Poprzednie teksty z cyklu Nasz człowiek w Japonii w dużej części obracały się wokół Tokio z przyległościami. Nic dziwnego, to bądź co bądź największa aglomeracja na naszym globie, w której zamieszkuje około 37 milionów ludzi - prawie tyle samo co populacja Polski, a zarazem nieomal jedna trzecia całkowitej populacji Japonii. Niemniej Japonia nie składa się tylko z Tokio, podobnie jak Polska nie składa się tylko z Warszawy (dobrze, żeby o tym pamiętali nasi politycy). Dlatego też tym razem postanowiliśmy pokazać Wam kilka ciekawych miejsc powiązanych z grami wideo, ale leżących poza Tokio.
Jeszcze w aglomeracji tokijskiej, ale już poza obrębem stolicy, znajduje się Jokohama. To drugie co do wielkości miasto Japonii, słynące z portu morskiego i przemysłu. Nieopodal Jokohamy wylądował słynny komandor Perry ze swoimi Czarnymi Okrętami, tam też rozgrywała się akcja książki "Gai-jin" Jamesa Clavella. W Command & Conquer: Red Alert 3 część kampanii Imperium Wschodzącego Słońca toczy się w Jokohamie, oblężonej przez Związek Sowiecki i Narody Zjednoczone. Wspomniana w poprzedniej części cyklu gra zręcznościowa The Last Guy zawiera dwa etapy rozgrywające się w Jokohamie. W pierwszym z nich bohater ratuje ludzi w Chinatown, największej chińskiej dzielnicy w Japonii, zaś w drugim biega po kompleksie biznesowym Minato Mirai 21, gdzie znajdują się olbrzymie wieżowce, w tym słynny Landmark Tower, do niedawna drugi najwyższy budynek Japonii. Warto zapamiętać tę nazwę, ponieważ pojawi się jeszcze dalej.
Podobnie jak charakterystyczny most Rainbow Bridge w Tokio, tak równie spektakularny Bay Bridge w Jokohamie występował w grach wyścigowych jako malowniczy element trasy - na przykład w tytułach z serii Shutokou Battle, w Europie wydawanej pod różnymi tytułami (Tokyo Highway Challenge, Import Tuner Challenge itd.). Jokohama jest też jednym z miast po których można jeździć w Project Gotham Racing 2. Julie McGurren z Bizarre Creations (studio deweloperskie, które stworzyło grę) tak uzasadniała wybór miejsca:
Jokohama ma świetne ulice do wyścigów, biegnące dookoła wspaniałych, łatwo rozróżnialnych budynków, ma też światową panoramę. Miasto oferuje wyrazisty wygląd i stylistycznie różni się od pozostałych miast. Ponadto z punktu widzenia wizji lokalnej jest o wiele spokojniejsze niż Tokio. Głównym budynkiem w Jokohamie jest Landmark Tower. Dominuje panoramę, a nasza trasa koncentruje się na terenie wokół tego budynku. W rzeczy samej, jeden z najbardziej spektakularnych widoków w całej grze można zobaczyć gdy jedzie się w cieniu hotelu Navios Yokohama i widzi tę wieżę. Innym unikatowym elementem miasta jest olbrzymi diabelski młyn, który bardzo mocno akcentuje panoramę, szczególnie w nocy. Jokohama ma niesamowity rozkład dróg, co pozwala na spektakularne wyściegi. Szkoda też przegapić okazję by przejechać po drewnianym moście, normalnie tylko dla pieszych!
Oddalając się na zachód od Tokio, trafiamy do prefektury Yamanashi, słynącej z upraw owoców i winorośli, a także produkcji wina. To doskonałe miejsce na jesienne wycieczki, bo w winnicach można skosztować lokalnych wyrobów. Fani serii Persona powinni też odwiedzić leżące w Yamanashi niepozorne miasteczko Fuefuki - to właśnie ono jest pierwowzorem Inaby, gdzie rozgrywa się akcja Persona 4 (Golden). Znajdująca się tam stacja Isawa Onsen Station jest bliźniaczo podobna do stacji Yasoinaba, gdzie rozpoczyna się przygoda głównego bohatera. Niestety, w tym roku została ona zamknięta po 78 latach, a na jej miejscu powstaje nowa stacja (lub może już powstała w międzyczasie). Co zaś do pochodzenia nazwy Inaba, tłumaczyłem ją w pierwszym tekście naszego cyklu - chodzi o legendę o zającu z Inaby.
Na krawędzi prefektury Yamanashi wznosi się słynna Fuji, najwyższa góra w tym kraju, a zarazem aktywny wulkan. Fuji to od wieków symbol Japonii i święte miejsce, bardzo często zajmująca poczesne miejsce na obrazach, zwłaszcza drzeworytach ukiyo-e. Wpływy japońskiej ikonografii naturalnie widać w grach wideo. Fuji-san pojawia się bardzo często w tle różnych bijatyk, zwłaszcza rozgrywających się w średniowiecznej Japonii, jak Samurai Shodown, ale też jako miejsce walki w Soulcalibur III czy Ninja Gaiden Sigma 2. Góra Fuji występuje również w rozmaitych wyścigach, poczynając od klasyka jakim jest Pole Position, aż po Forza Motorsport 3. Jest także jednym z naturalnych cudów świata w Civilisation V, a w bonusowym DLC dla PS3 do SSX można sobie z niej zjechać na desce.
Kontynuując podróż w kierunku południowo-zachodnim od Tokio przemieszczamy się z regionu Kanto do Kansai, w którym między innymi leży Kioto, dawna stolica Japonii. W pobliżu znajdują się też Nara, stolica jeszcze dawniejsza, Kobe, znane z wołowiny i trzęsienia ziemi, oraz Osaka, trzecie największe miasto Japonii. Kioto i Tokio mają podobną relację co u nas Kraków i Warszawa: jedno jest stolicą obecnie, drugie było nią kiedyś, jedno zostało całkowicie zburzone podczas II Wojny Światowej, drugie przetrwało wojenną zawieruchę nietknięte, jedno jest bardziej aktywne i otwarte na świat, drugie bardziej konserwatywne i dumne ze swojego historycznego statusu. W Kioto rozgrywa się akcja Cosmology of Kyoto dziwacznej gry przygodowej z lat dziewięćdziesiątych, jedynej, jaka spodobała się znanemu krytykowi filmowemu Rogerowi Ebertowi (więcej o niej możecie przeczytać tutaj). Co ciekawe, zawiera ona encyklopedyczny spis miejsc i mitów które oglądać można na ekranie, wraz ze współczesnymi zdjęciami.
W Kioto znajdziemy wiele starodawnych świątyń: wspartą na drewnianych palach Kyomizudera, malowniczą Kinkakuji ze złotym pawilonem, pełną posągów bóstw Sanjyusangendo, słynącą z bram torii Fushimi Inari i przestronną Heian Jingu (odwiedza ją Scarlett Johanssen w Lost in Translation). Warto zwrócić również uwagę na Fushimi Inari Taisha z jej ciągami pomarańczowo-czerwonych bram torii, które w kinie widzieliśmy w Wyznaniach Gejszy (biegnie przez nie młoda Chiyo w końcowej scenie). Co prawda świątynia nie była miejscem akcji żadnej ze znanych mi gier, ale zainspirowała Shigeru Miyamoto podczas tworzenia Star Fox. Prowadzony przez gracza myśliwiec wielokrotnie przelatuje pod rozmaitymi łukami i konstrukcjami, co skojarzyło mu się z przechodzeniem przez rozliczne bramy w Fushimi Inari. Pomógł w tym fakt, że poprzednia kwatera główna Nintendo mieściła się o kwadrans spacerem od tego miejsca. A że w świątyni oddaje się też cześć lisom jako boskim posłańcom, stąd pomysł by bohaterem gry uczynić właśnie lisa. Jeśli ktoś nie wierzyłby w tę historię, można ją znaleźć na stronie Nintendo.
W Kioto poza bogactwem świątyń znajduje się też zamek Nijo (po japońsku wdzięcznie nazywa się on Nijo-jo), jedno z wielu miejsc w Japonii na liście dziedzictwa światowego UNESCO. Zwiedzająć doskonale zachowane fortyfikacje i pałac warto zainteresować się tak zwaną słowiczą podłogą. Została skonstruowana w taki sposób by nie dało się po niej przejść bezgłośnie: pod wpływem nacisku wydaje ona cienkie piski, które Japończykom skojarzyły się z ćwierkaniem ptaków (stąd nazwa). Miało to stanowić zabezpieczenie przed zabójcami, szpiegami i słynnymi ninja. Wprawdzie zamek nie pojawia się w żadnej grze, ale słowicza podłoga już tak. W starym horrorze Realms of the Haunting trzeba znaleźć magiczną bransoletę, co pozwala przejść po podłodze nie budząc złowrogiej istoty, strzegącej tego poziomu. Z kolei podczas misji w Hokkaido w Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory można podsłuchać jak o słowiczej podłodze rozmawiają strażnicy.
Do stworzenia ilustracji wykorzystałem zdjęcie Dotonbori, Osaka, Japan na licencji CC 2.0 autorstwa użytkownika yeowatzup.
Leżące nieopodal Kioto miasto Osaka, choć mniej historyczne, jest bardziej reprezentowane w grach wideo. Dotyczy to zwłaszcza tytułów ze stajni SNK, co nie dziwi o tyle, że kwatera główna firmy znajduje się właśnie w Osace. W serii King of Fighters pojawiał się firmowy salon gier SNK Neo Geo Land (KOF 95) i wiadukt, mieszczący się nieopodal siedziby SNK (KOF 98 - widać go na tym filmiku i na Google maps). Z kolei w starutkiej bijatyce Karnov's Revenge jedna z aren mieści się w rozrywkowej części miasta zwanej Dotonbori, pod słynnym neonem, znanym jako Glico Man. Co prawda przez dwadzieścia lat, które upłynęło od wydania gry reklamy nieco się pozmieniały, ale charakterystyczna sylwestka biegacza pozostała taka sama. Samo Dotonbori to leżący nad rzeką o tej samej nazwie fragment dzielnicy Namba, który jest centrum życia nocnego Osaki. Zwiedzić go można w drugiej części Yakuza, razem z pobliską dzielnicą Shinsekai - w grze nazywają się one odpowiednio Sotenbori i Shinseicho. Na screenshotach widać, że pojawią się one też w nadchodzącym Yakuza 0.
Do stworzenia ilustracji wykorzystałem zdjęcie Kani Doraku - Dotonbori crab restaurant na licencji CC 2.0 autorstwa użytkownika Matt Lucht.
Podążając dalej na zachód w kierunku Hiroshimy, docieramy do zamku w Himeji. Ta fascynująca konstrukcja, której początki sięgają XIV wieku, zwana jest też Zamkiem Białej Czapli z powodu białych ścian i strzelistej sylwetki. Dość często można go zobaczyć na ekranie: w Zyje się tylko dwa razy, piątym filmie z Jamesem Bondem, udawał obóz szkoleniowy ninja, w serialu Shogun z Richardem Chamberlainem zastępował zamek w Osace, pojawiał się też w niektórych filmach Akiry Kurosawy. Jeśli idzie o gry, to Himeji występuje jako jeden z cudów świata w Civilisation V. Nie sposób tego udowodnić, ale moim zdaniem poziom Ryu w Street Fighter II był mocno zainspirowany właśnie tym konkretnym zamkiem. Sceptyk mógłby powiedzieć, że wszystkie japońskie zamki są do siebie dosyć podobne, ale olbrzymie metalowe godło rodu widoczne w tle jest bardzo charakterystycznym elementem - prawie takie same można znaleźć w Himeji. Innym elementem łączącym Zamek Białej Czapli ze światem gier wideo jest legenda Bancho Sarayashiki: w jednej z wersji duch dziewczyny nawiedza studnię mieszczącą się własnie w zamku Himeji, zaś motyw ten pojawia się w We Love Katamari.
Kontynuując w kierunku zachodnim przenosimy się do słynnej Hiroshimy. Miejscowośc ta w zasadzie nie występuje w grach wideo, a w każdym razie nie udało mi się znaleźć wzmianek o niej. Szukałem dosyć długo, podejrzewając zwłaszcza symulatory lotnicze: odtworzenie lotu Enola Gay wydaje się być co najmniej nietaktownym pomysłem, ale nigdy nie wiadomo czy ktoś gdzieś nie wymyślił, że byłoby to doskonały materiał na grę. W pobliżu Hiroshimy leży jednak wysepka Miyajima, przy której znajduje się świątynia Itsukushima z bodaj najbardziej rozpoznawalną bramą torii na świecie. W zasadzie w każdym folderze reklamowym lub materiale o Japonii pojawia się zdjęcie tej charakterystycznej czerwonej konstrukcji. Równie często pojawia się ona w grach, zwłaszcza rozgrywających się w średnowiecznej Japonii. Odnajdziemy ją w co drugim tytule od SNK, m.in na okładce i w tłach serii Samurai Shodown.
Naszą podróż szlakiem gier wideo kończymy w położonym na zachodzie wyspy Kiusiu Nagasaki, drugim z miast dotkniętego bombą atomową. Nieopodal znajduje się fascynujące miejsce - wyspa Hashima, zwyczajowo zwana Gunkanjima, co dosłownie oznacza "wyspa-krążownik". Dawniej mieściła się tam kopalnia węgla i miniaturowe miasteczko, ale została opuszczona w 1974 i od tamtej pory stała się miastem duchów na wodzie. Do niedawna zwiedzanie wyspy było nielegalne, ale wielu podróżników dostawało się tam i tak, by zrobić zdjęcia niszczejących budynków w tym surrealistycznym miejscu. W ostatnich latach Hashima została oficjalnie udostępniona do zwiedzania, aczkolwiek jest ono mniej ekscytujące, bo wolno przemieszczać się tylko po niezabudowanym fragmencie wyspy. Skorzystałem z tej opcji, bo nie lubię ryzyka, ale mimo to nie znam innych Polaków, którzy mieli okazję postawić stopę na Gunkanjimie. Na ekranie kinowym bardzo podobne miejsce można było zobaczyć w ostatnim Bondzie (Skyfall), ale tak naprawdę sceny te nakręcono w okolicach Makau, a część dekoracji dorobiono na komputerze. Natomiast w grach Gunkanjima stała się inspiracją dla Battleship Island (przypominam - "wyspa-krążownik") w Killer7, choć jej odwzorowanie nie jest bardzo wierne, a dodatkowo z lądem łączy ją most, którego w rzeczywistości nie ma.
W ten sposób dotarliśmy do kresu naszej wędrówki przez Japonię śladami gier wideo. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórych z nich nie znaliście, a przy okazji lektury tego i poprzednich artykułów może dowiedzieliście się czegoś nowego o realnie istniejących miejscach. Jak zawsze, zachęcam do zadawania pytań i dzielenia przemyśleniami w komentarzach.