Kiedy temperatura spada kilkadziesiąt stopni poniżej zera, człowiek przestaje marzyć o nowym tablecie czy lepszym samochodzie. Do zaspokojenia większości jego potrzeb wystarczy miejsce do rozpalenia ognia, pudełko zapałek i suszona wołowina.
Kiedy temperatura spada kilkadziesiąt stopni poniżej zera, człowiek przestaje marzyć o nowym tablecie czy lepszym samochodzie. Do zaspokojenia większości jego potrzeb wystarczy miejsce do rozpalenia ognia, pudełko zapałek i suszona wołowina.
W testowanej, dość rozbudowanej wersji alfa jedyną możliwością zabawy była piaskownica. W pełnej wersji The Long Dark znajdzie się tryb fabularny, który będzie podzielony na epizody i sezony. Jego głównym bohaterem będzie pilot Will MacKenzie, którego samolot przelatując nad mroźną, północną częścią Kanady rozbił się podczas dziwnej magnetycznej burzy. Jego zadaniem będzie poradzenie sobie w niesprzyjających okolicznościach, a także uratowanie się z tego miejsca. W grze dowolnej zabawa jest prostsza - wskazujemy, czy chcemy grać kobietą czy mężczyzną, a następnie wybieramy jedną z dwóch dostępnych lokacji, w której chcemy zacząć zabawę. Nie są to dwie różne mapy, wprost przeciwnie - jedna z dwoma możliwymi miejscami startowymi. Do wyboru jest okolica jeziora Mystery Lake oraz teren Coastal Highway, ale niezależnie od tego co wybierzecie, spokojnie można później przejść z jednego do drugiego miejsca. Mapa jest sporych rozmiarów i poznanie jej całej zajmie trochę czasu. Traficie na niej na różne ciekawe miejsca - jeziora, chatki drwali, drewniane domki, jaskinie, bunkry i wiele innych. Samodzielne odkrywanie zakamarków to jedna z lepszych atrakcji, ale jeśli ktoś nie lubi działać po omacku może w internecie poszukać mapy stworzonej przez graczy. Oczywiście w samej grze dostępu do żadnej mapy nie ma i trzeba zdać się na zmysł orientacji.
W The Long Dark można nieźle pokombinować. Brak otwieracza do konserw nie oznacza, że na jedzenie w puszce sobie tylko popatrzymy, ale jego otwarcie w inny sposób spowoduje zniszczenie części znajdujących się tam zasobów. Niepotrzebne buty można przerobić na skórę, zestaw narzędzi na metal, a za pomocą specjalnego stołu stworzyć z tych składników nowe rzeczy. Nieużywana koszulka z kolei może nadać się do naprawy spodni, dzięki czemu będą lepiej chronić przed zimnem. Wyznacznikami naszej formy jest liczba kalorii w organizmie - musimy dbać o to, by utrzymywała się na odpowiednio wysokim poziomie. Głównym zadaniem w alfie The Long Dark jest przeżycie, ale przez ten aspekt nie da się położyć w łóżku, kliknąć "spać" i cieszyć się nabitym wynikiem. Kiedy liczba kalorii spadnie do niebezpiecznego poziomu, zbyt długo przebywać będziemy na mrozie czy nie opatrzymy krwawiącej rany, a stan naszego zdrowia spadnie do dziesięciu procent, zaczniemy gorzej widzieć i słyszeć oraz wolniej się poruszać - innymi słowy zaczniemy konać. Bardzo łatwo bowiem zostać w tej nieprzyjaznej krainie na zawsze. Także chociażby za sprawą pękającego pod stopami lodu.
Tym bardziej, że nie jest to pozycja pozbawiona pewnych niedociągnięć. Z jednej strony liczy się w grze immersja, z drugiej jednak zbyt wiele w niej matematyki - rosnących wskaźników głodu czy liczby uzupełnianych kalorii. Gdybyśmy jednak przyjrzeli im się na poważnie okaże się, że są absurdalnie przesadzone. W The Long Dark trzeba pić praktycznie co godzinę, a i tak gdy pójdziemy spać na kilka godzin tuż po obudzeniu się nasza postać będzie wręcz odwodniona. Z jedzeniem jest podobnie - spożywamy bowiem kilka kilogramów jedzenia dziennie. Osoba, z takimi potrzebami energetycznymi nie przeżyła by w kanadyjskiej tajdze ani dnia. Inna sprawa to wilki, system walki z nimi za pomocą pięści jest przeciętny, zbyt łatwo je odstraszyć, a i fakt, że atakują ludzi podczas, gdy dookoła biega pełno żywej zwierzyny, a na ziemi leży tyle samo martwej, jest co najmniej dziwny. Co więcej, nasza postać nie potrafi skakać, nie ma także rąk - a przynajmniej ich nie widać, co wpływa ujemnie na odczucia płynące z zabawy. W grze nie ma także możliwości ścinania drzew. Można to zrozumieć, bo nie każdy jest drwalem, ale chodzenie pośrodku lasu w poszukiwaniu drewna jest groteskowe - a patyków czy gałęzi nazbierać się nie da. No i zapomnijcie o możliwości budowania, to zdecydowanie nie ten adres. Jest to uzasadnione w pewien sposób uzasadnione, ale mimo wszystko - trochę szkoda.
By jednak nie kończyć tekstu o pierwszych wrażeniach z The Long Dark zbyt negatywnie, warto wspomnieć o jeszcze jednej, duże zalecie gry. Klimacie. Gdy brniesz akurat przez głęboki śnieg ze śnieżną wichurą wiejącą prosto w twarz i zamarzasz, desperacko szukając jakiegokolwiek miejsca na ogrzanie się, gra dostarcza prawdziwych emocji. Wiesz, że nie ma czasu na zwłokę ani miejsca na błąd, a przy okazji przyda się odrobina szczęścia. Bo jeśli znajdziesz chatkę bez jedzenia w środku, możesz zginąć. I ta myśl doskonale napędza do dalszej zabawy, pokonywania kolejnych przeszkód i trudności. I te wspaniałe momenty o wschodzie i zachodzie słońca - spokojne, pomimo sytuacji, w której się znaleźliśmy, coś wspaniałego i to nawet pomimo komiksowej grafiki, która w The Long Dark wykonana została na wysokim, artystycznym wręcz poziomie.
Tyle o naszych pierwszych wrażeniach z The Long Dark. Na ten moment produkcja zapowiada się jako jedyna w swoim rodzaju. Bezkompromisowa w podejściu do pewnych surwiwalowych kwestii, ale też nie dla wszystkich - a tylko dla tych graczy, którzy będą potrafili sami napędzać się do dalszej zabawy, bez obecności NPC czy kolegów w trybie online. Czy produkcja zmieni się do czasu pełnej wersji, a jeżeli tak, to jak bardzo - to okaże się w ciągu najbliższych miesięcy. Podobnie jak to, czy tryb fabularny wysunie się na prowadzenie, czy jednak najważniejszym trybem zabawy pozostanie piaskownica. Z przyjemnością to sprawdzimy i damy Wam znać, jak tylko się dowiemy.