A teraz już na poważnie. Abstrahując od żartobliwych wykrzykników, trzeba stwierdzić, że z pozoru drobna zmiana pewnych szczegółów w japońskiej wersji Abe's Oddysee wiąże się z przykrymi kwestiami, wykraczającymi poza ramy świata gier. O dyskryminacji burakumin pisałem w drugim - i jak na razie ostatnim - numerze nieregularnika LAG. Jednak poza liczbą palców Abe'a zmianie uległ też inny element gry, o czym poniżej. Na ile mi wiadomo, nigdzie indziej w internecie nie znajdziecie wytłumaczenia tej sprawy, dlatego postanowiłem podjąć próbę zmierzenia się z tematem. Muszę jednak uprzedzić, że prowadzi on w dosyć makabryczne rejony, więc zupełnie serio ostrzegam osoby wrażliwe na drastyczne opisy - czytacie ciąg dalszy na własną odpowiedzialność.
Znajdź dziesięć drobnych różnic.
Zacznijmy zatem od faktów, by potem przenieść się w sferę spekulacji. Rzeczą absolutnie pewną jest to, że Abe's Oddysee swoją premierę miała na platformie PlayStation w sierpniu 1997 roku, by przeskoczyć na PC w październiku. Co ważne, dotyczy to rejonów NA i PAL, czyli północnej Ameryki i Europy. Zlokalizowana wersja japońska ukazała się dopiero w grudniu 1997 (zapamiętajcie tę datę, bo przyda się później) pod tytułem Abe A Gogo. Akurat zmiana tytułu nie jest szczególnie istotna, chociaż może warto wspomnieć, że nie chodzi o rodzaj dzwonka, który usłyszeć można w muzyce afrykańskiej i latynoskiej (to charakterystyczne pobrzękiwanie w salsie). Zwrot "à gogo" może mieć konotacje rozrywkowe, związane z imprezami czy zabawą, ale też oznaczać "do oporu" lub "pełną parą". Przykładowo, w grze Viewtiful Joe główny bohater wykrzykuje hasło "Henshin a go-go, baby!" kiedy zmienia się w swoje komiksowe alter ego.
Wracając do meritum, poza zredukowaniem liczby palców Mudokonów (wyłupiastookich obcych, których przedstawicielem jest Abe) zmianie uległ jeszcze jeden drobny szczegół. Był nim widoczny w animowanym intrze projekt graficzny Mudokon Pops, czyli smakołyków z tejże rasy. Zarówno Wikipedia, jak i przepiękny artbook "The Art of Oddworld" wspominają o tym i przytaczają ilustrację porównawczą. W oryginale przedstawiała ona dosyć realistycznie przedstawioną głowę Mudokona, nadzianą na kij. W wersji japońskiej mamy natomiast umownie narysowanego zielonkawego loda na patyku z charakterystycznymi dla rasy kosmitów wyłupiastymi oczkami. Ani Wikipedia, ani artbook nie tłumaczą przyczyny takiej zmiany, poza enigmatyczną wzmianką o "nieujawnionych wydarzeniach bieżących w Japonii" (w oryginale: "undisclosed current events in Japan"). Czy możliwe żeby autorzy nie mieli bliższej wiedzy na ten temat? Nie dziwiłoby to, zważywszy niechęć Japończyków do poruszania trudnych kwestii - a jeśli moja teoria odpowiada prawdzie, to owa zmiana dotyczy zdarzeń wyjątkowo nieprzyjemnych.
Szukając wytłumaczenia dla ocenzurowania japońskiej wersji Abe's Oddysee zacząłem przyglądać się głośnym sprawom kryminalnym, które miały miejsce w Japonii przed premierą gry, zwłaszcza takim, które dotyczyły dekapitacji. Założyłem bowiem, że tego rodzaju ingerencja nie wzięła się znikąd, a była próbą uniknięcia skojarzeń z jakimś bulwersującym skandalem czy szczególnym poruszeniem opinii publicznej. Jako pierwszą zainteresowałem się sprawą Lucie Blackman, która odbiła się szerokim echem nie tylko w Japonii, ale i na świecie. Atrakcyjna młoda Brytyjka, pracująca jako hostessa w Roppongi, rozrywkowej dzielnicy Tokio, pewnej nocy zniknęła bez śladu. Jej ciało, pocięte na kawałki i z odciętą głową, znaleziono ponad pół roku później w wyniku długiego i obfitującego w nieprzyjemne odkrycia śledztwa. Mordercą Lucie okazał się seryjny gwałciciel Joji Obara, który pozbawiał swoje ofiary przytomności przy użyciu chloroformu. Więcej o tej przykrej sprawie można przeczytać w książce "People Who Eat Darkness" Richarda Parry'ego lub w "Zemsta Jakuzy" Jake'a Adelsteina.
Wiele elementów tej zbrodni (dekapitacja, nagłośnienie) pasowało do układanki, jednak nie zgadzał się czas: sprawa Lucie Blackman miała miejsce w 2000 roku, na długo po premierze Abe A Gogo. Przeglądałem zatem kolejne, a jest tego trochę: zaszlachtowania w Sasebo (ang. Sasebo slashings), zadźgania w Akihabarze (ang. Akihabara stabbings), incydent w Sayama (ang. Sayama incident, nota bene powiązany z kwestią burakumin), i tak dalej, i tak dalej. W większości miały one jednak miejsce dużo później lub dużo wcześniej niż okolice wydania gry. Poszukiwałem różnych wariantów słów kluczowych: beheaded, decapitated, severed head, dismembered, dismemberment. Nie muszę chyba mówić na jakie obrazy natrafiałem w wynikach wyszukiwania - obawiam się, że kiedyś Google uzna mnie za seryjnego mordercę in spe. W końcu trafiłem na sprawę, która wydawała się wypełniać wszystkie przesłanki.
Wczesnym rankiem 27 maja 1997 woźny z Tomogaoka Junior High School w Kobe podczas codziennych zajęć zobaczył na bramie szkoły jakiś przedmiot. Gdy podszedł, by przyjrzeć mu się bliżej, zorientował się, że patrzy na uciętą głowę dziecka. Z powodu makabrycznego odkrycia natychmiast wezwano policję, która ustaliła, że ofiarą był jedenastoletni Jun Hase, uczeń pobliskiej Tainohata Elementary School, który zaginął trzy dni wcześniej. Resztę ciała Juna odnaleziono w lesie nieopodal. Głowie chłopca towarzyszył list, zapowiadający "to dopiero początek gry", a podpisany Seito Sakakibara.
Jun Hase i miejsce zbrodni.
Na Kobe padł blady strach - zaledwie dwa miesiące temu w tej samej okolicy zamordowano dziesięciolatkę. Rodzice nie odstępowali swoich dzieci na krok, gazety zachłystywały się krwawymi szczegółami i podobieństwami do spraw słynnych morderców w Stanach Zjednoczonych. Panika narastała. Miesiąc później aresztowany został czternastoletni licealista, podejrzany o zabicie dwójki dzieci i próby ataku na kolejne. Jego tożsamość nie została nigdy ujawniona - japońskie prawo zakazuje ujawniania danych małoletnich, dlatego w mediach nazywano go "chłopcem A". Niedługo po aresztowaniu chłopak przyznał się do zbrodni i trafił do więzienia dla młodocianych. Dalszych ataków na dzieci nie odnotowano.
W powyższej sprawie, w anglojęzycznym internecie znanej jako Kobe child murders (morderstwa dzieci z Kobe), wszytkie elementy zdają się pasować do hipotezy. Ucięta głowa, poziom zszokowania społeczeństwa (dzieciobójstwo zawsze porusza), a także daty - w 1997 roku, kiedy to trwały prace nad lokalizacją gry, sprawa była bardzo świeża. Uzbrojony w te informacje zacząłem przetrząsać internet w poszukiwaniu potwierdzenia i w końcu je znalazłem. W wywiadzie z 2012 roku Lorne Lanning potwierdził:
To było bardzo, bardzo stresujące dla Japonii. A wydarzyło się tuż przed tym jak mieliśmy tam wypuścić Mudokon Pops. Więc oni (japońska ekipa wydawcy, firmy SoftBank - przypis BN) powiedzieli, że raczej byłoby dobrym pomysłem je zmienić. Nie wymusili tego: zapytali nas, a my nie byliśmy głupi, więc się dostosowaliśmy. Inne zachowanie byłoby chamskie.
Co działo się dalej? "Chłopiec A" został warunkowo zwolniony w 2004 roku i formalnie zakończył odbywanie kary w 2005 roku. W mediach huczało - podnoszono wątpliwości czy można puścić wolno kogoś, kto dokonał takich czynów. Nagonka była porównywalna ze sprawą Trynkiewicza w Polsce. Jednakże z uwagi na to, że w Japonii skrupulatnie przestrzega się prawa, nie podjęto prób blokowania zwolnienia: "chłopiec A" wrócił do społeczeństwa i pozostaje anonimowy.
Co zaś tyczy się gry, to w odróżnieniu od liczby palców, projekt Mudokon Pops pozostał zmieniony w nowej odsłonie Abe's Oddysee New N' Tasty. Lorne Lanning powiedział bowiem, że nie przepadał za pierwszą wersją:
Nigdy nie podobał mi się ten pierwszy projekt. Ale to wyszło od grafików i powiedziałem "uhhh... okej". Znaczy, staram się dawać artystom pewną swobodę i nie zmieniać wszystkiego pod kątem mojego gustu, ale zachęcać ich do odpowiedzialności. Czasami to oznacza, że podejdzie ci to co wyprodukują, czasami nie, a czasami po prostu jest to nie do zaakceptowania.
I tak oto z przygód Abe'a znikł ostatni ślad po tragicznych wydarzeniach z Japonii lat dziewięćdziesiątych.