy czy nawet alternatywne sposoby rozgrywki. Porównajcie sobie jak możecie bawić się w Skyrima na konsolach minionej dziś generacji, a co możecie zrobić z tą produkcją na komputerze o wydajności podobnej chociażby do Lenovo Y50. Jest różnica, prawda?
Rozrywka to jedno, ale nie można zapomnieć, że oprócz tego komputery to także, a może i przede wszystkim, narzędzie wykorzystywane w pracy. W dzisiejszych czasach mobilność jest bardzo ważna, a laptopy są tego najlepszym przykładem - prowadzona od wielu lat miniaturyzacja sprzętu doszła do momentu, w którym laptop oferuje wszystkie zalety stacjonarnego komputera, z dużą mocą obliczeniową, wygodną klawiaturą i dobrym monitorem włącznie. Przenośny komputer na uczelni spisze się jako narzędzie do zapisywania notatek z wykładów - bez problemu wymienicie się także dokumentami łącząc się bezprzewodowo z telefonem kolegi. Jeżeli laptopa wykorzystujecie do pracy, macie dostęp do wszystkich swoich najważniejszych danych czy prezentacji zarówno w domu, jak i w biurze, a kablem HDMI obraz możecie przesłać do rzutnika i zaprezentować na ścianie podczas ważnego zebrania. Zresztą, to tylko wycinek tego, do czego taki sprzęt może być wykorzystywany. Czterordzeniowy procesor, osiem gigabajtów pamięci RAM i terabajtowy dysk HDD spokojnie czynią z komputera stacje roboczą, na której obrobimy pliki filmowe oraz dźwiękowe, a następnie złączymy je w programie do montażu filmów. I to niezależnie od tego, czy potrzebujemy akurat skleić wspomnienia z wakacji, czy wykonać profesjonalne nagranie do pracy.
Gabarytowo laptopy są większe od przenośnych konsol czy smartfonów - to prawda, ale idą za tym konkretne zalety, takie jak większy ekran, lepszy zestaw audio, pełnowymiarowa klawiatura czy wspomniana już wcześniej ogromna moc obliczeniowa. No i porównując gry z urządzeń mobilnych do tych stworzonych z myślą o komputerze nie da się ukryć, że to jednak inna liga i standard wykonania. Pod pachę wziąć można także PlayStation 4 czy Xboksa One, jasne, że tak. Ale są one cięższe i mniej poręczne od laptopa, a po przyniesieniu do kumpla pierwsze co trzeba zrobić to rozejrzeć się za monitorem, do którego konsolę podłączyć. Bez tego ani rusz. Laptopa wystarczy natomiast rozstawić na biurku, otworzyć i uruchomić, by sprzęt był gotowy do pracy.No i pozostaje jeszcze kwestia multimediów. PS4/Xbox One oferują dostęp do VOD, ale korzystanie z tego typu aplikacji wymaga opłacania osobnego abonamentu, a następnie uiszczania opłaty za obejrzane filmy. Podobnie jest z muzyką. Na komputerach macie natomiast dostęp do nieograniczonej ilości VOD, część z nich jest nawet darmowa - podobnie z muzyką za pośrednictwem YouTube czy stron w stylu myspace.com, na których za darmo odsłuchać można nowych albumów oraz praktycznie wszystkiego, co zostało wydane w przeszłości.
Nie zrozumcie nas źle, granie na sprzętach mobilnych czy konsolach "nowej generacji" też jest ekstra i ma w sobie nieograniczone wręcz pokłady rozrywki, szczególnie w zestawie "duży telewizor + wygodna sofa + bezprzewodowy pad". Chcieliśmy jednak zaprezentować inny punkt widzenia i zastanowić się nad tym, czy nie jest trochę tak, że rynek szaleje na punkcie nowej generacji, nie zauważając tego, że sprzęt o podobnych, jak nie większych możliwościach, jest już na nim dostępny, i to nie od wczoraj. A jakie jest Wasze zdanie? Czy uważacie, że komputery także można nazwać "nową generacją" czy taka nazwa zarezerwowana jest jedynie dla nowych konsol?
Materiał powstał w ramach akcji promocyjnej firm Lenovo oraz Gram.pl.