Wspominamy wzloty i przykry upadek deskorolkowej serii.
Wspominamy wzloty i przykry upadek deskorolkowej serii.
1999 był przełomowym rokiem dla 31-letniego wówczas Tony'ego Hawka. Legendarny deskarz po raz pierwszy w historii wykonał na rampie trik znany jako 900 (dwa i pół obrotu wokół własnej osi), by wkrótce po tym wyczynie ogłosić, że kończy z uczestnictwem w profesjonalnych zawodach. W tym samym roku Tony podpisał umowę z Activision, która stanowiła początek jego kariery w świecie gier wideo.
Tworząc Tony Hawk's Pro Skater na pierwsze PlayStation, studio Neversoft na zawsze zmieniło sposób postrzegania deskorolki w grach. Co prawda kawałek wyprofilowanego drewna z kółkami funkcjonował już dużo wcześniej w elektronicznym medium, czy to w Skate Boardin' (1987) z Atari 2600, kilku częściach Skate or Die, czy w automatowym 720 (prekursor gier o sportach ekstremalnych z 1986). Tym niemniej to właśnie gry z udziałem Tony'ego sprawiły, że każdy chciał wskoczyć na wirtualną deskę i spróbować swoich sił na planszach usianych przeszkodami. Grindować po liniach wysokiego napięcia, skakać między budynkami i szukać ukrytych bonusów.
Najfajniejsze było to, że system sterowania nietypowym środkiem transportu był niesamowicie przystępny i przejrzysty. Podstawy dało się opanować dosłownie w kilka chwil, a jednocześnie system był na tyle głęboki, że osiągnięcie mistrzowskiego poziomu wymagało od adepta długich godzin spędzonych z padem w dłoniach. Iksem skaczesz, trójkątem robisz grindy, kwadratem flipy, a kółkiem chwytasz deskę - ten prosty schemat okazał się być przepisem na sukces. Grą o niszowej dotychczas tematyce zaczęli bowiem interesować się ludzie zupełnie nieobeznani w świecie skateboardingu. A w końcu o to chodziło twórcom i wydawcy.
Tony Hawk's Pro Skater z pierwszego PlayStation przeskoczył wkrótce na Nintendo 64 i Dreamcasta, a także na Game Boy Color i Nokię N-Gage, jednak to właśnie konsole Sony były przez dłuższy czas wiodącą platformą dla kolejnych odsłon serii. "Jedynka" bardzo szybko zdobyła zasłużoną popularność, więc podjęcie decyzji o rozpoczęciu prac nad częścią drugą wydawała się być oczywista. Tony Hawk's Pro Skater 2 trafił do sklepów zaledwie trzynaście miesięcy po debiucie "jedynki" i nikt nie powinien wówczas narzekać na tempo produkcyjne narzucone przez duet Activision/Neversoft. Po latach nie brakuje bowiem zwolenników twierdzenia (też należę do tego grona), iż drugi THPS to najlepsza odsłona serii i niedościgniony wzór dla następnych części i działań konkurencji.
Na pierwszy rzut oka "dwójka" sprawiała wrażenie ładniejszej (jak to kiedyś wyglądało!) i bogatszej wersji poprzednika. Pojawiły się zupełnie nowe poziomy, producent pozyskał dla swojej gry więcej autentycznych skaterów, ścieżka dźwiękowa była nieco dłuższa niż w "jedynce". Z istotnych nowości trzeba koniecznie wspomnieć o pojawieniu się opcji tworzenia własnego skatera, a nawet skateparku. Prosty edytor poziomów pozwolił po raz pierwszy wymodelować autorski tor przeszkód, zapisać na karcie pamięci i chwalić się nim przed znajomymi. Z drugiej strony twórcy zrezygnowali z poziomów downhillowych, które nie były najfajniejszym elementem pierwszego Pro Skatera.
Kolejnym posunięciem w dobrym kierunku było dodanie manuali. Jeżdżenie na dwóch przednich lub tylnych kółkach to z pozoru drobny trik, ale także potężne narzędzie do zdobywania milionów punktów. Manual wykonany po zeskoku z poręczy pozwalał bowiem kontynuować combo, dojechać do następnej przeszkody, zrobić kolejny trik i tak dalej... Wprawne palce potrafiły wyczarować długaśne i zakręcone sekwencje trików, przy czym warto zauważyć, że taka technika faworyzowała skaterów streetowych, specjalizujących się w grindach i flipach. Konserwatywni zwolennicy "jedynki" uznali, że manuale zepsuły sposób wykręcania rekordów punktowych, jednak żadna kolejna odsłona serii nie mogła się bez nich obyć.
Po rewelacyjnym Tony Hawk's Pro Skater 2, który doczekał się ładniejszych i bogatszych wersji na Nintendo 64, Xboksa i pecety, studio Neversoft nie zwalniało tempa. Wydane w 2001 roku Tony Hawk's Pro Skater 3 było pierwszą odsłoną serii stworzoną od podstaw z myślą o konsolach nowej generacji (PlayStation 2, Gamecube, Xbox). I bardzo szybko dołączył do grona najlepiej ocenianych gier w historii PlayStation 2. Model zabawy wypracowany w dwóch poprzednich częściach (kariera, multiplayer etc.) został rozbudowany o opcje sieciowe, gdzieniegdzie aktywne do dziś dzięki fanom. Nowy mechanizm znany jako revert sprawił, że skaterzy vertowi przestali być traktowani po macoszemu w kwestii robienia combosów. Krótko mówiąc, Neversoft w dalszym ciągu stawiał na ewolucję swojej serii.
2002 rok i wydany wówczas Tony Hawk's Pro Skater 4 był już zwiastunem nadchodzących, jak się później okazało, rewolucyjnych zmian w trybie kariery. Dwa następne Tony Hawki (2003, 2004) z Underground zamiast Pro Skater w tytule, skupiały się na opowiedzeniu konkretnej historii młodego deskarza, w którego wcielał się gracz. Innowacyjny udział narratora, wprowadzenie otwartych poziomów i zepchnięcie profesjonalnych skaterów na drugi plan było powiewem świeżości dla stale zmieniającej się serii. Tony Hawk's American Wasteland (2005) kontynuowało nowy styl rozgrywki oparty o tryb fabularny i w gruncie rzeczy nie miało zbyt wiele nowego do dodania. Pojawił się co prawda grywalny BMX i można było teraz zwiedzać duże lokacje bez loadingów, tym niemniej niektórzy zaczęli zarzucać serii fakt stania w miejscu. Inni narzekali na zbyt niski poziom trudności w porównaniu z poprzednimi odsłonami i cóż, krytycy mieli sporo racji.
Od połowy pierwszej dekady nowego wieku wirtualny Tony Hawk zaczął rozmieniać się na drobne. Po doskonałej passie deskorolkowej serii, milionach sprzedanych egzemplarzy i zdobywaniu serc graczy, Activision dało zielone światło studiu Toys for Bob, które w 2006 roku stworzyło spin-off Tony Hawk's Downhill Jam na Wii. Gra doczekała się również portu na PlayStation 2 i przenośnej wersji na konsolki Nintendo (NDS, GBA), jednak domyślnie Downhill Jam miał wykorzystać ruchowe sterowanie za pomocą Wiilota i Nunchaka. Gracze dostali więc tytuł skupiony na najmniej fajnym motywie z oryginalnego Tony Hawk's Pro Skater, czyli trasach zjazdowych. Co gorsza, nawet jeżeli ktoś faktycznie pragnął zaznać asfaltowej alternatywy dla snowboardu, to musiał borykać się z wieloma bolączkami Downhill Jam. Żeby tylko wspomnieć o słabym sterowaniu i wykonaniu. Późniejszy port na PlayStation 2 prezentował się jeszcze gorzej (zasługa SuperVillain Studios), więc fani tej odmiany deskorolkowego jeżdżenia nie mieli łatwego życia.
Na szczęście w roku 2006 obok nieudanego spin-offu pojawiła się pełnoprawna odsłona cyklu - Tony Hawk's Project 8. Ósma część od Neversoftu trafiła jednocześnie na konsole Sony i Microsoftu nowej i starej generacji, a także na PSP. Oczy fanów były oczywiście zwrócone w kierunku wersji na PlayStation 3 i Xboksa 360, które prezentowały się najbardziej okazale. Duże miasto podatne na swobodną eksplorację to zasługa wykorzystania możliwości nowych konsol. Gracze mogli je zwiedzać tradycyjnie, na czterech kółkach przytwierdzonych do deski, ale nic nie stało na przeszkodzie, by z niej zeskoczyć, pobiegać po okolicy, wspiąć się na dach etc. Project 8 mógł również pochwalić się nowym, bardzo fajnym mechanizmem "nail the trick", pozwalającym kontrolować nogi deskarza oddzielnymi gałkami.
Po świetnym Project 8 twórcy wzięli się za Tony Hawk's Proving Ground. Grę bardzo wtórną, dodającą do mechaniki jazdy system "nail the grab" i "nail the manual", czyli praktycznie nic świeżego. Na PlayStation 3 i Xboksie 360 na graczy znowu czekało otwarte i całkiem ładne miasto, jednak to nie wystarczyło, by powtórzyć sukces "ósemki". Na dodatek Electronic Arts zaprezentowało wówczas swoją ofertę dla fanów wirtualnej deskorolki, przełomowego Skate'a.
Proving Ground okazało się być ostatnim słowem wypowiedzianym przez Neversoft w temacie Tony'ego Hawka. W następnych latach żadne inne studio nie przejęło pałeczki i nie zajęło się produkcją nowych części głównej serii. Zamiast tego gracze byli rokrocznie męczeni spin-offami, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Activision nie zamierzało porzucać deskorolkowej tematyki i kładło pieniądze na kolejne, z założenia przełomowe gry z nazwiskiem Tony'ego w tytule.
Pierwszym strzałem w stopę dla wydawcy był Tony Hawk's Motion na przenośnego DS-a Nintendo. Gra wykorzystywała do działania specjalny sensor ruchu wpinany do portu konsolki, przy czym słowo "działania" jest tutaj bardzo umowne. Innymi słowy, sterowanie w Motion było dalekie od ideału. W latach 2009-2010 wydawca postawił na zrewolucjonizowanie sposobu grania na konsolach przenośnych, dołączając do ówczesnych gier (Ride i Shred) akcesorium w kształcie i o wymiarach autentycznej deskorolki. Gadżet pozbawiony kółek i trucków miał z założenia odczytywać ruchy nóg i balansowanie ciałem, ale podobnie jak w Motion, było z tym gorzej niż źle. Obie gry sprzedały się tragicznie i jedynym plusem całej sytuacji jest fakt, że kolekcjonerzy konsolowych akcesoriów mogą sobie kupić zestaw z deską dosłownie za kilkadziesiąt złotych.
Po tych dwóch wpadkach studio Robomodo zostało oddelegowane do kolejnego, na szczęście "nierewolucyjnego" projektu - Tony Hawk's Pro Skater HD. Remake dwóch pierwszych części serii z elementami "trójki" w formie DLC okazał się być dosyć dziwnym wynalazkiem. Fani pamiętający oryginały narzekali bowiem na brak takich trybów, jak tworzenie parku czy granie na podzielonym ekranie. Nowa grafika była kuszącą zaletą, ale nie na tyle atrakcyjną, by gracze i krytycy piali z zachwytu nad dziełem Robomodo.
Pod koniec 2013 roku 45-letni wówczas Tony Hawk oświadczył publicznie, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w temacie gier ze swoim udziałem. Fani serii twardo stąpający po ziemi nie liczyli na powrót starego THPS czy czegoś na wzór Undergrounda, jako że tego typu produkcje już dawno wypłynęły z głównego nurtu. Nie było więc zaskoczeniem, gdy zaprezentowane kilka miesięcy później Tony Hawk's Shred Session przypominało komórkowy przebój Temple Run. I miało się ukazać na urządzenia mobilne z Androidem i iOS-em.
31 sierpnia 1999 roku narodziła się moda na gry deskorolkowe, o której piętnaście lat później pamiętają przede wszystkim gracze wychowani na pierwszym PlayStation. Tony Hawk stał się ikoną gatunku, jednak nie należy zapominać o kilku mniej lub bardziej udanych próbach doścignięcia serii Neversoftu. Thrasher: Skate and Destroy był doceniany za swój lekko symulacyjny charakter, ale został przykryty popularnością pierwszego Pro Skatera, który debiutował zaledwie miesiąc przed grą studia Z-Axis. Zaś w 2007 roku uwagę fanów gatunku przykuł Skate od EA. Innowacyjna seria, która umarła śmiercią naturalną trzy lata później. Na początku bieżącego roku pojawiła się deskorolkowa ciekawostka w postaci dwuwymiarowego OlliOlli na PS Vitę (ostatnio recenzowaliśmy wersję pecetową), ale trudno w niej upatrywać następcy legendarnej serii Tony'ego Hawka.